| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2002-09-29 05:36:48
Temat: Re: Stres szkolny
"Dorota B."
> A tu sie nie do konca zgadzam- to wstep do szkoly i miedzy
innymi
> nauka respektowania obowiazujacych zasad. Wszedzie panuja zasady,
> ludzie/dzieci, ktore nie przyswoja sobie owych zasad beda same dla siebie
> zrodlem klopotow.
Oooooo! Az zakrztusilam sie wlasnie siorbnieta kawa, Dorotko!
To dla dzieci, aby siedzialy 45 min, na twardym krzesle,to sa zasady i
"narobia sobie klopotu jesli nie beda ich przestrzegac", ale jesli chodzi o
zdrade doroslych, to sie nagle robi "skomplikowana i niejednoznaczna
sytuacja".
Well, well, well - nie sadzisz,ze dla dziecka to tez jest bardzo
skomplikowana sytuacja: nieprzywykle, pani nudzi, krzeslo w siedzenie uwiera
i w dodatku gil z nosa leci....
No to udalo ci sie mnie autentycznie zaskoczyc.
Kaska
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2002-09-29 05:42:24
Temat: Re: Stres szkolny
"EvaTM"
> Nauczyciele są różni. Rodzice lubią histeryzować :).
> Oj, napatrzyłam się na tych circa ~ 200 wywiadówkach, licząc tylko
> najważniejsze :)).
Oczywiscie, tylko, ze tego rodzica, ktory nam tutaj problem zglosil juz
troche znamy - ja osobiscie sklonnosci do histerii u niego nie zauwazylam.
> Jeśli zaś chodzi o szczególnie kiepskich nauczycieli, w tym katechetów ;),
> to również DA się ich zmienić ;) - trzeba tylko konsekwentnie mówić o tym
> co źle się dzieje - wychowawcom i dyrekcji, a także miejscowym władzom
> kościelnym, jeśli takim ów katecheta podlega.
Ot, wlasnie, dokladnie tak. Ale wiesz, Evo, ze rodzice czesto boja sie,ze
taki dran odkuje sie ptoem na dziecku i - niestety, maja najczesciej racje(:
Nie wiem,czy i ile sie w Polsce "w temacie" zmienilo, ale dla mnie to czego
bylam swiadkiem w pokoju nauczycielskim, rozmowy jakie tam slyszalam - o
uczniach - to byl istny horror. Jak slowo daje, do dzis miewam koszmary
nocne o tym.
Kaska
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-09-29 05:44:50
Temat: Re: Stres szkolny
"Masoneczka"
Jeśli zapomniała tych tabletek to wysyłała ucznia
> do kiosku, aby zakupił kilka opakowań.
Czytam to i jak slowo daje, juz mnie brzuch ze zdenerwowanai rozbolal. Nie
jestem w stanie kontynuowac czytania.
Kaska
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-09-29 06:44:45
Temat: Re: Stres szkolny> Mieliście kiedyś stresy szkolne? Ale z powodu szkoły swoich dzieci. Ja
> właśnie mam teraz takie.
Też właśnie takie od roku przeżywam...
> Właśnie zaczął chodzić do zerówki. Pierwszego
> dnia na pierwszej lekcji którą była religia katechetka
O! Też problemem jest katechetka? Skąd ja to znam...?
> Pare dni potem
> został postawiony do kąta, bo wstał po chusteczkę do wytarcia nosa.
W zerówce (oddział przedszkolny, przypominam) taki rygor u mojego dziecka
obowiązywał wyłącznie na religii.
> To jest szkoła katolicka.
Ech... To pewnie jesteście w tej sytuacji, co my... tzn. zamiana religii na
etykę nie jest możliwa...? U nas nie jest, nie będą organizować etyki dla
jednego ucznia. Musiałabym go dowozić do miasta. Może się na to zdecyduję...
> Syn w wakacje zaczął się sam
> modlić. Osobiście jestem agnostykiem, ale nie mam nic przeciwko spontanicznej
> modlitwie. To był pewnie wpływ kuzynów z którymi spędzał wakacje. Po kilku
> dniach szkoły (były dwie msze) przestał. Pani katechetka ma ewidentnie zamiar
> zrobić w szkole koszary.
Byłam niedawno z dzieckiem w poradni psychologicznej. Największym problemem
była religia, ale także niedostosowanie do wymogów dyscypliny szkolnej, np.
chodzenie po klasie. Jeśli chodzi o religię, to jednak nie jestem
przewrażliwiona, zdaniem pani psycholog rzeczywiście TA katechetka nie powinna
uczyć dzieci. Ale nakłada się na to niejasny stosunek męża do Boga i wrogi do
kościoła. Dopiero te dwa czynniki razem powodują u naszego dziecka aż taką
niechęć do religii w szkole.
> Macie jakieś dobre pomysły?
Psycholog :-)
Wypełniając podanie deklarujesz, czy chcesz by opinia psychologiczna została
wysłana do szkoły. To może pomóc. Poza tym wspólnie z psychologiem łatwiej
wymyślić co robić. Z tym, że on sam nic nie wymyśli, robi się to razem z nim.
> kis
Marta
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-09-29 06:52:41
Temat: Re: Stres szkolny
> Postaram sie troche pobronic nauczycieli. :-)
Byle sensownie :-)
> Jak chodzilem do szkoly, nigdy nie mozna bylo
> przechaszac sie do po klasie po chusteczke!!
No dobrze, to w szkole. A jak było w zerówce (oddział przedzszkolny)?
> Nauczyciel musi trzbymac dyscypline, a dzieci musza czuc
> przed nim respekt. Oczywiscie nauczyciel nie powinien sie
> znecac nad dzieciakami - musi ten respekt wykorzystywac
> spawiedliwie - po tym poznac dobrego nauczyciela, a
> nie po tym, ze na wszystko pozwala.
Zgadza się... Tylko co w tym odkrywczego?
> Kuzyn tez zaczynal jako nauczyciel i jak ostatnio go pytalem
> co jest najwazniejsze to powiedzial:
> trzeba przetrwac, a zeby
> przetrwac to trzeba uczniow trzymac krotko.
:-(((((
Chociaż... zależy, co on przez to rozumie...
> U nasz w szkole byli naczyciele, ktorzy nie potrafili byc
> (powiedzmy) agresywni - dzieciaki wchodzily im na glowe.
> Jeden facet wyladowal w zakladzie psychiatrycznym.
To podobnie jak nasz katecheta z liceum. Też nie wytrzymał psychicznie i...
został księdzem :-)))
> Szkola musi "ugiac" ucznia, niestety, taka jej rola.
Dobrze by było, by czyniła to wraz z rodzicami, a nie wbrew nim.
> Proces uginania jes bolesny. Sam bylem przerazony,
> gdy dowiedzialem sie ze bede musial siedziec
> na krzesle przez 45 minut, a przerwa tylko 10 minut.
> I tak 7 godzin dziennie.
W zerówce siedziałeś 7 godzin dziennie w ławce mając tylko co 45 min 10
minutowe przerwy?!? Nie wierzę :-)
> Pozdrawiam, Duch
Marta
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-09-29 07:09:02
Temat: Re: Stres szkolny> Tzn. wedlugm mnie, tak ma byc, nie moze byc tak, ze uczen wstaje i
> przechadza
> sie w srodku lekcji przez pol klasy po chysteczke.
Tylko chyba zapominasz, że chodzi o dzieci na oddziale przedszkolnym. W szkole
mojego dziecka pani w zerówce wprowadzała dyscyplinę stopniowo, dochodząc do
siedzenia w ławce pod koniec roku. Jak ja uczęszczałam do zerówki było
podobnie. Da się.
> Nie chodzi o terror, tylko o penwna dyscypline: jeden przejdzie po
> chusteczke,
> drugi poleci do okna zeby zobaczyc czy snieg pada... jesli nauczyciel ma
> 30 osob i ma czegos nauczyc.. nie ma rady.
Wymaganie dyscypliny ma chyba w przypadku katechetów niewiele wspólnego z
liczebnością klasy... W klasie mojego syna jest osiem osób, a jednak na religii
zakaz wychodzenia z ławki obowiązywał od początku zerówki.
> Jasne, chyba najtrudniejszy dla dziecka jest wlasnie 1 rok. Potem juz
> wiadomo o co chodzi...
> Mnie np. ochrzanili ze zaczelem jesc sniadanie na lekcji. Ja naprawde nie
> widzialem ze nie mozna :-)
Z tego co mi wiadomo, najpierw wytycza się granice, a potem egzekwuje ich
przestrzegania. Proponujesz coś odwrotnego podając za przykład własne
przeżycia. Trochę to przypomina "mnie tłukli przy każdej okazji, a wyrosłem na
człowieka".
> Zdrufka, Duch
Marta
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-09-29 07:39:40
Temat: Re: Stres szkolny> Co do konieczności uginania dzieci to jasne jest że szkoła jako instytucja ma
> swoje interesy i te interesy nie do końca są zgodne z interesami klientów tej
> instytucji. Dzieciom nie jest potrzebne ugięcie. Byc może jest taka potrzeba
> społeczna, żeby w społeczenstwie była spora ilośc ugiętych. Jest też potrzeba
> nauczycieli którzy chcą żeby im było wygodnie.
Jasne, że to jasne. Chciałabym zwrócić uwagę na jeszcze jeden problem - inną
hierarchię wartości w szkole i w domu. W domu się z dzieckiem rozmawia,
tłumaczy na przykład sens jakiegoś zakazu. W szkole nie ma na to czasu, a każde
dziecko, które wymaga uzasadnienia dla jakichś zasad to niegrzeczny bachor,
który się odszczekuje.
Drugi problem, który wystąpił u mojego syna to kłamanie. W szkole jest ono
promowane! Nauczyciela nie obchodzi prawda, a właśnie własna wygoda. Szczerość
zaś jest napiętnowana - jako bezczelność. Przy mnie nauczycielki skrzyczały
moje dziecko, jak mi powiedziało "denerwujesz mnie". Po pierwsze - słowa były
skierowane do mnie, wtrącając się podważyły mój autorytet. Po drugie - dziecko
nazwało swoje uczucia, co psychologicznie jest dojrzałą reakcją, sukcesem
wychowawczym.
> Mój pomysł na wychowanie dziecka sprowadza się do tego żeby dziecka nie
> popsuć. Nie uważam ze sensowne i możliwe zeby dziecko ukształtować na kogoś
> konkretnego. Ważniejsze zeby dziecku pozwolić się rozwijac.
> Nie chcew wiec żeby ktoś realizował kontrprojekt wychowawczy pt uginanie
> dziecka.
Tu pani psycholog z poradni rozwiała moje nadzieje... Dobrze wychowywane
dziecko zawsze zostanie zepsute przez nauczycieli. Nasze, rodziców, zadanie
staje się o wiele trudniejsze. W dodatku to my jesteśmy oskarżani o błędy
wychowawcze, które co prawda robi każdy, jednak o wiele więcej robią ich
nauczyciele. Nie ma się co łudzić i szukać, kto ma rację, trzeba wypracować
sobie sposoby na radzenie sobie ze złymi wpływami szkoły. Niestety, dotyczy to
w większym lub mniejszym stopniu KAŻDEJ szkoły.
> Co do zabrania dziecka, to zwracano tutaj uwage na konsekwencje takiej
> nerwowej reakciji. Uważam że to uciekanie to zły przekaz dla dziecka i
> dlatego najpierw chce się jeszcze poprzyglądać szkole i reakcjom syna.
Myślę dokładnie tak samo. Przeniesienie to ostateczność właśnie z tych powodów.
Podobnie jak rezygnacja z religii (co jest zagwarantowane w prawie).
> kis
Marta
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-09-29 10:31:27
Temat: Re: Stres szkolny"Pyzol" w news:Qjwl9.433219$Ag2.18322552@news2.calgary.shaw.ca
...
/.../
> > Wszedzie panuja zasady,
> > ludzie/dzieci, ktore nie przyswoja sobie owych zasad beda same dla siebie
> > zrodlem klopotow.
> Oooooo! Az zakrztusilam sie wlasnie siorbnieta kawa, Dorotko!
Problem w tym Kasku, że Ty dorosłych traktujesz jak dzieci (pomijam dewizę Marka K.).
Zasady są znane przede wszystkim dorosłym a jeśli Ty spotykasz jakiś opór
wobec swoich wypowiedzi to nie jest to wbrew Twoim sztandarom, opór przeciwko
zasadom, ale przeciwko Twojej demagogii.
Świat jest wypełniony róznymi ludźmi, a linia podziałów wcale nie jest wyznawanie
zasad!
Jest to o wiele bardziej skomplikowane niż w dziecięcym świecie, gdzie kunstruować
trzeba
właśnie fundamenty. Wszyscy przez to przeszlismy i uzurpowanie sobie prawa tak jak Ty
to robisz do szermowania tym sztandarem, jest samo w sobie chodzeniem na łatwiznę,
że tak powiem.
Rzecz w tym, że pod tym sztandarem powinno być miejsce dla wszystkich a nie tylko
dla Kaśku Pyzol.
Nie rozumiesz mnie zapewne...
Ja na przykład jestem zdegustowany tą własniue dążnościa do uproszczeń, do ochrony
Twoich zdobyczy z pazurami na wierzchu, tak jakby od tego miał zależeć spokój Twego
świata, Twoja mała stabilizacja.
I nie ma to nic współnego z zasadami - które są znane wszystkim a nie tylko Tobie.
> Well, well, well
A do tego ten ton, lekko wywyższony, tak jakbys nie wiedziała, że słowa jakie
tu padają są drobiną ludzkich poglądów i charakterów.
> No to udalo ci sie mnie autentycznie zaskoczyc.
Ja równiez na to liczę
> Kaska
>
All
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-09-29 13:03:35
Temat: Re: Stres szkolnyUżytkownik "Pyzol" <p...@s...ca> napisał w wiadomości
news:mrwl9.416201$v53.18989683@news3.calgary.shaw.ca
...
>
> "Masoneczka"
> Jeśli zapomniała tych tabletek to wysyłała ucznia
> > do kiosku, aby zakupił kilka opakowań.
>
> Czytam to i jak slowo daje, juz mnie brzuch ze zdenerwowanai rozbolal. Nie
> jestem w stanie kontynuowac czytania.
Kasiu:)..
Polonistka w pewnym technikum( opowiadał mi to ktoś z rodziny)
wysyłała uczniów starszych klas po alkohol :)). A oni ją i tak wspominają jako
doskonałą nauczycielkę.. i szanują.
Nie bez podstaw - nie mają żadnych problemów z językiem ojczystym,
mimo iż technicy;). Mądry uczeń potrafi zrozumieć nauczyciela, o ile
tylko ów nauczyciel jest również przyjacielem ucznia.
E.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-09-29 13:12:45
Temat: Re: Stres szkolny"Pyzol" w news:Jewl9.433183$Ag2.18321590@news2.calgary.shaw.ca napisał(a):
>
> > A jestes pewna, ze wychwycilas wszystko? :)
> Pewna to ja jestem,ze Kosciuszko nie zyje!:)
No tak :)
> > > Czasami uznawalam, ze lepiej jest zignorowac.
> > No mini-eksplozji chyba bys nie zignorowala
> Raczej chiba tak...zabilabym was, zabila!;)
A jakiz to bylby przyklad dla pozostalych? ;)
> > - Kogo jak kogo, ale ciebie to mi bedzie brakowac...
> > Autentycznie wtedy mnie zatkalo i nie wiedzialem jak
> > zareagowac :)
> A lubiles go?
Pewnie - dosc sympatyczny gosc :) Chociaz jak sie okazalo dla gimnazjum
to byl sadysta (byl wogole dyrektorem gimnazjum). Szczena mi opadla gdy
kiedys zabral mnie do pilnowania jednej z klas i moglem zobaczyc jak
krotko ich trzyma. Niesamowity kontrast pomiedzy tym jakim byl dla nas i
dla tych mlodszych. Choc z drugiej strony mu sie nie dziwie. Choc
robilismy numery to jednak wiedzielismy gdzie sa granice. Tacy mlodsi
ugodowosc nauczyciela mogliby juz wykorzystac dosc perfidnie i wejsc mu na
glowe.
Tak BTW... W tym roku do przedszkola poszedl moj chrzesniak - cwaniaczek.
Pani porozwieszala imiona dzieciakow przymocowane do tablicy za pomoca
magnesow no i prosi ich o to aby znalezli swoje imie. Na sali cisza i po
chwili odzywa sie bratanek:
- No jak to?! Psiecies my nie umiemy jesce cytac!
- No ale chyba wiecie jak macie na imie - odpowiada przedszkolanke. - Moze
ktos jednak sprobuje?
Do tablicy podchodzi pierwszy moj chrzesniak i wskazuje swoje imie
- No widisz! Jednak wiesz jak masz na imie - mowi przedszkolanka.
- Jak mam na imie to wiem, ale cytac i tak nie potrafie...
No ale jak sie to opowiada to juz takiego efektu nie ma. Trzeba by malego
znac osobiscie - glosik, mimika... ;)) Oj z nim nauczyciele tez nie beda
miec latwo :-P
pozdrawiam
Greg
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |