Witam, mam pytanie. Neurolog polecil mi zrobienie badania odcinka szyjnego,
nie byl jednak w stanie okreslic jakie dokladnie badanie powinienem wykonac.
Na poczatku powiedzial, ze rezonans, potem, ze wystarczy rtg, nastepnym
razem zmienil zdanie na usg a teraz mowi, ze konsultowal sie z innym
lekarzem i chyba ten rtg bedzie najlepszy. Ja juz glupieje, bo jesli lekarz
nie wie, to skad niby ja mam wiedziec co mam sobie zrobic. Dlatego zwracam
sie z prosba do Was - moze ktos mial podobny problem, lub znajduje sie tu
lekarz ktory bedzie bardziej zorientowany niz ten moj. Juz tlumacze o co
chodzi konkretnie - do neurologa trafilem z powodu zawrotow glowy i lekkich
omdlen. Wczesniej badalem serce, robilem tomografie, krew i wszystko wypadlo
ok. Neurolog znalazl na mojej szyji (widoczne zreszta bardzo) zgrubienie w
prawej tylnej czesci. Mam to juz od niepamietnych czasow i jest to
prawdopodobnie miesien, ktory rozwinal sie bardziej niz ten po lewej stronie
szyji. Neurolog wlasnie tutaj upatruje przyczyny moich dolegliwosci i
zasugerowal, ze trzeba sprawdzic co to jest. Czy rzeczywiscie miesien, czy
moze jakas torbiel, czy stary krwiak itp. I tutaj wlasnie powstal problem z
badaniem jakie nalezy wykonac. RTG szyji mialem juz robione z racji
przeswietlania kregoslupa szyjnego. Wtedy nie znaleziono niczego za
wyjatkiem lekkiej skoliozy, ale w/g lekarza nie stanowi to zadnego problemu.
Neurolog wie o tym badaniu, ale dalej gada swoje. I badz tu madry...

Pozdrawiam i dziekuje za wszelkie opinie,
K