| « poprzedni wątek | następny wątek » |
21. Data: 2009-12-01 22:05:52
Temat: Re: żona czy dziecko?On 1 Gru, 22:56, darr_d1 <d...@w...pl> wrote:
> On 1 Gru, 13:13, "Qrczak" <q...@g...pl> wrote:
>
> > "Kiedy Nowozelandka Vanessa Horton prowadz c sw j samoch d mia a wypadek i
> > pojazd wpad do rzeki Whanganui, przed dramatycznym wyborem stan m
> > kobiety: czy z ton cego pojazdu ratowa uwi zionego synka czy ma onk
."http://wiadomosci.onet.pl/2087730,12,dramatyczny_w
ybor_ocalic_zycie_z...
>
> Sugerując się po części innymi odpowiedziami, przede wszystkim jednak
> moim własnym zdaniem i doświadczeniami - w takich sytuacjach NIE MA
> CZASU na myślenie. Wtedy się nie myśli, nie analizuje - wówczas się
> DZIAŁA. To są sekundy, czasem wręcz ułamki sekund. W tak krótkim
> czasie musisz podjąć szereg ważnych decyzji: "on czy ona", "zdążę -
> nie zdążę", "czy w ogóle ktoś". To trzeba przeżyć, żeby zrozumieć - to
> lub coś podobnego, przybliżonego. Tego się nie da określić w jednym
> czy nawet kilku zdaniach. Czas refleksji przychodzi później, gdy
> emocje już opadną. A już na pewno bezzasadne jest rozstrzyganie o
> słuszności wyboru.
>
> To jest trochę tak jak z "obroną konieczną". Teoretycznie każdy z nas
> ma na ten temat jakieś zdanie i jakieś własne wyobrażenie jak należy
> postąpić, jak on sam by w takiej sytuacji postąpił. Dopiero jednak gdy
> staniesz twarzą w twarz z bandziorem, który do Ciebie mierzy - czego
> ani Tobie ani nikomu innemu nie życzę - wiesz 'tak naprawdę' co
> zrobisz. Albo strzelisz, albo pozwolisz do siebie strzelić.
>
> Inny jeszcze przykład. Opisywałem niedawno swój przypadek, gdy facet z
> naprzeciwka zajechał mi drogę, z drugiej natomiast strony cofał z
> parkingu inny samochód. Tak w skrócie pisząc, wiedziałem że się nie
> zmieszczę, że w któregoś MUSZĘ uderzyć. Owszem, starałem się
> "wcelować" pomiędzy nich, podjąłem nawet próbę hamowania "z piskiem
> opon". Oberwał ten, który zajechał mi drogę. Ja nie pamiętam co wtedy
> tak naprawdę myślałem, nie miałem na to czasu - działałem
> instynktownie. Pamiętam tylko, że myśli bardzo szybko leciały mi przez
> głowę. Nie zdawałem sobie nigdy wcześniej sprawy, że człowiek w tak
> krótkim czasie jest w stanie pomyśleć o tak wielu rzeczach naraz.
> Dopiero później, gdy wróciłem do domu, zacząłem się nad tym
> zastanawiać. To było ileś tam lat temu i nic nikomu się nie stało, do
> dziś jednak pamiętam powyższą sytuację jakby wydarzyła się
> przedwczoraj. I ta jedna, nieustająca myśl: "czy ja dobrze postąpiłem,
> czy mogłem, powinienem zareagować inaczej, a może gdyby, GDYBY..."
>
> Pozdrawiam,
> darr_d1
Poszesz mój ty drogi ...jak Ty logicznie, uporządkowanie, mądrze i
wyczerpującą myślisz ...oby takich
ludzi do dialogu więcej :)
____
Izaanocywhcaz
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
22. Data: 2009-12-01 22:06:06
Temat: Re: żona czy dziecko?darr_d1 pisze:
> Pamiętam tylko, że myśli bardzo szybko leciały mi przez
> głowę. Nie zdawałem sobie nigdy wcześniej sprawy, że człowiek w tak
> krótkim czasie jest w stanie pomyśleć o tak wielu rzeczach naraz.
To naukowy fakt że w takich sytuacjach mózg myśli dużo szybciej, więcej
widzisz, więcej informacji jesteś w stanie przetworzyć i dosłownie -
[subiektywny] czas zwalnia.
Widziałem fajny eksperyment. Facetowi mocuje się do nadgarstka
wyświetlacz na którym z określoną częstotliwością (nie może być za
szybka zapewne) miga jakaś konkretna liczba dwucyfrowa, pojawia się na
ułamek sekundy, na tak krotko, że w ogóle nie da się jej świadomie
zarejestrować. Ten facet ma spojrzeć i spróbować odczytać liczbę, ale mu
się nie udaje. Później wjeżdza na jakąś wysoką konstrukcje, zawieszony
plecami do ziemi, po czym spada kilkadziesiąt metrów na elastyczną
siatkę (plecami do ziemi ciągle). W czasie lotu ma za zadanie cały czas
patrzeć na ten wyświetlacz na nadgarstku. Jak już jest na dole, wie jaka
to była liczba, bo zdołał ją zobaczyć, gdy mózg "przyspieszył" i jego
wizja miała znacznie więcej "klatek".
--
"Ludzie chcą słuchać tylko tego, co już i tak wiedzą"
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
23. Data: 2009-12-01 22:11:34
Temat: Re: żona czy dziecko?On 1 Gru, 23:05, Iza <k...@p...onet.pl> wrote:
>
> Poszesz mój ty drogi ...jak Ty logicznie, uporządkowanie, mądrze i
> wyczerpującą myślisz ...oby takich
> ludzi do dialogu więcej :)
Hmm...
Pozdrawiam,
darr_d1
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
24. Data: 2009-12-01 22:18:49
Temat: Re: żona czy dziecko?Użytkownik "Iza" napisał:
> Poszesz mój ty drogi ...jak Ty logicznie, uporządkowanie, mądrze
> i wyczerpującą myślisz ...oby takich
> ludzi do dialogu więcej :)
Taaa... tylko napiszcie może oboje po jakich drogach jeździcie, żebym tam
dziecka nie posyłała...
--
Pozdrawiam - Aicha (płci niewiadomej;))
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
25. Data: 2009-12-01 22:19:10
Temat: Re: żona czy dziecko?Dnia Tue, 01 Dec 2009 23:06:06 +0100, adamoxx1 napisał(a):
> Jak już jest na dole, wie jaka
> to była liczba, bo zdołał ją zobaczyć, gdy mózg "przyspieszył" i jego
> wizja miała znacznie więcej "klatek".
Przeżyłam cos takiego podczas nagłej "akcji", kiedy po zaniknięciu tętna
mojego rodzącego się dziecka w sekundę władowano mnie na wózek i powieziono
do sali operacyjnej na c.c.
Trwało to wszystko może z minutę albo i mniej, a ja, widząc sufit i
migające światła na nim oraz głowy wiozących mnie zielono ubranych
zamaskowanych ludzi - zdażyłam przemyśleć całe swoje życie od a do z i
jeszcze poukładać sobie w myśli, jak to będzie beze mnie, co z mężem, co ze
starszym dzieckiem, z nowym dzieckiem itd - ponieważ miałam
przeświadczenie, że umrę. Moja decyzja była taka na wypadek zagrożenia
życia dziecka i konieczności wyboru.
Kiedy się obudziłam po zabiegu, miałam wspomnienie o tym pędzie myśli,
jakbym przeżyła dłuuugi film...
--
Ikselka.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
26. Data: 2009-12-01 22:24:30
Temat: Re: żona czy dziecko?XL pisze:
> Dnia Tue, 01 Dec 2009 23:06:06 +0100, adamoxx1 napisał(a):
>
>> Jak już jest na dole, wie jaka
>> to była liczba, bo zdołał ją zobaczyć, gdy mózg "przyspieszył" i jego
>> wizja miała znacznie więcej "klatek".
>
> Przeżyłam cos takiego podczas nagłej "akcji", kiedy po zaniknięciu tętna
> mojego rodzącego się dziecka w sekundę władowano mnie na wózek i powieziono
> do sali operacyjnej na c.c.
> Trwało to wszystko może z minutę albo i mniej, a ja, widząc sufit i
> migające światła na nim oraz głowy wiozących mnie zielono ubranych
> zamaskowanych ludzi - zdażyłam przemyśleć całe swoje życie od a do z i
> jeszcze poukładać sobie w myśli, jak to będzie beze mnie, co z mężem, co ze
> starszym dzieckiem, z nowym dzieckiem itd - ponieważ miałam
> przeświadczenie, że umrę. Moja decyzja była taka na wypadek zagrożenia
> życia dziecka i konieczności wyboru.
>
> Kiedy się obudziłam po zabiegu, miałam wspomnienie o tym pędzie myśli,
> jakbym przeżyła dłuuugi film...
A miałaś wtedy w sobie jakiś autentyczny lęk, czy spokój?
--
"Ludzie chcą słuchać tylko tego, co już i tak wiedzą"
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
27. Data: 2009-12-01 22:26:42
Temat: Re: żona czy dziecko?adamoxx1 pisze:
> XL pisze:
>> Dnia Tue, 01 Dec 2009 23:06:06 +0100, adamoxx1 napisał(a):
>>
>>> Jak już jest na dole, wie jaka
>>> to była liczba, bo zdołał ją zobaczyć, gdy mózg "przyspieszył" i jego
>>> wizja miała znacznie więcej "klatek".
>> Przeżyłam cos takiego podczas nagłej "akcji", kiedy po zaniknięciu tętna
>> mojego rodzącego się dziecka w sekundę władowano mnie na wózek i powieziono
>> do sali operacyjnej na c.c.
>> Trwało to wszystko może z minutę albo i mniej, a ja, widząc sufit i
>> migające światła na nim oraz głowy wiozących mnie zielono ubranych
>> zamaskowanych ludzi - zdażyłam przemyśleć całe swoje życie od a do z i
>> jeszcze poukładać sobie w myśli, jak to będzie beze mnie, co z mężem, co ze
>> starszym dzieckiem, z nowym dzieckiem itd - ponieważ miałam
>> przeświadczenie, że umrę. Moja decyzja była taka na wypadek zagrożenia
>> życia dziecka i konieczności wyboru.
>>
>> Kiedy się obudziłam po zabiegu, miałam wspomnienie o tym pędzie myśli,
>> jakbym przeżyła dłuuugi film...
>
> A miałaś wtedy w sobie jakiś autentyczny lęk, czy spokój?
>
Pewnie w takich sytuacjach używa się heurystycznego myślenia, co nie
znaczy że jest ono niewłaściwe, być może jest lepsze niż takie na co
dzień, gdzie gubimy się we własnych analizach.
--
"Ludzie chcą słuchać tylko tego, co już i tak wiedzą"
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
28. Data: 2009-12-01 22:28:56
Temat: Re: żona czy dziecko?On 1 Gru, 23:18, "Aicha" <b...@t...ja> wrote:
> Użytkownik "Iza" napisał:
>
> > Poszesz mój ty drogi ...jak Ty logicznie, uporządkowanie, mądrze
> > i wyczerpującą myślisz ...oby takich
> > ludzi do dialogu więcej :)
>
> Taaa... tylko napiszcie może oboje po jakich drogach jeździcie, żebym tam
> dziecka nie posyłała...
>
> --
> Pozdrawiam - Aicha (płci niewiadomej;))
Ja po bloku wschodnim "zabijam" od nastu lat...
____
Iza
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
29. Data: 2009-12-01 22:30:31
Temat: Re: żona czy dziecko?Dnia Tue, 01 Dec 2009 23:24:30 +0100, adamoxx1 napisał(a):
> XL pisze:
>> Dnia Tue, 01 Dec 2009 23:06:06 +0100, adamoxx1 napisał(a):
>>
>>> Jak już jest na dole, wie jaka
>>> to była liczba, bo zdołał ją zobaczyć, gdy mózg "przyspieszył" i jego
>>> wizja miała znacznie więcej "klatek".
>>
>> Przeżyłam cos takiego podczas nagłej "akcji", kiedy po zaniknięciu tętna
>> mojego rodzącego się dziecka w sekundę władowano mnie na wózek i powieziono
>> do sali operacyjnej na c.c.
>> Trwało to wszystko może z minutę albo i mniej, a ja, widząc sufit i
>> migające światła na nim oraz głowy wiozących mnie zielono ubranych
>> zamaskowanych ludzi - zdażyłam przemyśleć całe swoje życie od a do z i
>> jeszcze poukładać sobie w myśli, jak to będzie beze mnie, co z mężem, co ze
>> starszym dzieckiem, z nowym dzieckiem itd - ponieważ miałam
>> przeświadczenie, że umrę. Moja decyzja była taka na wypadek zagrożenia
>> życia dziecka i konieczności wyboru.
>>
>> Kiedy się obudziłam po zabiegu, miałam wspomnienie o tym pędzie myśli,
>> jakbym przeżyła dłuuugi film...
>
> A miałaś wtedy w sobie jakiś autentyczny lęk, czy spokój?
Spokój. To było niesamowite, ale odczuwałam spokój. Tzn zupełnie nie bałam
się o siebie, myslałam tylko o dziecku.
--
Ikselka.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
30. Data: 2009-12-01 22:39:51
Temat: Re: żona czy dziecko?XL pisze:
> Dnia Tue, 01 Dec 2009 23:24:30 +0100, adamoxx1 napisał(a):
>
>> XL pisze:
>>> Dnia Tue, 01 Dec 2009 23:06:06 +0100, adamoxx1 napisał(a):
>>>
>>>> Jak już jest na dole, wie jaka
>>>> to była liczba, bo zdołał ją zobaczyć, gdy mózg "przyspieszył" i jego
>>>> wizja miała znacznie więcej "klatek".
>>> Przeżyłam cos takiego podczas nagłej "akcji", kiedy po zaniknięciu tętna
>>> mojego rodzącego się dziecka w sekundę władowano mnie na wózek i powieziono
>>> do sali operacyjnej na c.c.
>>> Trwało to wszystko może z minutę albo i mniej, a ja, widząc sufit i
>>> migające światła na nim oraz głowy wiozących mnie zielono ubranych
>>> zamaskowanych ludzi - zdażyłam przemyśleć całe swoje życie od a do z i
>>> jeszcze poukładać sobie w myśli, jak to będzie beze mnie, co z mężem, co ze
>>> starszym dzieckiem, z nowym dzieckiem itd - ponieważ miałam
>>> przeświadczenie, że umrę. Moja decyzja była taka na wypadek zagrożenia
>>> życia dziecka i konieczności wyboru.
>>>
>>> Kiedy się obudziłam po zabiegu, miałam wspomnienie o tym pędzie myśli,
>>> jakbym przeżyła dłuuugi film...
>> A miałaś wtedy w sobie jakiś autentyczny lęk, czy spokój?
>
> Spokój. To było niesamowite, ale odczuwałam spokój. Tzn zupełnie nie bałam
> się o siebie, myslałam tylko o dziecku.
Tak myślałem.
Najbardziej dla mnie przerażająca jest śmierć przez utonięcie. Wolałbym
spłonąć, bo ból nie pozwoliłby mi sie skupić na tym że umre.
A utonąć? straszne.. Z drugiej strony, podobno tonięcie wcale nie jest
takie straszne, moment w którym się człowiek poddaje i przestaje
walczyć, to moment totalnego spokoju i błogostanu.
--
"Ludzie chcą słuchać tylko tego, co już i tak wiedzą"
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |