Data: 2005-08-25 20:11:14
Temat: Re: "stare dzieci" w nowych zwiazkach
Od: Eulalka <e...@l...net.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Joanna napisał(a):
> ty już znasz odpowiedź na swoje wątpliwości, twój list o tym świadczy,
> szukasz tylko wzmocnienia. Nie jesteś siostra miłosierdzia, nie musisz mu
> pomagac wbrew jego nawet woli. On nic nie robi by sie zmienić, on tylko nie
> chce twojej córki, gdyby cie kochał naprawde -twoja córeczka byłaby dla
> niego godna choćby tylko przyjazni. A on w oczy ci mówi, ze jej nie lubi!!!
No dobrze. Załóżmy, że tak jest - on małej nie lubi. Zna ją od 2
miesięcy, mała jest temperamentna, on przyzwyczajony do innych zachowń u
dzieci... Czego sie spodziewać? Nagłej miłości?
Ja swojej pasierbicy też nie lubiłam. I miałam powody. I co z tego?
Można kogoś nie darzyć miłością a odnosić się z szacunkiem, spróbować
zrozumieć, albo przyjąć, że taka jest. Udawanie sensu nie ma. Było mi
łatwiej, jak z nią dłużej przebywałam, po tygodniu, dwóch juz mnie nie
drażniła. Po trzech, powiedzmy, że zaczynałyśmy się nieśmiało lubić. Po
4. wracała do domu i a piat się zaczynało na nowo :( Ona uprzedzona do
mnie, ja do niej.
To nie takie proste jest.
Poza tym łatwiej się kocha obce niemowlaczki, spokojne, grzeczne
dzieciątka - podobnie jak małe zwierzątka. Dużo trudniej rozbudzić w
sobie uczucia do kogoś, kto jest wg naszych norm inny. Jedna z moich
córek nie ma żadnych z tym kłopotów - kochają ja niemal wszyscy z
którymi spotyka, bo potrafi wdziękiem owijac ich wokół palca. A druga
jest zamknięta w sobie, podchodzi do wszystkiego z rezerwą i wyraźnie
widać, że niekażdy to lubi czy akceptuje.
Nie chcę się tu rozpisywac o własnych przykładach, ale nie jest tak
łatwo o uczucia. Ostatecznie facet zakochał się w jej mamie. Nad resztą
będą musieli wszyscy popracować.
Eulalka
|