Data: 2003-05-04 21:07:55
Temat: Re: rola ojca w wychowywaniu dziecka
Od: "boniedydy" <b...@z...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik <r...@1...0.0.1> napisał w wiadomości news:
> >Dawniej kobiety albo miały cały dom służby, często łącznei z boną dla
> >dziecka, co sprawiało, że swoich dzieci czasem nawet pratycznie prawie
nie
> >widywały, albo nie miały słuzby, ale tez nie zajmowały się dziećmi
> >nadmiernie - ot, pętało się po obejściu, to się pętało, z czasem może
nawet
> >coś pomogło.
>
> Jeżeli tak było, to jakim cudem dzieci w ogóle przeżywały (wyłączając
> niższy stan medycyny). Nb. co z resztą argumentów.
Śmiertelność dzieci była bardzo wysoka. Przeżywały najsilniejsze
egzemplarze; mimo to były czasy, kiedy twarz nioszpecona przez ospę
wyłącznie z tego powodu była uznawana za piękną, czyli ci najsilniejsi
przezywali też niezłym kosztem. Śmiertelnośc dzieci w znakomitej części
sierocińców sięgała 95 - 100%.
> O gorszych warunkach życia (opieka medyczna, wyżywienie, ilość
> godzin pracy dziennie, charakter i ryzyko przy pracy) w ogole jakoś
> zapominamy? O ile mi wiadomo, średnia długość życia zarówno
> kobiet, jak i mężczyzn była w niska (i chyba bardzo podobna).
Tak, tak, męźczyźni częsciej ginęli w wojnach :) Średnia długość życia była
bardzo zaniżana przez wysoką smiertelność niemowląt i małych dzieci, poza
tym była tylko nieco krórsza, niż teraz (o, co ja mówię; niż za komunizmu.
Teraz średnia długość życia nieźle się wydłużyła - to pewne od tego głodu,
który nastał za demokracji, bo głód jak wiadomo, konserwuje ;-> )
boniedydy
|