Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Znaczenie świadomych emocji. Było Re: przemoc w malzenstwie... Znaczenie świadomych emocji. Było Re: przemoc w malzenstwie...

Grupy

Szukaj w grupach

 

Znaczenie świadomych emocji. Było Re: przemoc w malzenstwie...

Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!warszawa.rmf.pl!news.tpi.pl!not-for-
mail
From: "Jerzy Turynski" <j...@p...com>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Znaczenie świadomych emocji. Było Re: przemoc w malzenstwie...
Date: 27 Jan 2001 10:41:38 GMT
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl
Lines: 209
Message-ID: <01c0884d$9bc03c20$0b01a8c0@jtt>
NNTP-Posting-Host: pf135.warszawa.ppp.tpnet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset=ISO-8859-2
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: news.tpi.pl 980592098 19232 212.160.57.135 (27 Jan 2001 10:41:38 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: 27 Jan 2001 10:41:38 GMT
X-Newsreader: Microsoft Internet News 4.70.1155
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:71577
Ukryj nagłówki

Cześć !

Dariusz Laskowski <d...@p...pl> napisał
w <26012001.1E62921B@DariuszLaskowski>...
> ... z Gormenghast wrote:
>
> > O wiele bardziej skomplikowana jest interpretacja zjawisk związanych z przemocą
> > psychiczną. I ta właśnie mnie bardziej interesuje (przemoc fizyczna to rynsztok,
> > przemoc psychiczna - to rynsztok dla intelektualistów).
>
> To wierutna bzdura. Przemoc to problem emocji, a nie intelektu.
> "Preferowanie" określonego rodzaju przemocy nie wynika z IQ
> czy np. poziomu wykształcenia.

Nie mów o czymś, o czym nie masz najmniejszego pojęcia.
Z twojej ZUPEŁNIE BŁĘDNEJ perspektywy kojarzysz intelekt z czystym,
oderwanym od emocji IQ, bo tak ci, jako typowy DOGMAT, wklepali w gło-
wę twoi belfrowie. Tymczasem jest zupełnie inaczej niż sądzisz.

Ot: ~"Prawda od fikcji różni się tym, iż fikcja MUSI być prawdopodob-
na, natomiast prawda najczęściej okazuje się być kompletnie 'poza ro-
zumem'"... [Goethe moimi słówkami...]


A oto powód - proszę bardzo:
"Rozwój matematyki odbywa się na skutek bardzo ciekawego i mało znanego
procesu myślowego, na którym polega twórczość matematyczna. Proces ten był
przedmiotem badań wielu wybitnych twórców, do których należeli m.in. mate-
matycy francuscy: Henri Poincare(1854-1912) i Jaques Hadamard (1865-1963).
Wielu uczonych tłumaczyło ten proces czymś, co matematyk polski Witold Po-
gorzelski (1895-1963) nazywał "szczególną wrażliwością na wewnętrzne piękno
konstrukcji myślowych", przyrównując badania matematyczne do "kompozycji
muzycznych i dzieł malarskich, wymagających od swego twórcy zaangażowania
uczuciowego". ["Matematyka, cz. I". Decewicz, Żakowski WNT 1979].

Problem znaczenia/istoty emocji jest PIERWOTNIE PODSTAWOWYM problemem pra-
widłowego przebiegu edukacji, bo jest kluczowym zagadnieniem dotyczącym
pojęcia intelektu (czyt. jakości pracy myślowej=jakości wnioskowania)
w KAŻDYM PRZYPADKU, w tym w dowolnie najtwardszych dziedzinach, np. w fi-
zyce i matematyce.
(Swoją drogą powyższy cytat jest typowym owijaniem w bawełnę nierozumianej
tajemnicy, wyłącznie po to, by jak zwykle instynktownie poudawać, iż nauka
już wszystko świetnie wie... Tymczasem "Proces był przedmiotem badań wielu
wybitnych twórców którzy tłumaczyli go czymś, tj. szczególną wrażliwością
[itd. itp.]" Czy taki tekst cokolwiek wyjaśnia ??? Nie, bo to zwyczajny beł-
kot, w którym '_między_wierszami_' tkwi wyłącznie jeden istotny fakt - tj.
dotychczas 'retoryczne' PYTANIE o absolutnie kluczową rolę ŚWIADOMYCH emo-
cji w myśleniu.)

Uważaj więc tym razem b. pilnie, odłóż na bok wszelkie dogmaty jakimi BEZ-
MYŚLNE belfrostwo już zdążyło wytapetować ci mózg i dopiero z tej perspek-
tywy _przeszukaj_literaturę_. Cytowałem tu zresztą już bardzo wiele adekwat-
nych cytatów, ale właśnie z powodu niezwykle silnego i jak dotąd NIEZNANE-
GO mechanizmu psychicznego, który jest właśnie i w całości odpowiedzialny
za siłę i 'wieczną niewybijalność' wszelkich 'ostatecznych a niepodważal-
nych' dogmatów i aksjomatów wziętych z sufitu - nic z tego nie dociera do
osób poniżej pewnego progu rozwoju intelektualnego. Po prostu - by zrozu-
mieć sens owych cytatów (tj. znaczenie emocji/uczuć w myśleniu) JUŻ trzeba
umieć poprawnie myśleć. Opierając się wyłącznie na tym, co 'bozia dała'
nigdy ich poprawnie nie zrozumiesz, dokładnie tak samo, jak nie jest ich
w stanie zrozumieć gros akademickich 'naukowców'.

Powtórzę: jakakolwiek POPRAWNA praca myślowa (oczywiście przede wszystkim
NAUKOWA i to w dowolnej dziedzinie) "WYMAGA ZANGAŻOWANIA UCZUCIOWEGO". To
jest niezwykle wyraźnie PODKREŚLANE przez WSZYSTKICH ZNACZĄCYCH TWÓRCÓW
nauki (o sztuce i religii nie wspominając) i tak samo intensywnie zwalcza-
ne/niedostrzegane/'niemożliwe do przyjęcia' przez ... całą resztę popula-
cji (która 'z braku laku', kompletnie nie rozumiejąc czym są świadome emo-
cje - wiecznie i czysto projekcyjnie podkłada pod te słówka nieustająco ją
dręczące (niczym najgorszy wrzód na d... lub produkty wszystkich perfumerii
w mieście na jednej gębie) 'nieopanowane objawienia' nieświadomych, post-
zwierzęcych instynktów).

Powód jest prosty - owa warstwa emocji/uczuć która w licznych cytatach jest
na ogół ujmowana jako "TOWARZYSZĄCA naukowemu myśleniu" - w istocie jest
SAMA W SOBIE tym 'naukowo właściwym' myśleniem. Bowiem to właśnie ona jest
właściwym MYŚLENIEM ABSTRAKCYJNYM. (Nie "towarzyszy" a _JEST_!) Nic zatem
dziwnego, iż bezemocjonalny ersatz myślenia PROWADZI NIEMALŻE NATYCHMIAST
DO całkowicie fałszywych wniosków, a ludzie, którzy nie nauczyli się my-
śleć w sensie Einsteina są z 'definicji' skazani na 'wiernopoddańcze' ko-
piowanie wzorców po 'autorytetach', bowiem NIE SĄ W STANIE ani ABSOLUTNIE
niczego samodzielnie poprawnie wymyśleć ani właściwie zrozumieć SYMBOLICZ-
NYCH przekazów właściwych twórców. I to nie wskutek popełniania dyskret-
nych błędów, które można by 'przy okazji' poprawić ale wskutek TOTALNIE
JAKOŚCIOWO błędnego sposobu myślenia i wnioskowania na _dowolny_temat_.

Masz w tym momencie dwie możliwości: albo dalej DZIECINNIE upierać się
'przy swoim' - popełniając dokładnie taki sam TOTALNY BŁĄD jak twoi bel-
frowie - tym samym coraz bardziej grzęznąc w kompletnych malinach albo...
wyrzucić _ABSOLUTNIE_WSZYSTKIE_ dotychczasowe skojarzenia wprost do śmie-
ci i zacząć od ZERA... tj. zrozumienia roli uczuć/emocji w myśleniu.

Możemy zacząć od wyświetlenia twojego rozumienia wyłącznie dwóch słówek:

1) Symbol
2) Abstrakt

Napisz jak je rozumiesz (bez słowników i tautologii!!!), a wykażę całkowi-
ty bezsens twoich interpretacji. I dopiero wtedy będziesz mógł zrobić na-
stępne, z początku maleńkie kroczki... w stronę sensu i rzeczywistego my-
ślenia abstrakcyjnego...
Poszukaj sobie sam cytatów w stylu: "Filozof stara się usłyszeć ECHA sym-
fonii wszechświata" [Nietzsche] i załóż, że warstwa abstraktu jest głębo-
ko ukryta pod grubą warstwą całkowicie fałszywych asocjacji instynktow-
nych, kulturowych, konkretnych, zwyczajowych, mnemotechnicznych i jakich
tylko sobie jeszcze chcesz, choćby typu "arytmetyka konia Hansa".
Dlatego podkreśliłem kluczowe słówko "ECHA" (u Einsteina: = np. "zaledwie
słaby odblask").

Umiejętność myślenia abstrakcyjnego nie ma nic wspólnego z popełnianiem
szkolnych rachunków 'na przedmiocie' kompletnie błędnie zwanym matematyką,
ale właśnie z nauczeniem się ignorowania tej grubej warstwy fałszywych
skojarzeń i docierania do głęboko ukrytej warstwy abstraktu. Skoro naj-
więksi najwyraźniej jak można mówią, że docieranie do niej jest niezwykle
trudne, bo wymaga najwyższej WRAŻLIWOŚCI myśli (czegoś zupełnie innego
niż CZYSTO INSTYNKTOWNEJ wrażliwości do 'zwierzątek', 'ślicznych' niemow-
laków, ładnych panienek/męskich macho, modnych bo 'cieszących oczy' ciu-
chów i nos perfum oraz tzw. 'ludzkiej krzywdy' itp.) to wyciągnij stąd
prosty wniosek, iż to, co wydaje ci się 'oczywiste i pewne' jest bez naj-
mniejszych wątpliwości pewną bzdurą/fałszywym pseudorozumieniem.

Chyba, że do swoich wniosków(/interpretacji stwierdzeń innych) dotarłeś
na drodze _niezwykle_subtelnych_, niewyobrażalnie pięknych i głęboko wcią-
gających przemyśleń. Każdy inny sposób wnioskowania jest fałszywy i złud-
ny, nawet w pozornie najprostszych i najbardziej 'niepodważalnych' spra-
wach. Właściwa nauka nie ma absolutnie niczego wspólnego z tzw. bystrością
umysłu i sprawnością rączek charakterystyczną dla... polityków, prestidi-
gitatorów, złodziei i akwizytorów towaru wszelkiej maści (w tym naukowego,
artystycznego i religijnego).

JeT.

P.S. To ty MUSISZ założyć, iż twoje interpretacje (dowolnie pewne) są błę-
dne, w przeciwnym razie nigdy nie będziesz w stanie zrozumieć poprawnych.
Dlatego też SAM je jak najstaranniej tu wypisz, ale nie uciekając się do
typowych uników i 'politycznej zręczności', bo zupełnie nie o to chodzi.

Ja _niczego_ na tym ani nie stracę ani nie zyskam, natomiast Ty możesz 'zy-
skać' co najwyżej bardzo złudny 'święty spokój' pozostając tym samym w kom-
pletnych malinach, które zafundowała ci ewolucja i podążające uformowaną
przez nią ślepą ścieżką (bardzo ekstensywnych i 'na krótkich nóżkach' złu-
dnych zysków) belfrostwo.

I nie popisuj się ilością przeczytanych książeczek i wykutych po innych
'absolutnych pewników', chyba że znalazłeś cokolwiek, co _rzeczywiście_
odpowiada (miast typowego bełkotu/bujania w obłokach) na poniższe pyta-
nia:

"Nie wiemy według jakiego planu ogólnego rozwija się proces twórczy,
jakie operacje intelektualne biorą w nim udział, jakie jest zróżnicowa-
nie funkcjonalne tych operacji oraz jaka jest rola towarzyszących proce-
sowi twórczemu stanów uczuciowych. Przede wszystkim jednak nie wiemy
najważniejszego: jaki jest mechanizm powstawania nowego pomysłu. To bar-
dzo duża dawka niewiedzy [...]." (E. Nęcka, 1987)

Byś nie miał najmniejszych wątpliwości to uprzedzę: Jedynie teoria, któ-
ra jasno i w oczywisty sposób w PEŁNI odpowie na WSZYSTKIE pytania, ja-
kie wypisał Nęcka może być (stać się) PRAWIDŁOWYM PARADYGMATEM PSYCHOLO-
GII.
Z braku takowej, wszystko co powstaje/ło jest totalnym bełkotem, a nie
jakąkolwiek nauką. Jedyne co jak dotąd jest naukowego w psychologii, to
dokładnie to, co jeszcze głęboko tkwi w filozofii i do poprawnego zrozu-
mienia wymaga umiejętności RÓWNIE doskonałego MYŚLENIA ABSTRAKCYJNEGO,
jak i cała filozofia. (Nie mylić z mechanicznym pseudorozumieniem filo-
zofii przez pierdol.ninki, które nomen omen jest jak i cała Ninka pier-
dolrozumieniem w imię hasła, że światem rządzi seks i szmal albo na od-
wrót.) Np. Fromm, Maslow i z pewnością wielu innych, których jak ognia
unika typowe 'profesjonalne' i akademickie psycholstwo (nie bez powodu
- najzwyczajniej w świecie nie jest w stanie poprawnie zrozumieć z tego
typu tekstów ani jednego słowa. A nawet jeśli cokolwiek rozumie, to i
tak taka forma nadaje się jedynie do INDYWIDUALNEGO SAMODOSKONALENIA i
niczego więcej - dokładnie tak samo jak cała filozofia - jest umiejętno-
ścią ZADAWANIA POPRAWNYCH pytań na które powinny odpowiadać na odpowied-
nim etapie rozwoju nauki szczegółowe. A ponieważ psychologia produkuje
jak dotąd miast 'inżynierów' psychiki (zdolnych sensownie budować i na-
prawiać _materię_psychiki_=umysł) same Dorrity, które nie są w stanie
odróżnić geniusza od psychicznie chorego, mam na myśli jej iście 'profe-
sjonalną' opinię o AE (nie mówiąc o całościowo curiozalnym wnioskowaniu
we wszystkich pomniejszych sprawach) to wprost znaczy, iż do właściwych
pytań (i odpowiedzi) jeszcze głęboko filozoficzna psychologia humanisty-
czna nie dotarła... (choć jest bardzo blisko... celu. Cała reszta zaś
tkwi w głębokich malinach... skoro omija szerokim łukiem pytanie o isto-
tę emocji - mimo podkreślania ich roli przez wszystkich ("jak jeden mąż")
wartościowych twórców i uczonych.)

Specjalnie dla ciebie a'propos tzw. narzędzi o które waść raczył był
zapytać się Evę:

<< Naturalnie, tak jak mówiąc nie można uniknąć posługiwania się
słowami, tak samo ucząc informatyka nie można uniknąć _posługiwa-
nia_się_narzędziami_. Ale _nie_uczy_się_tych_narzędzi_, nimi się tylko
posługuje! Czego więc trzeba uczyć przyszłych inżynierów oprogra-
mowania? Ano, wyłącznie rzeczy praktycznych, pamiętając zawsze,
że nie ma nic bardziej praktycznego niż dobra teoria.>>
[Prof. Wl. M. Turski, "Uczyć czy nie uczyć" ? PCKURIER 14/97, 3 lip-
ca 1997, str. 133 lub Message-ID: <01c02d33$19806200$0b01a8c0@jtt>]

Nota bene: Profesor jeszcze niezbyt jawnie zrozumiał, czym różni się
poprawnie zrozumiana dobra teoria od jej jedynie wytresowanej wersji,
dlatego w dalszym ciągu spod jego ręki wychodzą takie tłuki jak imć
Grzeca, które w wyścigu do głupoty zajmują nieustannie czołowe miejsca
na zmianę jedynie z Dorritami... Tylko krańcowy debil może uzasadniać
swój upór przy bezogonkowym kaleczeniu polskiego języka 'trudnościami
ponad wszelkie wyobrażalne możliwości' w opanowaniu pisania ogonków
przy pomocy klawiatury, a to jako pierwszy przykład z brzegu Mariuszek
raczył był nam pokazać. O machaniu wszystkim przed oczami papierem
toaletowym marki Mensa wspomnę wyłącznie półgębkiem, bo to być może za
trudne do zrozumienia, iż prawdziwa inteligencja nijak nie może zoba-
czyć inteligencji na papierze w charakterze uzupełnienia jej niedobo-
rów w mózgu...

 

Zobacz także


Następne z tego wątku Najnowsze wątki z tej grupy Najnowsze wątki
27.01 Coenve
27.01 Paker
27.01 Renaldo
27.01 Renaldo
27.01 Coenve
27.01 Coenve
28.01 Wicio
28.01 ... z Gormenghast
28.01 Renaldo
03.02 Janusz H.
Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6
Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?
Trzy łyki eko-logiki ?????
Jak Ursula ze szprycerami interesik zrobiła. ?
Naukowy dowód istnienia Boga.
Aktualizacja hasła dla Polski.
Kup pan elektryka ?
Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Senet parts 1-3
Senet parts 1-3
Chess
Chess
Vitruvian Man - parts 7-11a
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 1-6
Vitruvian Man - parts 1-6
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6