Data: 2003-08-22 11:54:16
Temat: Re: winna/niewinna
Od: "cari" <c...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "gooshy" <g...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:bi4bbm$7qn$1@uranos.cto.us.edu.pl...
> Witam
> Pozwoliłam sobie wczoraj na rozmowę z psychologiem. Po tym co tu
przeczytała
> co usłyszał dochodze do wniosku, że większośc chce zwalić winę na mnie.
> G.
To chyba nie tak. W kazdym razie do rozpadu zwiazku potzrba dwojga, tak
samo, jak do jego odbudowania. Mysle, ze Z Toba nie jest tak zle, gdyz
zdajesz sobie sprawde z wlasnych bledow i starasz sie je korygowac,
natomiast Twoj maz chowa glowe w piasek- nic nie iwdzi, nic nie slyszy i
jest mu z tym dobrze. Wczesniej pytalam, czy jest inna kobieta, bo moze tu
tkwi jego niechec do rozmow z Toba? Jesli nie, to bedziemy szukac innych
powodow, lecz mi odpowiedz (oczywiscie niczego nie mozna byc pewnym, ale w
miare mozliwosci).
A co zaproponowal psycholog? Oni najczesciej prosza o przyprowadzenie
drugiej "strony" i wtedy "kuracja" jest skuteczniejsza. Wiesz, osobie
postronnej po wysluchaniu argumentow obu stron latwiej cos zasugerowac, czy
nawet nakierowac na wlasciwe tory. Uprzedzam, to nie jest latwe, za to
dlugie i czasem meczace, ale czesto udaje sie pomoc malzonkom/partnerom
(oczywiscie jesli oboje tego chca, tylko maja problem z komunikacja).
pozdrawiam i zycze powodzenia
cari
|