Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Znaczenie świadomych emocji. Było Re: przemoc w malzenstwie...

Grupy

Szukaj w grupach

 

Znaczenie świadomych emocji. Było Re: przemoc w malzenstwie...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2001-01-27 10:41:38

Temat: Znaczenie świadomych emocji. Było Re: przemoc w malzenstwie...
Od: "Jerzy Turynski" <j...@p...com> szukaj wiadomości tego autora

Cześć !

Dariusz Laskowski <d...@p...pl> napisał
w <26012001.1E62921B@DariuszLaskowski>...
> ... z Gormenghast wrote:
>
> > O wiele bardziej skomplikowana jest interpretacja zjawisk związanych z przemocą
> > psychiczną. I ta właśnie mnie bardziej interesuje (przemoc fizyczna to rynsztok,
> > przemoc psychiczna - to rynsztok dla intelektualistów).
>
> To wierutna bzdura. Przemoc to problem emocji, a nie intelektu.
> "Preferowanie" określonego rodzaju przemocy nie wynika z IQ
> czy np. poziomu wykształcenia.

Nie mów o czymś, o czym nie masz najmniejszego pojęcia.
Z twojej ZUPEŁNIE BŁĘDNEJ perspektywy kojarzysz intelekt z czystym,
oderwanym od emocji IQ, bo tak ci, jako typowy DOGMAT, wklepali w gło-
wę twoi belfrowie. Tymczasem jest zupełnie inaczej niż sądzisz.

Ot: ~"Prawda od fikcji różni się tym, iż fikcja MUSI być prawdopodob-
na, natomiast prawda najczęściej okazuje się być kompletnie 'poza ro-
zumem'"... [Goethe moimi słówkami...]


A oto powód - proszę bardzo:
"Rozwój matematyki odbywa się na skutek bardzo ciekawego i mało znanego
procesu myślowego, na którym polega twórczość matematyczna. Proces ten był
przedmiotem badań wielu wybitnych twórców, do których należeli m.in. mate-
matycy francuscy: Henri Poincare(1854-1912) i Jaques Hadamard (1865-1963).
Wielu uczonych tłumaczyło ten proces czymś, co matematyk polski Witold Po-
gorzelski (1895-1963) nazywał "szczególną wrażliwością na wewnętrzne piękno
konstrukcji myślowych", przyrównując badania matematyczne do "kompozycji
muzycznych i dzieł malarskich, wymagających od swego twórcy zaangażowania
uczuciowego". ["Matematyka, cz. I". Decewicz, Żakowski WNT 1979].

Problem znaczenia/istoty emocji jest PIERWOTNIE PODSTAWOWYM problemem pra-
widłowego przebiegu edukacji, bo jest kluczowym zagadnieniem dotyczącym
pojęcia intelektu (czyt. jakości pracy myślowej=jakości wnioskowania)
w KAŻDYM PRZYPADKU, w tym w dowolnie najtwardszych dziedzinach, np. w fi-
zyce i matematyce.
(Swoją drogą powyższy cytat jest typowym owijaniem w bawełnę nierozumianej
tajemnicy, wyłącznie po to, by jak zwykle instynktownie poudawać, iż nauka
już wszystko świetnie wie... Tymczasem "Proces był przedmiotem badań wielu
wybitnych twórców którzy tłumaczyli go czymś, tj. szczególną wrażliwością
[itd. itp.]" Czy taki tekst cokolwiek wyjaśnia ??? Nie, bo to zwyczajny beł-
kot, w którym '_między_wierszami_' tkwi wyłącznie jeden istotny fakt - tj.
dotychczas 'retoryczne' PYTANIE o absolutnie kluczową rolę ŚWIADOMYCH emo-
cji w myśleniu.)

Uważaj więc tym razem b. pilnie, odłóż na bok wszelkie dogmaty jakimi BEZ-
MYŚLNE belfrostwo już zdążyło wytapetować ci mózg i dopiero z tej perspek-
tywy _przeszukaj_literaturę_. Cytowałem tu zresztą już bardzo wiele adekwat-
nych cytatów, ale właśnie z powodu niezwykle silnego i jak dotąd NIEZNANE-
GO mechanizmu psychicznego, który jest właśnie i w całości odpowiedzialny
za siłę i 'wieczną niewybijalność' wszelkich 'ostatecznych a niepodważal-
nych' dogmatów i aksjomatów wziętych z sufitu - nic z tego nie dociera do
osób poniżej pewnego progu rozwoju intelektualnego. Po prostu - by zrozu-
mieć sens owych cytatów (tj. znaczenie emocji/uczuć w myśleniu) JUŻ trzeba
umieć poprawnie myśleć. Opierając się wyłącznie na tym, co 'bozia dała'
nigdy ich poprawnie nie zrozumiesz, dokładnie tak samo, jak nie jest ich
w stanie zrozumieć gros akademickich 'naukowców'.

Powtórzę: jakakolwiek POPRAWNA praca myślowa (oczywiście przede wszystkim
NAUKOWA i to w dowolnej dziedzinie) "WYMAGA ZANGAŻOWANIA UCZUCIOWEGO". To
jest niezwykle wyraźnie PODKREŚLANE przez WSZYSTKICH ZNACZĄCYCH TWÓRCÓW
nauki (o sztuce i religii nie wspominając) i tak samo intensywnie zwalcza-
ne/niedostrzegane/'niemożliwe do przyjęcia' przez ... całą resztę popula-
cji (która 'z braku laku', kompletnie nie rozumiejąc czym są świadome emo-
cje - wiecznie i czysto projekcyjnie podkłada pod te słówka nieustająco ją
dręczące (niczym najgorszy wrzód na d... lub produkty wszystkich perfumerii
w mieście na jednej gębie) 'nieopanowane objawienia' nieświadomych, post-
zwierzęcych instynktów).

Powód jest prosty - owa warstwa emocji/uczuć która w licznych cytatach jest
na ogół ujmowana jako "TOWARZYSZĄCA naukowemu myśleniu" - w istocie jest
SAMA W SOBIE tym 'naukowo właściwym' myśleniem. Bowiem to właśnie ona jest
właściwym MYŚLENIEM ABSTRAKCYJNYM. (Nie "towarzyszy" a _JEST_!) Nic zatem
dziwnego, iż bezemocjonalny ersatz myślenia PROWADZI NIEMALŻE NATYCHMIAST
DO całkowicie fałszywych wniosków, a ludzie, którzy nie nauczyli się my-
śleć w sensie Einsteina są z 'definicji' skazani na 'wiernopoddańcze' ko-
piowanie wzorców po 'autorytetach', bowiem NIE SĄ W STANIE ani ABSOLUTNIE
niczego samodzielnie poprawnie wymyśleć ani właściwie zrozumieć SYMBOLICZ-
NYCH przekazów właściwych twórców. I to nie wskutek popełniania dyskret-
nych błędów, które można by 'przy okazji' poprawić ale wskutek TOTALNIE
JAKOŚCIOWO błędnego sposobu myślenia i wnioskowania na _dowolny_temat_.

Masz w tym momencie dwie możliwości: albo dalej DZIECINNIE upierać się
'przy swoim' - popełniając dokładnie taki sam TOTALNY BŁĄD jak twoi bel-
frowie - tym samym coraz bardziej grzęznąc w kompletnych malinach albo...
wyrzucić _ABSOLUTNIE_WSZYSTKIE_ dotychczasowe skojarzenia wprost do śmie-
ci i zacząć od ZERA... tj. zrozumienia roli uczuć/emocji w myśleniu.

Możemy zacząć od wyświetlenia twojego rozumienia wyłącznie dwóch słówek:

1) Symbol
2) Abstrakt

Napisz jak je rozumiesz (bez słowników i tautologii!!!), a wykażę całkowi-
ty bezsens twoich interpretacji. I dopiero wtedy będziesz mógł zrobić na-
stępne, z początku maleńkie kroczki... w stronę sensu i rzeczywistego my-
ślenia abstrakcyjnego...
Poszukaj sobie sam cytatów w stylu: "Filozof stara się usłyszeć ECHA sym-
fonii wszechświata" [Nietzsche] i załóż, że warstwa abstraktu jest głębo-
ko ukryta pod grubą warstwą całkowicie fałszywych asocjacji instynktow-
nych, kulturowych, konkretnych, zwyczajowych, mnemotechnicznych i jakich
tylko sobie jeszcze chcesz, choćby typu "arytmetyka konia Hansa".
Dlatego podkreśliłem kluczowe słówko "ECHA" (u Einsteina: = np. "zaledwie
słaby odblask").

Umiejętność myślenia abstrakcyjnego nie ma nic wspólnego z popełnianiem
szkolnych rachunków 'na przedmiocie' kompletnie błędnie zwanym matematyką,
ale właśnie z nauczeniem się ignorowania tej grubej warstwy fałszywych
skojarzeń i docierania do głęboko ukrytej warstwy abstraktu. Skoro naj-
więksi najwyraźniej jak można mówią, że docieranie do niej jest niezwykle
trudne, bo wymaga najwyższej WRAŻLIWOŚCI myśli (czegoś zupełnie innego
niż CZYSTO INSTYNKTOWNEJ wrażliwości do 'zwierzątek', 'ślicznych' niemow-
laków, ładnych panienek/męskich macho, modnych bo 'cieszących oczy' ciu-
chów i nos perfum oraz tzw. 'ludzkiej krzywdy' itp.) to wyciągnij stąd
prosty wniosek, iż to, co wydaje ci się 'oczywiste i pewne' jest bez naj-
mniejszych wątpliwości pewną bzdurą/fałszywym pseudorozumieniem.

Chyba, że do swoich wniosków(/interpretacji stwierdzeń innych) dotarłeś
na drodze _niezwykle_subtelnych_, niewyobrażalnie pięknych i głęboko wcią-
gających przemyśleń. Każdy inny sposób wnioskowania jest fałszywy i złud-
ny, nawet w pozornie najprostszych i najbardziej 'niepodważalnych' spra-
wach. Właściwa nauka nie ma absolutnie niczego wspólnego z tzw. bystrością
umysłu i sprawnością rączek charakterystyczną dla... polityków, prestidi-
gitatorów, złodziei i akwizytorów towaru wszelkiej maści (w tym naukowego,
artystycznego i religijnego).

JeT.

P.S. To ty MUSISZ założyć, iż twoje interpretacje (dowolnie pewne) są błę-
dne, w przeciwnym razie nigdy nie będziesz w stanie zrozumieć poprawnych.
Dlatego też SAM je jak najstaranniej tu wypisz, ale nie uciekając się do
typowych uników i 'politycznej zręczności', bo zupełnie nie o to chodzi.

Ja _niczego_ na tym ani nie stracę ani nie zyskam, natomiast Ty możesz 'zy-
skać' co najwyżej bardzo złudny 'święty spokój' pozostając tym samym w kom-
pletnych malinach, które zafundowała ci ewolucja i podążające uformowaną
przez nią ślepą ścieżką (bardzo ekstensywnych i 'na krótkich nóżkach' złu-
dnych zysków) belfrostwo.

I nie popisuj się ilością przeczytanych książeczek i wykutych po innych
'absolutnych pewników', chyba że znalazłeś cokolwiek, co _rzeczywiście_
odpowiada (miast typowego bełkotu/bujania w obłokach) na poniższe pyta-
nia:

"Nie wiemy według jakiego planu ogólnego rozwija się proces twórczy,
jakie operacje intelektualne biorą w nim udział, jakie jest zróżnicowa-
nie funkcjonalne tych operacji oraz jaka jest rola towarzyszących proce-
sowi twórczemu stanów uczuciowych. Przede wszystkim jednak nie wiemy
najważniejszego: jaki jest mechanizm powstawania nowego pomysłu. To bar-
dzo duża dawka niewiedzy [...]." (E. Nęcka, 1987)

Byś nie miał najmniejszych wątpliwości to uprzedzę: Jedynie teoria, któ-
ra jasno i w oczywisty sposób w PEŁNI odpowie na WSZYSTKIE pytania, ja-
kie wypisał Nęcka może być (stać się) PRAWIDŁOWYM PARADYGMATEM PSYCHOLO-
GII.
Z braku takowej, wszystko co powstaje/ło jest totalnym bełkotem, a nie
jakąkolwiek nauką. Jedyne co jak dotąd jest naukowego w psychologii, to
dokładnie to, co jeszcze głęboko tkwi w filozofii i do poprawnego zrozu-
mienia wymaga umiejętności RÓWNIE doskonałego MYŚLENIA ABSTRAKCYJNEGO,
jak i cała filozofia. (Nie mylić z mechanicznym pseudorozumieniem filo-
zofii przez pierdol.ninki, które nomen omen jest jak i cała Ninka pier-
dolrozumieniem w imię hasła, że światem rządzi seks i szmal albo na od-
wrót.) Np. Fromm, Maslow i z pewnością wielu innych, których jak ognia
unika typowe 'profesjonalne' i akademickie psycholstwo (nie bez powodu
- najzwyczajniej w świecie nie jest w stanie poprawnie zrozumieć z tego
typu tekstów ani jednego słowa. A nawet jeśli cokolwiek rozumie, to i
tak taka forma nadaje się jedynie do INDYWIDUALNEGO SAMODOSKONALENIA i
niczego więcej - dokładnie tak samo jak cała filozofia - jest umiejętno-
ścią ZADAWANIA POPRAWNYCH pytań na które powinny odpowiadać na odpowied-
nim etapie rozwoju nauki szczegółowe. A ponieważ psychologia produkuje
jak dotąd miast 'inżynierów' psychiki (zdolnych sensownie budować i na-
prawiać _materię_psychiki_=umysł) same Dorrity, które nie są w stanie
odróżnić geniusza od psychicznie chorego, mam na myśli jej iście 'profe-
sjonalną' opinię o AE (nie mówiąc o całościowo curiozalnym wnioskowaniu
we wszystkich pomniejszych sprawach) to wprost znaczy, iż do właściwych
pytań (i odpowiedzi) jeszcze głęboko filozoficzna psychologia humanisty-
czna nie dotarła... (choć jest bardzo blisko... celu. Cała reszta zaś
tkwi w głębokich malinach... skoro omija szerokim łukiem pytanie o isto-
tę emocji - mimo podkreślania ich roli przez wszystkich ("jak jeden mąż")
wartościowych twórców i uczonych.)

Specjalnie dla ciebie a'propos tzw. narzędzi o które waść raczył był
zapytać się Evę:

<< Naturalnie, tak jak mówiąc nie można uniknąć posługiwania się
słowami, tak samo ucząc informatyka nie można uniknąć _posługiwa-
nia_się_narzędziami_. Ale _nie_uczy_się_tych_narzędzi_, nimi się tylko
posługuje! Czego więc trzeba uczyć przyszłych inżynierów oprogra-
mowania? Ano, wyłącznie rzeczy praktycznych, pamiętając zawsze,
że nie ma nic bardziej praktycznego niż dobra teoria.>>
[Prof. Wl. M. Turski, "Uczyć czy nie uczyć" ? PCKURIER 14/97, 3 lip-
ca 1997, str. 133 lub Message-ID: <01c02d33$19806200$0b01a8c0@jtt>]

Nota bene: Profesor jeszcze niezbyt jawnie zrozumiał, czym różni się
poprawnie zrozumiana dobra teoria od jej jedynie wytresowanej wersji,
dlatego w dalszym ciągu spod jego ręki wychodzą takie tłuki jak imć
Grzeca, które w wyścigu do głupoty zajmują nieustannie czołowe miejsca
na zmianę jedynie z Dorritami... Tylko krańcowy debil może uzasadniać
swój upór przy bezogonkowym kaleczeniu polskiego języka 'trudnościami
ponad wszelkie wyobrażalne możliwości' w opanowaniu pisania ogonków
przy pomocy klawiatury, a to jako pierwszy przykład z brzegu Mariuszek
raczył był nam pokazać. O machaniu wszystkim przed oczami papierem
toaletowym marki Mensa wspomnę wyłącznie półgębkiem, bo to być może za
trudne do zrozumienia, iż prawdziwa inteligencja nijak nie może zoba-
czyć inteligencji na papierze w charakterze uzupełnienia jej niedobo-
rów w mózgu...

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2001-01-27 11:29:50

Temat: Re: Znaczenie świadomych emocji. Było Re: przemoc w malzenstwie...
Od: "Coenve" <c...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Piękny tekst, na którego rozważenie powinienem poświęcić więcej czasu, gdyż
inaczej nie dam szansy mojemu umysłowi na zatopienie się w nim i tym samym
zrozumienie na właściwszym poziomie tez zawartych w wypowiedzi. Jednak
zaryzykuję.

Mam do zarzucenia jedno. W jak najbardziej słusznych zapędach do
wytłumaczenia innym, że emocje i inteligencja są nierozerwalnie związane, że
"prawdziwe" zrozumienie wymaga czegoś więcej niż operowania bazą wiedzy
złożonej z pustych w środku symboli, że "czucie" jest z natury emocjonalne
(i na marginesie znajduje się tutaj stwierdzenie, że bez emocji, takich czy
innych podejść i tak się nie da) zaprezentował Pan zbyt jednostronny punkt
widzenia. Jak dla mnie wyraźnie oddzielił Pan ogólną sprawność w
posługiwaniu się abstrakcyjnymi pojęciami, poruszania się w przestrzeni
zależności (czyli inteligencję rozumianą w kontekście testów właśnie Mensy)
od tego "twórczego przebłysku geniuszu" wynikającego z wrażliwości umysłu.

Nie mam wykształcenia psychologicznego, na miejscu więc będzie posłużeniu
się moją intuicją, opartą (jakże inaczej) na wszystkich moich szeroko
rozumianych doświadczeniach, która jest zdania, że w praktyce nie zdarza
się, aby ta czułość na drgania wszechświata i słyszenie jego echa była
oddzielona od bystrości umysłu rozumianej przyziemniej. Jeżeli już
odróżniamy od siebie te cechy działania umysłu powinniśmy pamiętać, że są to
jakby dwa aspekty spojrzenia na ten sam fenomen, wzajemnie się
uzupełniające.

Jeżeli z powodu pośpiechu mylnie zinterpretowałem myśl, przepraszam.
Coenve





› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-01-27 12:26:27

Temat: Re: Znaczenie świadomych emocji. Było Re: przemoc w malzenstwie...
Od: "Paker" <p...@k...net.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Jerzy Turynski" <j...@p...com> napisał w wiadomości
news:01c0884d$9bc03c20$0b01a8c0@jtt...
> Cześć !
>
> Nie mów o czymś, o czym nie masz najmniejszego pojęcia.
> Z twojej ZUPEŁNIE BŁĘDNEJ perspektywy kojarzysz intelekt z czystym,
> oderwanym od emocji IQ, bo tak ci, jako typowy DOGMAT, wklepali w gło-
> wę twoi belfrowie. Tymczasem jest zupełnie inaczej niż sądzisz.

Oczywiscie tutaj masz racje, ze emocje maja scisly zwiazek z procesami
poznawczymi i to jest fakt. Po co jednak zaczynac od razu mowe z "gory",
tonem tak patetycznym, jak Twoj.

Wracajac do watku... Poziom agresji zwiazany jest z cechami temperamentu i
osobowosci, te zwiazane sa ze stylami poznawczymi, a tutja chyba funcjonuje
intelekt, prawda?? [oczywiscie to pytanie retoryczne]


> Uważaj więc tym razem b. pilnie, odłóż na bok wszelkie dogmaty jakimi BEZ-
> MYŚLNE belfrostwo już zdążyło wytapetować ci mózg i dopiero z tej perspek-
> tywy _przeszukaj_literaturę_.

Pozbadz sie tej zalosnej maniery, bo swiadczy ona na niekorzysc tylko i
wylacznie Twojego intelektu.
Po prostu - by zrozu-

> mieć sens owych cytatów (tj. znaczenie emocji/uczuć w myśleniu) JUŻ trzeba
> umieć poprawnie myśleć.

Jak i w kazdym innym przypadku, jesli idzie o rozumienie tekstu...

> Powtórzę: jakakolwiek POPRAWNA praca myślowa (oczywiście przede wszystkim
> NAUKOWA i to w dowolnej dziedzinie) "WYMAGA ZANGAŻOWANIA UCZUCIOWEGO".

Do pewnego stopnia pewnie tak (zwiazek emocji z proc. pozn.) ale nie
przesadzajmy...

>
> Masz w tym momencie dwie możliwości: albo dalej DZIECINNIE upierać się
> 'przy swoim' - popełniając dokładnie taki sam TOTALNY BŁĄD jak twoi bel-
> frowie - tym samym coraz bardziej grzęznąc w kompletnych malinach albo...

Chyba masz jakies traumatyczne przezycia zwiazane, ze szkola... Moim belfrem
byl np. Necka, na ktorego powolujesz sie niejednokrotnie. Gosc jest jednym z
polskich guru, jesli idzie o jego badania nad tworczoscia i procesami
poznawczymi. Jesli uwazasz, ze wiara w jego autorytet jest OZNAKA
BEZMYSLNOSCI I ODMOZDZENIA, to zapoznaj sie z jego dorobkiem naukowym.

> Umiejętność myślenia abstrakcyjnego nie ma nic wspólnego z popełnianiem
> szkolnych rachunków 'na przedmiocie' kompletnie błędnie zwanym matematyką,

No, od czegos trzeba przeciez zaczac... Najpierw zdobywa sie wiedze, ktora
staje sie materialem do ksztaltowania w procesie tworczym...

>
> Chyba, że do swoich wniosków(/interpretacji stwierdzeń innych) dotarłeś
> na drodze _niezwykle_subtelnych_, niewyobrażalnie pięknych i głęboko wcią-
> gających przemyśleń.

Czytales cos Junga??? Zaden inny psycholog nie byl takim erudyta jak on i
nikt nie objasnia dynamiki osobowosci w tak piekny sposob... I co z tego? To
jest ciekawe, ale malo praktyczne, w porownaniu np. z "sucha" teoria Watsona
czy Skinnera, ktorzy porzucili piekny jezyk na korzysc precyzji naukowej i
nas wszystkich...

> "Nie wiemy według jakiego planu ogólnego rozwija się proces twórczy,
> jakie operacje intelektualne biorą w nim udział, jakie jest zróżnicowa-
> nie funkcjonalne tych operacji oraz jaka jest rola towarzyszących proce-
> sowi twórczemu stanów uczuciowych. Przede wszystkim jednak nie wiemy
> najważniejszego: jaki jest mechanizm powstawania nowego pomysłu. To bar-
> dzo duża dawka niewiedzy [...]." (E. Nęcka, 1987)

Ale wiemy np. ze poziom tworczosci powiazany jest z wymiarem psychotyzmu u
Eysencka. Psychotyzm to rowniez nieczulosc, brak empatii, agresywnosc, czy
gruboskornosc.

>
> Byś nie miał najmniejszych wątpliwości to uprzedzę: Jedynie teoria, któ-
> ra jasno i w oczywisty sposób w PEŁNI odpowie na WSZYSTKIE pytania, ja-
> kie wypisał Nęcka może być (stać się) PRAWIDŁOWYM PARADYGMATEM PSYCHOLO-
> GII.

Necka tworzy paradygmacie poznawczym i chwala mu za to.

> Z braku takowej, wszystko co powstaje/ło jest totalnym bełkotem, a nie
> jakąkolwiek nauką.

Zatem psychologia humanistyczna to belkot?? To przeciez inny paradygmat niz
poznawczy.

> wrót.) Np. Fromm, Maslow i z pewnością wielu innych, których jak ognia
> unika typowe 'profesjonalne' i akademickie psycholstwo (nie bez powodu
> - najzwyczajniej w świecie nie jest w stanie poprawnie zrozumieć z tego
> typu tekstów ani jednego słowa.

Nie doceniasz innych, a przeceniasz siebie. Prekursor psychologii
humanistycznej, czyli Adler, powiedzialby, ze jestes "rozpieszczonym
bachorem".


A ponieważ psychologia produkuje
> jak dotąd miast 'inżynierów' psychiki (zdolnych sensownie budować i na-
> prawiać _materię_psychiki_=umysł) same Dorrity, które nie są w stanie
> odróżnić geniusza od psychicznie chorego,

No skoro psychotyzm koreluje z tworczoscia, to czasem rzeczywiscie moga
pojawic sie problemy z adekwatna ocena czyjegos zachowania, i to nie tylko w
przypadku Dorritow.


> dlatego w dalszym ciągu spod jego ręki wychodzą takie tłuki jak imć
> Grzeca, które w wyścigu do głupoty zajmują nieustannie czołowe miejsca
> na zmianę jedynie z Dorritami...

Wyluzuj stary...

Tylko krańcowy debil może uzasadniać
> swój upór przy bezogonkowym kaleczeniu polskiego języka 'trudnościami
> ponad wszelkie wyobrażalne możliwości' w opanowaniu pisania ogonków
> przy pomocy klawiatury, a to jako pierwszy przykład z brzegu Mariuszek
> raczył był nam pokazać.

Chodzi o kodowanie... Jeden bedzie mial tekst z ogonkami, a drugi z
hieroglifami...

--
A. S.
ICQ: 93514181



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-01-27 13:42:58

Temat: Re: Znaczenie świadomych emocji. Było Re: przemoc w malzenstwie...
Od: "Renaldo" <r...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

> Z twojej ZUPEŁNIE BŁĘDNEJ perspektywy kojarzysz intelekt z czystym,

A kimze ty jestes czlowieku, ze oskarzasz innych o posiadanie "zupelnie
blednej perspektywy"? Jesli zalozyles na nos czerwone okulary i widzisz
swiat na czerwono, to uwzasz zaraz, ze wszyscu ludzie ktorzy go tak nie
postrzegaja - maja "zupelnie bledna perspektywe"?

> oderwanym od emocji IQ, bo tak ci, jako typowy DOGMAT, wklepali w gło-
> wę twoi belfrowie.

Widze, ze dolowanie rozmowcow - to twoja specjalnosc - biedny czlowieku.

> Tymczasem jest zupełnie inaczej niż sądzisz.

Acha - bo musi byc koniecznie tak, jak ty sadzisz. Ach coz to za buta!

> Uważaj więc tym razem b. pilnie, odłóż na bok wszelkie dogmaty jakimi BEZ-
> MYŚLNE belfrostwo już zdążyło wytapetować ci mózg i dopiero z tej perspek-
> tywy _przeszukaj_literaturę_.

Widze czlowieku, ze masz olbrzymie, nie podleczone kompleksy, skoro madrosci
w drugum czlowieku dostrzec nie potrafisz, ajedynie same dno i glupote. Jak
moze kulturalny czlowiek powiedziec o kims, ze ma "wytapetowany umysl"?
Czyzbys rzucal jakies projekcje wlasnego umyslu na swego rozmowce?

> osób poniżej pewnego progu rozwoju intelektualnego. Po prostu - by zrozu-
> mieć sens owych cytatów (tj. znaczenie emocji/uczuć w myśleniu) JUŻ trzeba
> umieć poprawnie myśleć.

No a jedynym poprawnie myslacym jest imc Jerzy Turynski, a gdyby sie ktos
odwazyl myslec inaczej - to zapene cymbal, durem i kretyn. Nieprawdaz?

> Poszukaj sobie sam cytatów w stylu: "Filozof stara się usłyszeć ECHA sym-
> fonii wszechświata" [Nietzsche]

Ac wiec imc Jerzy wpada w megalomanie nadczlowieczenstwa! teraz juz wszystko
zrozumiale. Uwaga: on bedzie wszystkich traktowal z gory, jak bydlo. Bo on
jest Ubermensch!

> Byś nie miał najmniejszych wątpliwości to uprzedzę: Jedynie teoria, któ-
> ra jasno i w oczywisty sposób w PEŁNI odpowie na WSZYSTKIE pytania, ja-
> kie wypisał Nęcka może być (stać się) PRAWIDŁOWYM PARADYGMATEM PSYCHOLO-
> GII.
> Z braku takowej, wszystko co powstaje/ło jest totalnym bełkotem, a nie
> jakąkolwiek nauką.

A zatem wszyscy psycholodzy to durnie i kretyni a jedynie Turynski geniusz
nie rozpoznany!

> Jedyne co jak dotąd jest naukowego w psychologii, to
> dokładnie to, co jeszcze głęboko tkwi w filozofii i do poprawnego zrozu-
> mienia wymaga umiejętności RÓWNIE doskonałego MYŚLENIA ABSTRAKCYJNEGO,
> jak i cała filozofia. (Nie mylić z mechanicznym pseudorozumieniem filo-
> zofii przez pierdol.ninki, które nomen omen jest jak i cała Ninka pier-
> dolrozumieniem w imię hasła, że światem rządzi seks i szmal albo na od-
> wrót.)

I znow pan Turynski daje upust swoim kompleksow, a ze byc moze jego
psychologiczne kontakty z PANIAMI nie wychodza mu zbytnio, no to cala zolc
wylewa na biedna Ninke.
Mnie sie na przyklad nie podoba, ze Ninka zbytnio uwielbia Nietzsche'ego,
ale nie przeszkadza mi to w czytamniu z wielkim zainteresowaniem jej postow.
A gdybym chcial sie koniecznie na niej "wyzyc", napisalbym do niej na priva
najpierw i dal upust swoim pretensjom, a nie wypisywal publicznie takie
slowa jak wypisales powyzej. Bo to znaczy juz nie tyle o podstawowym braku
kultury, co o zwyklym chamstwie raczej. I pzrykro mi to mowic, bo sadzilem,
ze takich slow nie wypowiem nigdy.

> Np. Fromm, Maslow i z pewnością wielu innych, których jak ognia
> unika typowe 'profesjonalne' i akademickie psycholstwo (nie bez powodu
> - najzwyczajniej w świecie nie jest w stanie poprawnie zrozumieć z tego
> typu tekstów ani jednego słowa.

Tylko psychol widzi w otaczajacym go swiecie wielu psycholi, a ludzie z
zakladow psychiatrycznych przekonani sa swiecie, ze wiekszosc ludzkosci to
wariaci. I we mnie musi troche chama siedziec we wnetrzu, skoro twoje
epitety osmielilem sie chamstwem nazwac.

> nim etapie rozwoju nauki szczegółowe. A ponieważ psychologia produkuje
> jak dotąd miast 'inżynierów' psychiki (zdolnych sensownie budować i na-
> prawiać _materię_psychiki_=umysł) same Dorrity, które nie są w stanie

O! Kolejna ofiara Turynskich kompleksow! A coze ci to Dorrit zawinila?
Kobieta a sie madrzy? Nieprawdaz? A ty nie lubisz przemadrzalych kobiet, bo
masz zapewne jakies na tym punkcie urazy.....

> poprawnie zrozumiana dobra teoria od jej jedynie wytresowanej wersji,
> dlatego w dalszym ciągu spod jego ręki wychodzą takie tłuki jak imć
> Grzeca, które w wyścigu do głupoty zajmują nieustannie czołowe miejsca
> na zmianę jedynie z Dorritami...

O! I facetowi tez sie oberwalo. Pewnie jawnie popieral tamte dwie
niebogi.....

>Tylko krańcowy debil może uzasadniać

A czy istnieje ktos w swiecie Turynskiego, ktory by nie byl krancowym
debilem?

Rinaldo
- najwiekszy chyba w swiecie Turynskiego debil i kretyn (o ile Turynski go
na ten piedestal raczy awansowac).





› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-01-27 22:06:03

Temat: Re: Znaczenie świadomych emocji. Było Re: przemoc w malzenstwie...
Od: "Renaldo" <r...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

> Piękny tekst, na którego rozważenie powinienem poświęcić więcej czasu,

Mowisz to powaznie? Podoba ci sie, gdy ktos ubliza i wyzywa od kretynow
dyskutantow i dyskutantki?

Rinaldo


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-01-27 23:00:32

Temat: Re: Znaczenie świadomych emocji. Było Re: przemoc w malzenstwie...
Od: "Coenve" <c...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

> > Piękny tekst, na którego rozważenie powinienem poświęcić więcej czasu,
>
> Mowisz to powaznie? Podoba ci sie, gdy ktos ubliza i wyzywa od kretynow
> dyskutantow i dyskutantki?
>
> Rinaldo
>

Inaczej. Gdy przeczytałem tekst aspekty personalne nie zwróciły mojej uwagi.
Rzeczywiście mogę uznać, że J.T. mógł powstrzymać wodze swojej zjadliwości,
jednak zwróć Ty uwagę, że a) pewna forma została jednak zachowana b)
"wyzwiska" stanowią tylko tło samego rozumowania, które jak dla mnie jest
dość rozsądne.

Moim osobistym faworytem postu "wyzwiskowego" jest odpowiedź JamesaBonBusha
do !!!ERICHA FROMA!!!. Jak to zobaczyłem myślałem, że spadnę z krzesła.
Oczywiście tylko dlatego, że w oczach mi stanęło (uwaga, cytuję!) "Co ty w
mordę pierdolony bambusie, w huja sobie lecisz czy się z własnym kutasem na
łby zamieniłeś?! To ja się kurwa pytam co jest!" czy też "To huj ci w dupę,
stary! To ja tu na deszczu, wilki jakieś..." z pewnego filmu, którego
rozponanie nie powinno chyba być trudne- dla kogoś kto widział. ;-)

Oczywiście stan psychiczny JamesaBonBusha już mojej wesołości nie budzi.
Raczej uśmiech politowania.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-01-27 23:09:52

Temat: Re: Znaczenie świadomych emocji. Było Re: przemoc w malzenstwie...
Od: "Coenve" <c...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

I w sumie jeszcze jedno.

Z punktu widzenia to Ty wykazałeś się małą tolerancją. Różni ludzie
wypowiadają się w różny sposób. Porównując "zupełnie błędną perspektywę" ze
stwierdzeniem, że to "wierutna bzdura jest" porównanie wypada na korzyść
tego pierwszego. Człowiek przekonany do swoich racji nie musi za każdym
razem stwierdzać, iż "jego zdaniem", "a w ogóle to może się mylić lecz". Ma
również prawo do irytacji, jak każdy inny, szczególnie gdy rozmówca wykazuje
się niezwykłą upartością w połączoneniu ze znikomą wiedzą. Co prawda nie
znam kontekstu tamtej dyskusji, lecz tak właśnie mogło być.

Jak dla mnie (nie muszę się ubezpieczać, lecz mogę) reprezentujesz Rinaldo
postawę, iż każdy ma swój świat (tu zgoda), każdy ma prawo do własnego
zdania (znów zgoda), i że zdanie każdego jest tak samo wartościowo
(ewidentna niezgoda). Jak już mówiłem- Ty masz rację, ja mam rację, jest
cool, idziemy spać.

Branoc.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-01-28 01:31:24

Temat: Re: Znaczenie świadomych emocji. Było Re: przemoc w malzenstwie...
Od: "Wicio" <s...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


[ciach]



Samouwielbienie przemawia przez pana turynskiego.
Napisal duzo, napisal "ladnie"....niestety glupio.
Patos, buta, arogancja i glupota, pala w oczy czytajacego.
Zal i smutek nad kalectwem intelektualnym i zarozumialstwem mosci pana
turynskiego.
Znalazl sie jeszcze jeden glosiciel jedynej slusznej racji...ehhh, pozostalo
tylko westchnac.

Witja.



"Mówiąc tysiąc słów, nie sposób sobie nie zaszkodzić"





› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-01-28 12:13:15

Temat: Re: Znaczenie świadomych emocji. Było Re: przemoc w malzenstwie...
Od: "... z Gormenghast" <p...@p...promail.pl> szukaj wiadomości tego autora

Witam.

Najwspanialszym narzędziem rozwoju jest w Naturze proces KUMULACJI.
Jest on tak naturalny, że czasem trzeba wstrząsu, szoku, aby go dostrzec i docenić.
A polega na oczywistej zdawałoby się zdolności rozumu do retrospekcji,
przemyśleń dotyczących minionego czasu i towarzyszących mu wydarzeń wraz
z konstruktywnym wyciąganiem wniosków i budowaniem gmachu własnego
światopoglądu.
Pośpiech narzucany bezwzględnie przez samą różnorodność otoczenia nie
sprzyja dobremu i skutecznemu "trawieniu myśli". A umysł jest tylko wtedy
"zdrowy", gdy potrafi sprawnie odróżniać strawne od niestrawnego, potrzebne
od niepotrzebnego, i uruchamiać we właściwym momencie wewnętrzną spłuczkę,
całkiem podobną do klozetowej.

Słowo "zdrowy" ujmuję w cudzysłów, gdyż w tym przypadku nie ma i nie powinno
być ścisłego określenia zdrowia. Są natomiast fakty polegające na tym, że współżyją
i współistnieją koło siebie osobniki o pełnym spektrum różnorodnych cech
osobowościowych, preferencji poznawczych, oraz zdolności do kumulacji i sprawnego
wydalania niestrawnych dla danej psychiki produktów. W tym świetle oczywiste jest,
że to, co dla jednych JEST bezcennym skarbem intelektualnym, w przekonaniu innych
JEST odpadem.
Gdy wszyscy, jako obserwatorzy i uczestnicy zderzamy się z takim faktem, pierwszą
reakcją każdego umysłu jest porównanie widzianego obrazu do zapisanych w nim
wzorców i schematów. I im płytsza jest skumulowana baza światopoglądowa danej
osoby, tym bardziej spontaniczne, nerwowe i równocześnie skrajne reakcje.

Forum grupy dyskusyjnej jest dobrem publicznym. Forum tej grupy dyskusyjnej jest
tym bardziej cenne, że daje możliwość obserwacji i uczenia się nie tylko w obszarze
konkretnego, wąskiego pasemka nauki (lub pasji), ale równocześnie jest żywym
laboratorium pełnym naturalnych eksponatów, kłębiących się pod szkiełkiem
i pęsetą pana Boga.
I nie pomogą tu pobożne życzenia dotyczące zawężenia poruszanej problematyki do
ściśle naukowej. Forum było, jest i będzie tworem wspólnoty, co wcale nie oznacza,
że uśrednionym, objętym marazmem, niepodatnym na wpływy i nie ewoluującym.

Wniosek stąd jest jeden - mogą istnieć cele, które dla wielu osób będą celami
wspólnymi. Ergo - istnieją wartości wspólne dla sporej części dyskutantów.
Określenie jakie to są wartości napotyka już jednak na opór, gdyż wymaga spojrzenia
na całość zagadnienia z o wiele szerszej perspektywy, niż dostępna ogromnej części
dyskutantów. Wymaga rozróżnienia, co stanowi partykularny interes, a co leży
w interesie wspólnoty takiej, jaka ona FAKTYCZNIE jest. A to nie jest zadanie dla
studentów, goniących w pośpiechu za układaniem cegiełek (tapet) we własnych
umysłach, zgodnie z aktualnymi programami szkolenia. Nie jest to również zadanie
dla psychologa, traktującego swe gościnne występy - jak się należy domyślać -
relaksacyjnie.

I w tym właśnie tkwi źródło dyskomfortu towarzyszące wielu emocjonalnym
wypowiedziom, maskowanym mniej lub bardziej skutecznie, świadomie lub
nieświadomie przez tapety jakie nosimy we własnych głowach. Niemożność
objęcia własnym umysłem CAŁOŚCI - jest cechą naturalną dla całej populacji.
Tak samo naturalna może być zdolność do refleksji, weryfikacji i kumulacji.
Niestety już nie dla wszystkich.


Tym, co dotrwali do tego miejsca w oczekiwaniu, czy jestem "za" czy "przeciw"
poglądom Jerzego radzę, aby chwycili jak najszybciej uchwyty spłuczek
klozetowych we własnych umysłach.
Ponad to, co zamierzam powiedzieć, posłużę się metodyką barego...;),
na którą reakcje bywają bardzo alergiczne.

Na pierwszy tekst Jerzego Turyńskiego natknąłem się ~ półtora roku temu. Daleki
wówczas byłem do zabierania głosu w ogóle. Ale już wówczas wyłowiłem z gęstwiny
słów i cytatów ŚWIATŁO zmuszające do refleksji. Po pewnym czasie zrozumiałem,
na czym ono polega i jak oddzielać je od nieuniknionego szumu powstającego
subiektywnie w każdym z czytelników, na skutek odmienności wzorców i schematów
do jakich przyzwyczaja nas permanentnie życie w świecie płaszczaków.
A tak rzeczywiście jest. Wszystko co nas otacza, ze względu na konieczność
porozumiewania się, wymaga nazwania i oznaczenia. Ale to, jakimi symbolami i znakami
się posługujemy, jest już wypadkową bardzo wielu zróżnicowanych czynników -
i JAKO WYPADKOWA dalekie jest od tego, co jest dostępne nielicznym. Stąd
właśnie tak często Jerzy powołuje się na Einsteina czy innych myślicieli
wybiegających
PONAD przeciętność. Problem więc polega na tym, że "przeciętność" zawsze zareaguje
alergicznie, odrzuceniem, na coś, co jest dla niej niezrozumiałe. Z drugiej strony
nie da się
osiągnąć stanu, aby NIEPRZECIĘTNOŚĆ stała się nagle dostępna wszystkim jako
nowy rodzaj tapety mózgowej. Istnieje więc stały poziom dysonansu poznawczego
w odniesieniu do tego co mówi Jerzy Turyński - niemniej stale można mieć nadzieję,
że znajdzie się kilka jednostek, które KUMULUJĄ we właściwy sposób wszystkie
dostępne sobie informacje. I dlatego dziękuję Jerzemu Turyńskiemu za jego trud -
jest to trud niewątpliwie integrujący zaledwie kilka osób z tej grupy, ale w procesie
rozwoju - niezbędny.


Serdeczności
S. Alfred zresztą...
~~~~~~~~~~~~
Napisano pod wpływem artykułu:
Jerzy Turynski - news:01c0884d$9bc03c20$0b01a8c0@jtt...
=========================================


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-01-28 12:52:03

Temat: Re: Znaczenie świadomych emocji. Było Re: przemoc w malzenstwie...
Od: "Renaldo" <r...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

Nie masz racji. Wypowiedz jest wtedy cenna - kiedy tresci odpowiada rowniez
forma. Sama tresc ale zle podana - jest niestrawna. Czy zjdalbys kotlet
podany na brudnym talerzu, nieumytym, tlustym, z wlosami i muchami oraz
roznym robactwem po nim chodzacym? No chyba ze bylbys baaaaardzo glodny.
Czytalem niezbyt dawno kilka ksiazek popularnonaukwych, w ktorych znani
fizycy dzielili sie swoimi odczuciami i przemysleniami jakie towzrzysly im
na drodze poznawania praw dotyczacych struktury wszechswiata i mikroswiata.
Okazalo sie, ze wszedzie olbrzymie znaczenie miala estetyka. Kiedy jakies
prawo bylo PIEKNE i podobalo sie uczonym , wtedy kierowano teleskopy lub
mikroskopy w odpowiednie miejsca i dokonywano odkrycia. Bo w przyrodzie jest
zawarte piekno.
Teoria grup w algebrze abstrakcyjnej jest tak piekna sama w sobie i tak
porywajaca, ze w przyrodzea MUSIALY znalezc sie zjawiska, ktore mozna bylo
opisywac za pomoca tej wlasnie teorii. Nowe czastki elementarne wykryto
wlasnie dzieki tej wysoce abstrakcyjnej teorii grup.
Jesli wiec ktos podaje mi smierdzace zepsute mieso, ale zaplesniale na
talerzu jadlo - to ja to wyrzucam.
Strawa imc Pana Turynskiego byla wlasnie taka. Smierdzaca, stara i
zaplesniala. Nie nadajaca sie do jedzenia. Dlatego wyrzucilem ja do klozetu.
Jesli nauczy sie lepiej przyrzadzac swoje potrawy - wtedy skosztuje.

Rinaldo
PS. Jakze zdumial sie KOPERNIK kiedy nagle odryl, ze jesli usadzimy Slonce w
srodku, a planetom rozkazemy krazyc wokol niego, wowczas dziekie i zwariwane
ruchy planet na niebie, zwane EPICYKLAMI zostana zastapione przepieknymi
KOLAMI, (pozniej Kepler zamienil je na ELIPSY).





› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

psycholog w warszawie
Terapia
sny
Skala Panns
Panss

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »