Anka P. wrote:

> W pierwszej klasie będą od nowa przerabiać to co było w zerówce i to w
> dość mocno okrojonym zakresie.
> Obawiam się, że jeśli sama nie zacznę douczać syna, to po skończeniu
> szkoły będzie niewiele wiedział.
> Nasz system edukacyjny jest na świetnej drodze do masowej produkcji
> półgłowków ;-(.
> Za moich czasów... ehhh

Luuuuudzie, przecie to o czym piszesz to jest tylko i wyłącznie efekt
przedłużenia tego okresu przejściowego przy likwidacji klasy "zero".
Gdyby wszystko odbyło sie rach ciach, to byłby problem tylko jednego
"mieszanego" rocznika. To jest tak zrobione, bo PO REFORMIE w pierwszej
klasie będzie sześciolatek, a nie jak teraz siedmiolatek...

Czy ktoś z rodzicow wychodzi w ogóle ze zrozumieniem tej reformy poza li
tylko własny rocznik?

Jak ja widzę stopień "zrozumienia" tej reformy przez rodziców,
to cały "Public Relation i Dział Informowania" w MENie powinien zostać
rozstrzelany...

BTW polecam ciekawy wywiad z "supernianią", czyli Dorotą Zawadzką
http://tinyurl.com/nuu398

ze szczególnym uwzględnieniem:

"...Czyli teraz powinni się cieszyć, bo zgodnie z nowym programem
nauczania już sześciolatki będą szły do szkoły.

To podchwytliwe pytanie. Teraz mamy wielką dyskusję pod hasłem:
zabieranie dzieciństwa sześciolatkom, które idą do szkół. Robi się z
tego wielką tragedię, ale przecież te sześciolatki będą robiły w szkole
to, co teraz robią w przedszkolu. Bo chociaż w żadnym przedszkolnym
programie nauczania nie ma słowa o nauce czytania i pisania, a dzieci
jedynie mają poznać literki, to w wyniku presji rodziców, a może i
dyrekcji przedszkoli, uczą się tego. Potem moje przyjaciółki, które są
nauczycielkami w szkole, zastanawiają się, co mają robić z dziećmi,
które opanowały już program pierwszej klasy..."

Stalker