tren R pisze:
> adamoxx1 pisze:
>> tren R pisze:
>>> bo boisz się, że nie dostaniesz od niej kolejnej porcji "głasków".
>>> bo kto cię będzie potem utwierdzał w tym, że jesteś fajny?
>>> w konsekwencji może i chodzi też o samotność, ale wydaje mi się, że
>>> ważniejszy jest brak pozytywnego wsparcia. brak potwierdzenia naszej
>>> wartości.
>>
>> Przyznać musze chyba, że nikt nigdy mnie nie głaskał. A już na pewno nie
>> oczekuje tego od znajomych.
>
> oczywiście - głaski w sensie pochlebstw, komplementów i wyrazów uznania.
> nie spotyka cię to nigdy?
>
>> Nauczyłem się jakoś sam sobie radzić, chociaż WIEM, że byłoby mi łatwiej
>> gdybym był głaskany. Mam przykład kumpla który ze mną mieszka, pracuje i
>> bez kobiety która by go głaskała i adorowała chyba by nie przeżył.
>> Chociaz relacja miedzy nimi jest moim zdaniem wybitnie niezdrowa.
>> Szczerze mówiąc - nie znam tego uczucia bycia głaskanym. Może dałoby mi
>> to pałera? Nie mam pojęcia.
>
> no imho - kiedy spotykałyby cię z róznych stron wyrazy uznania i aplauz
> - nie niosłoby cię to na fali?

No właśnie nie, bo ja traktowałbym to bardziej jako złudzenie niż jakiś
solidny fakt.
Np, jesli usłysze "misiaczku jesteś boski i sobie poradzisz" to
wiedziałbym, że to tylko taka zagrywka motywująca jest.
Słowa na mnie nie działają, ale hmm.. czyjaś obecność podejrzewam że by
działała. Gdybym wiedział, że np po jakimś dniu mam do kogo wrócić, z
kim pogadać i spedzić wieczór.
W "Inteligencji społecznej" nazwane to było "bezpieczną bazą". Tak
ognisko domowe jest taką bazą dla dziecka, tak partner jest taką bazą
dla partnera.
Dziecko mające bezpieczną bazę w postaci domu i miłości rodziców jest
bardziej skłonne do "podbojów" świata, bo w głowie tli się świadomość,
że ma dokąd wrócić, że jest jakby asekurowane. Nie ma w nim lęku i
niepokoju. Podobnie jeśli chodzi o związki. Drastycznie wzrasta poczucie
własnej wartości u partnerów.

--
"Truth or happiness. Never both."