Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Jestem NIEŚMIERTELNY...

Grupy

Szukaj w grupach

 

Jestem NIEŚMIERTELNY...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 27


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2009-11-30 23:25:51

Temat: Jestem NIEŚMIERTELNY...
Od: darr_d1 <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

...tak myślę o sobie. Bo lubię tak o sobie myśleć. Bo po co niby i
dlaczego miałbym myśleć inaczej? Wstaję przecież co rano, otwieram
oczy, widzę, patrzę, czuję i oddycham. Jak niby i dlaczego miałoby się
to wszystko nagle zmienić? Jak mógłbym nie obudzić się czy też może
nie otworzyć oczu? Przecież to jest NIEMOŻLIWE!;)

Te wszystkie obrazy, czyny dokonane i nie dokonane, wszystko co
osiągnęliśmy, co zrobiliśmy dla siebie i dla innych. I miałoby to
wszystko nagle zniknąć, tak po prostu? Być może innym tak się
przydarza, mnie to jednak NIE DOTYCZY!;)

Czy jest to zdrowe podejście? Czy lepiej żyć w iluzji i ułudzie, że
tak właśnie jest? Czy, być może, lepiej odliczać dni do końca i
zamartwiać się, kiedy nadejdzie ten ostatni dzień? I jak to będzie,
czy odczuję jakieś znaki, czy coś przeczuję lub zauważę? Czy otrzymam
jakiś sygnał, ostrzeżenie? Ciekawe...

Ech, że też ja skazany jestem na samotność. Gdy wszyscy już odejdą, i
zostanę tylko ja, sam jeden na tej ziemi. Dopiero byłbym wtedy (nie)
szczęśliwy...

Pozdrawiam,
darr_d1

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2009-11-30 23:43:02

Temat: Re: Jestem NIEŚMIERTELNY...
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Mon, 30 Nov 2009 15:25:51 -0800 (PST), darr_d1 napisał(a):

> ...tak myślę o sobie. Bo lubię tak o sobie myśleć. Bo po co niby i
> dlaczego miałbym myśleć inaczej? Wstaję przecież co rano, otwieram
> oczy, widzę, patrzę, czuję i oddycham. Jak niby i dlaczego miałoby się
> to wszystko nagle zmienić? Jak mógłbym nie obudzić się czy też może
> nie otworzyć oczu? Przecież to jest NIEMOŻLIWE!;)
>
> Te wszystkie obrazy, czyny dokonane i nie dokonane, wszystko co
> osiągnęliśmy, co zrobiliśmy dla siebie i dla innych. I miałoby to
> wszystko nagle zniknąć, tak po prostu? Być może innym tak się
> przydarza, mnie to jednak NIE DOTYCZY!;)
>
> Czy jest to zdrowe podejście? Czy lepiej żyć w iluzji i ułudzie, że
> tak właśnie jest? Czy, być może, lepiej odliczać dni do końca i
> zamartwiać się, kiedy nadejdzie ten ostatni dzień? I jak to będzie,
> czy odczuję jakieś znaki, czy coś przeczuję lub zauważę? Czy otrzymam
> jakiś sygnał, ostrzeżenie? Ciekawe...
>
> Ech, że też ja skazany jestem na samotność. Gdy wszyscy już odejdą, i
> zostanę tylko ja, sam jeden na tej ziemi. Dopiero byłbym wtedy (nie)
> szczęśliwy...

Nie myślę o śmierci. Ona sama o mnie pamięta i świadomosć tego mi
wystarczy, ale i nie paraliżuje.
Widzę, ile czasu ludzie tracą na marnowanie sobie życia nawzajem, zamiast
się nawzajem szukać i odnajdywać.
Zupełnie jakby oni wierzyli w nieśmiertelność. Że zdążą, że się odnajdą, a
na razie się trochę pozabijają.
Ponieważ ja w nią nie wierzę ani się nią nie oszukuję, umrę z poczuciem
osiągnięcia pełni.
No bo czyż przeżyte w zdrowiu i szczęściu (generalnie) prawie 50 lat to zły
wynik? Każdy następny dzień/rok z MŚK to już bonus, każdego ranka sobie to
myślę, kiedy półśpiąc czuję go obok siebie :-)

--

Ikselka.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2009-12-01 01:03:56

Temat: Re: Jestem NIEŚMIERTELNY...
Od: "Fragile" <s...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "darr_d1" <d...@w...pl> napisał w wiadomości
news:38506d12-e97a-47f5-9467-231e67bc560c@o23g2000vb
i.googlegroups.com...
> ...tak myślę o sobie. Bo lubię tak o sobie myśleć. Bo po co niby i
> dlaczego miałbym myśleć inaczej? Wstaję przecież co rano, otwieram
> oczy, widzę, patrzę, czuję i oddycham. Jak niby i dlaczego miałoby się
> to wszystko nagle zmienić? Jak mógłbym nie obudzić się czy też może
> nie otworzyć oczu? Przecież to jest NIEMOŻLIWE!;)
>
> Te wszystkie obrazy, czyny dokonane i nie dokonane, wszystko co
> osiągnęliśmy, co zrobiliśmy dla siebie i dla innych. I miałoby to
> wszystko nagle zniknąć, tak po prostu? Być może innym tak się
> przydarza, mnie to jednak NIE DOTYCZY!;)
>
> Czy jest to zdrowe podejście? Czy lepiej żyć w iluzji i ułudzie, że
> tak właśnie jest? Czy, być może, lepiej odliczać dni do końca i
> zamartwiać się, kiedy nadejdzie ten ostatni dzień?
>
Mysle, ze ani zycie w iluzji ani odliczanie dni...
Zwykla swiadomosc (nie rozpamietywanie).
Swiadomosc kruchosci zycia, smiertelnosci (dla osob
wierzacych wszak tylko fizycznej) swojej i swoich bliskich
nie powinna nas w jakikolwiek sposob porazac, a jedynie
mobilizowac i motywowac do _pelnego_ zycia, do madrego
dawania milosci i szczescia drugiemu czlowiekowi, do
umiejetnego przyjmowania milosci i szczescia od drugiego
czlowieka, do bycia szczesliwym _tu i teraz_, a nie kiedys
w przyszlosci... A byc szczesliwym moze kazdy... Nie jest to
wszak zalezne od okolicznosci, a od nas samych...
Przychodzimy na swiat po to, by byc szczesliwymi.

Pozdrawiam,
F.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2009-12-01 07:55:59

Temat: Re: Jestem NIEŚMIERTELNY...
Od: Iza <k...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

On 1 Gru, 00:43, XL <i...@g...pl> wrote:
> Dnia Mon, 30 Nov 2009 15:25:51 -0800 (PST), darr_d1 napisał(a):
>
>
>
>
>
> > ...tak myślę o sobie. Bo lubię tak o sobie myśleć. Bo po co niby i
> > dlaczego miałbym myśleć inaczej? Wstaję przecież co rano, otwieram
> > oczy, widzę, patrzę, czuję i oddycham. Jak niby i dlaczego miałoby się
> > to wszystko nagle zmienić? Jak mógłbym nie obudzić się czy też może
> > nie otworzyć oczu? Przecież to jest NIEMOŻLIWE!;)
>
> > Te wszystkie obrazy, czyny dokonane i nie dokonane, wszystko co
> > osiągnęliśmy, co zrobiliśmy dla siebie i dla innych. I miałoby to
> > wszystko nagle zniknąć, tak po prostu? Być może innym tak się
> > przydarza, mnie to jednak NIE DOTYCZY!;)
>
> > Czy jest to zdrowe podejście? Czy lepiej żyć w iluzji i ułudzie, że
> > tak właśnie jest? Czy, być może, lepiej odliczać dni do końca i
> > zamartwiać się, kiedy nadejdzie ten ostatni dzień? I jak to będzie,
> > czy odczuję jakieś znaki, czy coś przeczuję lub zauważę? Czy otrzymam
> > jakiś sygnał, ostrzeżenie? Ciekawe...
>
> > Ech, że też ja skazany jestem na samotność. Gdy wszyscy już odejdą, i
> > zostanę tylko ja, sam jeden na tej ziemi. Dopiero byłbym wtedy (nie)
> > szczęśliwy...
>
> Nie myślę o śmierci. Ona sama o mnie pamięta i świadomosć tego mi
> wystarczy, ale i nie paraliżuje.
> Widzę, ile czasu ludzie tracą na marnowanie sobie życia nawzajem, zamiast
> się nawzajem szukać i odnajdywać.
> Zupełnie jakby oni wierzyli w nieśmiertelność. Że zdążą, że się odnajdą, a
> na razie się trochę pozabijają.
> Ponieważ ja w nią nie wierzę ani się nią nie oszukuję, umrę z poczuciem
> osiągnięcia pełni.
> No bo czyż przeżyte w zdrowiu i szczęściu (generalnie) prawie 50 lat to zły
> wynik? Każdy następny dzień/rok z MŚK to już bonus, każdego ranka sobie to
> myślę, kiedy półśpiąc czuję go obok siebie :-)
>
> --
>
> Ikselka

Myślę o śmierci prawie codziennie, czasem bardzo natrętnie
Z jednej strony biorę leki i "zażywam szpitala" w razie potrzeby, z
drugiej strony
jeżdżę 170k/h zażywając preludium do niej tj śmierci.
Hmm rozdźwięk i niedorzeczność, ale
takie jest życie. Moje życie.
Marzy mi sie odejść we śnie, śniąc o czymś dobrym.
___
Iza

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2009-12-01 12:09:59

Temat: Re: Jestem NIEŚMIERTELNY...
Od: Iza <k...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

On 1 Gru, 00:25, darr_d1 <d...@w...pl> wrote:
> ...tak myślę o sobie. Bo lubię tak o sobie myśleć. Bo po co niby i
> dlaczego miałbym myśleć inaczej? Wstaję przecież co rano, otwieram
> oczy, widzę, patrzę, czuję i oddycham. Jak niby i dlaczego miałoby się
> to wszystko nagle zmienić? Jak mógłbym nie obudzić się czy też może
> nie otworzyć oczu? Przecież to jest NIEMOŻLIWE!;)
>
> Te wszystkie obrazy, czyny dokonane i nie dokonane, wszystko co
> osiągnęliśmy, co zrobiliśmy dla siebie i dla innych. I miałoby to
> wszystko nagle zniknąć, tak po prostu? Być może innym tak się
> przydarza, mnie to jednak NIE DOTYCZY!;)
>
> Czy jest to zdrowe podejście? Czy lepiej żyć w iluzji i ułudzie, że
> tak właśnie jest? Czy, być może, lepiej odliczać dni do końca i
> zamartwiać się, kiedy nadejdzie ten ostatni dzień? I jak to będzie,
> czy odczuję jakieś znaki, czy coś przeczuję lub zauważę? Czy otrzymam
> jakiś sygnał, ostrzeżenie? Ciekawe...
>
> Ech, że też ja skazany jestem na samotność. Gdy wszyscy już odejdą, i
> zostanę tylko ja, sam jeden na tej ziemi. Dopiero byłbym wtedy (nie)
> szczęśliwy...
>
> Pozdrawiam,
> darr_d1

Przemyślawszy sprawę głebej, doszłam do wniosku, ze
to Twoje poczucie nieśmiertelności, niezniszczalności, niezłomności
wynika
ze spełnienia się.
Zapewne jesteś spełniony człowiekiem, mężczyzną i ojcem.
Kidy człowiek jest zrealizowany choćby w jakiejś mierze w tych
aspektach życia, nie ma potrzeby ani nawet chęci myśleć o śmierci.
Zgoła inaczej rzecz się przedstawia gdybyś był np.
*przewlekle chory - przez co nie mógłbyś pracować jak każdy
*ożenił z nie kochaną osobą -
*lub nie mógł byś mieć dziecka
Ktoś kiedyś powiedział ...czy tez napisał, ze poczucie szczęścia nie
zależy od warunków zewnętrznych, a wypływa z nas samych. Czyli, ze
jeśli masz optymistyczne nastawienie do świata i siebie, to nic nie
jest w stanie człowieka pogrążyć. Ja się z tym nie zgadzam.
Franklin kiedyś powiedział:
"Nędza(ubóstwo) łamie ludzkie charaktery, nie sposób by pusty worek
stał prosto''
Parafrazując te słowa, każda nędza(brak czegoś) w jakiś sposób i w
jakiejś mierze złamie ludzki charakter. Sprawi, ze człowiek zacznie
patrzeć na świat, na sens istnienia, nieco prze pryzmat tegoż ubóstwa
(np miłości, dziecka) czyli przestanie stać prosto i gnie się na
wszystkie strony.
Hmm... podziwiam osoby, które pomimo niesprzyjających okoliczności
życia(kalectwo, samotność etc) są pełne optymizmu i radości.
Lecz wydaje mi sie, że czasem człowiek już nie ma siły udawać
niezłomnego ...udawać, że nic z nim sie nie dzieje... robiąc dobra
mine do fatalnej gry. Wtedy po prostu myśli częściej niż przeciętnie o
tym, ze jedynym lekarstwem na jego "biede"tj (jakiś tam deficyt
czegoś) będzie śmierć. Rozumiesz ...tak patowa sytuacja.
Nie jest moim zdaniem dobrze i konstruktywnie myśleć o śmierci często,
ale równie
niemądrze jest nie myśleć o przemijaniu wcale, bądź tę kolej rzeczy
wypierać lękliwie z umysłu .
Niemniej tak jak wspomniałam sens i chęć do życia jest ściśle
powiązany z tym jaka jakość życia jest naszym udziałem.
U Ciebie wszystko wskazuje na normę...nieśmiertelniku ;P ;)
___
Iza


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2009-12-01 13:07:11

Temat: Re: Jestem NIEŚMIERTELNY...
Od: XL <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Mon, 30 Nov 2009 23:55:59 -0800 (PST), Iza napisał(a):

> Myślę o śmierci prawie codziennie, czasem bardzo natrętnie

Mam ją gdzieś "w środku", ale nie jest zbyt często jawnym tematem moich
myśli. Jednak czuję jej obecność we mnie. Nie wiem, skąd, z którego punktu
mojego ciała przyjdzie, bo niewątpliwie gdzieś tam jest, sądząc po
rodzinnych obciażeniach nowotworami, chorobami naczyniowymi. A może
przyjdzie z zewnątrz, w sekundzie, gdzieś na drodze, uprzedzając i
zaskakując samą siebie - nie wiem. Więc po co to roztrząsać zbyt często.


> Z jednej strony biorę leki i "zażywam szpitala" w razie potrzeby, z
> drugiej strony
> jeżdżę 170k/h zażywając preludium do niej tj śmierci.
> Hmm rozdźwięk i niedorzeczność, ale
> takie jest życie. Moje życie.

Patrz wyżej.

> Marzy mi sie odejść we śnie, śniąc o czymś dobrym.

Marzy mi się odejść tak, abym ani przez chwilę nie musiała myśleć, że ktoś
bliski z tego powodu cierpi. Mojego własnego cierpienia boję się tylko o
tyle, że sprawiłoby ból bliskim, jak mnie cierpienie mojej mamy odebrało
pół mnie. Ja sobie z własnym bólem poradzę, nie moglabym znieść jedynie
"bólu z powodu bólu" - u najbliższych.




--

Ikselka.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2009-12-01 21:00:08

Temat: Re: Jestem NIEŚMIERTELNY...
Od: darr_d1 <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

On 1 Gru, 08:55, Iza <k...@p...onet.pl> wrote:

> jeżdżę 170k/h zażywając preludium do niej tj śmierci.

Ty też, tak szybko? ;)

Pozdrawiam,
darr_d1

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2009-12-01 21:12:21

Temat: Re: Jestem NIEŚMIERTELNY...
Od: Iza <k...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

On 1 Gru, 22:00, darr_d1 <d...@w...pl> wrote:
> On 1 Gru, 08:55, Iza <k...@p...onet.pl> wrote:
>
> > jeżdżę 170k/h zażywając preludium do niej tj śmierci.
>
> Ty też, tak szybko? ;)
>
> Pozdrawiam,
> darr_d1

Niestety :\ jest to uwarunkowane dwoma warunkami :)
____
Izaizirajderka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2009-12-01 21:17:37

Temat: Re: Jestem NIEŚMIERTELNY...
Od: darr_d1 <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

On 1 Gru, 13:09, Iza <k...@p...onet.pl> wrote:
> On 1 Gru, 00:25, darr_d1 <d...@w...pl> wrote:

> Zapewne jesteś spełniony człowiekiem, mężczyzną i ojcem.
> Kidy człowiek jest zrealizowany choćby w jakiejś mierze w tych
> aspektach życia, nie ma potrzeby ani nawet chęci myśleć o śmierci.

Nie mogę powiedzieć, że nie. Owszem, mam żonę i dziecko i nawet nie
najgorszą i nie najgorzej płatną pracę. Czy to jednak jest spełnienie?
Wiele rzeczy w moim życiu mogłoby być lepiej, inaczej.

Podjąłem taki, w sumie niezbyt przyjemny temat - to nie jest jednak
tak, że nie myśli się o śmierci. Moja wypowiedź zmierza do tego, że
KAŻDY z nas o niej myśli. W mniej lub bardziej uświadomiony, albo też
nieuświadomiony sposób. Ja uważam, że lepiej, bezpieczniej i wygodniej
jest odsuwać od siebie tę myśl. Bo w końcu kto normalny, nie
pozbawiony choćby odrobiny instynktu samozachowawczego będzie o sobie
myślał: "przecież ja i tak kiedyś umrę, to po co to wszystko, po co
się starać, po co mi cokolwiek robić, o cokolwiek zabiegać, po co
żyć". Bezpieczniej jest wierzyć, że nas to właśnie nie dotyczy, że
mamy jeszcze tyle czasu i tak wiele jeszcze zdążymy zrobić. Z jednej
strony, niby każdy ma świadomość jej nieuchronności, z drugiej jednak
strony taka już jest nasza ludzka natura - wypieramy z umysłu co co
dla nas trudne, niebezpieczne lub niewygodne, zastępując to tym co dla
nas dobre i fajne, co pożądane.

> Nie jest moim zdaniem dobrze i konstruktywnie myśleć o śmierci często,
> ale równie
> niemądrze jest nie myśleć o przemijaniu wcale, bądź tę kolej rzeczy
> wypierać lękliwie z umysłu .

Tego właśnie nie jestem tak do końca pewien. Trudno czasem jest
pogodzić nie-myślenie o czymś z zapobieganiem temu czemuś.
Zapobiegając jednak, bezustannie o tym myślimy, mamy tego świadomość.

Pozdrawiam,
darr_d1

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2009-12-01 21:24:00

Temat: Re: Jestem NIEŚMIERTELNY...
Od: darr_d1 <d...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

On 1 Gru, 14:07, XL <i...@g...pl> wrote:
>
> Marzy mi się odejść tak, abym ani przez chwilę nie musiała myśleć, że ktoś
> bliski z tego powodu cierpi. Mojego własnego cierpienia boję się tylko o
> tyle, że sprawiłoby ból bliskim, jak mnie cierpienie mojej mamy odebrało
> pół mnie. Ja sobie z własnym bólem poradzę, nie moglabym znieść jedynie
> "bólu z powodu bólu" - u najbliższych.
>
Najbardziej żałosne jest bodaj obarczać wszystkich wkoło naszym
cierpieniem, zwłaszcza w chorobie. Szlachetne natomiast i godne
podziwu, szacunku, jest odejść w milczeniu. Nie dając po sobie poznać,
jak nam ciężko i źle. Nie każdy jednak to potrafi, pomimo
najszczerszych chęci. Do tego trzeba mieć głęboko zakorzenione, jako
wartość 'najwyższą', dobro najbliższych właśnie. I przy tym jeszcze
tak zwane "jaja" - IMHO.

Pozdrawiam,
darr_d1

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 . 3


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Jak sie czujemy?
rozne oblicza ludzkiego talentu
Re: Zapach faceta
S & S
Definicja uzależnienia...

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?
Trzy łyki eko-logiki ?????

zobacz wszyskie »