Data: 2004-06-09 08:52:12
Temat: Re: siła przyzwyczajenia
Od: "Natalia" <k...@p...do_not_type_it.onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Gucio" <g...@b...pl> napisał w wiadomości
news:ca5cls$3mj$1@as2-237.poznan.dialup.inetia.pl...
> W tej sytuacji sądzę, że nie powinna. Chyba że sytuacja finansowa tego
> naprawdę wymaga.
guciu, w większośći polskich domów sytuacja tego WYMAGA :)
>Ale nie można się przemęczać.
powtarzam, w jej odczuciu ona się nie przemęcza ;)
robi to, co powinna
gdybym miała jej nastawienie, byłoby mi łatwiej
i nie byłoby tego gadania na grupie ;)
> Ale Ty karkówkę umiesz zrobić! A ja? Wolę spaghetti sam nie odgrzewać,
żeby
> nie spalić.
i mówisz o równym podziale prac w domu twoim i twojej dziewczyny? ;)
> Z czasem nauczysz się więcej. Kobiety łatwiej się tego uczą.
znów stereotyp.
nie do końca prawdziwy ;)
> A propos takich "wyuczonych" funkcji - ja, z męskiego punktu widzenia,
> jestem tak samo przydatny jak Ty, bo nie umiem zmienić koła w samochodzie,
Z czasem nauczysz się. Mężczyźni łatwiej się tego uczą
haha ;)
> Powinna albo gotować, albo pracować, ewentualnie pracować bardzo mało i
> naprawdę, jeśli musi, albo gdy to daje warte tej pracy pieniądze (robić na
> drutach?).
w XIX wiecznym miejskim salonie może tak i było:)
ale teraz postęp, no wiesz, itd, a częśćiowo same baby sobie to feminizmem
zafundowały
że niechodzenie do pracy w przypadku bab już się mija z ogólnie akceptowanym
wzorcem.
baby do pracy chodzić muszą, taka jest nasza cywilizacja teraz :))
tylko czemu nie zdjęto z nich przy okazji obowiązku gotowania? prasowania?
prania? :))
feministki dążyły do równości
ale dołożyły tylko babom obowiązków ;))
(może to dziwne ale NIGDY nie byłam FEMINISTKĄ)
> Ale o to chodzi w codziennym gotowaniu. Po co na to tracić czas? Od
> nadziewanych indyków jest restauracja.
chciałabym aby tak u mnie było ... ;)
> > Polska... Żyję w Polsce....
> > fajna piosenka, kojarzysz? ;)
> Nie kojarzę, może dlatego, że młody jestem :-)
to był chyba początek lat 90, albo sama końcówka 80, znam to, bo swojego
czasu Kult i Kazik byli moimi idolami;)
> > no, mąż to będzie zdecydowanie więcej zarabiał w moim domu
>
> To mu trzeba zostawić pracę i go już do gotowania nie angażować.
a dlaczego? skoro ja też chcę pracować? :))
on zachęca mnie do pracy ;)
jasne - to kwestia dogadania się w konkretnym przypadku
ale mnie ten ogólny stereotypowy sposób myślenia o rolach kobiet i mężczyzn
zaczyna wkurzać ;)
a luby mówi, że nieważne ile będę zarabiała, ale chce
bym zajmowała się tym co lubię, czerpała z pracy satysfakcję :))
> A u Was w domu - kto robił obiady i jakiej, że tak powiem, jakości one
były?
mama - szybkie potrawy nie wymagające wymyślania niczego
makaron z sosem ze słoika, knor plus piersi kurze, typowe zupy.
tata - obiady w weekendy, eksperymenty kulinarne, zupa ogonowa, mniam,
piersi nadziewane brzoskwinią, mniam, fondue, mniam... w dni tygodnia
schabowe (mama obierała ziemniaki), sałatki
babcia ze strony taty - przychodziła gotować co jakiś czas, (bardzo to lubi,
gotowanie to jej pasja) minn: pierogi różniaste, kluski parowe, knedle, zupa
cebulowa, hiszpańska zupa gazpacho, gulasz węgierski, chińskie potrawki,
gołąbki, kremowa zupa z orzechami i tortellini, mniam.... lista bardzo
długa;)
śniadania, kolacje - każdy sam je sobie robi, kanapki każdy robi sam dla
siebie. Czasem tata dla wszystkich, święta, weekendy. :))
ZGŁODNIAŁAM
a na obiad przewidziałam sobie zupę z kartonika dziś.... ;))
pozdrowienia
natalia
|