« poprzedni wątek | następny wątek » |
11. Data: 2009-12-01 21:26:30
Temat: Re: Jestem NIEŚMIERTELNY...On 1 Gru, 22:12, Iza <k...@p...onet.pl> wrote:
>
> Niestety :\ jest to uwarunkowane dwoma warunkami :)
Heh, fajne stwierdzenie. :))
> Izaizirajderka
To wiele tłumaczy.;)
Pozdrawiam,
darr_d1
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
12. Data: 2009-12-01 21:49:11
Temat: Re: Jestem NIEŚMIERTELNY...Dnia Tue, 1 Dec 2009 13:00:08 -0800 (PST), darr_d1 napisał(a):
> On 1 Gru, 08:55, Iza <k...@p...onet.pl> wrote:
>
>> jeżdżę 170k/h zażywając preludium do niej tj śmierci.
>
> Ty też, tak szybko? ;)
>
> Pozdrawiam,
> darr_d1
Wasza sprawa, ale co innym ludziom na drodze do Waszych preludiów?
:-(
--
Ikselka.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
13. Data: 2009-12-01 21:56:39
Temat: Re: Jestem NIEŚMIERTELNY...Dnia Tue, 1 Dec 2009 13:24:00 -0800 (PST), darr_d1 napisał(a):
> On 1 Gru, 14:07, XL <i...@g...pl> wrote:
>>
>> Marzy mi się odejść tak, abym ani przez chwilę nie musiała myśleć, że ktoś
>> bliski z tego powodu cierpi. Mojego własnego cierpienia boję się tylko o
>> tyle, że sprawiłoby ból bliskim, jak mnie cierpienie mojej mamy odebrało
>> pół mnie. Ja sobie z własnym bólem poradzę, nie moglabym znieść jedynie
>> "bólu z powodu bólu" - u najbliższych.
>>
> Najbardziej żałosne jest bodaj obarczać wszystkich wkoło naszym
> cierpieniem, zwłaszcza w chorobie. Szlachetne natomiast i godne
> podziwu, szacunku, jest odejść w milczeniu. Nie dając po sobie poznać,
> jak nam ciężko i źle. Nie każdy jednak to potrafi, pomimo
> najszczerszych chęci. Do tego trzeba mieć głęboko zakorzenione, jako
> wartość 'najwyższą', dobro najbliższych właśnie. I przy tym jeszcze
> tak zwane "jaja" - IMHO.
>
> Pozdrawiam,
> darr_d1
No więc moja mama miała "jaja" - odeszła szybko, ucięła to wszystko jednym
ruchem, kiedy wszyscy pogrązeni byli we snie. Bo tylko o świcie była sama.
Przez cały czas swej choroby ani przez chwilę nie pokazała swego
cierpienia, ale mnie to w niczym nie pomogło - moja empatia była w tym
wszystkim jak rentgen... Mamie udało się oszukać ojca, brata, ale nie mnie.
Dlatego piszę, że tak boję się cierpienia bliskich z powodu ew. mojego.
Moje - to mały pikuś.
--
Ikselka.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
14. Data: 2009-12-01 22:06:53
Temat: Re: Jestem NIEŚMIERTELNY...On 1 Gru, 22:56, XL <i...@g...pl> wrote:
> Dnia Tue, 1 Dec 2009 13:24:00 -0800 (PST), darr_d1 napisał(a):
>
>
>
> > On 1 Gru, 14:07, XL <i...@g...pl> wrote:
>
> >> Marzy mi się odejść tak, abym ani przez chwilę nie musiała myśleć, że ktoś
> >> bliski z tego powodu cierpi. Mojego własnego cierpienia boję się tylko o
> >> tyle, że sprawiłoby ból bliskim, jak mnie cierpienie mojej mamy odebrało
> >> pół mnie. Ja sobie z własnym bólem poradzę, nie moglabym znieść jedynie
> >> "bólu z powodu bólu" - u najbliższych.
>
> > Najbardziej żałosne jest bodaj obarczać wszystkich wkoło naszym
> > cierpieniem, zwłaszcza w chorobie. Szlachetne natomiast i godne
> > podziwu, szacunku, jest odejść w milczeniu. Nie dając po sobie poznać,
> > jak nam ciężko i źle. Nie każdy jednak to potrafi, pomimo
> > najszczerszych chęci. Do tego trzeba mieć głęboko zakorzenione, jako
> > wartość 'najwyższą', dobro najbliższych właśnie. I przy tym jeszcze
> > tak zwane "jaja" - IMHO.
>
> > Pozdrawiam,
> > darr_d1
>
> No więc moja mama miała "jaja" - odeszła szybko, ucięła to wszystko jednym
> ruchem, kiedy wszyscy pogrązeni byli we snie. Bo tylko o świcie była sama.
> Przez cały czas swej choroby ani przez chwilę nie pokazała swego
> cierpienia,
Ja na przykład pamiętam z opowieści taty, jak jego ojciec a mój
dziadek umierał. Dziadek nie opowiadał o swojej chorobie, a był chory
na raka płuc, choć wszyscy wiedzieli że tak jest I gdy leżał już w
szpitalu, na "łożu śmierci' był przy nim mój tata, Pamiętam tylko jak
mówił, że dziadek czymś go zagadał, o coś spytał w wyniku czego tata
się odwrócił. Gdy ponownie spojrzał na dziadka, ten już nie żył. W
mojej ocenie dziadek czuł, że to 'już'. Jak później tata opowiadał,
lepiej dla niego było że nie widział samego momentu odejścia swojego
ojca. Jeżeli umierający naprawdę czują, że już odchodzą, uważam że
dziadek postąpił bardzo szlachetnie i godnie.
Pozdrawiam,
darr_d1
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
15. Data: 2009-12-01 22:22:15
Temat: Re: Jestem NIEŚMIERTELNY...Dnia Tue, 1 Dec 2009 14:06:53 -0800 (PST), darr_d1 napisał(a):
> On 1 Gru, 22:56, XL <i...@g...pl> wrote:
>> Dnia Tue, 1 Dec 2009 13:24:00 -0800 (PST), darr_d1 napisał(a):
>>
>>
>>
>>> On 1 Gru, 14:07, XL <i...@g...pl> wrote:
>>
>>>> Marzy mi się odejść tak, abym ani przez chwilę nie musiała myśleć, że ktoś
>>>> bliski z tego powodu cierpi. Mojego własnego cierpienia boję się tylko o
>>>> tyle, że sprawiłoby ból bliskim, jak mnie cierpienie mojej mamy odebrało
>>>> pół mnie. Ja sobie z własnym bólem poradzę, nie moglabym znieść jedynie
>>>> "bólu z powodu bólu" - u najbliższych.
>>
>>> Najbardziej żałosne jest bodaj obarczać wszystkich wkoło naszym
>>> cierpieniem, zwłaszcza w chorobie. Szlachetne natomiast i godne
>>> podziwu, szacunku, jest odejść w milczeniu. Nie dając po sobie poznać,
>>> jak nam ciężko i źle. Nie każdy jednak to potrafi, pomimo
>>> najszczerszych chęci. Do tego trzeba mieć głęboko zakorzenione, jako
>>> wartość 'najwyższą', dobro najbliższych właśnie. I przy tym jeszcze
>>> tak zwane "jaja" - IMHO.
>>
>>> Pozdrawiam,
>>> darr_d1
>>
>> No więc moja mama miała "jaja" - odeszła szybko, ucięła to wszystko jednym
>> ruchem, kiedy wszyscy pogrązeni byli we snie. Bo tylko o świcie była sama.
>> Przez cały czas swej choroby ani przez chwilę nie pokazała swego
>> cierpienia,
>
> Ja na przykład pamiętam z opowieści taty, jak jego ojciec a mój
> dziadek umierał. Dziadek nie opowiadał o swojej chorobie, a był chory
> na raka płuc, choć wszyscy wiedzieli że tak jest I gdy leżał już w
> szpitalu, na "łożu śmierci' był przy nim mój tata, Pamiętam tylko jak
> mówił, że dziadek czymś go zagadał, o coś spytał w wyniku czego tata
> się odwrócił. Gdy ponownie spojrzał na dziadka, ten już nie żył. W
> mojej ocenie dziadek czuł, że to 'już'. Jak później tata opowiadał,
> lepiej dla niego było że nie widział samego momentu odejścia swojego
> ojca. Jeżeli umierający naprawdę czują, że już odchodzą, uważam że
> dziadek postąpił bardzo szlachetnie i godnie.
>
Każdy chory potrzebuje bliskości w chorobie, ale sam moment odejścia jest
tak przeraźliwie intymny...
--
Ikselka.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
16. Data: 2009-12-02 00:44:06
Temat: Re: Jestem NIEŚMIERTELNY...W dniu 2009-12-01 00:25, darr_d1 pisze:
> ...tak myślę o sobie. Bo lubię tak o sobie myśleć. Bo po co niby i
> dlaczego miałbym myśleć inaczej? Wstaję przecież co rano, otwieram
> oczy, widzę, patrzę, czuję i oddycham. Jak niby i dlaczego miałoby się
> to wszystko nagle zmienić? Jak mógłbym nie obudzić się czy też może
> nie otworzyć oczu? Przecież to jest NIEMOŻLIWE!;)
>
> Te wszystkie obrazy, czyny dokonane i nie dokonane, wszystko co
> osiągnęliśmy, co zrobiliśmy dla siebie i dla innych. I miałoby to
> wszystko nagle zniknąć, tak po prostu? Być może innym tak się
> przydarza, mnie to jednak NIE DOTYCZY!;)
>
> Czy jest to zdrowe podejście? Czy lepiej żyć w iluzji i ułudzie, że
> tak właśnie jest? Czy, być może, lepiej odliczać dni do końca i
> zamartwiać się, kiedy nadejdzie ten ostatni dzień? I jak to będzie,
> czy odczuję jakieś znaki, czy coś przeczuję lub zauważę? Czy otrzymam
> jakiś sygnał, ostrzeżenie? Ciekawe...
>
> Ech, że też ja skazany jestem na samotność. Gdy wszyscy już odejdą, i
> zostanę tylko ja, sam jeden na tej ziemi. Dopiero byłbym wtedy (nie)
> szczęśliwy...
>
> Pozdrawiam,
> darr_d1
Ja w ogóle nie myślę o swoim odejściu, nie umiem sobie wyobrazić swojej
śmierci. Ale myślałem ostatnio o śmierci naszego psa :) I mi się łezka w
oku zakręciła. Ale coś czytałem, że tą zagadkę da się rozwiązać
rozumiejąc (czy uświadamiając sobie) brak czasu.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
17. Data: 2009-12-02 08:12:31
Temat: Re: Jestem NIEŚMIERTELNY...Ja CI zyczę tego poczucia niesmiertelności....jak najdłuzej.
I trzymam za to kciuki, MK
Użytkownik "darr_d1" <d...@w...pl> napisał w wiadomości
news:38506d12-e97a-47f5-9467-231e67bc560c@o23g2000vb
i.googlegroups.com...
...tak myślę o sobie. Bo lubię tak o sobie myśleć. Bo po co niby i
dlaczego miałbym myśleć inaczej? Wstaję przecież co rano, otwieram
oczy, widzę, patrzę, czuję i oddycham. Jak niby i dlaczego miałoby się
to wszystko nagle zmienić? Jak mógłbym nie obudzić się czy też może
nie otworzyć oczu? Przecież to jest NIEMOŻLIWE!;)
Te wszystkie obrazy, czyny dokonane i nie dokonane, wszystko co
osiągnęliśmy, co zrobiliśmy dla siebie i dla innych. I miałoby to
wszystko nagle zniknąć, tak po prostu? Być może innym tak się
przydarza, mnie to jednak NIE DOTYCZY!;)
Czy jest to zdrowe podejście? Czy lepiej żyć w iluzji i ułudzie, że
tak właśnie jest? Czy, być może, lepiej odliczać dni do końca i
zamartwiać się, kiedy nadejdzie ten ostatni dzień? I jak to będzie,
czy odczuję jakieś znaki, czy coś przeczuję lub zauważę? Czy otrzymam
jakiś sygnał, ostrzeżenie? Ciekawe...
Ech, że też ja skazany jestem na samotność. Gdy wszyscy już odejdą, i
zostanę tylko ja, sam jeden na tej ziemi. Dopiero byłbym wtedy (nie)
szczęśliwy...
Pozdrawiam,
darr_d1
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
18. Data: 2009-12-02 09:40:48
Temat: Re: Jestem NIEŚMIERTELNY...On 1 Gru, 22:17, darr_d1 <d...@w...pl> wrote:
> On 1 Gru, 13:09, Iza <k...@p...onet.pl> wrote:
>
> > On 1 Gru, 00:25, darr_d1 <d...@w...pl> wrote:
> > Zapewne jesteś spełniony człowiekiem, mężczyzną i ojcem.
> > Kidy człowiek jest zrealizowany choćby w jakiejś mierze w tych
> > aspektach życia, nie ma potrzeby ani nawet chęci myśleć o śmierci.
>
> Nie mogę powiedzieć, że nie. Owszem, mam żonę i dziecko i nawet nie
> najgorszą i nie najgorzej płatną pracę. Czy to jednak jest spełnienie?
> Wiele rzeczy w moim życiu mogłoby być lepiej, inaczej.
Znaczy to - kwękasz...
Kup żonie kwity...ot tak, bez okazji :)
___
Izakwiatolubna
> Pozdrawiam,
> darr_d1
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
19. Data: 2009-12-02 09:58:03
Temat: Re: Jestem NIEŚMIERTELNY...On 2 Gru, 10:48, Sender <m...@k...pl> wrote:
> Iza pisze:
>
> > On 1 Gru, 22:17, darr_d1 <d...@w...pl> wrote:
> >> On 1 Gru, 13:09, Iza <k...@p...onet.pl> wrote:
>
> >>> On 1 Gru, 00:25, darr_d1 <d...@w...pl> wrote:
> >>> Zapewne jesteś spełniony człowiekiem, mężczyzną i ojcem.
> >>> Kidy człowiek jest zrealizowany choćby w jakiejś mierze w tych
> >>> aspektach życia, nie ma potrzeby ani nawet chęci myśleć o śmierci.
> >> Nie mogę powiedzieć, że nie. Owszem, mam żonę i dziecko i nawet nie
> >> najgorszą i nie najgorzej płatną pracę. Czy to jednak jest spełnienie?
> >> Wiele rzeczy w moim życiu mogłoby być lepiej, inaczej.
>
> > Znaczy to - kwękasz...
> > Kup żonie kwity...ot tak, bez okazji :)
>
> To nie należy czasem do standardów?
> Może jeszcze powinien wyrzucić śmieci, albo zmienić przepaloną żarówkę?
> To dopiero podniosłoby jakość ich miłości! ;-)
> Pozdrawiam. MS
Via lontano dai miei occhi, vuole parlare con il saggio uomo . hę?
___
IzaIoinsegnoioitalianopewnieniepoprawnie :\ aiutoooo
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
20. Data: 2009-12-02 10:08:52
Temat: Re: Jestem NIEŚMIERTELNY...On 2 Gru, 11:02, Sender <m...@k...pl> wrote:
> Iza pisze:
>
>
>
> > Via lontano dai miei occhi, vuole parlare con il saggio uomo . hę?
> > ___
> > IzaIoinsegnoioitalianopewnieniepoprawnie :\ aiutoooo
>
> Ege siege drecio kolo masa jo osto chudo buroki ;-)
> MS zachwyconyżeojapie*dole
Vattena da me!
___
Iza
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |