Data: 2005-05-12 08:33:50
Temat: Re: równouprawnienie
Od: "fagot" <f...@f...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Bez względu na to czy bierzemy pod uwagę aspekty
> filozoficzno-kulturowe czy administracyjne fundamentalną sprawą jest
> to, że równouprawnienie to równość *szans*, *uprawnień* i *możliwośći*
> , a NIE wyników (czego chyba niektórzy nie rozumieją). I rozpatrywane w
> ten sposób nie wymaga żadnych dodatkowych "zabiegów" mających na celu
> właśnie osiągnięcie jakichś, często bzdurnych, rezultatów lub też
> rzekomej "ochrony" kobiet i traktowaniu ich jak istot
> niepełnosprawnych intelektualnie (vide: ostanie wypowiedzi M. Środy).
>
No właśnie, moim zdaniem tworzenie instytucji mających administracyjnie
wymuszać szacunek dla innych ludzi jest jakimś nieporozumieniem. Pracuje w
miejscu, gdzie kobiety pojawiają się BARDZO rzadko, spora część kolegów żyła
w przekonaniu, że nasz zawód jest "męski" jakiś czas temu, pojawiła się
kobieta i okazała się świetnym fachowcem. Proszę sobie wyobrazić, ze
większość facetów przez ostatnie pół roku zmieniła zdanie. Są oczywiście
wyjątki, ale sądzę, ze takie postawy zdarzają się wszędzie. Tymczasem
pomysły pani minister budzą raczej śmiech, który moim zdanie nie robi dobrze
całej sprawie.
Pozdrawiam fagot
|