Strona główna Grupy pl.soc.rodzina rola ojca w wychowywaniu dziecka

Grupy

Szukaj w grupach

 

rola ojca w wychowywaniu dziecka

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 74


« poprzedni wątek następny wątek »

51. Data: 2003-04-30 13:07:03

Temat: Re: rola ojca w wychowywaniu dziecka
Od: Magdalena <m...@i...gliwice.pl> szukaj wiadomości tego autora


> Pirewsza mysl jaka mi przyszła do głowy - napisz do Niego meila.
> Bez wyrzutów, zadaj pytania, co sie z wami dzieje, dlaczego ?
> Pisz o miłosci do Niego, nie oceniaj.
> Świat wirtualny bardzo Go wciagnał, może tą drogą do Niego dotrzesz.
>
Dzięki za radę, rozmawiałam na g-g kończyło się zwykle kłótnią ale
faktycznie list to dobry pomysł.
Magda

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


52. Data: 2003-05-01 19:20:20

Temat: Re: rola ojca w wychowywaniu dziecka
Od: "Ania K." <ania-kwiecien(wywalto)@o2.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Magdalena" <m...@i...gliwice.pl> napisał w wiadomości
news:3EAE26E2.B05F34D5@is.gliwice.pl...

> Ale jak ja czytam o takim tatusiu co go dzieci nic nie obchodzą - to
> sobie myślę, czy kiedyś zaczną obchodzić ?
> A co będzie jak dzieci będą miały 16-17 lat ?


To proste nie będą chciały go znać, nie będzie między nimi żadnej więzi
i żadnych uczuć. No bo co innego może wyniknąć z braku zainteresowania
jeśli już dziś boją się do niego odezwać. Ja jestem adwokatem i jeśli
któreś dziecko coś chce od ojca to prosi mnie abym poszła do niego i
poprosiła w ich imieniu (wiem paranoja, ale tak jest) nawet jeśli to
jest prośba o głupi cukierek.
Ale mój mąż uważa, że to ja nie mam racji i dzieci go będą kochać i
poważać tylko dlatego, że jest ich ojcem.


Ja miałam podobnego ojca :(
Jak się urodziłam - nie pozwalał mnie tulić gdy płakałam, bo uważał, że będę
rozpieszczona. Mój brat (1,5 roku młodszy) jak miał kilka miesięcy przy
zapaleniu ucha też mógł płakać do woli i nie można było do niego podejść.
PARANOJA, ale to był Jego sposób na wychowanie :(
Kontakt z nami ograniczał się do zabawy w dni kiedy miał dobry dzień (raz na
3 miesiące czy rzadziej) i do ciągłego uciszania nas i straszenia swoimi
zdenerwowanymi krokami zbliżającymi się do pokoju gdy za głośno się
bawiliśmy czy kłóciliśmy. Mama nie mogła nic powiedzieć, bo od razu była
awantura.
Na szczęście trójka naszego młodszego rodzeństwa nie miała tak strasznie, bo
trochę się zmienił, a poza tym miały jeszcze nas.
Efekt Jego wychowania jest taki, że mój brat wogóle z Nim nie rozmawia,
natomiast ja staram się Go unikać i też raczej nie rozmawiam.
Nie dorósł do dnia dzisiejszego do roli Ojca i sam sobie ciągle pracuje na
swoje relacje z dzećmi.
Dodam, że rozmawia z Nim siostra (17 lat), a dwóch najmłodszych braci unika
Go (13 i 9 lat).


--
Pozdrawiam serdeczniasto
Ania >:-)<O<
gg. 1355764
z adresu (wywalto)


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


53. Data: 2003-05-04 07:32:40

Temat: Re: rola ojca w wychowywaniu dziecka
Od: r...@1...0.0.1 szukaj wiadomości tego autora

On Sun, 27 Apr 2003 21:55:14 +0200, "Thalia" <t...@p...onet.pl>
wrote:

>Każdy MUSI być wypoczęty po ogromnym wysiłku. Pokusiłabym się nawet o
>stwierdzenie, że ważniejsze jest wypoczęcie Twojej żony, ponieważ jest ona
>non-stop bezpośrednio odpowiedzialna za Wasze dziecko i nie może np.
>ryzykować tym, że po kilku nieprzespanych nocach zasłabnie któregoś dnia i
>nawet nie będziesz o tym wiedział.

Możnaby pomyśleć, że dziecko to jakiś survival i że nie śpi 24 godziny
na dobe przez 7 dni w tygodniu do szóstego roku życia w ten sposób
nie dając matce ani chwili na wypoczynek.

>Nie odpowiedziałeś mi na pytanie - jeśli rościsz sobie prawo do własnego
>wypoczynku, to powiedz mi w takim razie kiedy wypoczywać miałaby Twoja żona.

Dlatego, że np. pracuje na pełny etat (a właściwie znacznie więcej).
Tak ludzie naskoczyli na tego gościa, jakby dawniej kobiety nie
były w stanie wychować wielokrotnie więcej dzieci nie umierając
od wyczerpania po jednym. Robicie z tego dramat jakby to była
jakaś wojna. Ja się zastanawiam, co za tym naprawdę stoi:
niedowartościowanie? kompleksy? ideologia uniseks?

Wierzę w to, że dziecko to praca o wysiłku mniej więcej równającym
się pracy na etacie, obserwuje małżeństwa znajomych.

Ja nie zamierzam wstawać w nocy do dziecka. To sprawa żony.

>Przecież to nie jest automat, tylko taki sam człowiek, jak Ty.

Nikt nie mówił, że automat.



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


54. Data: 2003-05-04 07:32:41

Temat: Re: rola ojca w wychowywaniu dziecka
Od: r...@1...0.0.1 szukaj wiadomości tego autora

On Sun, 27 Apr 2003 22:03:04 +0200, "Thalia" <t...@p...onet.pl>
wrote:

>Premier wrote:
>
>> Pracuje w Banku !!! Bezpośrednio z klientami.
>
>A Twoja żona "pracuje" bezpośrednio z Waszym dzieckiem.
>Porównaj sobie obie te wartości.

Ja porównuje (nie z doświadczenia własnego na razie, raczej
z rozmów z naszymi rodzicami i obserwacji znajomych). I pod
względem _nakładu pracy_ wychodzi mi mniej więcej tyle
samo. (faktem jest, że wysiłek żony rozciągnięty jest na 7
dni w tygodniu, a nie 5-6, ale za to intensywność mniejsza
niż w pracy)



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


55. Data: 2003-05-04 07:32:47

Temat: Re: rola ojca w wychowywaniu dziecka
Od: r...@1...0.0.1 szukaj wiadomości tego autora

On Mon, 28 Apr 2003 13:09:10 +0200, Oleńka <o...@b...wroc.pl> >"Bo
moim zdaniem jeżeli ja pracuję i przychodzę po pracy zrypany jak wół
=============================
>Musi być jakiś podzial ról, jedni pracują inni zajmują się dzieckiem."
=============================

>Premier nie chce wcale ustalić jakiegokolwiek podziału. Chce tylko usłyszeć
>potwierdzenia tezy, ze jak tatuś jest zrypany, to ma prawo do wypoczynku

Dlaczego nie.

>a
>ci "inni", którzy "zajmują się dzieckiem" to sobie moga być zrypani ile
>wlezie całą dobę 7 dni w tygodniu.

Syn mojego brata (ok. 2 lata) sprawiał trochę kłopotów w nocy, ale
nie za dużo. Nie wszystkie dzieci budzą się co pół godziny i wrzeszczą
12 godzin na dobe.

Ja tak mysle, ze burza jest w dużym stopniu o ten "podział ról" (słowo
kluczowe, płachta na byka), nie o rzeczywisty wysilek, i ze ten wrzask
ma podkład emocjonalny, "rowność płci" itp., a nie praktyczny.




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


56. Data: 2003-05-04 07:42:05

Temat: Re: rola ojca w wychowywaniu dziecka
Od: "boniedydy" <b...@z...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik <r...@1...0.0.1> napisał w wiadomości news:

> Tak ludzie naskoczyli na tego gościa, jakby dawniej kobiety nie
> były w stanie wychować wielokrotnie więcej dzieci nie umierając
> od wyczerpania po jednym. Robicie z tego dramat jakby to była

Dawniej kobiety albo miały cały dom służby, często łącznei z boną dla
dziecka, co sprawiało, że swoich dzieci czasem nawet pratycznie prawie nie
widywały, albo nie miały słuzby, ale tez nie zajmowały się dziećmi
nadmiernie - ot, pętało się po obejściu, to się pętało, z czasem może nawet
coś pomogło. Zupełnie nie do porównania z dzisiejszym podejsciem do dzieci.
No i po jednym dziecku kobiety nie umierały z wyczerpania, ale jako 40-latki
wyglądały jak dzisiejsze 70-latki.

boniedydy


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


57. Data: 2003-05-04 09:33:19

Temat: Re: rola ojca w wychowywaniu dziecka
Od: Adam Moczulski <w...@d...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik boniedydy napisał:

>>Tak ludzie naskoczyli na tego gościa, jakby dawniej kobiety nie
>>były w stanie wychować wielokrotnie więcej dzieci nie umierając
>>od wyczerpania po jednym. Robicie z tego dramat jakby to była
>
> Dawniej kobiety albo miały cały dom służby, często łącznei z boną dla
> dziecka, co sprawiało, że swoich dzieci czasem nawet pratycznie prawie nie
> widywały, albo nie miały słuzby, ale tez nie zajmowały się dziećmi
> nadmiernie - ot, pętało się po obejściu, to się pętało, z czasem może nawet
> coś pomogło. Zupełnie nie do porównania z dzisiejszym podejsciem do dzieci.
> No i po jednym dziecku kobiety nie umierały z wyczerpania, ale jako 40-latki
> wyglądały jak dzisiejsze 70-latki.

To co napisałaś to przypadki skrajne, bogacze lub biedota. Średniacy
żyli w rodzinach wielopokoleniowych, związani silnymi więzami z
rodzeństwem mieszkającym nie na drugim końcu świata, ale o rzut beretem
na sąsiedniej ulicy. W efekcie młoda matka nie musiała zajmować się
dzieckiem sama, ale miała do dyspozycji swoją matkę, ciotki, młodsze
siostry czy córki swoich starszych sióstr. Przy dziesiątym dziecku miała
już swoje najstarsze córki do roboty. W efekcie robota przy dzieciach
rozkładała się w sposób naturalny, mimo wielkiej ilości dzieci nie było
to tak męczące jak dzisiaj jedno dziecko. A i dzieci jakoś tak
społecznie były lepiej wyrobione.

--
Pozdrawiam
Adam

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


58. Data: 2003-05-04 10:20:29

Temat: Re: rola ojca w wychowywaniu dziecka
Od: r...@1...0.0.1 szukaj wiadomości tego autora

On Sun, 4 May 2003 09:42:05 +0200, "boniedydy"
<b...@z...pl> wrote:

>Użytkownik <r...@1...0.0.1> napisał w wiadomości news:
>
>> Tak ludzie naskoczyli na tego gościa, jakby dawniej kobiety nie
>> były w stanie wychować wielokrotnie więcej dzieci nie umierając
>> od wyczerpania po jednym. Robicie z tego dramat jakby to była
>
>Dawniej kobiety albo miały cały dom służby, często łącznei z boną dla
>dziecka, co sprawiało, że swoich dzieci czasem nawet pratycznie prawie nie
>widywały, albo nie miały słuzby, ale tez nie zajmowały się dziećmi
>nadmiernie - ot, pętało się po obejściu, to się pętało, z czasem może nawet
>coś pomogło.

Jeżeli tak było, to jakim cudem dzieci w ogóle przeżywały (wyłączając
niższy stan medycyny). Nb. co z resztą argumentów.

>Zupełnie nie do porównania z dzisiejszym podejsciem do dzieci.

>No i po jednym dziecku kobiety nie umierały z wyczerpania, ale jako 40-latki
>wyglądały jak dzisiejsze 70-latki.

O gorszych warunkach życia (opieka medyczna, wyżywienie, ilość
godzin pracy dziennie, charakter i ryzyko przy pracy) w ogole jakoś
zapominamy? O ile mi wiadomo, średnia długość życia zarówno
kobiet, jak i mężczyzn była w niska (i chyba bardzo podobna).



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


59. Data: 2003-05-04 10:22:09

Temat: Re: rola ojca w wychowywaniu dziecka
Od: r...@1...0.0.1 szukaj wiadomości tego autora

On Sun, 04 May 2003 11:33:19 +0200, Adam Moczulski
<w...@d...pl> wrote:

> To co napisałaś to przypadki skrajne, bogacze lub biedota. Średniacy
>żyli w rodzinach wielopokoleniowych, związani silnymi więzami z
>rodzeństwem mieszkającym nie na drugim końcu świata, ale o rzut beretem
>na sąsiedniej ulicy. W efekcie młoda matka nie musiała zajmować się
>dzieckiem sama, ale miała do dyspozycji swoją matkę, ciotki, młodsze
>siostry czy córki swoich starszych sióstr. Przy dziesiątym dziecku miała
>już swoje najstarsze córki do roboty. W efekcie robota przy dzieciach
>rozkładała się w sposób naturalny, mimo wielkiej ilości dzieci nie było
>to tak męczące jak dzisiaj jedno dziecko. A i dzieci jakoś tak
>społecznie były lepiej wyrobione.

Tu oddam sprawiedliwość, że tzw. "rodzina nuklearna" ma pod
tym względem trudniej. Ale nawet dzisiaj babcie są pomocą
dla młodych, obserwuję po mojej matce i matce mojej bratowej.



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


60. Data: 2003-05-04 11:49:17

Temat: Re: rola ojca w wychowywaniu dziecka
Od: Adam Moczulski <w...@d...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik r...@1...0.0.1 napisał:

>> To co napisałaś to przypadki skrajne, bogacze lub biedota. Średniacy
>>żyli w rodzinach wielopokoleniowych, związani silnymi więzami z
>>rodzeństwem mieszkającym nie na drugim końcu świata, ale o rzut beretem
>>na sąsiedniej ulicy. W efekcie młoda matka nie musiała zajmować się
>>dzieckiem sama, ale miała do dyspozycji swoją matkę, ciotki, młodsze
>>siostry czy córki swoich starszych sióstr. Przy dziesiątym dziecku miała
>>już swoje najstarsze córki do roboty. W efekcie robota przy dzieciach
>>rozkładała się w sposób naturalny, mimo wielkiej ilości dzieci nie było
>>to tak męczące jak dzisiaj jedno dziecko. A i dzieci jakoś tak
>>społecznie były lepiej wyrobione.
>
> Tu oddam sprawiedliwość, że tzw. "rodzina nuklearna" ma pod
> tym względem trudniej. Ale nawet dzisiaj babcie są pomocą
> dla młodych, obserwuję po mojej matce i matce mojej bratowej.

Bywają i takie, a bywają nie takie. A w dodatku teraz młode matki
bywają ambitne - "sami sobie damy radę". Nie znam konkretnej sytuacji,
każdy sam musi to tak rozwiązać by kobieta miała co jakiś czas trochę
wolnego od dziecka. Nawet najlżejsza praca 24h/dobę negatywnie odbija
się na psychice.
--
Pozdrawiam
Adam

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 5 . [ 6 ] . 7 . 8


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

(spam) www.weseleonline.pl
Co sie dzieje .............????!!!
cukrzyca
[całkiem NTG] coś a propos dawnych dyskusji, jak to źle jest w naszym kraju
[trochę NTG] lektury...

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »