Newsgroups: pl.sci.psychologia
Date: Mon, 2 Jul 2001 21:12:58 +0200
From: "Gwidon S. Naskrent" <n...@s...pl>
X-X-Sender: <n...@l...localdomain>
Reply-To: <n...@s...pl>
Subject: Re: śmierć...
In-Reply-To: <9hqf6n$j2u$1@news.onet.pl>
Message-ID: <P...@l...localdomain>
References: <9hqf6n$j2u$1@news.onet.pl>
MIME-Version: 1.0
Content-Type: TEXT/PLAIN; charset=iso-8859-2
Content-Transfer-Encoding: 8BIT
NNTP-Posting-Host: pd4.poznan.sdi.tpnet.pl
X-Original-NNTP-Posting-Host: pd4.poznan.sdi.tpnet.pl
X-Trace: news.vogel.pl 994101307 pd4.poznan.sdi.tpnet.pl (2 Jul 2001 21:15:07 +0200)
Lines: 121
X-Complaints-To: U...@n...vogel.pl
Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!warszawa.rmf.pl!news.tpi.pl!news.vog
el.pl!nnrp
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:90208
Ukryj nagłówki
On Mon, 2 Jul 2001, Kabotynka wrote:
Aniu! Tak się cieszę że napisałaś.
> sytuacji jak wcześniej (w ciągu trzech miesięcy usiłowałam dwa razy popełnić
> samobójstwo). Wcześniej swoje uczucia wyrażałam poprzez przekleństwa... Tym
> razem chcę jednak wszystko to wyrazić w bardziej cywilizowany sposób.
I chwała ci za to! To jeszcze bardziej mnie ucieszyło niż twój post sam w
sobie.
> Moim bardzo wielkim zmartwieniem (już nie wspominając o nerwicy, depresji,
> poczuciu niższości, kompleksach itd.) jest fakt, że potrzebuję samotności.
Czy to wynika z twoich lęków przed ludźmi? I proszę, nie przypisuj sobie
problemów których być może nie masz, a w zamian zdaj się na diagnozę
lekarską.
> Jednakże warunki w jakich żyję całkowicie wykluczają możliwość bycia samej.
Nikt z nas nie ma takiej możliwości, i bardzo dobrze... pomyśl sobie jak
to strasznie jest żyć samemu (w izolacji fizycznej i psychicznej też) i
nie mieć się nawet do kogo odezwać.
> Już od wielu lat spędzam całe swoje życie zamknięta we własnym domu,
> izolując się przed światem. Niestety nigdzie w okolicy mojego zamieszkania
Fobia społeczna? Na to są metody, psychoterapie, ewentualnie farmaceutyki.
Nie ukrywaj swoich problemów, daj sobie pomóc. Fakt że piszesz na grupę
wskazuje że jednak bardzo tej pomocy chcesz, tylko boisz się o nią
poprosić (przynajmniej w realu).
> Ostatnio borykałam się z wielkim zmartwieniem... a mianowicie odczuwałam
> wielką chęć, aby wyjść, jednak wprost paraliżował mnie fakt, że będę musiała
> spotkać się z ludźmi. W takiej sytuacji pozostałam w domu, jednak z tak
> okropnym uczuciem, że ostatecznie się rozpłakałam.
Wiem, u mnie też to czasami występuje, chociaż może bez stanów paniki (po
prostu gdy mam się spotkać z kimś nowym zwłaszcza, to muszę pokonywać
pewną inercję, czuję jakieś bariery na swojej drodze, ale dzięki pomocy
specjalistów udaje mi się z tym skutecznie powalczyć).
> A teraz mam bardzo gigantyczne zmartwienie, które wynikło przede wszystkim z
> opisanej powyżej potrzeby. A mianowicie przez tą niechęć do ludzi
> zaniedbałam szkołę, często wagarowałam. Tak się źle czułam w towarzystwie
To musi być bardzo przykre, współczuję ci z całego serca. Nawet nie sam
fakt oblania klasy jest przygnębiający, a świadomość że się do tego samemu
doprowadziło (co innego jakaś choroba, wypadek itd.)
> innych, że potrafiłam siedzieć zamknięta w toalecie przez całą lekcję. Cały
> czas żyłam tylko na psychotropach, jednak one mi w niczym nie pomagały.
Zadam niedyskretne pytanie - czy jesteś uzależniona od leków? Byłaś może
na detoksie? Mam znajomą która też nadużywała i miała próby samobójcze
(jedną świadomą, drugą niezbyt), więc troszeczkę rozumiem twoje położenie.
> Jednak ostatecznie olałam całkowicie wszystko z tego względu, że miałam
> zamiar umrzeć, więc wszystko stało się dla mnie obojętne. Pragnęłam swe
> ostatnie dni życia spędzić w jak najmilszy dla mnie sposób, więc całkowicie
> olałam budę. Już dawno moje cierpienia miały się zakończyć... jednak pomimo
> wielkich chęci nie udało mi się umrzeć.
Rozumiem że próbowałaś, ale nie do końca chyba byłaś na to zdecydowana i
zostawiłaś sobie furtkę? Samobójcy często tak robią. Można spytać jak
zareagowało twoje otoczenie? Chyba teraz nie mają już wątpliwości że coś z
tobą nie tak?
> A co się tyczy szkoły, to jak nie trudno się domyśleć - nie zdałam. Niestety
> tak się tragicznie złożyło, że wszyscy są przekonani o tym, że przeszłam do
> następnej klasy, a ja nie chcę, aby myśleli w inny sposób. Boję się wyznać
Pocieszę cię - ja też się boję wyznać prawdę rodzicom nt. mojego leczenia
i ogólnej diagnozy lekarskiej. W zeszłym tygodniu już o mało nie wpadłem,
nie wiem jak będzie w tym... nie mogę po prostu i już, boję się ich
reakcji. Całe szczęście że mogę się o tym wygadać na sieci.
> prawdę. Nie wybiłam sobie pomysłów o śmierci, jednakże teraz popełniłabym
> bardziej samobójstwo z przymusu, ponieważ pomimo wszystkiego mam jeszcze w
> sobie odrobinę chęci do życia. Zresztą gdyby tak nie było już dawno nie
No więc nie poddawaj się i uwierz w tą chęć! Życie jest piękne, ale trzeba
zdać sobie z tego sprawę. Może to brzmi dla ciebie śmiesznie jako dla
osoby potencjalnie zdepresjonowanej, ale ja ostatnio przekonałem się że
tak właśnie jest, jeśli chce się żeby było fajnie, to będzie.
> stąpałabym po tym świecie. Jednak czuję, że nie mam wyboru... Wszystko
> przejebałam, więc chyba najlepszym rozwiązaniem byłaby śmierć.
Aniu, miałaś nie kląć :-(
Zresztą - coż się stało tragicznego? Mój kuzyn też został na jeden rok w
technikum i dzisiaj ma dobrą pracę w szanowanej firmie, widoki na
przyszłość itd. Jeden błąd nie przekreśla życia, nie przekreśla nawet tego
że uda ci się zdać maturę (bo w to pewnie też wątpisz). Głowa do góry!
Absolutnie nie myśl że doznałaś życiowej porażki.
> Jeśli ktokolwiek przeczytał ten post (w co szczerze wątpię) to proszę, aby
Aniu, nie czuj się tak podle. Ludzie na grupie pewnie bardzo cię lubią
(oczywiście wtedy kiedy ty ich lubisz, ale tak to już jest z ludźmi) i na
pewno są żywotnie zainteresowani twoim losem. A że sobie zaskarbiłaś
wrogów, mówi się trudno, ważne że chcesz to naprawić i pokazać ludziom że
umiesz się opanować.
> utwierdził mnie w tym przekonaniu, że śmierć jest najlepszym wyjściem.
Absolutnie cię w tym nie utwierdzę. Wręcz przeciwnie, uważam że to jest
głupie wyjście, dla ciebie i dla twoich bliskich.
> Gdybym usłyszała, że to jest dobra decyzja byłoby mi o wiele łatwiej ze sobą
> skończyć.
Nie kończ ze sobą, proszę :((( Strasznie bym się przez ciebie zdołował,
mimo że cię nie znam.
Będzie ok?
--
GSN
|