Strona główna Grupy pl.sci.medycyna Wypełnienia stomatologiczne (plomby) ?

Grupy

Szukaj w grupach

 

Wypełnienia stomatologiczne (plomby) ?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 17


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2008-08-16 13:41:45

Temat: Wypełnienia stomatologiczne (plomby) ?
Od: "ZASK" <Z...@z...pl> szukaj wiadomości tego autora

Jakie wypełnienia stomatologiczne (plomby) obecnie się stosuje (w Polsce) ?
Które są bezpieczne, a które nie (toksyzacja, alergie) ? Z jakich materiałów
się je wykonuje ?
( Interesowałby mnie też przybliżony koszt plomb dentystycznych )


Dziękuje!

Z

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


2. Data: 2008-08-16 17:13:32

Temat: Re: Wypełnienia stomatologiczne (plomby) ?
Od: LM <p...@n...sig> szukaj wiadomości tego autora

ZASK pisze 16-08-2008 15:41:
> Jakie wypełnienia stomatologiczne (plomby) obecnie się stosuje (w Polsce) ?

Amalgamaty, kompozyty (chemo- i światłoutwardzalne), glasjonomery
(inaczej szkłojonomery) zwykłe i modyfikowane żywicą, kompomery. Kiedyś
jeszcze stosowano cementy krzemowe, ale nie mam pojęcia czy są jeszcze w
handlu.

> Które są bezpieczne, a które nie (toksyzacja, alergie) ?

Wszystkie są bezpieczne, jeżeli są prawidłowo stosowane - inaczej nie
byłyby dopuszczone do stosowania. U niektórych pacjentów mogą występować
alergie na składniki kompozytów.

> Z jakich materiałów
> się je wykonuje ?

Poszukaj sobie w guglu, typy podałem.

> ( Interesowałby mnie też przybliżony koszt plomb dentystycznych )

To już zależy od gabinetu.

--
Nieustannie pozdrawiam
Leszek Maszczyk
leszek.maszczyk (at) gmail com

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


3. Data: 2008-08-16 17:28:15

Temat: Re: Wypełnienia stomatologiczne (plomby) ?
Od: "ZASK" <Z...@z...pl> szukaj wiadomości tego autora


"LM" <p...@n...sig> wrote in message news:48A70ABC.5090600@lesheck.pl...
> ZASK pisze 16-08-2008 15:41:
>> Jakie wypełnienia stomatologiczne (plomby) obecnie się stosuje (w Polsce)
>> ?
>
> Amalgamaty, kompozyty (chemo- i światłoutwardzalne), glasjonomery (inaczej
> szkłojonomery) zwykłe i modyfikowane żywicą, kompomery. Kiedyś jeszcze
> stosowano cementy krzemowe, ale nie mam pojęcia czy są jeszcze w handlu.
>

Amalgamat jeszcze się stosuje ?? Ponoć są bardzo szkodliwe (nie dla
wszystkich, ale dla wielu osób są nietolerowane).

Z

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


4. Data: 2008-08-16 17:53:11

Temat: Re: Wypełnienia stomatologiczne (plomby) ?
Od: LM <p...@n...sig> szukaj wiadomości tego autora

ZASK pisze 16-08-2008 19:28:

>>> Jakie wypełnienia stomatologiczne (plomby) obecnie się stosuje (w Polsce)
>>> ?
>> Amalgamaty, kompozyty (chemo- i światłoutwardzalne), glasjonomery (inaczej
>> szkłojonomery) zwykłe i modyfikowane żywicą, kompomery. Kiedyś jeszcze
>> stosowano cementy krzemowe, ale nie mam pojęcia czy są jeszcze w handlu.
>>
>
> Amalgamat jeszcze się stosuje ?? Ponoć są bardzo szkodliwe (nie dla
> wszystkich, ale dla wielu osób są nietolerowane).

Amalgamaty się nadal stosuje, szkodliwe nie są, a nietolerowane są chyba
głównie ze względów estetycznych (ew. w przypadku obecności w ustach
innego metalu w jakimś uzupełnieniu protetycznym mogą powodować
powstawania prądów galwanicznych. Ale znam to tylko ze słyszenia, żaden
pacjent się na to nie skarżył).


--
Nieustannie pozdrawiam
Leszek Maszczyk
leszek.maszczyk (at) gmail com

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


5. Data: 2008-08-16 18:34:22

Temat: Re: Wypełnienia stomatologiczne (plomby) ?
Od: "ZASK" <Z...@z...pl> szukaj wiadomości tego autora

>>>> Jakie wypełnienia stomatologiczne (plomby) obecnie się stosuje (w
>>>> Polsce) ?
>>> Amalgamaty, kompozyty (chemo- i światłoutwardzalne), glasjonomery
>>> (inaczej szkłojonomery) zwykłe i modyfikowane żywicą, kompomery. Kiedyś
>>> jeszcze stosowano cementy krzemowe, ale nie mam pojęcia czy są jeszcze w
>>> handlu.
>>>
>>
>> Amalgamat jeszcze się stosuje ?? Ponoć są bardzo szkodliwe (nie dla
>> wszystkich, ale dla wielu osób są nietolerowane).
>
> Amalgamaty się nadal stosuje, szkodliwe nie są, a nietolerowane są chyba
> głównie ze względów estetycznych (ew. w przypadku obecności w ustach
> innego metalu w jakimś uzupełnieniu protetycznym mogą powodować
> powstawania prądów galwanicznych. Ale znam to tylko ze słyszenia, żaden
> pacjent się na to nie skarżył).
>

W Rosji w latach 80-tych było kilka milionów przypadków chorób mentalnych
(od depresji po schizofrenię) spowodowanych toksynami i jakimiś innymi
świństwami które się wydzielały z metalowych plomb (własnie chyba - na 99% -
z amalgamatu). To były tanie, juz nie stosowane plomby dentystyczne.
Rosjanie temu zaprzeczyli oczwyiście, ale to taki kraj, ze jak wybuchnie
elektrownia atomowa to cicho sza i spychacz zakopujemy wszystko, hehe.

Jest kilka prac uczonych (m.in. Dr. Philip Hodes, Dr. Hal Huggins - "The
New York Times" 27-April-1993, i wielu innych), w których stwierdzono, że
niektóre plomby zębów są toksyczne i nie sa tolerowane przez niektórych
ludzi (w mózgu zaczynają się dziać dziwne rzeczy - nie u wszystkich !). W
wyniku tej toksyzacji (nie jestem lekarzem, nie wiem czy to właściwe słowo),
pacjenci chorowali na depresję, ADHD, Alzheimera, Schizofrenię i inne
choroby psychiczne. Jest na ten temat sporo prac, można ściągnąc z netu.

ZASK


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


6. Data: 2008-08-16 22:58:51

Temat: Re: Wypełnienia stomatologiczne (plomby) ?
Od: biggero <b...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Może te amalgamaty nie wydzielają rtęci podczas normalnego użytkowania
- nauka ma problemy z rozstrzygnięciem.
Jedne badania mówią tak, a drugie inaczej. Tak więc dentyści
przekonują nas, że amalgamaty są zdrowe. Ale to jest nieważne.
Ważne jest to, żaden dentysta nie zaprzeczy, że dużo rtęci wydziela
się przy usuwaniu amalgamatu, gdy jest on borowany i przez to
podgrzewany i rtęć paruje (teoretycznie dentyści nawet wiedzą, że
amalgamat należy borować jak najmniej, przy usuwaniu tylko objechać go
dookoła i spróbować wyłupać, ale to chyba wiedzą i stosują tylko ci,
którzy niedawno ukończyli szkoły - o tym dowiedziałem się właśnie od
takiego dentysty). Zatrucie zachodzi za pomocą oparów rtęci, a nie
rtęci rozpuszczonej w ślinie.
Praktycznie każdy amalgamat będzie musiał zostać usunięty (plomba może
wytrzymać 25 lat...), a więc każdy zostanie podtruty. Jak mocno -
zależy od tego, jakie metody będą stosowane.
Na zachodzie (w USA) stosuje się takie metody:
- cofferdam (osłona zasłaniająca wszystkie zęby oprócz tego jednego
borowanego)
- ssak wysysający opary rtęci (do śliny jest inny)
- powietrze dostarczane do nosa pacjenta za pomocą szczelnej maski i
rurki z dworu
Są to takie proste metody, jednak mimo moich poszukiwań, nie mogę
znaleźć dentysty, który by to tak robił, a mam właśnie takie stare
plomby, które muszę usunąć. A wolę to zrobić w najbardziej bezpieczny
sposób, nawet jeśli niektórzy uważają to za sposób zwariowany.

Jeśli ktoś zna takiego dentystę przestrzegającego "zasad
bezpieczeństwa", najlepiej w okolicach Warszawy, to proszę, niech da
znać.

Zakładanie nowych amalgamatów w tej chwili, gdy powstają wątpliwości,
co do ich stosowania u ludzi, jest działaniem zupełnie
nieprzemyślanym. Cóż mnie mogą obchodzić kłótnie naukowców, kto ma
rację, jeśli po wielu latach może się w końcu okazać, że jednak są
szkodliwe i bardzo szkodzą na MOJE zdrowie. No i poza tym, chyba żadne
badanie szkodliwości nie bierze pod uwagę usuwania i borowania
amalgamatów.
Tak więc sami rozsądźcie, czy chcecie mieć zakładane nowe amalgamaty,
czy nie.

pozdr.
B.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


7. Data: 2008-08-17 19:03:11

Temat: Re: Wypełnienia stomatologiczne (plomby) ?
Od: LM <p...@n...sig> szukaj wiadomości tego autora

biggero pisze 17-08-2008 00:58:

> Na zachodzie (w USA) stosuje się takie metody:
> - cofferdam (osłona zasłaniająca wszystkie zęby oprócz tego jednego
> borowanego)
> - ssak wysysający opary rtęci (do śliny jest inny)

No nie, naprawdę na Zachodzie i w USA się to stosuje? Panie, a krowy od
tego mleka nie przestają dawać??? BTW, po polsku pisze się po prostu
koferdam, ssak to ssak, a do śliny jest ślinociąg (albo ten sam ssak,
tyle, że z inną końcówką).

> - powietrze dostarczane do nosa pacjenta za pomocą szczelnej maski i
> rurki z dworu

I jak to niby ma go zabezpieczyć przed owymi strasznymi parami rtęci w
jamie ustnej?

> szkodliwe i bardzo szkodzą na MOJE zdrowie. No i poza tym, chyba żadne
> badanie szkodliwości nie bierze pod uwagę usuwania i borowania
> amalgamatów.

Hmm, a zastanów się, kto jest bardziej narażony - pacjent, któremu usuwa
się maksymalnie kilka takich wypełnień czy może jednak dentysta,
usuwający dziesiątki starych amalgamatów? Jakby było to takie szkodliwe,
nie uważasz, że owi paskudni dentyści sami zrezygnowaliby z amalgamatów?
Nie chce mi się szukać danych, ale ze studiów pamiętam, że ilość rtęci
mogąca się wydostać z amalgamatu jest mało znacząca w porównaniu z tym,
co możemy spożyć w pokarmie.

Ps. Używam ssaka przy usuwaniu amalgamatów, czasem też koferdamu.
Pacjenci żyją i ja też :)

--
Nieustannie pozdrawiam
Leszek Maszczyk
leszek.maszczyk (at) gmail com

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


8. Data: 2008-08-17 20:00:28

Temat: Re: Wypełnienia stomatologiczne (plomby) ?
Od: "Stokrotka" <o...@a...pl> szukaj wiadomości tego autora

Bardzo jesteś zarozumiały, ja go rozumiem,
a dentysta ma zwykle maseczkę.

--
(tekst w nowej ortografi: ó->u , ch->h ,rz->ż lub sz, -ii-> -i)
Ortografia to NAWYK, często nielogiczny,
ktury ludzie ociężali umysłowo
nażucają bezmyślnie następnym pokoleniom.
reforma.ortografi.w.interia.pl


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


9. Data: 2008-08-17 21:18:54

Temat: Re: Wypełnienia stomatologiczne (plomby) ?
Od: "ZASK" <Z...@z...pl> szukaj wiadomości tego autora


>
>> szkodliwe i bardzo szkodzą na MOJE zdrowie. No i poza tym, chyba żadne
>> badanie szkodliwości nie bierze pod uwagę usuwania i borowania
>> amalgamatów.
>
> Hmm, a zastanów się, kto jest bardziej narażony - pacjent, któremu usuwa
> się maksymalnie kilka takich wypełnień czy może jednak dentysta, usuwający
> dziesiątki starych amalgamatów? Jakby było to takie szkodliwe, nie
> uważasz, że owi paskudni dentyści sami zrezygnowaliby z amalgamatów?
> Nie chce mi się szukać danych, ale ze studiów pamiętam, że ilość rtęci
> mogąca się wydostać z amalgamatu jest mało znacząca w porównaniu z tym, co
> możemy spożyć w pokarmie.

Dentysta ma maskę i trzyma się możliwie z dala ;) A amalgamat siedzi w jamie
ustnej, mimo wszystko pacjent jest najbardziej narażony, a nie stomatolog.

Zresztą usuwanie to jedna sprawa, a noszenie takiej plomby w zębach przez
lata to druga sprawa. Taka plomba jak każda inna powoli się ściera, może
minimalnie, ale zawsze. Noszenie takiego swiństwa 'w głowie' nie jest
napewno dobre.

Z

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


10. Data: 2008-08-18 14:01:47

Temat: Re: Wypełnienia stomatologiczne (plomby) ?
Od: biggero <b...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

> No nie, naprawdę na Zachodzie i w USA się to stosuje? Panie, a krowy od
> tego mleka nie przestają dawać??? BTW, po polsku pisze się po prostu
> koferdam, ssak to ssak, a do śliny jest ślinociąg (albo ten sam ssak,
> tyle, że z inną końcówką).
Nie za bardzo rozumiem, o co tu miało chodzić. W każdym razie ja do
pisowni nigdy się nie czepiam.

Możemy do tego wszystkiego podejść w jeszcze inny sposób. Ja płacę
dentyście za usługę i życzę sobie, żeby amalgamaty zostały usunięte w
taki sposób, który gwarantuje maksymalne bezpieczeństwo, nawet jeśli
problem jest całkowicie wyimaginowany. W końcu moje pieniądze i moje
zdrowie i chyba mam prawo robić, co chcę, a nie być przekonywanym
przez "paskudnych" dentystów o słuszności stosowania amalgamatów. A
już najgorsze jest to, że spotkałem się z takimi przypadkami, że
mówiono ludziom, ze usuwa im się takie amalgamaty w sposób bezpieczny
(nic się pani nie stanie, mamy tu wentylację, itd. a przecież taka
wentylacja nie pomaga), a wcale tak nie było.
To już się ociera o pogwałcenie etyki zawodowej - bo to po prostu
kłamstwo, lekceważenie, itd.
A może tylko kompletna ignorancja, ale to też źle.

> I jak to niby ma go zabezpieczyć przed owymi strasznymi parami rtęci w
> jamie ustnej?
Powietrze dochodzi z miejsca, które nie jest skażone oparami i trzeba
oddychać przez nos. Maska musi być szczelna.
Proste.

> Hmm, a zastanów się, kto jest bardziej narażony - pacjent, któremu usuwa
> się maksymalnie kilka takich wypełnień czy może jednak dentysta,
> usuwający dziesiątki starych amalgamatów?

Zgadza się, dentyści są także narażeni, ale wcale nie bardziej, po
prostu inaczej.
Nie mogę znaleźć w tej chwili linka do tych badań, ale przeprowadzono
takie badania,
w których badano stężenie rtęci u dentystów stosujących amalgamaty. U
kilku procent
dentystów te stężenia były wyższe, niż norma i to wyszło za pomocą
standardowych
badań kilka ładnych lat temu (a teraz są lepsze metody pozwalające
wykryć rtęć nawet,
jeśli wejdzie głęboko w tkanki). Trzeba być zupełnie
nieodpowiedzialnym, żeby mówić,
że ta rtęć nie szkodzi. Oczywiście jej efekty mogą być całkowicie
niezauważalne, tak
to jest z tego typu zatruciami, ale do czasu.
Te kilka procent dentystów to statystyka, która jak zwykle trochę
oszukuje i zwodzi.
Bo te kilka procent dentystów, to ci, którzy nie dbali o wietrzenie
pomiesczeń, ci którzy
nachylali się nad pacjentem, itd. A więc sami sobie byli winni. A może
gdyby świadomość
zagrożenia rtęcią byłaby większa, to jednak przestrzegali by oni
pewnych środków ostrożności
i nie byli podtruwani?
To tak jak z zapobieganiem wypadkom w pracy - po co zapobiegać
wypadkom, skoro ulega im
tylko jedna osoba na kilkadziesiąt tysięcy? Po co zakładać osłonę,
skoro ręki raczej mi nie urwie,
statystycznie rzecz biorąc? Ale dopiero, jak mi rękę urwie, to będę
żałował !!!
Czy dentyści dbają o dobro 95% pacjentów, a pozostałym 5% chcą
podarować rtęcicę,
bo 95% zdrowych pacjentów, to i tak dobry wynik? (liczby przykładowe)

Pytanie: kto jest bardziej narażony - pacjent, któremu usuwa się
maksymalnie kilka takich
wypełnień czy może jednak dentysta?
Odpowiedź: Ciężko odpowiedzieć - to znowu kwestia przypadku. Jeśli
pacjent akurat złapie oddech
rtęci, to zostanie skażony, jeśli nie, to nie. Zależy, czy podczas
borowania pacjent oddycha przez usta,
czy przez nos. Mnie na przykład jest niewygodnie oddychać przez nos z
otwartą szeroko paszczą.
Stężenie oparów rtęci w paszczy pacjenta jest najwyższe. W pewnej
odległości od paszczy maleje
proporcjonalnie do sześcianu tej odległości, przynajmniej
teoretycznie. Tak więc stężenie rtęci dla dentysty
jest 100, albo i 1000 razy mniejsze niż dla pacjenta.


> Jakby było to takie szkodliwe,
> nie uważasz, że owi paskudni dentyści sami zrezygnowaliby z amalgamatów?

Jeśli dentyści nie chcą zrezygnować z amalgamatów, tylko chcą się truć
- proszę bardzo.
Nie zmuszajcie tylko mnie, żebym się truł.


> Nie chce mi się szukać danych, ale ze studiów pamiętam, że ilość rtęci
> mogąca się wydostać z amalgamatu jest mało znacząca w porównaniu z tym,
> co możemy spożyć w pokarmie.
Pomieszanie pojęć. Nie mówimy o rtęci wydostającej się podczas
normalnego użytkowania,
tylko podczas borowania. A tego wydzielania rtęci nie biorą pod uwagę
żadne badania.
Zresztą znowu mamy tu problem ze statystyką - Na pewno zdarzają się
pojedyncze przypadki,
które są ostro podtruwane podczas normalnego użytkowania (źle założona
plomba,
brukwizm - czyli zgrzytanie zębami, plomb więcej niż średnia w danym
badaniu naukowym, itd.).
Dla niedowiarków, którzy chcą zobaczyć opary rtęci wydostające się z
zęba poddanego działaniu
różnych czynników środowiskowych (temperatura, ścieranie), polecam
filmik:
http://www.youtube.com/watch?v=9ylnQ-T7oiA
Tej wydzielającej się rtęci jest o wiele więcej podczas borowania.


> Ps. Używam ssaka przy usuwaniu amalgamatów, czasem też koferdamu.
> Pacjenci żyją i ja też :)
Argument zupełnie nietrafiony. Efekty zatrucia są widoczne dopiero o
wiele, wiele później, trudno je przyporządkować do zatrucia rtęcią.
Dlatego wszelakie badania natrafiają na trudności obiektywne - trudno
jest tu użyć do badań analizy statystycznej i powiązać jednoznacznie
skutek (choroba) z przyczyną (rtęć) (w znaczeniu statystycznym, czyli
że wiele jest takich przypadków - pojedyncze przypadki się nie liczą,
co jak już mówiłem, mnie osobiście nie zadawala).
Chciałbym tu jeszcze zauważyć, że niektórzy uważają, że rtęć jest
pierwiastkiem, który nie ma roli biologicznej w
organizmie i jakiekolwiek jego stężenie powyżej średniej jest według
nich niedopuszczalne.
Pacjenci żyją i będą żyć, ale nie będą się czuć zbyt dobrze.
Typowe podejście - nie akceptuję żadnych argumentów, za to żyję sobie
w nieświadomości z wyboru, nie przejmując się niczym, nie dopuszczają
nawet ewentualności, że ktoś inny może mieć odrobinę racji. Sorry, że
tak ostro.

****
> Bardzo jesteś zarozumiały, ja go rozumiem,

Przynajmniej Stokrotka mnie rozumie. To mnie bardzo cieszy ;-)

> a dentysta ma zwykle maseczkę.

Taka maseczka oczywiście nic nie daje. Ale istnieją także środki
ochrony osobistej dla dentystów i jak najbardziej
zachęcam, aby ich używali.

Wciąż szukam bezpiecznego dentysty, ale szukam też odpowiedniej maski.
Musi to być maska na nos, szczelna.
Prawdopodobnie najlepsza byłaby maska do narkozy na nos. Jeśli
ktokolwiek wie, gdzie dostać taką maskę lub znaleźć takiego dentystę,
proszę o podzielenie się tą informacją.

Pozdrawiam,
B.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

przeterminowane leki
borelioza - moja (chaotyczna) historia
Zatrucie pokarmowe -proszę o doradę
¤¤¤ MEDYCYNA A ZYCIE WIECZNE ? ¤¤¤¤
stopy

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Demokracja antyludowa?
Semaglutyd
Czym w uk zastąpić Enterol ?
Robot da Vinci
Re: Serce - które z badań zrobić ?

zobacz wszyskie »