> Martwimy się, pewnie, ale dorosły nie musi być na 22 w domu. Tylko
> zawiadamia, o której będzie, albo zadzwoni.

Dziecko też ma taką możliwość, żeby zadzwonić i przenegocjować godzinę powrotu
do domu.

> Jeżeli chodzi o bezpieczeństwo, to oczywiście nie jestem za tym, żeby dzieci
> sobie wracały o której chcą. Ale ja na przykład chodziłam na zajęcia
> taneczne, które kończyły się o 22.30. Ile się musiałam natłumaczyć mojej
> mamie, że bezpieczniej dla mnie jest, kiedy wracam później, ale z tłumem -
> niż wcześniej, ale sama.

A to akurat jest rozsądna argumentacja i jeśłi to były zajęcia, anie wlóczenie
się po mieście to nie rozumiem dlaczego musiałaś mamie długo tłumaczyć...

> Podobnie jest z imprezami.

To znaczy jak?

Joanna
http://www.republika.pl/jduszczynska/


--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl