Data: 2006-07-10 23:39:17
Temat: Re: zazdrosc
Od: "Morderca uczuć" <l...@t...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Himera napisał(a):
> Otoz, to przeciez nie jej wina ze jest ladna.
> I teraz prawda o nas kobietach, tak czasami jestesmy prozne i lubimy
> dostawac komplementy, lubimy kiedy mezczyzni patrza na nas z zachwytem,
> kiedy trabia na nas na ulicy, no coz, tak jest i tyle, mozna z tym walczyc,
> ale czyz walka z natura nie jest zlem niepotrzebnym?
> Dziewczyna oddala usmiech kelnerowi, patrzyla na niego no i co z tego? Moze
> zwyczajnie starala sie byc mila.
Konsekwentnie stoję po stronie Czarka. Chodzi o pochodzenie ludzi z
kompletnie różnych środowisk. W jednym przyjęte jest, że ludzie
są otwarci, flirtują, w drugim jest konserwatywne zachowanie i
przyjmuje się, że jestem z kimś, to nie wymieniam spojrzeń, czy nie
gapię się na dekolt innej dziewczyny. Ona uważa, że akcja z
kelnerem to oznaka "dobrego wychowania" a jego to irytuje.
> Nie iwem jaka jest historia ich zwiazku ale jesli dziewczyna zdecydowala sie
> i poswiecila sie na zwiazek z tym chlopakiem, chyba musi cos w tym byc.
Ludzie z różnych środowisk mogą być razem (Czarek to nazwał
eksperymentem) bo generalnie są tacy sami, ale czasami wychodzą z
nich poważne różnice w podejściu do wielu spraw. Kiedyś tak było
w moim związku, czepialiśmy się różnych szczegółów. W końcu
nie mogliśmy się porozumieć i rozeszliśmy się. Nie powinienem, ale
winię ją za to, że nie była skora do rozmów, przyznania mi prawa
do innego zdania, innego odbierania różnych sytuacji.
> Chlopak tak reaguje bo chyba jest cos ze zwiazkiem nie tak.
> Moj mezczyzna przez caly okres trwania naszego zwiazku nigdy nie wwypomnial
> mi ze ktos sie na mnie patrzyl, ze ktos mi prawil komplementy (a bylo pare
> takich sytuacij nawet w jego obecnosci), wrecz przeciwnie bylo mu bardzo
> milo ze mezczyzni dostrzegaja moja urode i byl szczesliwy ze to wlasnie on
> jest tym wybrancem (tak mi powiedzial), z ktorym zdecydowalam sie byc.
> Moze dlatego nie rozumiem jego postawy i twojej reakcij Czarku, mnie po
> prostu to nigdy nie spotkalo, a wiem ze gdyby spotkalo to pewnie czulabym
> sie conajmniej zle.
A czy zareagowałabyś złością, agresją, słysząc, że wybraniec
kiepsko się czuje w pewnych sytuacjach? IMO, są dwa rozwiązania: a)
stwierdziałabyś, że nie ma co dręczyć chłopaka i przestałabyś
prowokować sytuacje typu wymiana spojrzeń i wielki usmiech do obcego
faceta gdy ten prawi komplementy albo b) automatycznie
odpowiedziałabyś złością wobec partnera i rzuciłabyś: "za kogo
ty mnie uważasz, bacz na słowa". Wariant b) jest bardzo drobiazgowo
opisany w pierwszym poście. Chłopak się nie awanturował - nie czuł
się dobrze i chciał zwrócić na to uwagę. Ona odebrała to jak
zarzut, że "jest dziwką". Wg. mnie wyszły na jaw poważne różnice
między nimi. Błaha sprawa a on wyszedł na chorobliwie zazdrosnego
awanturnika, zaś ona poczuła się dotknięta tak, jakby zarzucił jej
zdradę. Ciężko się teraz porozumieć, bo każde z nich uważa, że
miało rację. No i miało. Jedyne wyjście to kompromis: ona będzie
powściągliwa (choć na 100% będzie broniła zębami swojego status
quo) w "spojrzeniach" a on przestanie się przejmować pierdołami.
M.U.
|