« poprzedni wątek | następny wątek » |
11. Data: 2009-12-01 14:08:49
Temat: Re: żona czy dziecko?On 1 Gru, 14:45, "Duch" <n...@n...com> wrote:
> "Iza" <k...@p...onet.pl> wrote in message
>
> news:6680446a-253e-4e2b-9fa6-3df541ee0638@k19g2000yq
c.googlegroups.com...
>
> "
> Żaden wybór nie był dobry, zwłaszcza dla niego kiedy minął szok.
> Paplanie co by było gdyby... jest co najmniej śmieszne, ponieważ
> siedząc wygodnie w foteliku bez adrenaliny i danego doświadczenia,
> zbędnym jest kokntęmpować /kwestionować
> słuszność wyboru tego człowieka.
> "
>
> Dokladnie. To nie smieszne tylko aroganckie, beszczelne tak oceniac
> (nie czytalem, opieram sie na tym co piszesz).
> Dobry sarkazm z tym siedzacym przy foteliku "sedzią internetowym".
>
> Sam podjety temat czy kontekst przez onet - obrzydliwy,
> media musza wyciagnac brudy zeby przyciagnac czytelnika.
>
> Szkoda, nie czytam.
>
> Duch
Myślałam, ze tylko ja jestem taka mało taktyczna :/
Wszystko ponadto jest - dialogue des sourds - na "argumenty"/
okoliczności losu i przypadku.
___
Iza
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
12. Data: 2009-12-01 14:53:57
Temat: Re: żona czy dziecko?Użytkownik "Qrczak" <q...@g...pl> napisał w wiadomości
news:hf34io$pab$1@nemesis.news.neostrada.pl...
>W Usenecie adamoxx1 <a...@p...onet.pl> tak oto plecie:
>>
>> Qrczak pisze:
>>
>>> I czy w ogóle coś myślał, czy po prostu działał instynktownie... Ty byś
>>> myślał?
>>
>> Taka myśl to błysk a nie dokładna analiza. Coś musi pomyśleć by wybrać,
>> a później sobie to jakoś usprawiedliwić.
>
>
> Błysk błyskiem, a potem jakoś z tym trzeba żyć. I jak to powiedzieć,
> wytłumaczyć żonie? Bo nie sądzę, aby była zachwycona wyborem.
>
> Qra, tak, wiem, trzeciej alternetywy nie było
Do końca życia ich to będzie męczyło. Ba! Gdyby zdecydował inaczej- męczyło
by go, dlaczego nie uratował żony.
--
Serdecznie pozdrawiam
Chiron
1. Znaleźć człowieka, z którym można porozmawiać nie wysłuchując banałów,
konowałów, idiotyzmów cwaniackich, łgarstw, fałszywych zapewnień, tanich
sprośności lub specjalistycznych bełkotów "fachowca", dla którego branżowe
wykształcenie plus umiejętność trzymania widelca jest całą jego kulturą,
kogoś bez płaskostopia mózgowego i bez lizusowskiej mentalności- to znaleźć
skarb.
- Waldemar Łysiak
2. Jedyna godna rzecz na świecie twórczość. A szczyt twórczości to tworzenie
siebie
Leopold Staff
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
13. Data: 2009-12-01 15:20:40
Temat: Re: żona czy dziecko?Qrczak <q...@g...pl> wrote in message
news:hf31dh$5f1$1@atlantis.news.neostrada.pl...
> "Kiedy Nowozelandka Vanessa Horton prowadząc swój samochód miała wypadek i
> pojazd wpadł do rzeki Whanganui, przed dramatycznym wyborem stanął mąż
> kobiety: czy z tonącego pojazdu ratować uwięzionego synka czy małżonkę."
>
http://wiadomosci.onet.pl/2087730,12,dramatyczny_wyb
or_ocalic_zycie_zony_czy
_syna,item.html
> Qra, chwilowo bez komentarza
Żona - towar wymienny, obcej krwi, syn niepowtarzalny. Do tego dochodzi
aspekt winy za wypadek
Syn do ojca:
Ociec, wyśta dobrze mieli coście matke wzieli
Czego mi radzicie obcom babe brać na życie...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
14. Data: 2009-12-01 15:28:42
Temat: Re: żona czy dziecko?Qrczak <q...@g...pl> wrote in message
news:hf37tp$kcd$1@atlantis.news.neostrada.pl...
Szpital, poród, położnik pyta męża / ojca - masz wybór albo żona, albo
dziecko...
Dylematy:
Żona moja - dziecko może być wikarego
Ona mnie zdradzała - dziecko może moje.
Wniosek:
Nie ratujcie nikogo - czas na nowy model.
Ratujcie dziecko - już następnego nie zrobię
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
15. Data: 2009-12-01 15:31:39
Temat: Re: żona czy dziecko?Qrczak <q...@g...pl> wrote in message
news:hf31dh$5f1$1@atlantis.news.neostrada.pl...
A ja sobie oglądam sugestywny film z uzyciem katany:
"Ulterior Motives"
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
16. Data: 2009-12-01 17:52:44
Temat: Re: żona czy dziecko?Użytkownik adamoxx1 napisał:
> Zanim przeczytałem to obstawiałem że uratował żonę.
> Można teraz podyskutować dlaczego?
tu nie ma dyskusji, zawsze ratujesz zone/kochanke/kobiete, nigdy nie
potrafilem zrozumiec nadetych wyborow moralnych, z kim chcesz spedzic
zycie/starosc? z synem/corka? z kim mozesz/mogles miec dzieci? z
synem/corka? z kim bedziesz mial dzieci po smierci twojej partnerki? z
synem/corka?
--
bla
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
17. Data: 2009-12-01 18:05:06
Temat: Re: żona czy dziecko?W Usenecie gazebo <g...@c...net> tak oto plecie:
>
>> Zanim przeczytałem to obstawiałem że uratował żonę.
>> Można teraz podyskutować dlaczego?
>
> tu nie ma dyskusji, zawsze ratujesz zone/kochanke/kobiete, nigdy nie
> potrafilem zrozumiec nadetych wyborow moralnych, z kim chcesz spedzic
> zycie/starosc? z synem/corka? z kim mozesz/mogles miec dzieci? z
> synem/corka? z kim bedziesz mial dzieci po smierci twojej partnerki? z
> synem/corka?
Z drugą żoną.
Qra
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
18. Data: 2009-12-01 18:09:06
Temat: Re: żona czy dziecko?Użytkownik Qrczak napisał:
>>> Zanim przeczytałem to obstawiałem że uratował żonę.
>>> Można teraz podyskutować dlaczego?
>>
>> tu nie ma dyskusji, zawsze ratujesz zone/kochanke/kobiete, nigdy nie
>> potrafilem zrozumiec nadetych wyborow moralnych, z kim chcesz spedzic
>> zycie/starosc? z synem/corka? z kim mozesz/mogles miec dzieci? z
>> synem/corka? z kim bedziesz mial dzieci po smierci twojej partnerki? z
>> synem/corka?
>
> Z drugą żoną.
>
ofc :) bedac drugim synem trzeciej corki.... po prostu mi umknelo
--
bla
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
19. Data: 2009-12-01 21:31:30
Temat: Re: żona czy dziecko?Dnia Tue, 01 Dec 2009 18:52:44 +0100, gazebo napisał(a):
> Użytkownik adamoxx1 napisał:
>> Zanim przeczytałem to obstawiałem że uratował żonę.
>> Można teraz podyskutować dlaczego?
>
>
> tu nie ma dyskusji, zawsze ratujesz zone/kochanke/kobiete, nigdy nie
> potrafilem zrozumiec nadetych wyborow moralnych, z kim chcesz spedzic
> zycie/starosc? z synem/corka? z kim mozesz/mogles miec dzieci? z
> synem/corka? z kim bedziesz mial dzieci po smierci twojej partnerki? z
> synem/corka?
A ja to się w ogóle dziwię, że powstał taki durnowaty wątek, tzn że w ogóle
komukolwiek się chce na taki temat dywagowac.
--
Ikselka.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
20. Data: 2009-12-01 21:56:41
Temat: Re: żona czy dziecko?On 1 Gru, 13:13, "Qrczak" <q...@g...pl> wrote:
> "Kiedy Nowozelandka Vanessa Horton prowadz c sw j samoch d mia a wypadek i
> pojazd wpad do rzeki Whanganui, przed dramatycznym wyborem stan m
> kobiety: czy z ton cego pojazdu ratowa uwi zionego synka czy ma onk
."http://wiadomosci.onet.pl/2087730,12,dramatyczny_w
ybor_ocalic_zycie_z...
Sugerując się po części innymi odpowiedziami, przede wszystkim jednak
moim własnym zdaniem i doświadczeniami - w takich sytuacjach NIE MA
CZASU na myślenie. Wtedy się nie myśli, nie analizuje - wówczas się
DZIAŁA. To są sekundy, czasem wręcz ułamki sekund. W tak krótkim
czasie musisz podjąć szereg ważnych decyzji: "on czy ona", "zdążę -
nie zdążę", "czy w ogóle ktoś". To trzeba przeżyć, żeby zrozumieć - to
lub coś podobnego, przybliżonego. Tego się nie da określić w jednym
czy nawet kilku zdaniach. Czas refleksji przychodzi później, gdy
emocje już opadną. A już na pewno bezzasadne jest rozstrzyganie o
słuszności wyboru.
To jest trochę tak jak z "obroną konieczną". Teoretycznie każdy z nas
ma na ten temat jakieś zdanie i jakieś własne wyobrażenie jak należy
postąpić, jak on sam by w takiej sytuacji postąpił. Dopiero jednak gdy
staniesz twarzą w twarz z bandziorem, który do Ciebie mierzy - czego
ani Tobie ani nikomu innemu nie życzę - wiesz 'tak naprawdę' co
zrobisz. Albo strzelisz, albo pozwolisz do siebie strzelić.
Inny jeszcze przykład. Opisywałem niedawno swój przypadek, gdy facet z
naprzeciwka zajechał mi drogę, z drugiej natomiast strony cofał z
parkingu inny samochód. Tak w skrócie pisząc, wiedziałem że się nie
zmieszczę, że w któregoś MUSZĘ uderzyć. Owszem, starałem się
"wcelować" pomiędzy nich, podjąłem nawet próbę hamowania "z piskiem
opon". Oberwał ten, który zajechał mi drogę. Ja nie pamiętam co wtedy
tak naprawdę myślałem, nie miałem na to czasu - działałem
instynktownie. Pamiętam tylko, że myśli bardzo szybko leciały mi przez
głowę. Nie zdawałem sobie nigdy wcześniej sprawy, że człowiek w tak
krótkim czasie jest w stanie pomyśleć o tak wielu rzeczach naraz.
Dopiero później, gdy wróciłem do domu, zacząłem się nad tym
zastanawiać. To było ileś tam lat temu i nic nikomu się nie stało, do
dziś jednak pamiętam powyższą sytuację jakby wydarzyła się
przedwczoraj. I ta jedna, nieustająca myśl: "czy ja dobrze postąpiłem,
czy mogłem, powinienem zareagować inaczej, a może gdyby, GDYBY..."
Pozdrawiam,
darr_d1
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |