Data: 2006-08-23 17:23:37
Temat: Re: stanowcze T/N dla wychgodzenia dziewczyny z kolezankami na tance
Od: "bazyli4" <b...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Quasi" <q...@g...pl> napisał w wiadomości
news:echu56$m6t$1@amigo.idg.com.pl...
> Nie wydaje mi sie. Zycie samo weryfikuje pyszalkow i sprowadza ich na
> ziemie...
Wiara we własną szczęśliwą gwiazdę nie ma nic wspólnego z
pyszałkowatością. Mylisz pojęcia.
> Blad logiczny: ekwiwokacja ("Palenie trawy moze powodowac uzaleznienia
i
> pozary lasow.").
Źle. (Swoją drogą jest taka interpretacja, że trawa tutaj znaczy
dokładnie trawa taka zielona i już sucha na łące...).
> "Wiara w siebie" to zwrot niefortunny i niewiele ma wspolnego z
"wiara"
> w sensie epistemologicznym, o jakiej Ty piszesz.
Ja piszę o wierze. Tylko tyle. Reszta to akcydentalia.
> "Wiara w siebie" to
> synonim "wysokiej samooceny" czy "poczucia wysokiej wartosci wlasnej"
a
> te - w odroznieniu od "wiary" w sensie epistemologicznym - *jakichs*
> podstaw wymagaja.
Nie. To nie jest synonim poczucia wysokiej waertości własnej. Często
jest tak, że trzeba rozbudzić w kimś ową wiarę, żeby nabrał poczucia
wysokiej wartości własnej. To nie jest to samo.
Pzdr
Paweł
|