Data: 2002-09-23 16:31:06
Temat: Re: zdrada
Od: "Dorota B." <d...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Pyzol" <p...@s...ca> napisał w wiadomości
> Czy w sytuacjach , ktore opisujecie w ogole mozna mowic o zwiazku? Co to
> za zwiazek bez sexu i czy trzeba byc az fizykiem atomowym, aby
przewidziec,
> ze wczesniej czy pozniej, jedna ze stron ( a moze i obie) znajda sobie
> partnera na boku? Oczywiscie, sa przypadki szczegolne np. choroby, ktora
ten
> sex uniemozliwia i w takiej sytuacji spodziewalabym sie lojalnosci od
> partnera, ale w kazdej innej - jesli w zwiazku zamiera sex, to nie jest to
> juz "normalny" zwiazek i uwazam, iz tzw. "zdradzona strona" powinna
> zastanowic sie, dlaczego nie probowala zmienic sytuacji, dopoki
"zdradzona"
> nie byla, a w ogole to ja bym jej "zdradzona" nie nazwala.
>
> Kaska
>
>
>
Tak, oczywiscie, ale brak kontaktow intymnych tez nie jest
konsekwencja dzialan lub ich braku jednej strony- znow odpowiedzialnosc
wspolna. No chyba, ze zdecydowanie jedna ze stron kategorycznie odmawia
wspolzycia, ale nie sadze by bylo wlasnie tak bo do takiej sytuacji tez nie
dochodzi z poniedzialku na wtorek tylko przez tygodnie, miesiace, lata.
Mozna bylo radzic, szukac rozwiazan, a skoro tak juz zostalo to chyba
swiadoma decyzja obydwojga- nawet gdyby ktores z nich mialo jakis problem
seksualny- byl wczesniej czas by porozmawiac i poszukac pomocy, czyz nie?
Pzdr. Dorota
|