| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2002-07-01 10:37:45
Temat: Re: Względność abstrakcji czyli pułapka skali"... z Gormenghast" wrote:
>
> > Czepne sie tylko pro forma - musze udowodnic swoja madrosc ;)
>
> :)). No, to mnie tutaj bierzesz w kleszcze szantażu emocjonalnego ;).
> Szanując Twoję mądrość, nie mogę teraz przekonywać Cię do odmiennego
> poglądu - postawiłeś na szli zbyt wiele :)). No i co mam zrobić? ....
Nic - wejsc w niuanse i zauwazyc, ze moja madrosc rozni sie od Madrosci
:)))
> Masz rację. Ewolucja jest w tym sensie ślepa.
Ja nie moge miec racji, bo nawet sam ze soba sie nie zgadzam ;)))
> Nie ma więc wątpliwości, że w drodze ewolucji następuje
> wzrost złożoności i doskonalenie się organizmu w celu przetrwania w realnych
> i konkretnych warunkach zewnętrznych.
Kontynuuje dyskusje w tym temacie tylko z powodu oslabienia fizycznego i
psychicznego - do nowych watkow nie chce sie wtracac. Ale nie oznacza to
bynajmniej, ze nie jestem w stanie znalezc przykladow upraszczania sie
organizmow (czasami o znacznym stopniu zlozonosci) w celu dostosowania
sie do srodowiska. Nadal twierdze, ze ewolucja jest tylko pojeciem
oznaczajacym zmiane pod wplywem NIEZNANYCH czynnikow oraz czynnikow
ZNANYCH, dajaca sie zauwazyc dopiero po stosunkowo dlugim okresie czasu.
Pojecie ewolucji nie powinno byc laczone z wartosciowaniem. Ewolucja
moze prowadzic tak samo do stworzenia organizmow nie mogacych wogole
egzystowac w dluzszym okresie czasu jak i do lepszego przystosowania sie
do warunkow srodowiskowych, dzieki czemu ten drugi typ przezywa pierwszy
na skali czasu. Dodatkowo ewolucja nie jest najlepszym z mozliwych
sposobow dostosowawczych, bo czasami pozostawia jakies atawizmy czy inne
skrzydla nie majace zadnego zastosowania a bedace tworami
energochlonnymi - czy w rozumieniu psychicznym czy tylko tkanek, miesni
i kosci, ktore tez sa w pewien sposob wydatkiem enegretycznym dla
organizmu.
Teraz naszla mnie ochota na puste zastanawianie sie - czy czlowiek nadal
doskonali sie w procesie ewolucji czy moze przypadkiem punkt najbardziej
optymalnego wydatkowania energii (moment kiedy wszystkie posiadane
wlasciwosci sa potrzebne i najlepiej wykorzystane) ma juz dawno za soba
a teraz tylko sie powoli stacza? I dalej - zakladam, ze kazdy organizm
ma jakas funkcje - oczywiscie mozna uzywac dlugopisu do przypinania
karteczek na tablicy, ale najlepsze beda do tego celu pinezki - ale
gdyby nie istnialy pinezki ani szpilki, mozliwe ze uzywano by
dlugopisow. Czlowiek tak naprawde nie jest jakims geniuszem dostosowania
sie do srodowiska, ktore zreszta sam zmienia - o wiele lepsze sa
prosciutkie (wzglednie oczywiscie) karaluchy, mrowki itd - im mniejsza
zlozonosc tym latwiej sie dostosowac i tym mniejszy wydatek energetyczny
taka zmiana pochlania.
Neandertalczyk tez swietnie sie rozwijal, dopoki ludzie nie zmienili mu
otoczenia - sam z siebie nie mogl przewidziec tej zmiany i jej
przeciwdzialac, byl bezwolnym elementem rzeczywistosci z wlasnymi
ograniczeniami i plusami. Czepne sie tutaj znow szostego zmyslu
(nieudokumentowego ale bardzo dobrego do moich jalowych rozwazan) a i
pozostale rowniez odgrywaja tutaj pewna role - czy optimum rozwoju nie
byly male rodzinne stadka posiadajace wlasne terytoria - czy np.
zageszczajac MIMOWOLNIE (bo choc niby rozrod zalezy od czlowieka, nie
jest on w stanie kontrolowac rozrodu innych ludzi a tym samym jest tylko
jednym z tyciuskich elemencikow CHAOSU zwanego cywilizacja) nie
spowodowal, ze jego zmysly i ich funkcje zaczely mu szkodzic. Patrzac z
mojego okna na to co niektorzy nazywaja normalnym zyciem a ja moglbym
nazwac chaotycznym mimowolnym funkcjonowaniem wielu przypadkowych
jednostek ludzkich (moge jeszcze dodac bezcelowym ;) ) zastanawiam sie,
czy mityczny czlowiek przyszlosci nie bedzie przypadkiem automatem
zoptymalizowanym na rozwiazywanie problemow bez wlasnych uczuc (bo
szkodza) i wrazen (bo szkodza i myla).
Flyer
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2002-07-01 14:38:15
Temat: Re: Względność abstrakcji czyli pułapka skaliFlyer w news:3D2030F9.CD85792F@poczta.onet.pl...
/.../
> > postawiłeś na szli zbyt wiele :)). No i co mam zrobić? ....
> Nic - wejsc w niuanse i zauwazyc, ze moja madrosc rozni sie od Madrosci
> :)))
No to mnie uspokoiłeś - ja mam tak samo :))).
> > Masz rację. Ewolucja jest w tym sensie ślepa.
> Ja nie moge miec racji, bo nawet sam ze soba sie nie zgadzam ;)))
Ech... więc masz rację przez fakt, że nie masz racji - gdyz jakiekolwiek
stawianie kropki nad ewolucją może być ryzykowne...
Może to Ci będzie odpowiadać? ;))
> > Nie ma więc wątpliwości, że w drodze ewolucji następuje
> > wzrost złożoności i doskonalenie się organizmu w celu przetrwania w realnych
> > i konkretnych warunkach zewnętrznych.
> Kontynuuje dyskusje w tym temacie tylko z powodu oslabienia fizycznego i
> psychicznego - do nowych watkow nie chce sie wtracac. Ale nie oznacza to
> bynajmniej, ze nie jestem w stanie znalezc przykladow upraszczania sie
> organizmow (czasami o znacznym stopniu zlozonosci) w celu dostosowania
> sie do srodowiska.
Skoro tak twierdzisz, to pewnie i masz te przykłady. Ale w takim razie to zaczyna
byc coraz bardziej interesujące. Obserwując ekspansję organizmu zwanego
człowiekiem stawiam tezę, ze to ten własnie organizm w sposób znaczący wpływa
od pewnego czasu na uwarunkowania zewnetrzne w jakich dokonuje sie ewolucja.
A zaraz za tym stawiam hipotezę, że ten własnie wpływ powoduje, iz inne organizmy
podlegające ewolucji we własnym zakresie, zmuszane sa do samoograniczania się
(zmniejszania masy ciała, ze względu na braki pozywienia na przykład).
To, co człowiek zrobił w ciagu kilkudziesięciu ostatnich lat z lasami na Ziemi jest
przecież kataklizmem dla innych organizmów w niewyobrażalnej skali! I bezwzględnie
odbije się to na "krokach ewolucji" w odniesieniu do setek klas organizmów.
> Nadal twierdze, ze ewolucja jest tylko pojeciem
> oznaczajacym zmiane pod wplywem NIEZNANYCH czynnikow oraz czynnikow
> ZNANYCH, dajaca sie zauwazyc dopiero po stosunkowo dlugim okresie czasu.
Oczywiście zgoda.
> Pojecie ewolucji nie powinno byc laczone z wartosciowaniem. Ewolucja
> moze prowadzic tak samo do stworzenia organizmow nie mogacych wogole
> egzystowac w dluzszym okresie czasu jak i do lepszego przystosowania sie
> do warunkow srodowiskowych, dzieki czemu ten drugi typ przezywa pierwszy
> na skali czasu.
Tu też zgoda (jeszcze chwila a będę musiał zmodyfikować pogląd - co mnie
bardzo cieszy :)).
> Dodatkowo ewolucja nie jest najlepszym z mozliwych
> sposobow dostosowawczych, bo czasami pozostawia jakies atawizmy czy inne
> skrzydla nie majace zadnego zastosowania a bedace tworami
> energochlonnymi - czy w rozumieniu psychicznym czy tylko tkanek, miesni
> i kosci, ktore tez sa w pewien sposob wydatkiem enegretycznym dla
> organizmu.
Tu tez się zgadzam. Ale czy to wszystko przeczy postulowanej przeze mnie idei
"rozwoju"? Idei widzianej jako podążanie za zmianami? Niekoniecznie w górę -
rzeczywiście - i niekoniecznie ku większej złożoności. Większa złożoność pojawia
się systematycznie w rozwoju człowieka, ale to dzieje sie chyba na skutek
dodatnich sprzężeń zwrotnych inicjonanych przez naszą świadomość...
> Teraz naszla mnie ochota na puste zastanawianie sie - czy czlowiek nadal
> doskonali sie w procesie ewolucji czy moze przypadkiem punkt najbardziej
> optymalnego wydatkowania energii (moment kiedy wszystkie posiadane
> wlasciwosci sa potrzebne i najlepiej wykorzystane) ma juz dawno za soba
> a teraz tylko sie powoli stacza?
Rozumiem, jednak skłaniam się ku modelowi dalszego doskonalenia. W zasadzie
nie można tego rozpartywać w oderwaniu od warunków zewnętrznych! Byłby
to straszny błąd. Można założyć, że zmiany w człowieku podążają ZA zmianami
w otoczeniu. Ale z drugiej strony dzieje się również tak, że zmiany w człowieku
inicjują zmiany w otoczeniu (niestety rujnowanie środowiska) a więc powstaje
jakaś nowa pętla sprzęgająca mechanizm ewolucji. Dzisiaj rozkosznie przemysłowy
człowiek powiększa dziurę ozonową, do której prawdopodobnie nie zdąży się
przestosować w procesie ewolucji ;((. Niestety poczynione w środowisku zmiany
są juz trwałe i być może nie do naprawienia, a co za tym idzie - nastąpi jednak
regres w którymś z aspektów rozwoju człowieka.
> Czlowiek tak naprawde nie jest jakims geniuszem dostosowania
> sie do srodowiska, ktore zreszta sam zmienia - o wiele lepsze sa
> prosciutkie (wzglednie oczywiscie) karaluchy, mrowki itd - im mniejsza
> zlozonosc tym latwiej sie dostosowac i tym mniejszy wydatek energetyczny
> taka zmiana pochlania.
Podobno przetrwają przede wszystkim szczury ;||. Tutaj ważne są też organizmy
widziane jako zasobniki energii. A więc to optimum tez jest względne.
> Neandertalczyk /.../ czy optimum rozwoju nie
> byly male rodzinne stadka posiadajace wlasne terytoria - czy np.
> zageszczajac MIMOWOLNIE (bo choc niby rozrod zalezy od czlowieka, nie
> jest on w stanie kontrolowac rozrodu innych ludzi a tym samym jest tylko
> jednym z tyciuskich elemencikow CHAOSU zwanego cywilizacja) nie
> spowodowal, ze jego zmysly i ich funkcje zaczely mu szkodzic. Patrzac z
> mojego okna na to co niektorzy nazywaja normalnym zyciem a ja moglbym
> nazwac chaotycznym mimowolnym funkcjonowaniem wielu przypadkowych
> jednostek ludzkich (moge jeszcze dodac bezcelowym ;) ) zastanawiam sie,
> czy mityczny czlowiek przyszlosci nie bedzie przypadkiem automatem
> zoptymalizowanym na rozwiazywanie problemow bez wlasnych uczuc (bo
> szkodza) i wrazen (bo szkodza i myla).
Zmuszasz mnie do cytowania prawie całego listu ;)), (Andrzeju nie bij ;)), gdyż
inaczej nie byłoby wiadomo o co chodzi.
Czy jednak nie należy na to patrzeć globalnie, to znaczy z punktu widzenia
ograniczeń całej planety? Gdyby nie było mozliwości skutecznego rozmnażania się
(wykarmienia potomstwa i doprowadzenia szczęśliwie do kolejnych narodzin),
ewolucja powiedziałaby stop o wiele wczesniej. Ewolucja daje nam potencjał
w najdziwniejszych dziedzinach po to, by drogą eksperymentu wykluczyć te,
które okażą się nieprzydatne. Tak więc gromadzenie się w stada niosło za sobą
wzrost bezpieczeństwa dla wszystkich, jak też skutkowało nieuniknionym
podziałem obowiązków i funkcji. Szczególnie dobrze to znamy z rodzin mrówczych,
gdzie te specjalizacje są bardzo ostre. Doskonalenie mechanizmów społecznych
sprzyja z kolei dalszemu zwiększaniu populacji, aż do granic jakie stawia
żywicielka planeta. Homo sapie i duma nad tym problemem, co sprzyja
rozwojowi jego potencjału umysłowego. Dobrze wie, że jeśli czegoś w porę
nie wymyśli, zostanie prawdopodobnie sprowadzony znów do jaskiń.
Czy efektem będzie to, o czym mówisz? Nie sądzę. Uczucia i wrażenia (emocje)
są tym, co nas w ogóle przy zyciu trzyma! Wbrew temu co mówisz one nie szkodzą
w rozwiązywaniu problemów, są moim zdaniem głownym napędem do takiego
działania. Człowiek bez uczuć (emocji) wg mnie jest pasywny, nie ma motywacji
do działania, jest biernym konsumentem tego co dają z siebie inni. Poza tym,
jest chyba negatywnie postrzegany przez jakąkolwiek partnerkę w dziele rozrodczym
a więc ma mniejsze szanse na przeniesienie w przyszłość swego garnituru genów.
Problem leży w przeludnieniu i niedoborach żywieniowych (złej organizacji
dystrybucji). I jeśli sam człowiek nic z tym nie zrobi, to znaczy,. że odda się
wprost w łapki ślepej ewolucji, która z pokolenia na pokolenie zacznie go
ograniczać fizycznie, zwiększając mu jedynie mózg - aby brał sie skuteczniej
za robotę...;)))
> Flyer
All
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-07-01 22:37:01
Temat: Re: Względność abstrakcji czyli pułapka skali"... z Gormenghast" wrote:
>
> Skoro tak twierdzisz, to pewnie i masz te przykłady.
Z reka na sercu przyznam, ze nie mam ich w pod reka ale np. z tego co mi
sie wydaje, ze ostatnio czytalem w toku ewolucji istanialo conajmniej
dwokrotne "wynalezienie" pior, ktore stanowia (jak i organizmy latajace)
bardziej zlozone energetycznie i technicznie organizmy od "luskowcow".
Ale rowniez te bardziej "wyrafiniowane" technicznie organizmy potrafily
przemienic sie w "chodziazy".
> Oczywiście zgoda.
All - ja naprawde nie musze sie z Toba zgadzac, ani Ty ze mna - nie
chodzi mi w tym momencie o bardziej "prawdziwe" poglady. Ale czytajac
twoje wyjasnienia caly czas mam wrazenie, ze musisz ewolucje
"wartosciowac".
> Większa złożoność pojawia
> się systematycznie w rozwoju człowieka, ale to dzieje sie chyba na skutek
> dodatnich sprzężeń zwrotnych inicjonanych przez naszą świadomość...
A powiedz mi jakie to dodatnie sprzezenia zwrotne tak wplywaja na
czlowieka - ja mam wrazenie, ze ewolucja polega na eliminacji a wiec
jest droga ujemnych sprzezen zwrotnych (chyba, ze rozumiem cos innego
pod tym pojeciem - w moim dodatni to pozytywny, ujemny to negatywny). Ci
co zostaja po prostu dostali mniej tych minusow - dalszy ciag bedzie
ponizej.
> Rozumiem, jednak skłaniam się ku modelowi dalszego doskonalenia. W zasadzie
> nie można tego rozpartywać w oderwaniu od warunków zewnętrznych! Byłby
> to straszny błąd.
No i w tym wlasnie jest problem, ze definiujesz jedno nieokreslone
pojecie innym nieokreslonym pojeciem. Co to jest to doskonalenie (nawet
moze byc do warunkow zewnetrznych)? Zachowanie czlowieka to tylko
wypadkowa jego wiedzy, przekonan, obserwacji itd. Czlowiek nie jest w
stanie rozpoznac wszystkich impulsow plynacych z otoczenia (zreszta
czesto sprzecznych a wiec nierozwiazywalnych z natury rzeczy) - zeby byl
w stanie albo musi wykorzystac pozostale 90% mozgu i wtedy powiem, ze
nie dziala "na oslep" - tak naprawde chaotycznie, albo wszyscy
pozostali ludzie musza sie "uproscic", tak zeby dzialali na zasadzie
0-1. Choc i tak taki uklad bedzie czesto ciezko rozwiazywalny.
Tu troche poza tematem - mowimy nadal o ewolucji psychiki a nie
fizycznym stworzeniu podgatunkow ludzi zdolnych do latania golo na
mrozie -40 i innego gatunku w upale +40?
> Można założyć, że zmiany w człowieku podążają ZA zmianami
> w otoczeniu. Ale z drugiej strony dzieje się również tak, że zmiany w człowieku
> inicjują zmiany w otoczeniu (niestety rujnowanie środowiska) a więc powstaje
> jakaś nowa pętla sprzęgająca mechanizm ewolucji. Dzisiaj rozkosznie przemysłowy
> człowiek powiększa dziurę ozonową, do której prawdopodobnie nie zdąży się
> przestosować w procesie ewolucji ;((. Niestety poczynione w środowisku zmiany
> są juz trwałe i być może nie do naprawienia, a co za tym idzie - nastąpi jednak
> regres w którymś z aspektów rozwoju człowieka.
Zdarzalo mi sie widziec kiedys drzewo ewolucji czlowieka, zdarzylo mi
sie przeczytac o tym, ze Neandertalczycy zyli wspolczesnie (nie mylic z
obecnie) z dzisiejszym czlowiekiem - z mojej mialkiej wiedzy wynika, ze
ewolucja pozostawiala za soba slepe odnogi zyjace pewien czas w cieniu
"lepszych" nastepcow. Ale problemem jest wlasnie to, ze nieznane sa
wszystkie czynniki ewolucji jak rowniez, ze poprzednie skoki rozwojowe
odbywaly sie w sytuacji istnienia niezamieszkanych/niewykorzystanych
nisz dajacych mozliwosc ich skolonizowania przez "nowych" a nastepnie
ekspansji na tereny "starych". Dodatkowo byl o wiele mniejszy (a raczej
nie istnial wogole) przeplyw informacji - zabawmy sie w myslenie jalowe
- czy przypadkiem wspolczesna cywilizacja pod pozorem leczenia odstepstw
od normy (czy to psychicznej czy fizycznej) nie "zabija" nowej galezi
czlowieka, ktory przyzwyczajony do cywilizacji nie ma mozliwosci
znalezienia sobie niszy gdzie moglby przygotowac sie niezauwazenie do
ekspansji na "najmadrzejsze" (przynajmnie do wczoraj :) ) stworzenie na
Ziemi. Jak rozpoznac co jest proba rozwoju gatunku a co odstepstwem
(przyklad niski wzrost jest uznawany za wade, ale moze gdyby dac takim
ludziom wolna reke w rozwoju, bez nacisku wartosciujacego cywilizacji,
staliby sie oni nowym gatunkiem). Jak na razie czlowiek nie ma szans na
jakakolwiek ewolucje bo wszelkie proby Natury od razu sa korygowane - to
tak jak bys wybral sie na wycieczke ze znajomym i kazal mu isc tylko
prosto, korygujac wszelkie proby zmiany kierunku - tak naprawde bedziesz
stal w miejscu a nie szedl.
Mowisz niszczymy nature - ale niszczymy ja niecelowo a na wszelkie jej
zmiany odpowiadamy nowymi skafandrami, lekarstwami, maskami, budowlami
czy innymi wynalazkami - nie mamy szansy sie zmienic, bo zbyt dobrze
opanowalismy sztuke sztucznego dostosowania sie do warunkow srodowiska -
a zmiana nie polega na wymysleniu nowej techniki tylko np. na zmianie
struktury skory, tak zeby nago sobie chasac w ozywczych promieniach UV.
Dopiero kiedy zabraknie cywilizacji, czy to z powodu jakiegos kataklizmu
czy skonczenia sie okreslonych surowcow, czlowiek bedzie mial okazje
naprawde sprobowac sie zmienic - juz nie da korygowac sie odstepstw :))
> Podobno przetrwają przede wszystkim szczury ;||. Tutaj ważne są też organizmy
> widziane jako zasobniki energii. A więc to optimum tez jest względne.
Raczej sie nie zgodze - idealne optimum mozna wyznaczyc - kiedy 100%
uzyskanej energii idzie na procesy zwiazane z zyciem a nie ucieka "w
gwizdek". Jezeli bede chcial zaparzyc kawe to wstawie wode (uznam to dla
potrzeby chwili za owo mityczne optimum) - ale jezeli ten sam proces
bede poprzedzal dziesieciogodzinnym tancem derwisza to predzej umre z
pragnienia i wyczerpania niz doczekam sie czegos do picia.
> Czy jednak nie należy na to patrzeć globalnie, to znaczy z punktu widzenia
> ograniczeń całej planety? Gdyby nie było mozliwości skutecznego rozmnażania się
> (wykarmienia potomstwa i doprowadzenia szczęśliwie do kolejnych narodzin),
> ewolucja powiedziałaby stop o wiele wczesniej.
Znow, odmiennie od Ciebie sie nie zgodze (niezgadzam sie dla jasnosci,
ze mysle, ze mowie co innego) - czlowiek nie daje ewolucji szansy -
owszem istnieje glod ale rejony nim objete sa od czasu do czasu zasilane
zywnoscia z darow - ewolucja jest okrutna, ewolucja nie lubi tez
wtracania sie w swoje procesy. Moze to zabrzmi okrutnie ale dla
uzyskania jakiegos efektu akurat w tym przypadku trzeba by ogromne
tereny przeniesc w Niebyt, zeby mogly tam spokojnie ewoluowac - to tak
jak robienie sledzika w occie - wkladasz, zalewasz, czekasz i otwierasz
dopiero po pewnym czasie jak bedzie gotowy - wczesniej zepsujesz.
> Czy efektem będzie to, o czym mówisz? Nie sądzę. Uczucia i wrażenia (emocje)
> są tym, co nas w ogóle przy zyciu trzyma! Wbrew temu co mówisz one nie szkodzą
> w rozwiązywaniu problemów, są moim zdaniem głownym napędem do takiego
> działania. Człowiek bez uczuć (emocji) wg mnie jest pasywny, nie ma motywacji
> do działania, jest biernym konsumentem tego co dają z siebie inni. Poza tym,
> jest chyba negatywnie postrzegany przez jakąkolwiek partnerkę w dziele rozrodczym
> a więc ma mniejsze szanse na przeniesienie w przyszłość swego garnituru genów.
Mylisz lenistwo z uczuciami i emocjami - lenistwo jest ojcem wiekszosci
wynalazkow.
Przysluchaj sie wiekszosci biznesowych szczytow - dla mnie to juz w
wiekszosci zombi. Maja zle - chyba nie - klopotow z partnerkami tez nie
maja - zeby zabijac, wdrapywac sie po plecach innych nie trzeba posiadac
emocji - wystarczy zwierzecy bezrozumny instynkt wrobla (za JeTem).
Zalozmy, ze jestem geniuszem (dopowiedz autora - geniuszem glupoty :)))
) - jakie mam szanse na przekazanie swoich tfu, tfu, plemnikow albo jak
kto chce naukowo genow - prawie zadne - powodow nie podam ale leza one w
mojej naturze i sytuacji a nie w ograniczeniach fizycznych. A jakie ma
szanse czlowiek zombi (bedacy niekiedy psychopata w ujeciu
bezkonotacyjnym - jakis czas temu grupa wyjasniala doglebnie to pojecie)
- we wspolczesnym chyba wieksze. Swiat przyszlosci - swiat psychopatow?
:)))))))))))
> I jeśli sam człowiek nic z tym nie zrobi, to znaczy,. że odda się
> wprost w łapki ślepej ewolucji, która z pokolenia na pokolenie zacznie go
> ograniczać fizycznie, zwiększając mu jedynie mózg - aby brał sie skuteczniej
> za robotę...;)))
Jedno - ewolucja jest slepa, okrutna i nienawidzi jakichkolwiek
pomocnikow - jezeli chcesz zrobic sobie czlowieka przyszlosci to go rob
ale nie nazywaj tego ewolucja. A co do tych mozgow - a na co one - coraz
doskonalsze maszyny zdecydowanie wyreczaja czlowieka w mysleniu -
dawniej dzieciak musial umiec dzielic, mnozyc, dodawac, odejmowac a
nawet pierwiastowac na kartce papieru, jezeli nie "w glowie". Teraz byle
kalkulator robi to za niego. Kiedys czlowiek musial umiec orientowac sie
w terenie - teraz juz masz przyczulki GPS - w zegarku, w komorce itd. Te
jajoglowe wynalazki przyszlosci sa tylko chybionym pomyslem - ja stawiam
na ludzi o glowkach dinozaurow z "Super Mario Bross". Najbardziej mnie
ciekawi moment kiedy czlowiek juz tak zglupieje, ze gdy wydarzy sie
jakis wiekszy kataklizm momentalnie wroci do jaskini bo wszelkie jego
wytwory beda dla niego zbyt niedostepne do odtworzenia ich procesu
produkcyjnego.
Flyer
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-07-02 20:52:35
Temat: Re: Względność abstrakcji czyli pułapka skaliFlyer wybacz - 'T' pliss :). OK?
All
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-07-02 21:04:47
Temat: Re: Względność abstrakcji czyli pułapka skali"... z Gormenghast" wrote:
>
> Flyer wybacz - 'T' pliss :). OK?
Przyznam sie szczerze, ze jestem zaintrygowany - co to to 'T' - cisza
nie (choc watek stawal sie jalowy w czym takze moja wielka zasluga :)))
), koniec tez (choc jak powyzej watek powinien sie skonczyc) - bez
zlosliwosci ;)
Flyer
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-07-02 22:30:03
Temat: Re: Względność abstrakcji czyli pułapka skaliFlyer w news:3D22156F.857AD6F@poczta.onet.pl...
> "... z Gormenghast" wrote:
> >
> > Flyer wybacz - 'T' pliss :). OK?
>
> Przyznam sie szczerze, ze jestem zaintrygowany - co to to 'T' - cisza
'T' - to prośba o czas!! Przeproszenie, za zaniedbanie tej rozmowy.
I żadnych złosliwości !! Nie ma przeciez powodów.
Mam nadzieję do niej wrócić - jeśli nie będziesz mnie przekonywał,
ze jest jałowa ;).
> Flyer
All
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-07-03 21:30:11
Temat: Re: Względność abstrakcji czyli pułapka skali"... z Gormenghast" wrote:
>
> 'T' - to prośba o czas!! Przeproszenie, za zaniedbanie tej rozmowy.
> I żadnych złosliwości !! Nie ma przeciez powodów.
> Mam nadzieję do niej wrócić - jeśli nie będziesz mnie przekonywał,
> ze jest jałowa ;).
Jalowa staje sie, kiedy nie ma czasu na namysl. Pozostaje tylko krotki
moment na odbijanie pileczki. Zreszta moja wiedza jest bardzo pobiezna -
wyglada, ze wszystko wiem, ale to tylko fragmenty - bycie uniwersalnym
nie oznacza bycia najlepszym. A co do czasu - widze, ze masz zajecia ;).
Flyer
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-07-05 18:47:33
Temat: Re: Względność abstrakcji czyli pułapka skaliFlyer w news:3D236CE3.4067E9BA@poczta.onet.pl...
/.../
> > jeśli nie będziesz mnie przekonywał, ze jest jałowa ;).
> Jalowa staje sie, kiedy nie ma czasu na namysl. Pozostaje tylko krotki
> moment na odbijanie pileczki. Zreszta moja wiedza jest bardzo pobiezna -
> wyglada, ze wszystko wiem, ale to tylko fragmenty - bycie uniwersalnym
> nie oznacza bycia najlepszym. A co do czasu - widze, ze masz zajecia ;).
No tak. Proponuję rzeczywiście odłożyć rzecz na inne okazje :).
Mam nadzieję, ze się znajdą.
> Flyer
Serdeczności
All
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |