Data: 2004-07-13 11:25:04
Temat: Re: własne rzeczy
Od: Jakub Słocki <j...@s...net.nospam>
Pokaż wszystkie nagłówki
In article <2...@u...de>, n...@s...ca says...
> Wspomnij slowa przysiegi malzenskiej. Mnie sie wydaje,ze zlozenie takowej z
> gory wyklucza "grzebanie". W ten sposob, ze sie nie oskarza o "grzebanie w
> prywatnym swiecie" malzonka, poniewaz pojedyncza prywatnosc, wraz z ta
> przysiega ceduje sie na wspolna.
W przysiedze malzenskiej nie ma "co je Twoje to je moje". Jesli ktos
chce miec pewna sfere prywatnosci w zwiazku to malzenstwo z nazwy czy z
przysiegi tego nie zmienia. Poza tym jesli para zyje bez slubu to juz
jest ok i nie mozna "grzebac"? Tak wiec IMO chybilas.
>
> Klasyczne przerzucanie winy na ofiare.
[...]
> I nie chodzi mi o jakies straszliwe potepienie zdrajcy, ale o przywrocenie
> jasnosci ukladu, tak aby ofiara nie odczuwala dodatkowego upokorzenia jako
> "winna". Bardzo to niehumanitarne.
Nikt nit przerzuca winy na nia. Ktos tu uzyl stwierdzenia ze jest winna
zdrady czy problemow w zwiazku? To zupelnie inny temat - te problemy to
osobna sprawa, a poruszany temat "grzebania" w rzeczach to zupelnie
inna. To co robisz to zaslanianie sie "byciem ofiara".
Zreszta po co teraz tu dywagowac na ten temat, stalo sie i juz.
--
K.
christianity is the most perverted system that ever shone on man -
thomas jefferson
|