Path: news-archive.icm.edu.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!newsfeed.silweb.pl!polsl.gli
wice.pl!not-for-mail
From: "Z. Boczek" <z...@w...pl>
Newsgroups: pl.soc.rodzina
Subject: Re: [wyzalam sie] Rece opadaja :((
Date: Wed, 2 Apr 2003 21:33:37 +0200
Organization: Z.Bocznica w Gliwicach
Lines: 89
Message-ID: <b6fdlh$3ud$1@zeus.polsl.gliwice.pl>
References: <b6brgq$efv$1@inews.gazeta.pl> <b6dd2p$m74$1@news.onet.pl>
<b6e377$oot$1@inews.gazeta.pl> <b6emq8$nhl$1@news.onet.pl>
<b6en8b$jcq$1@zeus.polsl.gliwice.pl> <b6fbks$hg0$1@news.onet.pl>
Reply-To: "Z. Boczek" <z...@w...pl>
NNTP-Posting-Host: jesienna.bmj.net.pl
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.00.2615.200
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.00.2615.200
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.rodzina:35884
Ukryj nagłówki
Wprąciłem się, ponieważ Martynika <m...@o...pl> popełnił(a) co
następuje:
| > Ileż można tego marudzenia, chęci ułożenia nam życia
| > słuchać cierpliwie i się wymigiwać kłamstewkami?
| Cierpliwie słuchać i wymigiwac się kłamstewkami? Słuchać i mówić prawdę -
to
| chyba lepszy sposób. Co do chęci ułozenia nam zycia to myślę podobnie jak
| Iwonka że bierze sie to często z obawy o nas i nie dopuszczania do
| świadomości że dziecko jest dorosłe. Nieraz naprawdę trzeba pomóc
rodzicom
| to zrozumieć.
I to właśnie robię - stanowczym zakomunikowaniem, że jestem dorosły i sam
podejmuję decyzje a rodzice mogą służyć radą jedynie, miast marudzeniem :]
Nie każę warczeć od razu na rodziców - ale dyskusji podlega problem, gdy
'ręce już opadają i nie da się inaczej'. Wiadomo, że można spróbować na
początek łagodnie - to chyba oczywiste?
| > Rozwiązała ten problem i ma spokój - w przeciwieństwie do osób, które
Ty,
| > Iwon(k)o uważasz za wyrozumiałe i posiadające ten przymiot (którego też
| > życzysz nam, niepokornym).
| Wiesz trochę brzmi to tak: wszyscy maja być wyrozumiali wobec mnie ale ja
| "niepokorny" nie wyrozumiały wobec innych.
E-e :) To brzmi jak: wszyscy mają uszanować moją dorosłość i prawo do
samodzielnego podejmowania decyzji, jak ja szanuję ich dorosłość i to samo
prawo.
| Ponadto często cena takiego spokoju na siłę jest bardzo duża. Nie
przekreślałabym
| wiec życzeń Iwonki - jest w nich dużo racji. Od razu zastrzegam że piszę
ogólnie -
| każda srawa ma swoje indywidualne cechy i wymaga indywidualnego
podejścia.
| Jednak co do zasady jestem za wyrozumiałością - i muszę przyznać że mimo
takiej
| postawy tez mam spokój podobnie jak wiele osób które znam.
Jeszcze raz: Miałem na myśli TYLKO ingerowanie z buciorami w dorosłe życie
dzieci, a nie - chamowate i niecierpliwe traktowanie rodziców na każdym
kroku.
Wyrozumiałość, piszesz... ale wyżej również 'uważne słuchanie i mówienie
prawdy'. Czyli jak godzisz swoje 'zmrużenie oka' na rodziców z prawem do
własnych decyzji? :)
W prawie do samodzielnego życia nie widzę tu sprzeczności z
niewyrozumiałością... inaczej: brakiem wyrozumiałości :) Nazwałbym je
raczej: darzenie szacunkiem zdanie rodziców przy jednoczesnym JASNO I
WYRAŹNIE wypowiedzianym własnym poglądzie i trzymaniu się go, oraz nie
chodzeniu na kompromisy, jeśli rodzice chcą decydować za nas.
Większa cierpliwość to pojęcie szerokie i sięgające poza omawiany tu
problem (może tu przecież chodzić o trzęsące się ręce podczas posiłku,
nieporadność, sklerozę i zrzędliwość...) - jednakże ja odniosłem się tylko
do tej - poruszonej tu - problematyki i mam nadzieję, że tylko w tym
świetle prowadzimy dyskusję... czy zaraz padnie 'módlmy się o pokój na
świecie' i nikt nie może polemizować z celowością tego stwierdzenia? :)
Może ten fakt powoduje niezrozumienie?
Jeżeli ktoś ma 1000 lat czasu na rzeźbienie wodą skał... to ja przepraszam
i podkulam ogon :)
Poza tym - życzenia 'większej' wyrozumiałości ja rozumiem nieco jako...
uogólnione 'to Wy się pieklicie, zamiast wziąć Relanium i/lub zmrużyć oko -
a rodzice cierpią'...
A co, jeśli takie tłamszenie samodzielności trwa lata? Kiwać głową, jak
brązowe pieski na tylnych szybach samochodów za czasów komuny?
Potrzebne są szybkie cięcia takich niejasnych układów - pokazanie rodzicom,
że teraz stoją z boku i mogą jedynie doradzać NOWEMU DOMOWI - a nie rządzić
niczym we własnym.
Nazwijmy to dosadnie zakreśleniem kijem koła wokół siebie - znaczeniem
swojego terenu i swojej niezależności.
Nie uznaję półśrodków i dlatego takie jest moje zdanie - gdy łagodne formy
perswazji zawodzą, nie modlę się o spokój i nie sięgam po podręcznik yogi,
tylko po większy kaliber...
Pozdrawiam :)
--
Z poważaniem,
Z. Boczek
Niech będzie przeklęty ten, kto nie chce unurzać miecza we krwi!
(papież Grzegorz VII)
|