Data: 2004-11-26 08:51:43
Temat: Re: zmiana nazwiska przez kobietę (ślub) (długie) - przemyślenia ?
Od: "Sowa" <m...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "MOLNARka" <M...@M...pl> napisał w wiadomości
news:co5i3i$1id$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Użytkownik "Sowa" <m...@w...pl> napisał
>Tłumacz tak sobie ... tłumacz ... wychodząca za mąż bardzo młodo i
>zmieniająca nazwisko Sowo :-)))
Bardzo młodo? To znaczy do jakiego wieku obowiązuje owo miłe określenie?
> Jeśli nie zrozumiałaś to tłumaczę ... _moje_ nazwisko jest dla mnie
> ważniejsze niż jakiegoś tam faceta niezależnie czy jest to mężczyzna
> mojego życia, z którym chce się zestarzeć.
A co ja poradzę, że mężczyzna Twojego życia to "jakiś tam facet" którego
podejrzewasz że i tak się z Tobą rozwiedzie?
Ja bym w takim wypadu wcale nie wychodziła za mąż - konkubinat też dobra
rzecz. Zwłaszcza z "jakimiś tam" i z wizja rozwodu na podorędziu.
> Ale żeby tak rozumować trzeba mieć poczucie tożsamości nazwiskowej (i
> imiennej). Możesz więc nie wiedziec o czym mówię.
Rzeczywiście, rzeczy błahe mało mnie obchodzą.
Moja tożsamość ma się na tyle dobrze, że nie muszę wymyślać jak ją
podsztukować czymkolwiek - np. nazwiskiem "jakiegoś tam faceta", którego
nazwisko przyjęła matka, babka, czy inna przodkini.
>> W sumie najbardziej durny argument na zatrzymanie swojego nazwiska jaki
>> słyszałam.
> Podanych było mnóstwo róźnych ... każdy je może uszeregować na swojej
> skali durności.
Nie, podobnych nie było - reszta argumentów była całkiem sensowna.
> Postrzegaj Ty swoje dzieci jak chcesz a mi pozwól na moje postrzeganie.
A czy ja Ci gdzieś zabraniam? Postrzegaj sobie jak sobie chcesz, a ja sobie
to będę komentować jak ja sobie chcę.
> BTW jeśli tyle zrozumiałaś z moich wypowiedzi to słowa Hanki były mocno na
> wyrost.
Tak, tak, stary chwyt. Jak się kończą argumenty, to zaczyna się wypisywać
szmatławce typu " nie umiesz czytać ze zrozumieniem, bla, bla, bla" i pędzi
wywoływać po nazwisku upatrzonych sprzymierzeńców.
Sowa
|