Data: 2005-12-13 13:15:11
Temat: Re: wypadek
Od: gazebo <g...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
dziad wrote:
>
> ja kiedyś widziałem wypadek - potrącenie (chyba śmiertelne) na przejściu dla
> pieszych i pamiętam że najgorszy z tego wszystkiego był dźwięk. nie słyszałem
> pisku opon, żadnego wrzasku ani nic, tylko takie tępe "DUP!". ughh... coś
> strasznego. to może głupio wygląda jak się o tym pisze, ale z całego zajścia
> zapamiętałem właściwie tylko ten dźwięk.
cos w tym jest, kiedys uslyszalem ale nie widzialem zdarzenia, pamietam
wlasnie taki gluchy, tepy, odglos uderzenia
>
> w tamtym przypadku, o którym piszę, ofierze od razu udzielono pomocy, więc
> pojechałem sobie. jak jakąś godzinę później znowu tam przechodziłem (to jest
> koło przystanku autobusowego), to sprawczyni ryczała że jak okaże się że tamta
> potrącona kobieta nie przeżyje to ona się powiesi.
ale tutaj najprawdopodbniej zachodzi przypadek kiedy obrazenie nie
przekroczy takich jakie sie zdobywa czesto w zyciu codziennym, kiedys
kolega niegroznie potracil dziewczyna na rowerze, dal jej pare zlotych,
przeprosil i tyle bylo, wprawdzie sprawy kierowca nie piwnien miec, ale
mimo wszytsko, bo w sumie chodzi mi o to czy ludzie zbywaja wlasna
odpiewdzialnosc za zdarzenie czy tez nie i od czego to zalezy, nie chce
uogolnien, ale niektore zgloszenia traktujemy jako 'donos', taki np.
dylemat mlodziezy, powiedziec rodzicom, ze brat/kolega pali? a jesli
pije? a jesli cpa? czesto przewaza decyzja na nie
--
careful with that axe Eugene!
|