| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2004-07-14 22:44:24
Temat: Rozgwiazda społeczna
Dziesiątki razy, grupa psp miała okazję przyglądać się zderzeniom
różnych osobowości. Zderzeniom, którym towarzyszyły najrozmaitsze
efekty "pirotechniczne". Od wyzwisk, poprzez bluzgi i plonki, do pełnego
irytacji milczenia - wycofywania się z forum pod wpływem zniesmaczenia,
zniechęcenia, zawodu.
(Był też niepojęty "granat Guńka" - g!!g, oraz osławione "ubrane szympansy"
JeTa - wraz z całą maszynerią odwetową ze strony zaniepokojonych
nierozumiejących).
Dziesiątki razy, grupa miała okazję formować się w zgodne towarzystwo,
na skraju "wzajemnej adoracji". W tych przypadkach kwitły określone,
podobne postawy, zgodne na ogół poglądy. Tematy, interesujące dla
określonego grona odbiorców. Wszystko to, w otoczeniu tych "którzy
się lubią", którzy znajdują w sobie nawzajem jakieś wspólnie akceptowane
elementy lub wartości.
Ciekawe kto wyciągnął wnioski z obserwacji, że wszystko to jest
jednym wielkim kotłem z magmą, w którym "podobne" się przyciąga,
a "niepodobne" odpycha. Że "podobne" zlepione w jakąś większą bryłę,
zwiększa swoją siłę przyciągania i nadal obrasta "podobnym" wypierając
"niepodobne" - choć tylko do pewnego momentu. Do punktu krytycznego,
w którym następuje przesyt (mdłości) i w którym "niepodobne" o całkiem
nowym zabarwieniu, zaczyna tworzyć nową bryłę "podobnego".
[Kiedyś wspominał coś na ten temat niejaki Rinaldo/Ronaldo. O ile sobie
przypominam mówił wówczas o "przyciągających się" alkoholikach,
matematykach czy zbieraczach znaczków pocztowych...]
Pod tym względem grupa jest dosłownym reprezentantem realnej
rzeczywistości. Dokładnie tego, co dzieje się w domach, w szkole,
w pracy, w parlamencie, na ulicach, gdzie jedne zachowania / zdarzenia,
budzą pozytywne emocje a inne wyprowadzają z równowagi.
Gdzie te same wydarzenia / zachowania, jednych wyprowadzają
z równowagi a u innych wzbudzają pozytywne emocje i chęć poparcia.
Stawiam tezę, że w tym mechanizmie tkwi warunek istnienia życia,
w postaci takiej, jaką znamy. Warunek rozwoju poprzez zderzanie się,
ścieranie, budowanie związków, grup interesów, doskonalenie metod
i narzędzi ochrony jednych, przed ekspansją innych - windujące
wolę/determinację a także czasem rozum na coraz wyższe poziomy.
Czy jednak dostępne dla wszystkich? A jeśli nie, to dlaczego?
Jeśli przyjąć punkt widzenia, w którym cały ten kram, całe to zamieszanie
(o którym tak ładnie śpiewał swego czasu Ja Kaczmarek - jak to rdza
zżera stare żelastwo), którego przejawem jest zarówno wojna w Iraku,
jak i wola uczczenia swych ~nastych urodzin, zamordowaniem kogoś
w pociągu....
to wypada albo czynnie włączyć się w ten młyn i dyskretnie starać się
na niego oddziaływać w kierunku zgodnym z własnymi przekonaniami,
albo majestatycznie założyć nogę na nogę, zapalić fajkę i ze smutnym
uśmiechem obserwować, jak jeden zżera drugiego, a potem sam jest
zżerany przez trzeciego - ożywionego.
Z tej pozycji każdy "walczący" jest śmiesznym karłem, kimś nie zdającym
sobie sprawy z faktu, iż CZAS płynie, atomy wciąż krążą po orbitach
zmieniając w każdej chwili uwarunkowania zewnętrzne i wewnętrzne.
Ktoś dzisiaj chełpiący się siłą i skutecznością przetrwania, już jutro
znajdzie się w innej grupie, innym zlepku "podobnych", cierpiących
z niedosytu, gdyż dóbr nigdy dla wszystkich nie starczy, a fortuna...
W każdym ożywionym tkwi rozgwiazda o kłujących ramionach - zespół
cech akceptowalnych w pełni tylko przez samego ożywionego (jeśli jest
inaczej, to tylko na skutek życia w stadzie). Zderzenie dwóch różnych
ożywionych prędzej czy później ujawnia nieprzystające do siebie ramiona,
elementy, które należy zaakceptować, zwalczyć (zmodyfikować siłą)
bądź odrzucić wraz z posiadaczem.
Od tych wyborów zależy jakość życia nas wszystkich.
All
--
"Ludzie tacy jak my, wierzący w fizykę, wiedzą, ze różnica miedzy
przeszłością, teraźniejszością i przyszłością jest tylko uparcie obecną
iluzją." - Albert Einstein
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2004-07-15 02:06:29
Temat: Re: Rozgwiazda społeczna
Użytkownik "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl> napisał w wiadomości
news:cd4kki.3vs7m49.1@hr6k.hcd3843b2.invalid...
>
> Dziesiątki razy, grupa psp miała okazję przyglądać się zderzeniom
> różnych osobowości.
[...]
>
> Od tych wyborów zależy jakość życia nas wszystkich.
>
>
> All
> --
> "Ludzie tacy jak my, wierzący w fizykę, wiedzą, ze różnica miedzy
> przeszłością, teraźniejszością i przyszłością jest tylko uparcie obecną
> iluzją." - Albert Einstein
>
zastanawiam się co Ty robisz jak Cie nie ma
i gdzie jesteś
i czy ja mam jakowy kształt?
rozmawiałem dzisiaj pół nocy, (co mi się ostatnio nie przytrafia)
z bardzo miłą osobą
która uświadomiła mi problem pychy
dlaczego wydaje mi się słusznym żeby teraz o tym wspomnieć
i tutaj... hm...
z jednej strony: Ikar do słońca fruuuu...Ale jazda!
z drugiej: siedzenie w fotelu z fajką... jeśli się do tego powie: taaaak....
ktoś czuje się wybrańcem?
a może to jest salon odrzuconych
tyt.
I ciągle mi te pchły na psiej dupie chodzą po głowie :-)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2004-07-15 07:59:52
Temat: Re: Rozgwiazda społeczna
Użytkownik "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl> napisał w wiadomości
news:cd4kki.3vs7m49.1@hr6k.hcd3843b2.invalid...
[...]
Ładnie ujęte, ale ja jak zwykle musze mieć jakieś ale. No tak, cały świat to
jeden wielki kocioł z zupą - sól ściera się z cukrem, groszek z pomidorem -
a wszystko zanurzone w wodzie. Choćby woda była słona - zawsze będzie wodą.
Choćby była o smaku pomidora czy groszku - też będzie wodą. Smaki się ze
sobą ścierają i wypierają nawzajem - to są różnice, ale woda łączy wszystko.
Bez wody sól się skrystalizuje, pomidor i groszek spali się - nie z powodu
wojny smaków - z powodu braku wody. Czym jest wobec tego ta metaforyczna
woda w odniesieniu do rzeczywistości ? ... ja tam nie wiem - ale temat chyba
ciekawy i wart pociągnięcia :)
Na post po zbóju zaprosił
P.D.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2004-07-15 09:45:08
Temat: Re: Rozgwiazda społecznaUżytkownik ... z Gormenghast napisał:
> [...] do pełnego irytacji milczenia -
ciekawe ile takich ciezkich przypadkow zliczyles.. ;-P
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2004-07-15 10:54:39
Temat: Re: Rozgwiazda społeczna
"Przemysław Dębski" w news:cd5dqn$24m1$1@mamut1.aster.pl...
/.../
> Bez wody sól się skrystalizuje, pomidor i groszek spali się - nie z powodu
> wojny smaków - z powodu braku wody. Czym jest wobec tego ta metaforyczna
> woda w odniesieniu do rzeczywistości ? ... ja tam nie wiem - ale temat chyba
> ciekawy i wart pociągnięcia :)
Oczywiście, że wart pociągnięcia - choć zapewne dość odległy od szarej
(ale jakże żwawej) zupy w kotle i w związku z tym - no nie chcę znów użyć
niewłaściwego słowa, bo mi Tytus pchły w swej głowie wypomni łaskawie
- elitarny? Do diabła - czy tak trudno jest zaakceptować fakt, ze różnych
ludzi interesują różne rzeczy? Co więcej, że tych samych ludzi interesują
różne rzeczy w zależności od ... uniwersalnej, choć arcy symbolicznej osi czasu?
Co więcej, że te same rzeczy interesują różnych ludzi, jeśli tylko znajdą się
w podobnym miejscu na swej _osobistej_ osi czasu?
Nic nie trwa wiecznie - wystarczy sobie uświadomić, że w organizmie człowieka
w ciągu jednej sekundy enzymy wykonują miliony operacji chemicznych - i to
tylko po to, by utrzymać nas w błogim stanie zwanym przewrotnie homeostazą.
Z drugiej strony zadziwiające jest, jak powoli zmienia się nasz materiał genetyczny,
a więc jak blisko pod względem składu łańcucha DNA mamy do szympansa
a nawet do ślimaka winniczka. Nie mówiąc o drugim człowieku.
Jakie stąd wnioski?
OK. Do rzeczy. Twoja metafora wyszczególniająca składniki potrawy,
jest rozwinięciem mojej tezy. Co więcej, daje nadzieję, że zupa, tak
czy inaczej ma szansę być smakowitą dla wielu (nigdy dla wszystkich,
i ci zawsze będą niezadowoleni).
Gdybym jednak spróbował odpowiedzieć na pytanie "czym jest woda
w mojej metaforze" - byłbym bez wątpienia głupcem. Tego nie wiem
i nigdy nie będę wiedział. Z pokorą.
Natomiast mogę spróbować określić "wodę w Twoim rozumieniu", jako
strumień wolności poruszający się w bezkresnej i bezgrawitacyjnej przestrzeni,
nie natrafiający na żadne przeszkody w postaci ciał stałych czy pól siłowych...;).
Taka m(ro)żonka jest możliwa do wyobrażenia w skali kosmicznej (niech będzie
na pokładzie statku kosmicznego), ale nie tutaj, na naszej maciupeńkiej kulce
materii, na której tłoczymy się coraz bardziej (ot choćby wdzierając się do
cudzych mieszkań w nadziei na wyżerkę bez udziału właściciela).
Tutaj żaden strumień wolno nie płynie (w sensie swobodnie). Ściska go przede
wszystkim grawitacja, która nadaje mu zarówno kierunek, jak i ustawia
na drodze przeszkody. Strumień jest w tym przypadku idealnym konformistą.
Trafiając na głaz, wzbija się powyżej, omija go łukiem, czasem mimowolnie
próbuje przestawić. Ale wiele głazów stoi nieugięcie na swych miejscach.
Obrastają tylko zielenią, stanowiąc schronienie dla pomniejszych żyjątek.
Żyjątek jak najbardziej "strumiennych". Te głazy wbudowują się w krajobraz
strumienia. Są jego częścią, tak jak groszek i marchewka z naszej zupie, choć
bardziej podobne do soli, pieprzu, czosnku czy majeranku....;)
Albo jeszcze bardziej do chochli, która w zupie czyni pożądane zawirowania.
Mówisz że niepożądane? Próbowałeś kiedyś zupy bez jej zamieszania?
Albo golonki bez obracania? Może jednak nie trzeba?
A może jednak tym narzędziem obracającym jest ta nasza "woda"?
Ta, której definicji ja nie ośmielę się określać, a która bez wątpienia
obraca wszystkim, zgodnie z mozolnie i stopniowo odkrywanymi przez nas,
maluczkich,
REGUŁAMI ?
> Na post po zbóju zaprosił
> P.D.
All
--
"Też czytałam ta książkę.
Ja uważam, że nie dowiemy się jak to
jest po śmierci i czy w ogóle cos istnieje
po "tamtej" stronie
dopóki sami nie umrzemy...
Edyta"
/fot. by Edyta/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
6. Data: 2004-07-15 10:59:20
Temat: Re: Rozgwiazda społecznaUżytkownik "... z Gormenghast"
> Ciekawe kto wyciągnął wnioski z obserwacji, że wszystko to jest
> jednym wielkim kotłem z magmą, w którym "podobne" się przyciąga,
> a "niepodobne" odpycha. Że "podobne" zlepione w jakąś większą bryłę,
> zwiększa swoją siłę przyciągania i nadal obrasta "podobnym" wypierając
> "niepodobne" - choć tylko do pewnego momentu. Do punktu krytycznego,
> w którym następuje przesyt (mdłości) i w którym "niepodobne" o całkiem
> nowym zabarwieniu, zaczyna tworzyć nową bryłę "podobnego".
> [Kiedyś wspominał coś na ten temat niejaki Rinaldo/Ronaldo. O ile sobie
> przypominam mówił wówczas o "przyciągających się" alkoholikach,
> matematykach czy zbieraczach znaczków pocztowych...]
>
To mi sie podoba. Pasuje do moich rozwazan o duszy!
> Pod tym względem grupa jest dosłownym reprezentantem realnej
> rzeczywistości. Dokładnie tego, co dzieje się w domach, w szkole,
> w pracy, w parlamencie, na ulicach, gdzie jedne zachowania / zdarzenia,
> budzą pozytywne emocje a inne wyprowadzają z równowagi.
> Gdzie te same wydarzenia / zachowania, jednych wyprowadzają
> z równowagi a u innych wzbudzają pozytywne emocje i chęć poparcia.
Swietne spostrzezenia!
> to wypada albo czynnie włączyć się w ten młyn i dyskretnie starać się
> na niego oddziaływać w kierunku zgodnym z własnymi przekonaniami,
> albo majestatycznie założyć nogę na nogę, zapalić fajkę i ze smutnym
> uśmiechem obserwować, jak jeden zżera drugiego, a potem sam jest
> zżerany przez trzeciego - ożywionego.
>
Ha!
> Z tej pozycji każdy "walczący" jest śmiesznym karłem, kimś nie zdającym
> sobie sprawy z faktu, iż CZAS płynie, atomy wciąż krążą po orbitach
> zmieniając w każdej chwili uwarunkowania zewnętrzne i wewnętrzne.
Otoz to!
> Ktoś dzisiaj chełpiący się siłą i skutecznością przetrwania, już jutro
> znajdzie się w innej grupie, innym zlepku "podobnych", cierpiących
> z niedosytu, gdyż dóbr nigdy dla wszystkich nie starczy, a fortuna...
>
Dokladnie!
CKP
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
7. Data: 2004-07-15 11:20:09
Temat: Re: Rozgwiazda społecznaUżytkownik ... z Gormenghast napisał:
> Ciekawe kto wyciągnął wnioski z obserwacji, że wszystko to jest
> jednym wielkim kotłem z magmą, w którym "podobne" się przyciąga,
> a "niepodobne" odpycha. [...]. Do punktu krytycznego,
wszystko sie zgadza
ale z tym podobienstwem.. dodalbym, ze chyba wszedzie mozna sie
dopatrzec zarówno podobienstw jak i roznic, dowolne wiec moga sie
wydawac jako przyciagace badz odpychace wzajemnie w zal. od kata, pod
jakim obserwowac. w koncu i przeciwienstwa sa sobie jakos pokrewne.
A najciekwaszy jest ten wlasni ten punkt krytyczny, kiedy juz sie
'wszystko' opatrzylo i czas 'przestawic kąt'.
[...]
> Z tej pozycji każdy "walczący" jest śmiesznym karłem, kimś nie zdającym
> sobie sprawy z faktu, iż CZAS płynie, atomy wciąż krążą po orbitach
Jesli nie zdaja sobie sprawy, to moze dlatego, ze wola poprostu zyc niz
tylko o podgladanym zyciu rozprawiac?
> Od tych wyborów zależy jakość życia nas wszystkich.
>
>
> All
> --
> "Ludzie tacy jak my, wierzący w fizykę, wiedzą, ze różnica miedzy
> przeszłością, teraźniejszością i przyszłością jest tylko uparcie obecną
> iluzją." - Albert Einstein
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
8. Data: 2004-07-15 12:25:02
Temat: Re: Rozgwiazda społecznaUżytkownik Tytus napisał:
[...]
> ktoś czuje się wybrańcem?
a propos
> a może to jest salon odrzuconych
dobre, dobre, ale jesli czuje sie kto odrzuconym, to niech raczej
pomysli o tym tu jako o wirtualnym domu wariatów i od razu poczuje sie..
lepiej ;-)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
9. Data: 2004-07-15 13:12:10
Temat: Re: Rozgwiazda społeczna
Użytkownik "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl> napisał w wiadomości
news:cd4kki.3vs7m49.1@hr6k.hcd3843b2.invalid...
> Ktoś dzisiaj chełpiący się siłą i skutecznością przetrwania, już jutro
> znajdzie się w innej grupie, innym zlepku "podobnych", cierpiących
> z niedosytu, gdyż dóbr nigdy dla wszystkich nie starczy, a fortuna...
Skoro już mówimy, co będzie jutro, to poszedłbym
od razu na całego, po co się tu bawić. Już jutro każdy z nas
stanie na progu śmiertelnej choroby. A pojutrze będzie
trup - bez podziału na trupy cierpiące z niedosytu i fortunne.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
10. Data: 2004-07-15 14:50:58
Temat: Re: Rozgwiazda społeczna
Marsell w news:cd5pc9$3ib$1@atlantis.news.tpi.pl...
/.../
> > a "niepodobne" odpycha. [...]. Do punktu krytycznego,
> wszystko sie zgadza
> ale z tym podobienstwem.. dodalbym, ze chyba wszedzie mozna sie
> dopatrzec zarówno podobienstw jak i roznic, dowolne wiec moga sie
> wydawac jako przyciagace badz odpychace wzajemnie w zal. od kata,
> pod jakim obserwowac.
Oczywiście. Dlatego użyłem słowa "rozgwiazda" i to niekoniecznie
ze świata płaszczaków, dwuwymiarowa. To twór o wiele bardziej
złożony. Pewna jest tylko jego różnorodność, sprawiająca, że jedne
"ramiona" pozwalają na przymilną pieszczotę z podobnym ramieniem
innego osobnika, a inne - przy pierwszej próbie zbliżenia zachowują się
jak wściekłe psy, lub w najlepszym przypadku te same bieguny magnesu.
Warczą, unikają kontaktu, między nimi iskrzy coś bardzo niepokojącego
dla obu stron, coś wielce irytującego i tajemniczego. Czasem na tyle,
że w ogóle "nie zauważamy sprawy", przechodząc obok obojętnie.
Podkreślam jednak, że chodzi tu o "ramiona" - składniki osobowości
tylko dwóch istot, gdzie część jest akceptowana a inna część nie.
> w koncu i przeciwienstwa sa sobie jakos pokrewne.
> A najciekwaszy jest ten wlasni ten punkt krytyczny, kiedy juz sie
> 'wszystko' opatrzylo i czas 'przestawic kąt'.
To również wydaje mi się najciekawsze... ze względu na postawioną tezę.
Przecież nikt od społeczności nie ucieknie (bywają wyjątki oczywiście).
Co więcej - na ogół większość garnie się jednak do kontaktów, do
wymiany "dotyków" tymi ramionami rozgwiazdy, do testowania,
próbkowania, głaskania i oplatania... Coś wpisanego w naturę ożywionych
sprawia, że szukamy symbiotycznych związków, unikając równocześnie
szkodliwych (które nazywamy toksycznymi). W symbiozie kwitnie synergia
- to też pewnik, a może nawet jakaś sensowna wskazówka.
A w szkodliwym, co najwyżej może tkwić potencjał, dotychczas niezbadany.
A punkt krytyczny? Rozpoznać go w sobie nie jest trudno. Wtedy
rzeczywiście, bierzemy chochlę i mieszamy tę zupę w nadziei, że się ulepszy.
Zmysł smaku przecież każdy ma w porządku i nie uwierzę nikomu, kto będzie
przekonywał, że jest mu ten smak spożywanych potraw obojętny. A jeśli
nie jest, no to musi pomieszać, coś dosypać nowego, jakoś to urozmaicić
ratując przed zapomnieniem lub obojętnością.
Albo uciec.
Gorzej, jak rzecz dotyczy "starego małżeństwa", gdzie nie pozostaje nic
innego jak tylko "przekonanie o braku innych możliwości". Oby tylko
konstruktywne, a więc, na ogół, pełne wyrzeczeń po obu stronach,
ze śmiertelnym na ogół przekonaniem, iz są to wyrzeczenia jednostronne.
;)
> [...]
> > Z tej pozycji każdy "walczący" jest śmiesznym karłem, kimś nie zdającym
> > sobie sprawy z faktu, iż CZAS płynie, atomy wciąż krążą po orbitach
> Jesli nie zdaja sobie sprawy, to moze dlatego, ze wola poprostu zyc niz
> tylko o podgladanym zyciu rozprawiac?
Mówisz "po prostu żyć"? I to wszystko? I dlaczego wplątujesz w to
podglądanie? Przecież nie chodzi tu o życie innych, ale własne.
Co najwyżej splecione jakoś z innym ożywionym osobnikiem.
Tu jednak wyłania się inna strona sprawy.
Co to znaczy "po prostu żyć"? Dla jednego będzie to zgarnianie ku sobie
dóbr materialnych, kolejno i stopniowo coraz bardziej wyrafinowanych.
Dla innego będzie to tworzenie nowych wartości, w postaci na przykład
filmów, reportaży z wojny, chwilowo lub na stałe z pogardą dla sprzętów.
Czy sądzisz, że oba te przypadki będą posiadały jednakową skłonność
do refleksji? Czy refleksja, jako taka, może być wartością samą w sobie?
Czy może ona ubogacać, czy też jest zbędnym balastem na drodze
do sukcesu? No i jak się ona ma do wrażliwości ramion naszej rozgwiazdy?
All
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |