Data: 2002-03-20 22:56:21
Temat: Równowaga alimentacyjna, czyli Samotni- odnoga
Od: "Alf/red/ Dziewulski" <w...@p...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Już parę dni temu Monika Gibes napisała:
> W polskim prawie, obowišzek alimentacyjny rozkłada się po równo,
> stosownie do możliwoci obojga rodziców. Obowišzek alimentacyjny może
> być w częci lub całkowicie wypełniany przez osobistš pieczę i opiekę
> nad dzieckiem. To oznacza, że praktycznie rodzic, który zajmuje się
> dzieckiem na codzień, powininen wydawać na jego utrzymanie mniej niż
> rodzic, z którym dziecko nie mieszka.
I jeli ten "gorszy" rodzic jest z dzieckiem trzy godziny co dwa tygodnie,
to jest to łatwe do "wyceny". Ale jeżeli jest dwie doby na tydzień (pištek
wieczór- niedziela wieczór z zegarkiem w ręku) to już MSZ wymaga
zastanowienia.
I teraz, patrzšc jeszcze raz na
> rozkłada się po równo, stosownie do możliwoci obojga rodziców
(i abstrahujšc od równoci zależnej) proszę Szanowne Grono o opinie n/t
takiego włanie układu- szczególnie jak to widzš kobiety, których tu
niemało. I o ile aspekt moralny nie jest tu szczególnie kontrowersyjny, to
nie mam takiego zdania o aspekcie ekonomicznym. Dla ułatwienia podpowiem że
dziecko ma 7 lat i wystarczajšco dużo ubrań na zmianę. A dla utrudnienia-
że 5 dni to pipidówek a 2 to stolica, rolki, basen, kino i takie tam.
Czy sš tu jacy praktycy?
Gdyby kto miał wštpliwoci, pytanie wprost brzmi: ile w takiej sytuacji
powinien płacić "gorszy" (pracujšcy, weekendowy) rodzic i na kogo?
z góry dziękuję i nie opuszczam Was
--
Alf/red/
|