Data: 2004-07-13 02:48:09
Temat: Re: własne rzeczy
Od: "Pyzol" <n...@s...ca>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Jakub Slocki" <j...@s...net.nospam> wrote in message
komus moze
> przeszkadzac grzebanie w prywatnych rzeczach - nawet przez TZ.
Wspomnij slowa przysiegi malzenskiej. Mnie sie wydaje,ze zlozenie takowej z
gory wyklucza "grzebanie". W ten sposob, ze sie nie oskarza o "grzebanie w
prywatnym swiecie" malzonka, poniewaz pojedyncza prywatnosc, wraz z ta
przysiega ceduje sie na wspolna.
W koncu, akt seksualny wspolmalzona, tez, w jakis sposob, jest jego "sprawa
prywatna" ( o ile nie zaprosi do niego polowki na trojkata:)
Uparlam sie na ten aspekt sprawy, poniewaz zbyt czesto poslugujemy sie
budzacym wiele watpliwosci i niezbyt jasnym honorem, w sytuacjach, ktore
moga spowodowac istotne (!) szkody. Zbyt czesto takze, w ten sposob, o d w
r a c a m y uwage od istoty rzeczy w rzecz akademickich dyskusji, czesto
polaczonych z bezpodstawnym opiniowaniem negatywnym - jak to zrobila E.
wobec Ani: ( No to ja sie mu nie dziwie!").
Klasyczne przerzucanie winy na ofiare.
Nie jestem pewna,czy gdyby Ania nie dowiedziala sie o wszystkim w ten
sposob,ze maz deus ex machina objawil jej, ze sie wyprowadza, bo sie
zakochal. E. z kolei wyszlaby z pretensjami: " No, jak to - to on mial kogos
a ty tego nie zauwazylas? No to ja musie nie dziwie").
Dlatego tez, nie przemawiaja mi do wyobrazni w o g o l e jakiekowliek
usprawiedliwienia zdrad. Zanim sie znajdzie kogos drugiego, mozna sie
dogadac o tym, co szwankuje. Mozna odejsc, jezeli to co szwankuje tak
strasznie przeszkadza,mozna poszukac terapeuty - ale po cichu, po kryjomu
urzadzac sobie drugie zycie - to chyba nie jest do usprawiedliwienia ( poza
naprawde nielicznymi wyjatkami).
I nie chodzi mi o jakies straszliwe potepienie zdrajcy, ale o przywrocenie
jasnosci ukladu, tak aby ofiara nie odczuwala dodatkowego upokorzenia jako
"winna". Bardzo to niehumanitarne.
Kaska
|