Data: 2005-10-27 07:08:17
Temat: Syndrom "Piotrusia Pana"
Od: "a.w" <s...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Poznałam jakieś pół roku temu faceta, miał 30 lat i spędziliśmy razem sporo
czasu, wyjazdy, imprezy... Wydawałoby się, że wszystko O.K ale Piotuś
postanowił, że jest zadowolony ze swego życia i nie chce go zmieniać, nie
chce sią z żadną kobietą wiązać. O założeniu rodziny i posiadaniu dzieci na
razie nie myśli. Przyjęłam to do wiadomości, stwierdziłam jego strata i
zaczęłam traktować go zwyczajnie, jak innych kumpli.Niestety po tej rozmowie
nasza znajomość się nie zakończyła. Spotykaliśmy się nadal, jakoś tak samo
wychodziło, wyjazd za wyjazdem. Szukał mnie a ja nie miałam siły uciekać,
nie potrafił zadzwonić i powiedzieć, że bardzo chciałby się za mną spotkać,
ale wiedział gdzie może mnie znaleź i tam przychodził, ustawiał sobie życie
tak by się ze mną spotykać, a pomysły przypominały mi zagrywki dzieciaków z
podstawówki. Po kilku miesiącach wszystko tkwi w tym samym punkcie. Nie wiem
co powinnam zrobić. Zaczynam mysleć, że jestem w idiotycznej sytuacji,
zachowuję się jak zkakochana nastolatka w niewłaściwym, nieosiągalnym
facecie, że tracę czas, żyję w zawieszeniu. Zaczynam myśleć, że powinnam
uciąć tę znajomość, ale jak długo będzie mi się udawało przed nim uciekać i
przecież tak naprawdę uciekać nie chcę... A może tylko tak sobie wmawiam, bo
to łatwiejsze wyjście, wszystko uciąć, zniszczyć bo boję sie, że zostanę
zraniona... Chciałabym wiedzieć czy duzi chłopcy kiedyś dorastają, czy
powinnam zostawić wszystko czasu, niech się dzieje co chce czy też temat
jest z gury przegrany i lepiej dla mnie będzie się z tego wyplątać
|