Data: 2001-10-15 13:47:51
Temat: Z tematu na temat jak, to przy gadaniu bywa :-)))
Od: "eTaTa - eChild" <e...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Sory Marsel
> oł dżizus!
> (tu chwytam się za głowę oburącz)
Teraz ja nie łapie, kiedy się nabijasz, a kiedy mnie :-)))
> chyba ze to moja _wypatrzona_ optyka..
Tak przyznaję " to moja wypaczona " latarka :-))
Chciałem Ci zaproponować eksperyment.
Znasz zgrubnie swoją wiedzę i pojmowanie.
Sprawdź, jak Ci się najlepiej chłonie wiedzę.
Jeśli teraz "logizujesz", próbujesz świadomie
"wykoncypować" różne rzeczy, to przełącz się
na taki układ:
Załóż, że Ci dzisiaj nie potrzebne żadne rozwiązanie.
Czytasz różne informację, ale je tylko chłoniesz.
Nie zastanawiasz się czy zrozumiałeś do końca.
Poprostu chłoniesz. Podaj sobie tylko jakiś temat.
I tego tematu przez tydzień (dwa) się trzymaj.
Nie trać czasu na obmyślanie rozwiązań w tym czasie.
Pewnie możesz coś "dopytać".
Ale nie staraj się tego wszystkiego łączyć.
Po "czasie" siadasz z kartką papieru w ręce. Spokój, cisza.
I punktujesz co wiesz, i jakie pytania Ci się konkretyzują.
Jeśli masz mętlik w głowie, to nic nie robisz w temacie.
Wręcz przeciwnie zajmujesz się, czymś banalnie prostym.
Ryby, ogród, co chcesz. Na drugi dzień sprawdzasz znowu.
Pytasz się: "Co ja wiem na ten temat"
Resztę jeśli podejmiesz próbę
Bo jak widzisz czasu potrzeba. Jednak tydzień
to nie "stąd do wieczności".
Jeśli wynik będziesz miał pozytywny, to może się okazać
że ten system chłonięcia, jest dla Twojego mózgu
efektywniejszy, od pomysłu "układania wszystkiego na kupki"
"szufladki" itp.
Jeśli nie to z przykrością musimy stwierdzić, że będziesz musiał
działać po staremu "kupka do kupki i do szufladki" :-)))
Otwarty sposób myślenia jest efektywniejszy, ludzie to ćwiczą latami.
Jeśli nie mają tego indywidualnie zainstalowane :-)))
Wada w pojęciu naukowym to to że masz wynik, a nie masz
sprecyzowanej drogi do jego określenia.
Jeśli jednak chcesz mieć tą drogę "bo ktoś Ci mówi,
eee... to niemożliwe udowodnij" to trzeba będzie
opracować tą drogę.
Ale czy Ty chcesz komuś coś udowadniać?
Czy chcesz "wiedzieć"?
Pewne pytanie się nasuwa?
Czy nie lepiej od razu nauczyć się na pamięć
wyniku (Np. E=mc2) zamiast czytać
"Teorię względności", lub choćby same opracowania?
No właśnie tu jest pies pogrzebany (z ogonem) :-)))
Sam wynik nic nie daje, jeśli w głowie niema tej wiedzy.
Cały czas nic Ci w okolicach nie pasuje. Każde porównanie
znów rodzi pytanie i wracamy do początku.
Podobny schemat jak z wiarą - wtłoczone na siłę.
np. "Bóg istnieje" - od biedy można "uwierzyć"
Ale by wiara się nie załamywała, przy każdej próbie
kontaktu z "rzeczywistością" (inną wiarą)
musi być podbudowana wiedzą.
Bo już proste zdanie "Bóg jest ograniczony
bo przecież nie może stworzyć nic większego niż sam uniesie"
Chwieje Twoją, czy czyjąś 'wiarą'.
Dlatego lepszym określeniem jest "Świadomość Boga",
od "Wiary w Boga"
Ja tu gadu gadu, a moja robota czeka.
> obiecanki cacanki, na mnie to nie działa, nielicze
> nie czuj sie więc zobowiazany
ech Wy malkontenci :-)))
pozdry
eTT
|