Data: 2003-06-15 19:58:44
Temat: Re: wolność słowa
Od: "Nixe" <n...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Z. Boczek tak oto pisze:
:: Rozumiem, że - gdy mówisz dziecku, że czegoś nie należy robić - może
:: ono powołać się na taki sam argument: że nie oznacza to 'nie wolno'?
:: :)
"Nie należy" opierać się łokciami o stół przy jedzeniu - czyli
kulturalniej/lepiej/ grzeczniej/however będzie, gdy człowiek się nie oprze,
ale jeśli to zrobi, to przecież nie poniesie żadnych konsekwencji.
"Nie wolno" bić innych - czyli nie robi się tego pod groźbą
kary/konsekwencji.
Jeśli czegoś nie wolno mojemu dziecku, to po prostu mówię "nie wolno", a nie
"nie należy" - właśnie po to, by uniknąć sytuacji podanej przez Ciebie jako
przykład.
:: Piszesz w poscie do Iwonki wyraźnie, że jest to kradzież (więc teraz
:: bez takich, że 'nawet nie o czynie pisałam').
Bo jest to kradzież - po prostu stwierdziłam fakt, a nie oceniłam go.
Nie określiłam czynu Tweety jako np. świństwo, kurewstwo, cwaniactwo czy
cokolwiek, a jej samej nie wyzwałam od np. kretynek.
:: Swoją drogą ciekawie i ślisko piszesz zawsze :)
:: "Napisałam tylko, co myślę o jej czynie, a nawet nie samym czynie, a
:: motywacji" - i nie wiadomo, czy o czynie, czy nie o czynie... jeśli
:: będę argumentował na jedną ze stron, Ty przytoczysz mi swój cytat z
:: drugiej części zdania :))))
Więc odnoś się zawsze do drugiej części zdania, która jest rozwinięciem bądź
uzupełnieniem pierwszej.
:: Nie pierwszy raz to widzę u Ciebie - twórczość typu:
Takie już mam zboczenie.
::: Taaaaaaa, a Józio z Sosnowca dodał jeszcze, że (. )( .)
::: Paranoja.
:: Nie rozmawiamy o Józiu z Sosnowca - a o poglądach Sowy i boniedydy.
A czym się różnią poglądy Sowy czy Boniedydy od poglądów Józia z Sosnowca,
jeśli istniałby naprawdę?
:: Dlatego nie rzucaj piachem w oczy w dyskusji, proszę.
Nie rzucam piachem, tylko pragnę uświadomić Ciebie i innych, że dyskusja
Waszym torem przypomina poniższą rozmowę:
A. czy z Gdańska do Mediolanu kursuje bezpośredni samolot?
B. tak, kursuje, ale to bez sensu nim lecieć, bo jest cholernie drogi, więc i
tak nikt nim nie lata
A. ale mi nie chodzi o to, czy drogi i czy ktoś lata, tylko czy takie
połączenie istnieje, bo ta informacja jest mi potrzebna do ...
D. no więc kursuje na pewno, ale tłumaczę Ci, że taki lot to bezsens, bo
wywalisz tylko kupę kasy
itd.
:: No i dobrze. A skąd ktoś wie, o co Ci NIE CHODZI?
Bo się o to NIE pytałam. Spytałam tylko: czy można kogoś zwyzywać bez
poniesienia konsekwencji. Proste pytanie i oczekiwanie na prostą odpowiedź.
TAK lub NIE. Nie pytałam, czy to śmieszne, czy ma sens, jak długo trwa
proces, czy potrzebni są świadkowie.
Owszem, zgadzam się, że cała reszta jest ważna, ale dopiero w momencie, gdy
ktoś się na takie wytoczenie sprawy decyduje.
:: Dziewczyny to wyśmiały jako niedorzeczne i śmieszne, rzutujące na
:: przewrażliwienie osoby, a nie - na jej realne szkody ze zniesławienia. I
:: tyle.
I o to "tyle" za dużo, bo ta informacja nie była mi potrzebna. Dlatego
przytoczyłam hipotetyczne sytuacje, w których Józio i Henia podają mi kolejne
info zupełnie mnie nie interesujące.
Co do przewrażliwienia - to chyba tylko i wyłącznie problem osoby składającej
pozew do sądu, a nie osoby pozwanej, prawda?
::: ROTFL :-)) Z.Boczek powiedz, że żartujesz z tą anonimowością :-)))
::: Gdy na psd jakiś palantino wysłał plik jpg z pornografią dziecięcą, to
::: niejaki Bischoop namierzył go już po 2-3 godzinach, a Policja, której
::: zostało to zgłoszone, tylko troszkę później (bo to sobota była ;-)
:: Nie napisałem, że jest - napisałem, że słynie. A to chyba dość istotna
:: różnica, nieprawdaż?
Różnica między czym? Tym, że słynie a ...
Co ja takiego napisałam, by stanęło w sprzeczności ze "słynie"?
[btw - "Z.Boczek słynie z chamstwa" oznacza ni mniej ni więcej niż to, że
"Z.Boczek jest chamski", nie sądzisz?]
:: Swoją drogą - łatwo określić miejsce, skąd zostało to czy tamto
:: popełnione - ale gdyby np. ślad prowadził do internet-caffee?
Nie wiem, nie pracuję w departamencie przestępstw internetowych (czy
jakkolwiek się to nazywa), więc nie mam pojęcia, jak ustala się takie rzeczy.
Możliwe, że jest to w ogóle nie do ustalenia, wtedy pozostaje mi tylko
powiesić się.
:: Poza tym rzucanie inwektywami to nieco inny kaliber niż propagowanie
:: pedofilii.
Oczywiście, aczkolwiek chodziło mi_tylko_i_wyłącznie_o to, że tożsamość
nadawcy postu można określić łatwiej, niż komukolwiek się to wydaje.
:: Nixe, napisałaś tak:
:: "Naprawdę nie zamierzam nikogo przekonywać do własnych przekonań.
:: Jednak przepisy prawne (tu dotyczące konsekwencji nadużycia wolności
:: słowa) to coś zupełnie innego niż czyjeś przekonania czy poglądy i
:: stosowanie się do nich to sprawa bezdyskusyjna."
:: Powyższymi przykładami wykazałem Ci, że są kwestie podlegające
:: dyskusji
Miałam na myśli to, że kwestia akceptacji przepisu prawnego to nie to samo co
kwestia akceptacji czyjegoś poglądu czy przekonania. Cudze poglądy możemy po
prostu olać, wypiąć się na nie bez żadnych konsekwencji. Przepisów prawnych
olać nie możemy (bo np. uznaliśmy, że nam osobiście nie przypadły do gustu)
bez poniesienia konsekwencji. To miałam na myśli pisząc "stosowanie się do
nich to sprawa bezdyskusyjna". Może faktycznie słowa "stosowanie się" użyłam
niezbyt fortunnie, bo chodziło mi raczej o przyjęcie, akceptację, poddanie
się, zgodę na nie itp.
Przypuszczalnie bardzo dobrze wiesz, o co mi chodzi ;-)
:: - sama zresztą dałaś przykład: karanie osoby chorej za
:: wymioty czy leżenie na chodniku :>
:: Pokazałem, że nie jest to 'sprawa bezdyskusyjna', jak to usiłujesz
:: wmawiać.
No bo leżenie na chodniku osoby chorej czy jej wymiotowanie nie jest
złamaniem prawa. Nie rozumiem, dlaczego znów podajesz ten przykład.
Cały czas miałam na myśli fakt, że jeśli ktoś np. napluje na chodnik, to może
być ukarany, bo takie jest prawo. Może się także zdarzyć, że ukarany nie
będzie, bo albo nikt tego nie zauważy, albo po prostu uzna się to za czyn o
małej szkodliwości społecznej. Ale plujący cały czas powinien mieć świadomość
tego, że plując narusza prawo, powinien poddać się temu prawu, zdawać sobie
sprawę z konsekwencji i akceptować je, gdy będzie zmuszony je ponieść, a nie
rozumować "Pluję, bo uważam, że prawo karzące za plucie mandatem jest głupie
i mi osobiście się nie podoba"
:: Nie popadam w absurd (nie mam manii prześladowczej, nie jestem zerem,
:: itd, itp.) - ogranicz swoje oceny (opinie, sic :)) na mój temat,
:: dyskusja na tym zyska :).
Faktycznie, masz rację - powinnam to była napisać "Z.Boczku wydaje mi się,
że troszkę przesadziłeś"
Ale i tak dobrze, że nie napisałam "Nie pierdol stary" :->
[nie, nie, to nie jest aluzja do Ciebie, więc z góry proszę, byś darował
sobie pytanie "A co? Może ja się tak wyrażam??!"]
:: I następnym razem zastanów się dwa razy, nim zaczniesz kogoś uczyć
:: sztuki dyskusji - może nie używasz epitetów, ale treści masz równie
:: (jeśli nie bardziej) pejoratywne - bo skierowane w adwersarza :)
Mój drogi - dyskusja nie polega na tym, by kadzić adersarzowi i - jak to
ładnie okresliła kiedyś Jola Pers - czochrać go za uszami. Nie widzę powodu,
by nie stosować w moich wypowiedziać treści pejoratywnych. Aczkolwiek nie
znaczy to, że wolno mi być burakiem i walić w adwersarza chamskimi epitetami.
:: Ad meritum: wymioty nie muszą oznaczać choroby - zwłaszcza w przypadku
:: dziecka.
A co to jest? Normalny objaw zdrowego dziecka?
Choroba to nie od razu rota-wirus czy czerwonka.
:: Sama widzisz dobrze, że masz wybór: albo dosadnie, bo na oczach wielu
:: złamać rules, albo mieć obsrane dziecko. I wybierasz to pierwsze.
Bo uzasadniam to tym, że nie ma innego wyjścia, a nie dlatego, że uważam te
przepisy za stek bzdur, albo że uznam, że i tak nikt się do mnie nie
przyczepi, bo ośmieszyłby się tylko.
Natomiast nie odpowiedziałeś mi na fragment:
"nie powiesz mi, że chamstwo w sieci da się w jakikolwiek sposób uzasadnić i
wytłumaczyć, że musiało się porzucać trochę mięsem"
:: Tak samo niektórzy wybrali łamanie rules, żeby Agati nie miała ICH
:: ZDANIEM osranego życia. Prościej nie umiałem :)
I faktycznie, by jej to uświadomić trzeba było użyć tylu epitetów? Rozumiem,
że psychoterapeuta, aby być skuteczny, także powinien zaopatrzyć się w
słownik łaciny podwórkowej i odbyć praktyki w podmiejskich slamsach.
:: [o policjantach, którzy ukarzą - na nieszczęście mogą]
:: No tak, bezmyślni służbiści.
Ale (nie)stety pozostający w zgodzie z prawem.
:: Ty pretendowałaś też do takiego grona pisząc "przepisy prawne (tu
:: dotyczące konsekwencji nadużycia wolności słowa) to coś zupełnie
:: innego niż czyjeś przekonania czy poglądy i stosowanie się do nich to
:: sprawa bezdyskusyjna"
Wyjaśniałam już wcześniej, co miałam na myśli.
--
PozdrawiaM.
|