| « poprzedni wątek | następny wątek » |
21. Data: 2005-10-09 20:44:22
Temat: Re: Teoria o'błędnego koła
"tren R" w news:78bd6201059b53657dd82ce1a1d3c87f@news.home.net.
pl...
/.../
Widzę zapomniany post - wybacz.
> > /.../ Następne zaćmionko ma być dopiero za sto lat, a przecież
> > już za kilka lat mają nastąpić spełnienia jakiś katastrofalnych
> > proroctw.
> no słyszałem w radio, że w 20011 będzie kolejny raz.
> o jakich katastrofach mówisz?
Moja informacja również "z radia", a jak wiadomo, tam tez są zwykli ludzie.
W zasadzie to nie ma chyba źródła informacji, z którego można by czerpać
w ciemno prawdę i tylko prawdę. Hmm? Z wyjątkiem może matematyki.
A więc było to klasyczne "relata refero".
Tak samo jak proroctwa - wystarczy, jak się okazuje, googlnąć.
Z własnymi się wstrzymam.
All
ps. przed chwilą zobaczyłem po raz pierwszy fragment filmu z drugiej kamery,
jak to onegdaj niejaki Siwiec parodiował papieża całując ziemię po wyjściu
z samolotu... Wówczas to on miał "przechlapane". Na tym, dzisiaj wyemitowanym
fragmencie, widać, jak tuż obok stoi ustępujący obecnie prezydent i tak jakby
gestem dłoni sugeruje Siwcowi wykonanie tej, inkryminowanej mu czynności...
Wszystko jest względne i zależy od głębokości dociekania.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
22. Data: 2005-10-18 14:50:56
Temat: Re: Teoria o'błędnego koła"... z Gormenghast" <a...@p...not.pl> napisał(a):
> Jednak to nie o tym. Twoja komórka jest większa ilościowo, bo Ty
> jesteś większy ilościowo. Jest też większa pod względem
> złożoności, bo Ty jesteś od kota większy pod względem złożoności.
nie przesadzałbym :)
wszak niewielkie są różnice między genotypem takiego cbneta a genotypem
świni.
> Jesteś większy również dlatego,
> że posiadasz unikalną zdolność do świadomego napędzania swego rozwoju, i
o ile tylko z niej korzystasz, bijesz kota na głowę.
to ciekawe.
na ile małpa która uczy się różnych rzeczy, uczy się komunikować, uczy się
samoświadomości (doświadczenie z plamą na czole) - na ile taka małpa ma
świadomość 'apędzania własnego rozwoju'. co to jest owo 'napędzanie'
zresztą? nauka?
> Niemniej, tak czy inaczej zarówno kot jak i homo myślący są
> ograniczeni. Wystarczy, że tego nie dostrzegasz, a już masz na to > dowód,
jak na dłoni
a moim zdaniem nie.
z ograniczeniami jest tak jak z rozbijaniem atomów na przykład.
rozbijamy je na coraz mniejsze kawałeczki, mówiąc przy każdym podziale, że
to już ten ostatni, ostateczny poziom materii. co ~kilka lat okazuje się,
że można zejść jeszcze głębiej.
:)
> No ale Ty się tylko ... przekomarzasz, choć do komara Ci jeszcze
> dalej niż do kota.
w przekomarzaniu się tkwi imho duży potencjał :)
jedni zabiją insekta, pac! pac! i po krzyku, inni posmarują się czymś czego
taki komar nie lubi, a jeszcze inni postawią lampę, do której ciekawski
komar wpadni i spali sobie skrzydełka. jeszcze inni nie są wrażliwi na
komarze kujki, a nawet lubią jak komary sobie wesoło bzykają :)
wynajdywanie sposobów na komary - oto jest wyzwanie.
zatem rola przepoczwarzania, a właściwie przekomarzania się to rola
inspirująca jak sądzę.
> Weź na przykład takich miłych panów,
> Bluzgacza, FKota i Kominka, którzy - jak widzę ;) - zgodną trójcą,
<cut...>
> - reszta towarzystwa nie widząc celu w rozwijaniu
> i uczeniu się tej specyficznej, onanistycznej działalności, wycofa się w
cień, bądź nawet w siną dal - czując się bezradna i niepotrzebna albo wręcz
wykorzystywana do niecnych,
> ociekających /.../ celów.
ej, nie dramatyzuj.
po primo nie porównywałbym tych łobuzów :)
po secundo nie uwzględniłes wszystkich opcji, wszystkich zachowań.
ograniczyłeś je. a rzeczywistość skrzeczy inaczej niż rozpisałeś partyturę.
> A to ograniczenie wynika z faktu, iż żadnemu ożywionemu nie są potrzebne
jakiekolwiek gadżety nie służące praktycznie w jego życiu. > Natura
eliminuje takie elementy z kodu i drogą kolejnych
> przybliżeń zostawia tylko te, które SŁUŻĄ. Lepiej lub gorzej, ale >
służą.
czemu służą włosy u niektórych ludzi i czemu natura je eliminuje?
>> w miarę doskonalenia metod pomiaru
>> przesuwa się suwak na skali "skończoność - nieskończoność". w tym
>> sęk, że nigdy nie jesteśmy bliżej tego drugiego końca.
>
> Nigdy? Moim zdaniem istnieją zjawiska fizyczne posiadające stale i wciąż
> tylko jeden kierunek. A jeśli tak, no to nie sposób nie zauważyć stałego
> "przesuwania się".
a jesteś w stanie powiedzieć ile jeszcze przed nami?
>> odpowiedziałem faktycznie 'nie w tym kierunku'. ale zgodnie 'z duchem
>> kierunku'. wypatruję znaków od głowy i serca - ot, proste.
>
> Prosto wymijające. Pytam się Ciebie, czego szukasz, a Ty mi
> odpowiadasz - szukam, oświetlając latarką.
nie.
zapytałes mnie czego szukam, a ja ci odpowiedziałem, że szukam mapy.
> OK - nie będę dręczył ;). Zakładam, że jesteś otwarty i cokolwiek
> pokazuje Ci się w świetle Twojej latarki, poddajesz to dynamicznej
> analizie, od jej wyników uzależniając swoje dalsze zainteresowanie.
> Taki rozumowo - sercowy pragmatyzm. Niepokoi mnie tylko tendencja
> do rozdzielania na czarne i białe i idące za tym akcje
> non'charytatywne.
ależ dręczysz mnie o tyle tylko, że muszę skracać przydługie imho wywody :)
przydługie jak dla nie uściślę.
i niechaj nie niepokoi cię moja tendencja do rozdzielania na czarne i
białe. dzięki takiej tendencji człowiek zmierza w dobrą stronę.
na mapie nie ma 16 stron świata i 32 podstron. mapa jest czarno biała.
niektórzy nie potrafią jej czytać, ale dla tych powstał gps i mapa w
komórce.
>> /.../ całe moje podejście do psp jest niefrasobliwe. raczej.
>
> Można i tak.
> Można inaczej?
ależ!
>> we wszystkim mozna zobaczyć wszystko. kwestia kąta patrzenia
>> i zmiennych, których nie znam(y).
>
> Sensownie powiedziane. A zatem, jak to się ma do ...
> kategorycznych opinii i sądów... weźmy to na przykładzie Twego
> niedawnego ulubionego "ciumoszenia"... bądź innego "leperowania"
'można zobaczyć' - czyżbyś nie widział różnicy między 'można' a 'jest'?
>> ja wyciagam wnioski wręcz przeciwne, ale po tobie takich
>> wniosków mógłbym się spodziewać :)
>
> Powinienem chyba porosić Cię o rozwinięcie tego ostatniego zdania.
> Tym bardziej, że zaczynają mi ciążyć te nieskasowane w moim
> czytniku listy, które - cokolwiek zrobię bądź nie zrobię, będą
> leżały tam na serwerach i czyniły zgniliznę wokół siebie ...
> Czego więc możesz się po mnie spodziewać i na jakiej podstawie.
> Bo jeśli wstrzemięźliwości w rozdzielaniu świata na czarny i
> biały, to nie ma problemu. Za długo żyję by brać aktywny udział w >
takich nieodpowiedzialnych zabawach.
wiek nie chroni przed głupotą :)
chodziło mi dokłądnie o tę twoją 'wstrzemięźliwość', któą ja wolę nazywać
'zamydlaniem'. :)
> Co więcej - jestem
> przekonany, że
> żadne "ratowanie własnej twarzy" (koleiny) tego nie
> usprawiedliwia.
w tym sęk, all, że ty nie masz twarzy...
--
http://trener.blog.pl - przemoc, seks, krew
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
23. Data: 2005-10-19 16:55:18
Temat: Re: Teoria o'błędnego koła
"tren R" w news:3dc9cd31dc10203cb850484835324ba8@news.home.net.
pl...
/.../
Widzisz tren - kłopot w tym, ze permanentnie opuszczasz istotne zagadnienia,
albo ich nie dostrzegając, albo wypierając jako niezrozumiałe. Już sam ten fakt
(do którego się przyznajesz niefrasobliwą formą uczestnictwa), powinien cię
uczulić na możliwość popełniania błędów.
Skutek może być poniekąd taki, jak rozmawianie ze ślepym o kolorach bądź
głuchym o barwach brzmień. Bądź łaskaw wziąć to pod rozwagę.
> > /.../ jesteś od kota większy pod względem złożoności.
> nie przesadzałbym :)
> wszak niewielkie są różnice między genotypem takiego cbneta a genotypem
> świni.
I już to zdanie wystarczy, by znaleźć rozwiązanie. Jesteś niewolnikiem
Newtona i jego praw. Niewolnikiem uproszczeń. O takich niewolnikach
pisałem już kiedyś jak o korkach tańczących na oceanie zdarzeń. Ludzi
pozbawionych wyobrażenia i rozumienia relatywizmu. Dziś powtórzę cytatem:
"najbardziej radykalny z możliwych podziałów, jakie można przeprowadzić
wśród ludzi, to taki, który dzieli ich na dwie klasy stworzeń - takich, którzy
bardzo wiele wymagają od siebie, nie szczędząc sobie trudności i obowiązków,
oraz takich, którzy od siebie nie wymagają niczego szczególnego, lecz dla
których żyć znaczy w każdym momencie być tym, czym naprawdę są, bez
zmuszania się do jakiejkolwiek perfekcji, po prostu jak boje unoszące się
na falach" [filozof i badacz społeczeństw - Jose Ortega y Gasset].
Czy kiedykolwiek ktoś powiedział o Tobie "perfekcjonista"?
Sądząc tylko po staranności Twego tekstu - nie sądzę. Ale przybliż.
> > Jesteś większy również dlatego, że posiadasz unikalną zdolność do
> > świadomego napędzania swego rozwoju, i o ile tylko z niej korzystasz,
> > bijesz kota na głowę.
> to ciekawe.
> na ile małpa która uczy się różnych rzeczy, uczy się komunikować, uczy się
> samoświadomości (doświadczenie z plamą na czole) - na ile taka małpa ma
> świadomość 'apędzania własnego rozwoju'. co to jest owo 'napędzanie'
> zresztą? nauka?
Kolejny przykład tego samego. Jeszcze bardziej miażdżący.
> > Niemniej, tak czy inaczej zarówno kot jak i homo myślący są ograniczeni.
> > Wystarczy, że tego nie dostrzegasz, a już masz na to dowód, jak na dłoni
> a moim zdaniem nie.
> z ograniczeniami jest tak jak z rozbijaniem atomów na przykład.
> rozbijamy je na coraz mniejsze kawałeczki, mówiąc przy każdym podziale, że
> to już ten ostatni, ostateczny poziom materii. co ~kilka lat okazuje się,
> że można zejść jeszcze głębiej.
> :)
No widzisz - nie odróżniasz kto, co mówi i dlaczego. Zbyt wiele zagadnień
opuściłeś bujając się bez świadomości bujania.
Twoje ograniczenie można ciągle sprowadzić do tego samego przykładu -
deszczu w Pcimiu, który przeciął miasteczko na dwie części - suchą i mokrą.
Tobie przyszło wykonać reportaż z Pcimia - trafiłeś więc do Genowefy
Czarniawskiej (Pcim Górny), która płomiennie opisała ci padający za
oknami desc. Niestety, publikacja mało precyzyjnego artykułu zbulwersowała
Zenobię Białko z Pcimia Dolnego, która nie widziała za oknami żadnego
descu, a nawet chodziła wieczorem z konewką aby podlewać ogrodowe.
Dopóki nie rozwiążesz tego pozornego paradoksu we własnej głowie, nie
mamy o czym rozmawiać. A rozwiązanie trzeba ekstrapolować na cały,
dostępny ci świat doznań i relacji.
Nawiasem mówiąc kompletnie inny od świata doznań kota czy mrówki,
co, w zależności od punktu widzenia można spokojnie nazwać ograniczeniem
(o ile tylko chce się widzieć nieco więcej, niż czubek własnego nosa).
> > No ale Ty się tylko ... przekomarzasz, choć do komara Ci jeszcze
> > dalej niż do kota.
> w przekomarzaniu się tkwi imho duży potencjał :)
Zgadza się. Tkwi spory potencjał. Zobaczmy jaki....
> jedni zabiją insekta, pac! pac! i po krzyku, inni posmarują się czymś czego
> taki komar nie lubi, a jeszcze inni postawią lampę, do której ciekawski
> komar wpadni i spali sobie skrzydełka. jeszcze inni nie są wrażliwi na
> komarze kujki, a nawet lubią jak komary sobie wesoło bzykają :)
Jednym słowem optujesz za różnorodnością biologiczną, czy też za
różnorodnością w zwalczaniu komarów? Nawet jeśli to drugie, to nie
przejmuj się - to w końcu dzieło komara, aby się przystosował do
zastanych warunków. Jak się nie przystosuje, to po prostu nie przeżyje.
Chrońmy więc "swoich" przed wszelką plagą "obcych". Po trupach.
Dobrze zrozumiałem?
> wynajdywanie sposobów na komary - oto jest wyzwanie.
> zatem rola przepoczwarzania, a właściwie przekomarzania się to rola
> inspirująca jak sądzę.
Ewolucyjna wręcz.
> > Weź na przykład takich miłych panów,
/.../
Tu trzeba było wyciąć wszystko z oczywistego powodu - podany przykład miał
charakter epizodyczno-interwencyjny i sens wyłącznie w chwili swego zaistnienia.
Zadanie spełnił, a rozwodzenie się tydzień po fakcie o słuszności założeń, albo
o trafności prognoz jest mówiąc wprost - dowodem na nierozumienie ...
zasady Heisenberga (wspominałeś coś o atomach więc czuję się upoważniony).
Poza tym, świadczy o tej Twojej niefrasobliwości, deklarowanej gdzieś tam wyżej,
którą jednakże skazujesz się niejako na niepoważne traktowanie.
Ja jednak usiłuję traktować Cię poważnie i tłumaczę, że wycięte tu słowa nie
pojawiły się w próżni, ale w układzie relacyjnym i jako czynnik ingerujący swym
pojawieniem się _musiały_ zmienić ten układ. Co też uczyniły. A Ty coś tu za
przeproszeniem /.../ o nietrafności prognoz.
> ej, nie dramatyzuj.
> po primo nie porównywałbym tych łobuzów :)
Oczywiście. Tyle tylko, że ta odpowiedź nie jest adekwatna do uprzednio
zaistniałej sytuacji. Teraz to ja ci powiem więcej - wcale nie nazywał bym
nikogo łobuzem, czemu nie raz dałem wyraz.
> po secundo nie uwzględniłes wszystkich opcji, wszystkich zachowań.
> ograniczyłeś je. a rzeczywistość skrzeczy inaczej niż rozpisałeś partyturę.
Nie aspiruję do ideału - zdaje się że coś takiego zakładasz. Natomiast mówiąc,
iż "rzeczywistość skrzeczy" dajesz potwierdzenie poprawności wyżej
wyłuszczonej przez mnie tezy. Skrzeczy - to czas teraźniejszy. Cokolwiek
pod tym rozumiesz, nie jest to czas, na jaki wykonywana była "prognoza"
wraz z "ingerencją".
> > A to ograniczenie wynika z faktu, iż żadnemu ożywionemu nie
> > są potrzebne jakiekolwiek gadżety nie służące praktycznie w jego
> > życiu. Natura eliminuje takie elementy z kodu i drogą kolejnych
> > przybliżeń zostawia tylko te, które SŁUŻĄ. Lepiej lub gorzej,
> > ale służą.
> czemu służą włosy u niektórych ludzi i czemu natura je eliminuje?
Znów szukasz komarów?
Włosy, tak jak i wszystkie faktycznie istniejące elementy fizyczne dowolnych
bytów ożywionych, służą do podświadomej komunikacji wewnątrzgatunkowej.
Natura ich nie eliminuje (niemowlęta mają, statystycznie, dość bujne owłosienie).
gdyż zaspokajają dodatkowo nasze potrzeby estetyczne (tak jak pawi ogon)
i dzięki temu odpowiednia pula genowa jest przekazywana tam gdzie trzeba.
Natomiast jedenasty palec Jony'ego Jedenaście Palców nie był aż tak
potrzebnym gadżetem, aby utrwalił się w populacji. Przeszczepianie sobie
przez wielbicielki jedenastego palca nie miało tu żadnego znaczenia. Trzeba
było się oddawać Jony'emu w celach prokreacyjnych, a być może coś by
z tego wyszło.
A jeśli pytasz, o łysiejące główki starszych panów i pań - no to chyba sam już
znajdziesz odpowiedź. Natura ma "swój interes" w tym, by akt prokreacji
dokonywał się w stosownym wieku (pamiętaj - i nie tylko Flyer ;)).
> > > sęk, że nigdy nie jesteśmy bliżej tego drugiego końca.
> > Nigdy? Moim zdaniem istnieją zjawiska fizyczne posiadające stale i wciąż
> > tylko jeden kierunek. A jeśli tak, no to nie sposób nie zauważyć stałego
> > "przesuwania się".
> a jesteś w stanie powiedzieć ile jeszcze przed nami?
O ile dostanę wystarczającą ilość czasu na przemyślenie sprawy.
Ty mi go niestety dać nie możesz.
/.../
> > OK - nie będę dręczył /.../
> ależ dręczysz mnie o tyle tylko, że muszę skracać przydługie imho wywody :)
> przydługie jak dla nie uściślę.
To jak sobie wyobrażasz ideał Twojego respondenta?
Czy może byłbyś nim Ty sam?
> i niechaj nie niepokoi cię moja tendencja do rozdzielania na czarne i
> białe. dzięki takiej tendencji człowiek zmierza w dobrą stronę.
> na mapie nie ma 16 stron świata i 32 podstron. mapa jest czarno biała.
> niektórzy nie potrafią jej czytać, ale dla tych powstał gps i mapa w
> komórce.
Moim zdaniem to, co tu proponujesz to najczystszy zamordyzm.
Inaczej mówiąc - zalążki totalitaryzmu. Chcesz w sposób odgórny podzielić
ożywionych na kumatych i niekumatych, na oświeconych i nieoświeconych,
wyręczając ich w rozróżnianiu stron świata.
Upraszczanie i systematyzowanie informacji, to konieczność egzystencjalna
i prawidłowość ewolucyjna. Jednak wtykanie ludzkich paszcz do chlewików
z gotową, przetworzoną stosownie czarno-białą papką pokarmową - to
bandytyzm.
> > > ja wyciagam wnioski wręcz przeciwne, ale po tobie takich
> > > wniosków mógłbym się spodziewać :)
/.../
> > Czego więc możesz się po mnie spodziewać i na jakiej podstawie.
> > Bo jeśli wstrzemięźliwości w rozdzielaniu świata na czarny i
> > biały, to nie ma problemu. Za długo żyję by brać aktywny udział w
> > takich nieodpowiedzialnych zabawach.
> wiek nie chroni przed głupotą :)
Powiem więcej - wiek stwarza dopiero szansę ochrony przed głupotą.
"Nie jestem na tyle młody, by wiedzieć wszystko" - J. M. Barrie.
> chodziło mi dokłądnie o tę twoją 'wstrzemięźliwość', któą ja wolę nazywać
> 'zamydlaniem'. :)
W takim razie ja, Twój brak wstrzemięźliwości w rozdzielaniu świata na
czarny i biały nazwę tchórzliwą i nieodpowiedzialną ucieczką od prawdy,
a jeśli będziesz ten model propagował z użyciem miecza i ognia - nazwę
to totalitaryzmem w sutannie (kołtunerią też niestety trzeba się zajmować,
bo potrafi być równie mocna w gębie i realnie szkodliwa).
> > Co więcej - jestem przekonany, że
> > żadne "ratowanie własnej twarzy" (koleiny) tego nie usprawiedliwia.
> w tym sęk, all, że ty nie masz twarzy...
Jeśli w takim samym znaczeniu jak to, ze ty trenie nie masz twarzy - to
nie mam nic przeciwko. W końcu i na moim i na twoim miejscu w Alei
Użytkowników psphome są tylko jakieś symboliczne obrazki - u ciebie,
o ile dobrze pamiętam, to nawet obrazek z dwoma twarzami (pewnie
jedna czarna a druga biała).
Jeśli chcesz zobaczyć moją twarz - nie widzę przeszkód - daj znać
a poślę Ci cokolwiek z bogatej, cyfrowej kolekcji. Oczywiście tylko
pod warunkiem, że potrafisz odróżnić korespondencję prywatną od
publicznej.
Ale jeśli masz na myśli twarz w sensie oceny etycznej - to radzę być
ostrożnym. Zapewniam Cię jeszcze raz, że to, co zostało tu miesiąc temu
powiedziane przez nadgorliwego w "tworzeniu przyszłości" TT,
kopiującego przez kilka lat cudze zachowania, których za grosz nie
zrozumiał (dając tego dowód nie tylko tym wystąpieniem, ale i reakcją
na krytykę swojej teorii_Y), a co ochoczo zostało podchwycone przez
niejakiego Pawełka z Niezbeckich - jest ordynarnym zafałszowaniem
rzeczywistości. I zgodą (jak się domyślam) na wieczne potępienie autora
ze strony jego własnego sumienia.
Pawełek zapewne będzie zaskoczony informacją, że przebieg tego
prywatnego spotkania był rejestrowany za wiedzą i zgodą obu stron,
co wcale nie oznacza jakiegokolwiek wspólnego planowania "prowokacji".
O dziwo - przebieg ten nie zawierał niczego, co mogłoby dotyczyć
jakichkolwiek ludzi - wspólnych czy oddzielnych znajomych z psp.
Dodam, ze w zapisie nie ma też niczego, co odpowiadałoby "relacji TT"
i co zainteresowana osoba _powinna_wiedzieć_ sama z siebie.
Mówiłem, że "ratowanie własnej twarzy" nie usprawiedliwia pogłębiania
zafałszowań i przyklepywania własnych błędów interpretacyjnych,
kosztem innych twarzy.
All
---
"Poznać można tylko to, co można poznać, nie zaś wszystko to, co jest
prawdą." [J. D. Barrow - fizyk i kosmolog, profesor matematyki, astronomii
i fizyki w University of Cambridge].
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
24. Data: 2005-11-04 15:39:20
Temat: Re: Teoria o'błędnego koła"... z Gormenghast" <a...@p...not.pl> napisał(a):
> Widzisz tren - kłopot w tym, ze permanentnie opuszczasz istotne
> zagadnienia, albo ich nie dostrzegając, albo wypierając jako
niezrozumiałe. Już sam
> ten fakt (do którego się przyznajesz niefrasobliwą formą uczestnictwa),
powinien
> cię uczulić na możliwość popełniania błędów.
>
> Skutek może być poniekąd taki, jak rozmawianie ze ślepym o kolorach bądź
> głuchym o barwach brzmień. Bądź łaskaw wziąć to pod rozwagę.
witam po przerwie.
zastanawiam się, co bardziej skłania mnie do odpisania tobie - czy chcę
abyś wiedział, że doceniam twoje zaangazowanie w korespondencję, czy może
chcę abyś nie miał wrażenia, że mi "w piety poszło" .. :D
nie zostawię cię z ta zagadką - wybieram wariant pierwszy.
to, co w tobie cenię, to fakt, że angażujesz się (w przeciwieństwie do mnie
doprawdy) w dyskurs z interlokutorem, który stoi poniekąd po przeciwnej
stronie barykady. piszę "poniekąd" - bo strony tej barykady nie sa do końca
zdefiniowane a i sama barykada wydaje się nie mieć materialnej postaci. to
barykada złozona raczej z tych pojęciowych worków piasku.
to, co mi się w tobie nie podoba, to zapędy dydaktyczne połączone z
nieskrywaną (dla mnie widoczną) chęcią wpływu na mnie poprzez argumenty,
które do mnie całkowicie nie trafiają. uzywasz widocznie całkowicie innych
metaprogramów.
to moje opinie o tobie - w jakimś, oczywiście, uproszczonym ujęciu. nie
proś mnie o ich rozwijanie - that's ALL.
:)
> I już to zdanie wystarczy, by znaleźć rozwiązanie. Jesteś niewolnikiem
> Newtona i jego praw. Niewolnikiem uproszczeń. O takich niewolnikach
> pisałem już kiedyś jak o korkach tańczących na oceanie zdarzeń. Ludzi
> pozbawionych wyobrażenia i rozumienia relatywizmu.
jestem niewolnikiem prawdy, jeśli tego jeszcze nie rozumiesz.
a przynajmniej staram się nim być - nie jest to łatwe.
> Czy kiedykolwiek ktoś powiedział o Tobie "perfekcjonista"?
> Sądząc tylko po staranności Twego tekstu - nie sądzę. Ale przybliż.
nie jestem perfekcjonistą.
> No widzisz - nie odróżniasz kto, co mówi i dlaczego. Zbyt wiele zagadnień
> opuściłeś bujając się bez świadomości bujania.
bujasz - jak zwykle zresztą.
zbyt długo się bujałeś chłopie - a teraz wymiotujesz świadomością tego
bujania.
i nie wiesz jak przestać.
> Twoje ograniczenie można ciągle sprowadzić do tego samego przykładu -
> deszczu w Pcimiu, który przeciął miasteczko na dwie części - suchą i
> mokrą.
> Tobie przyszło wykonać reportaż z Pcimia - trafiłeś więc do Genowefy
> Czarniawskiej (Pcim Górny), która płomiennie opisała ci padający za
> oknami desc. Niestety, publikacja mało precyzyjnego artykułu
> zbulwersowała
> Zenobię Białko z Pcimia Dolnego, która nie widziała za oknami żadnego
> descu, a nawet chodziła wieczorem z konewką aby podlewać ogrodowe.
> Dopóki nie rozwiążesz tego pozornego paradoksu we własnej głowie, nie
> mamy o czym rozmawiać. A rozwiązanie trzeba ekstrapolować na cały,
> dostępny ci świat doznań i relacji.
że tak powiem - 'gupoty' ubrane w zgrabne i smieszne opowiadanko. sam sie z
niego podsmiewałem. ale dopóki nie zrozumiesz, że dla mnie oczywiste jest,
że nie jest to kwestia tego czy desc padał czy nie padał i w którym pcimiu
(ale chybaś przebywał akuratnie w pcimiu górnym, bo to co gadasz, świadczy
o tym, że piorun jakowyś w łepetynę ci buchnął) to nie mamy o czym gadac.
dopóki nie rozwiązesz tego paradoksu, który zniewolił twój umysł i zatruł
relatywizmem.
ja widze to prosto - obydwie babiny mówia tylko to co widzialy. genowefa
nie zadzwoniła do zenobii, jak to ma w zwyczaju i nie dowiedziała się, ze
właśnie kiedy u niej pada, u zenobii pikna pogoda.
kwestia braku informacji.
mam powtórzyć?
INFORMACJI.
ty utrzymujesz że można przyjąć, że w pcimiu padało albo nie padało - i
będzie to kwestia punktu widzenia, ale prawda jest nie do ustalenia. a
prawda jest prosta. prsota i piękna. prosta - w tym przypadku, a piękna -
generalnie.
>> w przekomarzaniu się tkwi imho duży potencjał :)
> Zgadza się. Tkwi spory potencjał. Zobaczmy jaki....
a jesteś w stanie zobaczyć?
może to jest poza twoim polem percepcji, kotku?
> Jednym słowem optujesz za różnorodnością biologiczną, czy też za
> różnorodnością w zwalczaniu komarów? Nawet jeśli to drugie, to nie
> przejmuj się - to w końcu dzieło komara, aby się przystosował do
> zastanych warunków. Jak się nie przystosuje, to po prostu nie przeżyje.
> Chrońmy więc "swoich" przed wszelką plagą "obcych". Po trupach.
> Dobrze zrozumiałem?
nie optowałem tu za niczym, poza wskazywaniem na różnorodność.
dopowiedziałes sobie te trupy. to też jest diagnostyczne, kotku.
> Ja jednak usiłuję traktować Cię poważnie i tłumaczę, że wycięte tu słowa
> nie pojawiły się w próżni, ale w układzie relacyjnym i jako czynnik
> ingerujący swym pojawieniem się _musiały_ zmienić ten układ. Co też
uczyniły. A Ty
> coś tu za przeproszeniem /.../ o nietrafności prognoz.
wiem - znam cię już nieco :)
zdjęcia, fotografie, relacje. ale one nie blakną tak szybko, kotku.
> Nie aspiruję do ideału - zdaje się że coś takiego zakładasz. Natomiast
> mówiąc,
> iż "rzeczywistość skrzeczy" dajesz potwierdzenie poprawności wyżej
> wyłuszczonej przez mnie tezy. Skrzeczy - to czas teraźniejszy. Cokolwiek
> pod tym rozumiesz, nie jest to czas, na jaki wykonywana była "prognoza"
> wraz z "ingerencją".
jeśli wchodząc do twojego domu, stwierdzę, że "coś tu śmierdzi", to będzie
to znaczyło, że wcześniej nie śmierdziało? a jesli wychodząc, powiem po raz
kolejny - "starsznie śmierdzi" - to co - wczesniej również nie smierdziało?
daruj sobie te lingwistyczne dowody. śmierdzą.
> > Włosy, tak jak i wszystkie faktycznie istniejące elementy fizyczne
> dowolnych bytów ożywionych, służą do podświadomej komunikacji
wewnątrzgatunkowej.
tylko?
nie bądź taki ograniczony.
a np nie chronią mózgu przed słońcem?
> Natura ich nie eliminuje (niemowlęta mają, statystycznie, dość bujne
> owłosienie) gdyż zaspokajają dodatkowo nasze potrzeby estetyczne (tak jak
pawi ogon)
> i dzięki temu odpowiednia pula genowa jest przekazywana tam gdzie trzeba.
czyli natura zachowuje się tak jak jej to nasza estetyka dyktuje?
co ty tu /.../?
>
> A jeśli pytasz, o łysiejące główki starszych panów i pań - no to chyba
> sam już
> znajdziesz odpowiedź. Natura ma "swój interes" w tym, by akt prokreacji
> dokonywał się w stosownym wieku (pamiętaj - i nie tylko Flyer ;)).
ot właśnie - kojarzysz dydaktyzm?
no to masz.
choć to raczej smrodek dydaktyczny :)
(pamiętaj - nie myl z 'samorodkiem')
a odnosząc się do meritum - rozumiem, że natura pozbawia nas włosów bo nie
chce żebyśmy ze sobą sypiali w pewnym wieku, jawolh?
lepszych mechanizmów ta natura nie ma?
ciekawe czemu viagra się tak dobrze sprzedaje... :)
>> a jesteś w stanie powiedzieć ile jeszcze przed nami?
>
> O ile dostanę wystarczającą ilość czasu na przemyślenie sprawy.
> Ty mi go niestety dać nie możesz.
nie jesteś.
nie jesteś i nie będziesz - ot co.
ale myśl - to przynajmniej zbliży cię do wskazania ile już za nami.
> To jak sobie wyobrażasz ideał Twojego respondenta?
> Czy może byłbyś nim Ty sam?
jest tu takich kilku :)
a ty dla siebie jesteś idealnym korespondentem?
czy może nie?
>> i niechaj nie niepokoi cię moja tendencja do rozdzielania na czarne i
>> białe. dzięki takiej tendencji człowiek zmierza w dobrą stronę.
>> na mapie nie ma 16 stron świata i 32 podstron. mapa jest czarno biała.
>>
>> niektórzy nie potrafią jej czytać, ale dla tych powstał gps i mapa w
>> komórce.
>
> Moim zdaniem to, co tu proponujesz to najczystszy zamordyzm.
> Inaczej mówiąc - zalążki totalitaryzmu. Chcesz w sposób odgórny podzielić
> ożywionych na kumatych i niekumatych, na oświeconych i nieoświeconych,
> wyręczając ich w rozróżnianiu stron świata.
> Upraszczanie i systematyzowanie informacji, to konieczność egzystencjalna
> i prawidłowość ewolucyjna. Jednak wtykanie ludzkich paszcz do chlewików
> z gotową, przetworzoną stosownie czarno-białą papką pokarmową - to
> bandytyzm.
nie imputuj mi tu, dobra?
zgodzę sie z tym, że ja staram się upraszczać i systematyzować, ale nikogo
do gotowego na sznurku nie ciągnę. wręcz przeciwnie - uważam, że nie ma to
jak własne doświadczenie.
>> chodziło mi dokłądnie o tę twoją 'wstrzemięźliwość', któą ja wolę
>> nazywać
>> 'zamydlaniem'. :)
>
> W takim razie ja, Twój brak wstrzemięźliwości w rozdzielaniu świata na
> czarny i biały nazwę tchórzliwą i nieodpowiedzialną ucieczką od prawdy,
> a jeśli będziesz ten model propagował z użyciem miecza i ognia - nazwę
> to totalitaryzmem w sutannie (kołtunerią też niestety trzeba się zajmować,
> bo potrafi być równie mocna w gębie i realnie szkodliwa).
kotku
zapamiętaj - kto mieczem wojuje od miecza ginie.
zapamiętaj to sobie i przypomnij zgromadzonym wszystkie miecze wymierzone w
twoją stronę. i zapytaj się siebie - dlaczego tak właśnie jest?
"a jeśli będziesz propagował... to.." - proponuję unikac tego typu
deklaracji, bo mogą byc odebrane przeze mnie jako głupkowata gra, obliczona
na moją ewakuację. a chyba tego nie chcesz. nie chcesz, prawda?
i jeszcze jedno - stawiasz się poza kołtunerią?
no pięknie, szlachetny panie.
czy mówiłem ci już, że z twych cudnie i zgrabnie sączonych słów, co jakiś
czas wylewa się potok cuchnącej pogardy dla ludzi? mam wrażenie, że
zwracałem ci na to uwagę, jeśli nie - zastanów się nad tym. i nie chodzi mi
o cyzelowanie formy twoich postów - w tym jesteś świetny. chodzi mi o to co
tak naprawde myślisz o innych. i jak kategoryzujesz sobie ludzi - bo skoro
mi zarzucasz takie systematyzowanie - to mam akurat dobry przykład na to, w
jaki sposób ty to praktykujesz. światli i kołtuneria. ja oni. mam ci
przypomniec jeszcze kolory w twoim czytniku? różne dla ludzi o róznej
"wartości"?
>> w tym sęk, all, że ty nie masz twarzy...
>
> Jeśli w takim samym znaczeniu jak to, ze ty trenie nie masz twarzy - to
> nie mam nic przeciwko. W końcu i na moim i na twoim miejscu w Alei
> Użytkowników psphome są tylko jakieś symboliczne obrazki - u ciebie,
> o ile dobrze pamiętam, to nawet obrazek z dwoma twarzami (pewnie
> jedna czarna a druga biała).
a kto mi taka gębę dorobił? o ile sobie przypominam... TY.
:)
> Jeśli chcesz zobaczyć moją twarz - nie widzę przeszkód - daj znać
> a poślę Ci cokolwiek z bogatej, cyfrowej kolekcji. Oczywiście tylko
> pod warunkiem, że potrafisz odróżnić korespondencję prywatną od
> publicznej.
dziękuje bardzo, nie chcę. wszak masz powazne obawy czy potrafię cos tam
odróżniać. a nie chcę żeby ci się źle spało.
> Ale jeśli masz na myśli twarz w sensie oceny etycznej - to radzę być
> ostrożnym. Zapewniam Cię jeszcze raz, że to, co zostało tu miesiąc temu
> powiedziane przez nadgorliwego w "tworzeniu przyszłości" TT,
> kopiującego przez kilka lat cudze zachowania, których za grosz nie
> zrozumiał (dając tego dowód nie tylko tym wystąpieniem, ale i reakcją
> na krytykę swojej teorii_Y), a co ochoczo zostało podchwycone przez
> niejakiego Pawełka z Niezbeckich - jest ordynarnym zafałszowaniem
> rzeczywistości. I zgodą (jak się domyślam) na wieczne potępienie autora
> ze strony jego własnego sumienia.
radzisz być ostroznym?
ha!
zapewniam cię, że nie napisałem tego przez pryzmat tycztomowego gówienka.
zresztą on tu jeszcze wróci. pod inną nazwą może, może pod tą samą.
zalezy od tego jak podpowie mu jego kolejna teoria.
zresztą nie widze potrzeby o tym pisać, więc tnę.
> "Poznać można tylko to, co można poznać, nie zaś wszystko to, co jest
> prawdą." [J. D. Barrow - fizyk i kosmolog, profesor matematyki,
> astronomii i fizyki w University of Cambridge]
jezuś maria, piszesz do mnie na milion liter a na koniec cytujesz pana
który stoi po mojej stronie. all, kotku, to losowa sygnaturka?
:)
--
Cimoszenie: Skłonnośc do pomyłek; gmatwanie, mataczenie, pokrętny sposób tłumaczenia.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
25. Data: 2005-11-04 20:37:11
Temat: Re: Teoria o'błędnego koła
"tren R" w news:4047ddf9e8a81eca44cb204d7b3a1794@news.home.net.
pl...
/.../
Jaka miła niespodzianka :). A już myślałem nad tym (i wymyśłiłem), jak
Cię namagnetyzować i przyciągnąć ;). W sumie - dobrze wróżysz -
zależy mi na obecności starych wyg, co najmniej tak długo, jak długo
nie poznany tego ...
co istotne.
Dzisiaj tylko się przywitam, ale gdzieś w okolicach wyck-endu możesz
przyjść na rozwinięcie.
Bardzo mi sie tez spodobało, że nazywasz mnie kotkiem :). Szkoda,
że nie byłeś pierwszym - miałbyś znaczący udział. Wymyśłiłem tego kotka
dokładnie przedwczoraj :))).
Nie wiem tylko teraz czy odwdzięczyć się myszką, czy może wolisz pieska?
Ok. zostawmy to na potem.
/.../
> > "Poznać można tylko to, co można poznać, nie zaś wszystko to, co jest
> > prawdą." [J. D. Barrow - fizyk i kosmolog, profesor matematyki,
> > astronomii i fizyki w University of Cambridge]
> jezuś maria, piszesz do mnie na milion liter a na koniec cytujesz pana
> który stoi po mojej stronie. all, kotku, to losowa sygnaturka?
> :)
Niemożliwe!! Ten pan stoi jak mur po MOJEJ STRONIE :))!!,
i nie jest to żadna losowa sygnaturka. Staram się bardzo mocno
ograniczać wpływy losowe, przynajmniej tam gdzie można, oczywiście.
Ale jeśli twierdzisz, że to Twój typ, no to wyłapię Ci też grubą
niekonsekwencję ;)).
A może już uzupełnisz - jak rozumiesz tego pana w kontekście przytyków
w moją stronę?
A może nie ma przytyków, tylko jestem przewrażliwiony?
Ech... nie będzie lekko.
All
ps. A może byś wstąpił do wątku o sympatycznym tytule "niepewność"?
Zapewniam Cię, że rzecz powstała losowo, ale już zaistniała tutaj bardzo
celowo. Wszak tutaj tkwią korzenie i quarter-live All'a.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
27. Data: 2005-11-11 10:11:11
Temat: Re: Teoria o'błędnego koła
"tren R" w news:4047ddf9e8a81eca44cb204d7b3a1794@news.home.net.
pl...
/.../
> jeśli wchodząc do twojego domu, stwierdzę, że /.../
Jeśli czegoś nie rozumiesz, a czujesz taką potrzebę, zawsze nadajesz temu
prowokacyjne etykiety?
Potraktuj to pytanie całkiem poważnie. I nie odpowiadaj.
/.../
> > Włosy, tak jak i wszystkie faktycznie istniejące elementy fizyczne
> > dowolnych bytów ożywionych, służą do podświadomej komunikacji
> > wewnątrzgatunkowej.
> tylko?
> nie bądź taki ograniczony.
> a np nie chronią mózgu przed słońcem?
No widzisz - tego typu odzywka [nie bądź taki ograniczony] kojarzy mi
się z niektórymi, dawnymi rozmowami cbneta. Z tym, że w tamtym przypadku
zachodziła sensowna korelacja z całokształtem osobowości.
Natomiast Ciebie chciałbym uważać za człowieka na nieco innym
poziomie kultury - nie utrudniaj mi tego.
/.../
> ot właśnie - kojarzysz dydaktyzm?
> no to masz.
> choć to raczej smrodek dydaktyczny :)
> (pamiętaj - nie myl z 'samorodkiem')
Swoją drogą - ciekawe określenie - "smrodek dydaktyczny".
Skąd Ci się takie skojarzenie bierze w głowie? Czujesz się jakoś
indoktrynowany? Niewolony? Czyżbym miał jakąś nadprzyrodzoną
moc i pętał Twój umysł swoimi słowami?
A może to nie ja mam moc, ale Ty masz niemoc?
Wyszłoby na jedno i to samo, w tej relacji.
Dla mnie możesz nie mieć czegokolwiek, niemniej wolałbym abyś miał
wszystko na swoim miejscu.
/.../
> >> na mapie nie ma 16 stron świata i 32 podstron. mapa jest czarno biała.
> >> niektórzy nie potrafią jej czytać, ale dla tych powstał gps i mapa w
> >> komórce.
> > Moim zdaniem to, co tu proponujesz to najczystszy zamordyzm.
/.../
> nie imputuj mi tu, dobra?
> zgodzę sie z tym, że ja staram się upraszczać i systematyzować, ale nikogo
> do gotowego na sznurku nie ciągnę. wręcz przeciwnie - uważam, że
> nie ma to jak własne doświadczenie.
No jak nie... Skoro głośno wypowiadasz swoje czarno białe poglądy,
to przecież nie do ściany! Pójdą za Tobą miliony :). No chyba, że
zamilkniesz, bojąc się posądzenia o jakiś chory dydaktyzm.
No dobra - wierzę Ci na słowo, że nic, co mówisz nie ma dla nikogo
żadnego znaczenia; inaczej mówiąc - nie jesteś w żaden sposób opinio-
twórczy. Trzeba teraz tylko skutecznie rozpowszechnić tę informację.
> >> chodziło mi dokłądnie o tę twoją 'wstrzemięźliwość', któą ja wolę
> >> nazywać 'zamydlaniem'. :)
Wolałbyś więc, abym opowiadał się za jakimś jedynie słusznym wariantem
spraw - czarnym lub białym. Tak, aby już nic nie trzeba było kombinować
po swojemu i aby można było się przyp... za posiadanie "innego poglądu".
Jasne.
> > W takim razie ja, Twój brak wstrzemięźliwości w rozdzielaniu świata na
> > czarny i biały nazwę tchórzliwą i nieodpowiedzialną ucieczką od prawdy,
> > a jeśli będziesz ten model propagował z użyciem miecza i ognia - /.../
> kotku
> zapamiętaj - kto mieczem wojuje od miecza ginie.
> zapamiętaj to sobie i przypomnij zgromadzonym wszystkie miecze
> wymierzone w twoją stronę. i zapytaj się siebie - dlaczego tak właśnie jest?
Miecze w moją stronę? Chyba jakiś ślepy jestem - czy Ty mi nie chcesz
gemby przyprawiać?? Jakie wszystkie miecze?
Ja widzę tylko zaklęcia.
Sugerujesz się może tym, ze nie zabiegam o sympatie? Że nie wchodzę
w relacje typu pitu-pitu? Że omijam ogrom tematów, w których inni czują
się ekspertami?
A może masz na myśli to, że pozwoliłem sobie okresowo zmienić oblicze
grupy na uważne i kumulatywne, i z tego powodu mam tysiące zaklęć
wymierzonych w ekran, acz kompletnie nieaktywnych a nawet
niewidzialnych?
Nie wiem co tam Ci się w Twojej głowie lęgnie Trenie, ale nie wygląda
mi to na produkty niezależnego myślenia.
Jeśli uważasz, że ja uważam, że jesteś mi bardzo do czegoś potrzebny -
i dlatego stajesz "do dyspozycji" - możesz się wypchać ;). Jesteś mi
potrzebny tak samo jak wszyscy inni myślący, włącznie z Kominkiem,
Bluzgaczem czy Fioletowym K.
I w tym samym celu - jako wzajemne ULEPSZACZE.
(nie mylić z konserwantami)
> i jeszcze jedno - stawiasz się poza kołtunerią?
> no pięknie, szlachetny panie.
> czy mówiłem ci już, że z twych cudnie i zgrabnie sączonych słów, co jakiś
> czas wylewa się potok cuchnącej pogardy dla ludzi? mam wrażenie, że
> zwracałem ci na to uwagę, jeśli nie - zastanów się nad tym. i nie chodzi mi
> o cyzelowanie formy twoich postów - w tym jesteś świetny. chodzi mi o to co
> tak naprawde myślisz o innych. i jak kategoryzujesz sobie ludzi - bo skoro
> mi zarzucasz takie systematyzowanie - to mam akurat dobry przykład na to, w
> jaki sposób ty to praktykujesz. światli i kołtuneria. ja oni. mam ci
> przypomniec jeszcze kolory w twoim czytniku? różne dla ludzi o róznej
> "wartości"?
Nie wiem czy KPISZ, czy prowokujesz, czy też jesteś tak bystry, jak ... gargamel.
" potok cuchnącej pogardy dla ludzi" ? - czym różnisz się w takich słowach od
autora "gów..nek" - tycztoma?
Możesz mi wskazać, gdzie widziałeś tę cuchnącą pogardę?
Bardzo byłbym Ci wdzięczny w imieniu własnym i w imieniu tych, co to szukają
słów opiniotwórczych. Zdajesz chociaż sobie sprawę z tego co robisz?
A więc - nie dość że pogardy, to jeszcze cuchnącej - mam wrażenie, że ta
Twoja relacja (bo jeśli interpretacja to powiedz czego) może być mocno
diagnostyczna. Dla jej autora.
Powiedz mi chociaż o jakich ludzi Ci chodzi - wskaż mi nicki tych potępieńców,
na których wg ciebie wylewałem cuchnącą pogardę, może będzie nam wtedy
łatwiej to zlokalizować. I koniecznie daj też słowa bądź namiary na te zabajeczne
posty.
Jeszcze raz zapytam - czy jak czegoś _nie_rozumiesz_, przyklejasz temu
etykietę taką, która pozwala Ci odsunąć problem ad mortem defecatam?
Ze strachu? Taki mechanizm w psychologii chyba ma nawet swoją nazwę?
Kolory w czytniku? Znów żartujesz? Rozumiem, że Ty kolorów w czytniku
nie używasz. W takim razie, co one robią w milionach innych czytników
na całym świecie? Po co w ogóle zostały tam wstawione przez twórców -
w te programy do czytania newsów?
Tego powinno się zabronić!?
To przecież nie dla idiotów!!
Czy Ty masz trochę oleju w głowie, czy mnie się tylko wydawało -
sądząc po kolorze oliwkowym jaki Ci kiedyś nadałem w swoim czytniku?
Nie... Ty z pewnością jesteś żartowniś.
/.../
> > w Alei Użytkowników psphome są tylko jakieś symboliczne obrazki
> > - u ciebie, o ile dobrze pamiętam, to nawet obrazek z dwoma twarzami
> > (pewnie jedna czarna a druga biała).
> a kto mi taka gębę dorobił? o ile sobie przypominam... TY.
> :)
:).
Ja mogłem Ci tylko coś zaproponować, coś, co moim zdaniem
odpowiadało Twojej inteligencji - a Ty zdaje się przyklasnąłeś (a nawet
dokonałeś wyboru). Masz coś przeciwko "podwójnym obrazkom"?
Jest przecież cały bogaty dział w serwisie poświęcony tej kwestii.
Może opowiesz jak je rozumiesz?
Nagłówek Alei Użytkowników wyraźnie mówi, jak należy interpretować
zamieszczane w wizytówkach grafiki. A od tego czasu minęło dokładnie
trzy lata i 13 dni.
> > Jeśli chcesz zobaczyć moją twarz - nie widzę przeszkód - daj znać
> dziękuje bardzo, nie chcę. wszak masz powazne obawy czy potrafię
> cos tam odróżniać. a nie chcę żeby ci się źle spało.
Nie mam żadnych obaw. Niemniej warto podkreślić to, co zostało
podkreślone.
Ale nie będę przecież nalegał.
> > Ale jeśli masz na myśli twarz w sensie oceny etycznej - to radzę być
> > ostrożnym. /.../
> radzisz być ostroznym?
> ha!
> zapewniam cię, że nie napisałem tego przez pryzmat tycztomowego gówienka.
> zresztą on tu jeszcze wróci. pod inną nazwą może, może pod tą samą.
> zalezy od tego jak podpowie mu jego kolejna teoria.
> zresztą nie widze potrzeby o tym pisać, więc tnę.
Niezależnie od tego, jak Ty to widzisz, zapewniam Cię, że i w tym przypadku
dojdziemy wkrótce bliżej prawdy. A to powinno Cię interesować.
Przypomnę tylko, ze to Tycztom wielokrotnie powtarzał jedno pytanie -
w wolnym tłumaczeniu - "gdzie będziemMY za czas jakiś, za rok, albo dalej".
A pytał o to, mając na myśli całą społeczność psp - i oczywiście tych,
nieprzelotnych, którzy mają własne, wyraziste kolory.
Niestety, sam na to pytanie nie zdołał odpowiedzieć w sposób jednoznaczny -
tak jak Ty lubisz. Odpowiedział tak jak potrafił, będąc zapewne stale
"na rozdrożu", czyli w wyjątkowo niewygodnej, wahliwej pozycji.
Ale nic się nie martw - on czuwa.
> > "Poznać można tylko to, co można poznać, nie zaś wszystko to, co jest
> > prawdą." [J. D. Barrow - fizyk i kosmolog, profesor matematyki,
> > astronomii i fizyki w University of Cambridge]
> jezuś maria, piszesz do mnie na milion liter a na koniec cytujesz pana
> który stoi po mojej stronie. all, kotku, to losowa sygnaturka?
> :)
I niech Ci będzie na zdrowie.
Pieszczoszku.
All
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
28. Data: 2005-11-11 10:11:11
Temat: Re: Teoria o'błędnego koła
"tren R" w news:4047ddf9e8a81eca44cb204d7b3a1794@news.home.net.
pl...
/.../
> jeśli wchodząc do twojego domu, stwierdzę, że "coś tu śmierdzi", to będzie
> to znaczyło, że wcześniej nie śmierdziało? a jesli wychodząc, powiem po raz
> kolejny - "starsznie śmierdzi" - to co - wczesniej również nie smierdziało?
Skoro używasz określeń, nie budzących w czytelnikach żadnych wyrafinowanych
skojarzeń, a jedynie wskazujących drogę, pozwól, że dostosuję się do twego
taktak-nienie.
Jeśli wchodzisz do czyjegoś domu, plądrujesz go, kradniesz biżuterię i gotówkę,
nie zważając, że skrępowana właścicielka krzyczy: ratunku! złodziej! - gdy udaje
ci się ją zakneblować i umknąć - i znikasz za rogiem, to co? - przestajesz
być złodziejem i bandziorem?
> daruj sobie te lingwistyczne dowody. śmierdzą.
Jeśli moje słowa tobie śmierdzą, to widzę kilka możliwych wyjaśnień
tego interesującego zjawiska:
a) masz ubabrany czymś paskudnym nos - co niekoniecznie łatwo sprawdzić,
b) nie rozumiesz moich słów z powodów leżących po twojej stronie,
c) nie rozumiesz moich słów z powodów leżących po mojej stronie,
d) nie rozumiesz moich słów z powodów lezących po obu stronach,
e) ulegasz uprzedzeniom i unikasz myślenia (toalety - patrz punkt a),
f) stajesz się chamski ujawniając swoją (śmierdzącą) naturę,
g) stajesz się chamski w celach prowokacyjnych,
h) moje zdolności lingwistyczne nie są dostatecznie wykształcone, by
trafić do takiego jak ty osobnika.
Cokolwiek by to było, nie usprawiedliwia używania, zakarbowanego we
wszystkich mózgach jako obrzydliwy - określenia "w twoim domu strasznie
śmierdzi", w środowisku, które nie ma nawet szansy na zrozumienie korzeni
sprawy, natomiast bardzo chętnie (w niektórych, sporadycznych przypadkach
- z przyklaskiem) posłucha plotek - na zasadzie naturalnego zamiłowania do
podglądactwa cudzych domów (patrz popularność seriali i innych big braderów).
Jeżeli jesteś inteligentnym facetem, to miałeś szansę zauważyć, że właśnie
_moja_niezgoda_ na swobodne rozszerzanie wyłącznie części METODOLOGII
JeTa, części ograniczającej się w oryginale do określenia "ubrany szympans",
oraz w skrajnych przypadkach - "kretyn", o wachlarz _dowolnie_ wybranych,
lekceważących, bulwersujących lub obraźliwych epitetów (takich, jakich
tycztom użył w stosunku do ciebie, oraz, jakiś czas potem w stosunku do
Driady Leśnej), ta właśnie moja niezgoda, stała się bezpośrednim powodem
rozczarowania tycztoma, poczucia odrzucenia i osamotnienia oraz inicjacją
jego emocjonalnego zwrotu o 180°, który nawiasem mówiąc w tym przypadku
rzeczywiście, niekoniecznie nie był do przewidzenia (a następnie wdrożenia
w życie swej nowej konstrukcji, opartej na gigantycznej manipulacji informacją
i emocjami wielu ludzi równocześnie).
Napisałeś wówczas:
"czekałem tylko na moment, kiedy tyczka skoczy ci do gardła. w pamięci
mam twój prywatny list /.../, w którym ostrzegasz przed tt. wypada
pogratulowac intuicji, a raczej inteligencji. ale z mojego punktu widzenia
- po prostu w walce o rząd dusz pogryzły się dwa psy - które na dodatek nie
widzą nic poza swoimi ambicjami.. takie fusopsy jakbyś ty je nazwał..."
[ news:146d5305cd2e28808660a3035c2827a4@news.home.net.
pl ]
Widzisz, bracie trenerze - niechętnie to mówię, ale ta Twoja diagnoza jest
do kitu, a pierwotnym powodem jest tu niezrozumienie tego, co przekazał
(bądź też dla ogromnej większości - tylko usiłował przekazać) JeT, i co ja
(i nie tylko), przez następne lata usiłowałem przybliżyć, innym nieco
językiem, powołując do życia pojęcie "jetologii stosowanej", posiłkując
się metaforą "autobusów", oraz "_prawej_ rękawiczki o pięciu palcach".
Wiem, że gdybym dzisiaj zapytał Cię, po co to było, bądź o co w tym
wszystkim chodzi, wyprodukowałbyś równie trafne diagnozy jak ta powyżej.
Nie rozumiejąc tego pierwotnego, fundamentalnego przekazu, nie masz
szans na zrozumienie mnie, ale również tycztoma wraz z jego teorią
i _wybuchami_ (poniekąd bezradności i bezsilności w gonieniu ale też
naśladowaniu wybranych wzorców). Co więcej, nie masz szans na
zrozumienie pojęcia względności rzeczy, a także masz ograniczone
szanse na wyjście z kręgu ... jakby to powiedzieć, żebyś nie poczuł się
dotknięty - z kręgu względnego mroku. A właśnie ten mrok nie pozwala
ci zrozumieć mojej argumentacji, skłania cię do używania takiej jak wyżej
retoryki, którą być może chcesz się zbliżyć do czegoś - ale tak jak ćma
do lampy, nie wiedząc, że jej promieniowanie nie składa się tylko z pasma
dla niej miłego.
Może więc jednak lepiej by było, byś się nie brał za latanie, i pozostał
poczciwym człowiekiem chodzącym po ziemi?
A przede wszystkim, nie brał się za próby dochodzenia do prawdy tam,
gdzie sama czynność oceniania w trybie tak-tak, nie-nie jest
"diagnostyczna".
/.../
> jezuś maria, piszesz do mnie na milion liter a na koniec cytujesz pana
> który stoi po mojej stronie. all, kotku, to losowa sygnaturka?
> :)
Niech Ci będzie na zdrowie.
Karmazynowy Pieszczoszku.
All
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
26. Data: 2005-11-11 10:11:11
Temat: Re: Teoria o'błędnego koła
"tren R" w news:4047ddf9e8a81eca44cb204d7b3a1794@news.home.net.
pl...
/.../
> witam po przerwie.
Ja też. Ale też dobrze by było, abyś wiedział, że długość przerwy nie ma
dla mnie żadnego znaczenia. Wiem, iż może być spowodowana tysiącem
czynników, o których dywagacje nie mają sensu, więc sprawy trzeba
pozostawiać takimi jak je widać - otwartymi. Choćby na wieczność.
> zastanawiam się, co bardziej skłania mnie do odpisania tobie - czy chcę
> abyś wiedział, że doceniam twoje zaangazowanie w korespondencję,
> czy może chcę abyś nie miał wrażenia, że mi "w piety poszło" .. :D
> nie zostawię cię z ta zagadką - wybieram wariant pierwszy.
Jak wyżej - nie interesuje mnie "skutek" w postaci "w pięty mu poszło".
Co więcej - nie mam czegoś takiego we własnym katalogu skutków.
To przecież dziecinnada.
Jak mówiłem, po kilku latach "w sieci" wiem zbyt dobrze, że po stronie
zewnętrznej ekranu zdarzyć się może bardzo wiele, a tu wypada tylko
czekać - jeśli tylko ktoś potrafi i ma warunki.
[przykład - całą, ostatnią niedzielę spędziłem praktycznie na stawianiu
sprzętu na nogi; najpierw zniknął modem, potem dźwięk, potem monitor,
a gdy kolejne kroki zwróciły mi monitor, zaczęła się szopka z odtwarzaniem
systemu; w pewnym sensie jestem więc po skutecznej reanimacji :)].
> /.../ dyskurs z interlokutorem, który stoi poniekąd po przeciwnej
> stronie barykady. piszę "poniekąd" - bo strony tej barykady nie sa
> do końca zdefiniowane a i sama barykada wydaje się nie mieć
> materialnej postaci. /.../
Zgadzam się. Barykady jakie tu powstają mogą równie dobrze być
babkami z piasku (pomijam jego wirtualny charakter) - trzeba o tym
pamiętać, a rozmowy staną się o wiele sympatyczniejsze i oby tylko
bardziej sensowne, że o konstruktywnych nie wspomnę.
> to, co mi się w tobie nie podoba, to zapędy dydaktyczne połączone z
> nieskrywaną (dla mnie widoczną) chęcią wpływu na mnie poprzez
> argumenty, które do mnie całkowicie nie trafiają. uzywasz widocznie
> całkowicie innych metaprogramów.
Chcąc mnie ewentualnie "wyleczyć" z moich zapędów (opartych na niezro-
zumiałych dla Ciebie argumentach), stajesz się niechcący fanatykiem
z domieszką terrorysty. Mam nadzieję, że nie chcesz mnie leczyć z tego,
co mam od urodzenia, a może nawet wcześniej... To byłaby już dyskry-
minacja rasowa, albo przynajmniej ksenofobia ;).
Poza tym, jeśli moje argumenty, które zdajesz się dostrzegać, idą jak kule
w płot, to dlaczego nie starasz się wykazać ich nietrafności? Nie chcesz
się angażować? Nie masz warunków? Czasu?
A jednak czasami się angażujesz (tak jakoś z doskoku i po łebkach),
a więc?
/.../
> jestem niewolnikiem prawdy, jeśli tego jeszcze nie rozumiesz.
> a przynajmniej staram się nim być - nie jest to łatwe.
Wolałbym wprawdzie abyś był niewolnikiem rozumu, a nie (objawionej
zapewne) prawdy, która do tego sprawia Ci duże kłopoty.
Wtedy też inna byłaby nasza rozmowa.
A więc jaką prawdę widzisz będąc niewolnikiem?
Jeśli jest to prawda typu... "we wczorajszym losowaniu wylosowano
numery: 5, 8, 24, 32, 36 i 44", i jeśli są to numery, które Ty skreśliłeś
na swoim kuponie, to bądź pewny, że będę się cieszył z Twojej prawdy.
Ale jeśli odbierzesz list z nieznanego Ci wydawnictwa "KoleFortuny",
w którym to liście nadawca informuje, że właśnie wygrałeś samochód
i wycieczkę z osobą towarzyszącą - dołączając stertę kolorowych
zachęt i opisów, jakieś tajemnicze zdrapki, które potwierdzą Twoją
wygraną... o ile tylko... zgłosisz akces prenumeraty - to co zrobisz?
Będziesz szukał prawdy, czy od razu ją znajdziesz wyrzucając materiały
do kosza?
[...]
> > Twoje ograniczenie można ciągle sprowadzić do tego samego przykładu -
> > deszczu w Pcimiu, który przeciął miasteczko na dwie części - suchą i
> > mokrą. /.../
> że tak powiem - 'gupoty' ubrane w zgrabne i smieszne opowiadanko. sam sie
> z niego podsmiewałem. ale dopóki nie zrozumiesz, że dla mnie oczywiste jest,
/.../
> ja widze to prosto - obydwie babiny mówia tylko to co widzialy. genowefa
> nie zadzwoniła do zenobii, jak to ma w zwyczaju i nie dowiedziała się, ze
> właśnie kiedy u niej pada, u zenobii pikna pogoda.
> kwestia braku informacji.
> mam powtórzyć?
> INFORMACJI.
OK. Nie ma sprawy. Gdybyś tak gadał od razu, a nie kluczył pomiędzy
babami, nie byłoby żadnych piaskowych barykad.
> ty utrzymujesz że można przyjąć, że w pcimiu padało albo nie padało - i
> będzie to kwestia punktu widzenia, ale prawda jest nie do ustalenia. a
> prawda jest prosta. prsota i piękna. prosta - w tym przypadku, a piękna -
> generalnie.
To znaczy jaka? I w jakim przypadku? Bo przecież babiny w Pcimiu to
tylko ilustracja dla niemal każdej sprawy, gdzie spotykają się "dwa stanowiska"
cierpiące na _niedobór_ INFORMACJI, a nie zdający sobie z tego sprawy;
i każde z nich ma tysiące swoich "widzeń" typu "a ja słyszałem / widziałam, że
....",
a także "armat" na ich poparcie. [patrz spektakle polityków].
To sprawa postaw jakie przyjmujemy w sytuacjach konfliktowych -
jednej, nieprzejednanej, dążącej do ugruntowania swoich poglądów bez,
lub z wielce ograniczoną możliwością słuchania czegokolwiek, co je zakłóca,
oraz drugiej, racjonalnej, gdzie na planie pierwszym jest świadomość
subiektywizmu wszelkich relacji, oraz prawa relacjonujących do popełniania
błędów interpretacyjnych - skutków skażenia własnym, unikalnym życiem.
Prawda jest prosta i piękna - to prawda. Ale niepohamowany głód prawdy,
skaczący zaledwie po wierzchołkach zdarzeń, z reguły zaślepia poszukujących
powodując, że skłonni są za prawdę uznawać półprawdy, bądź całkowite
nieprawdy - o ile pasują one do uprzedzeń, upodobań, wcześniejszych
poglądów, czy nie daj boże złożonych wcześniej deklaracji.
Nie usiłuję Cię do tego przekonywać - uważam, że się z tym zgadzasz!
/.../
> nie optowałem tu za niczym, poza wskazywaniem na różnorodność.
Świetnie. To postawa racjonalna.
/.../
> > Włosy, tak jak i wszystkie faktycznie istniejące elementy fizyczne
> > dowolnych bytów ożywionych, służą do podświadomej komunikacji
> > wewnątrzgatunkowej.
> tylko? /.../
> a np nie chronią mózgu przed słońcem?
> > Natura ich nie eliminuje (niemowlęta mają, statystycznie, dość bujne
> > owłosienie) gdyż zaspokajają dodatkowo nasze potrzeby estetyczne
> > (tak jak pawi ogon) i dzięki temu odpowiednia pula genowa jest
> > przekazywana tam gdzie trzeba.
> czyli natura zachowuje się tak jak jej to nasza estetyka dyktuje?
> co ty tu /.../?
Chcesz się pogimnastykować? Proszę bardzo.
Natura nie zachowuje się wcale. Natomiast nasze poczucie estetyki,
korzystając nieświadomie z mechanizmów Natury, wpływa bezpośrednio
na fakt, czy w następnych pokoleniach ludzie potencjalnie będą bardziej
łysi czy wręcz przeciwnie. Oczywiście jest to tylko jeden z wielu czynników
sprawczych, a rezultat zależy od ich wypadkowej - może się więc okazać,
że zjadając codziennie kilogramy konserwantów i polepszaczy chemicznych,
oraz używając coraz to lepszych odżywek do - nomen omen - zniszczonych
włosów (kobiety to chyba uwielbiają) skutecznie zakłócimy tę wspomaganą
przez estetykę tendencję umacniania włosów i żadne westchnienia tu nie
pomogą. Można się będzie tylko oszukiwać perukami, niemniej genów
nic nie oszuka.
/.../
> rozumiem, że natura pozbawia nas
> włosów bo nie chce żebyśmy ze sobą sypiali w pewnym wieku, jawolh?
> lepszych mechanizmów ta natura nie ma?
> ciekawe czemu viagra się tak dobrze sprzedaje... :)
Ależ Ty pit.... ;))) panie jabwohl.
Każdy mechanizm Natury da się z pewnością wyjaśnić na drodze
zbliżania się do prawdy. Ale to żmudna i długa droga, jak sam
wspominałeś. Tu zdaje się chciałbyś mieć znów jakieś pewne odpowiedzi
typu tak-tak, nie-nie.... ?
Nikt nie powiedział, ze będzie lekko i że myślenie nie boli.
Nawiasem mówiąc szkoda, że nie zainteresują się tematem inni - ja
tam na ewolucji znam się dość przeciętnie.
A viagra sprzedaje się zapewne dlatego dobrze, że kupujący lubią figlować
z naturą. Do upadłego.
> > > a jesteś w stanie powiedzieć ile jeszcze przed nami?
> > O ile dostanę wystarczającą ilość czasu na przemyślenie sprawy.
> > Ty mi go niestety dać nie możesz.
> nie jesteś.
> nie jesteś i nie będziesz - ot co.
> ale myśl - to przynajmniej zbliży cię do wskazania ile już za nami.
Może by tak więcej abstrahowania? ;).
Możesz mi dać jakikolwiek czas?
Dasz mi czas w ilości 100 pokoleń? Daj - proszę... :).
A wiesz o tym, ze każdy ma swój własny czas a zewnętrzne zegary są
wyłącznie erzatzem i potrzebą zewnętrznych synchronizacji?
Przez moją jedną dobę mogę zrobić w wybranej dziedzinie tyle,
ile Ty zrobisz przez tydzień, albo wcale. I na odwrót. Sądzę, że to
rozumiesz.
A jeśli chcesz o tym pogadać, to proszę - nie na zasadzie "bo tak, i już".
/.../
> >> i niechaj nie niepokoi cię moja tendencja do rozdzielania na czarne i
> >> białe. dzięki takiej tendencji człowiek zmierza w dobrą stronę.
Jesteś pewien, że Twój pakiet poglądów wskazuje "dobrą stronę"?
Może w takim razie przybliżysz, co rozumiesz pod hasłem "dobra strona"?
Będzie powód by wskazać Ci tych, którzy z przekonaniem uznają ją
za "wręcz przeciwnie". Weźmy na przykład temat wywołany niedawno
przez Ducha - rozruchy we Francji. Potrafisz wskazać która strona
konfliktu jest dobra a która zła?
/.../
> > "Poznać można tylko to, co można poznać, nie zaś wszystko to, co jest
> > prawdą." [J. D. Barrow - fizyk i kosmolog, profesor matematyki,
> > astronomii i fizyki w University of Cambridge]
> jezuś maria, piszesz do mnie na milion liter a na koniec cytujesz pana
> który stoi po mojej stronie. all, kotku, to losowa sygnaturka?
> :)
I niech Ci będzie na zdrowie :).
Mój Ty pieszczoszku ;).
All
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
29. Data: 2005-11-13 00:18:24
Temat: Re: Teoria o'błędnego koła
Użytkownik "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl> napisał w wiadomości
news:dl2d0d.3vsaof3.1@gorm.h1fc5a002.invalid...
[...]
Jak zwykle się wtrącę :)
> sprawczych, a rezultat zależy od ich wypadkowej - może się więc okazać,
> że zjadając codziennie kilogramy konserwantów i polepszaczy chemicznych,
> oraz używając coraz to lepszych odżywek do - nomen omen - zniszczonych
> włosów (kobiety to chyba uwielbiają) skutecznie zakłócimy tę wspomaganą
> przez estetykę tendencję umacniania włosów i żadne westchnienia tu nie
> pomogą. Można się będzie tylko oszukiwać perukami, niemniej genów
> nic nie oszuka.
Z tym - "genów nic nie oszuka", to bym uważał ... szczególnie gdy oszust
jest sprytny a podmiot oszukiwany nie ma bladego pojęcia o przeprowadzanym
na nim "eksperymencie". Nie takie geny straszne jak je malują :)
Na post po zbóju zaprosił
P.D.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
30. Data: 2005-11-13 08:58:49
Temat: Re: Teoria o'błędnego kołaUżytkownik Przemysław Dębski napisał:
>
> Użytkownik "... z Gormenghast" <a...@p...not.pl> napisał w
> wiadomości news:dl2d0d.3vsaof3.1@gorm.h1fc5a002.invalid...
>
> [...]
>
> Jak zwykle się wtrącę :)
>
>> sprawczych, a rezultat zależy od ich wypadkowej - może się więc okazać,
>> że zjadając codziennie kilogramy konserwantów i polepszaczy chemicznych,
>> oraz używając coraz to lepszych odżywek do - nomen omen - zniszczonych
>> włosów (kobiety to chyba uwielbiają) skutecznie zakłócimy tę wspomaganą
>> przez estetykę tendencję umacniania włosów i żadne westchnienia tu nie
>> pomogą. Można się będzie tylko oszukiwać perukami, niemniej genów
>> nic nie oszuka.
>
>
> Z tym - "genów nic nie oszuka", to bym uważał ... szczególnie gdy oszust
> jest sprytny a podmiot oszukiwany nie ma bladego pojęcia o
> przeprowadzanym na nim "eksperymencie". Nie takie geny straszne jak je
> malują :)
ja uważam że jak ktoś mi mówi że lubi jeść kupy, a ja wiem że on nie je
to mnie też nikt nie oszuka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |