Data: 2000-03-08 14:39:09
Temat: Re: zdrada/zasady
Od: "inka" <r...@A...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
Adam Jarosz <a...@s...fcsd.gliwice.pl> wrote in message
> Napisze jeszcze o jednym przypadku, ciekaw jestem waszych
> opinii. Otoz mam znajomego ktory niedawno sie ozenil. Z nim
> rowniez walkowalismy temat zdrady malzenskiej, jakos tak wyszlo
> :). On jeszcze przed slubem zakladal ze prawdopodobnie bedzie
> mial kochanke (-ki) co nie przeszkodzi mu kochac zony i byc dla
> niej dobrym mezem. Juz tutaj sie z nim nie zgadzalem bo uwazam
> ze facet w zasadzie nie do konca wie o co mu chodzi i nie potrafi
> sie zdecydowac czy chce miec zone i dom czy pozostac wolnym
> ptaszkiem. Na pytanie czy powiedzial o tym swojej zonie i czy
> kiedykolwiek powie jesli zafunduje sobie przygode odpowiedzial ze
> nie. Tutaj znowu niezgodnosc z moimi pogladami (celowo unikam
> slowa zasady!) bo to prowadzi do zycia w zaklamaniu a z tego
> rzadko wychodzi cokolwiek dobrego. Jego argumentacja jest mniej
> wiecej taka. W calej tej grze (bo to chyba dla niego raczej gra, nic
> innego) chodzi nie tyle o sam seks, to taka marginalna w tym
> przypadku przyjemnosc ale o sama konspiracje. O podchody,
> uwodzenie kobiet i takie tam rozne. Zaprzestalem dyskusji z nim
> na ten temat bo chyba bysmy sie poklocili.
>
> Napiszcie prosze jak oceniacie taka postawe?
Mysle, ze jedyne co mozna to wspolczuc. Obojgu. Jest to zwiazek niepelny i
chyba nie do konca sensowny. Zastanawiaja mnie jego podstawy - pieniadze,
uklady, wygoda..(?)...bo chyba nie milosc.
Przeciez wszystko czego ten kolega szuka u innych kobiet jednoczesnie
odbiera/nie daje wlasnej zonie. Zabiera jej owe "podchody, uwodzenie i takie
tam rozne". Dlaczego?... Trudno jest chyba tak "dzielic sie" czy
"rozdrabniac" i w trakcie jakichkolwiek zblizen z zona obmyslac nowe
klamstwo, porownywac. Pewnie po jakims czasie zacznie draznic go zachowanie
zony, ktore rózni sie zachowania Jolki czy Henryki (przepraszam Jole i
Henryke :))... Przeciez on z zalozenia skazuje swoja zone (i siebie rowniez)
na samotnosc, na to ze w sumie nic nie przezyja RAZEM, ze zawsze beda zyli
"w tlumie".
Nasuwa sie takie proste porownanie do osoby, ktora " tu zrywa kwiatek, tam
zrywa kwiatek, a na koniec zamiast z pieknym bukietem budzi sie z jakimis
badylami w reku"
Ja niestety naiwnie caly czas wierze w Naprawde, Na zawsze i Na pewno...
Szkoda tylko, ze zona nie pozna prawdy przed slubem.
--
Pozdrawiam,
Inka
-----------------------------------------
r...@A...fm
(usun ANTISPAMMER z adresu)
----------------------------------------
|