| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2003-08-08 10:50:02
Temat: dylematy po 7Mam problem, z którym nie mogę sobie poradzić sama. Od kilku miesięcy nie
potrafimy się dogadać z P. Oto charakterystyka:
Płeć moja: K
Płeć partnera: M
Lata znajomości: 7
Małżeństwo: 5
Lata 'tłuste': 5,5
Lata 'nieco odtłuszczone': 1
Lata ?: 0,5
Objawy: brak czułości, słów, powolne oddalanie się, wymówki, pretensje,
milczenie rozrywające bębenki itp.
Terapia: brak
Pytania: czekam, odpowiem, potrzebuje pomocy.
A
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
2. Data: 2003-08-08 11:29:13
Temat: Re: dylematy po 7gooshy napisał(a):
> Oto charakterystyka:
> Płeć moja: K
> Płeć partnera: M
oraz:
> To moj pierwszy raz :) i chcialem sie przyiwitac.
^^^^^^^^^^
To kto Ty właściwie jesteś? Chłop czy baba?
Pozdrawiam,
Nela
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
3. Data: 2003-08-08 12:18:58
Temat: Re: dylematy po 7
> To kto Ty właściwie jesteś? Chłop czy baba?
> > Płeć moja: K
> > Płeć partnera: M
K jak kobieta pewnie..... ;)
pzdr,
Kinga
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
4. Data: 2003-08-08 12:47:24
Temat: Re: dylematy po 7A próbowaliście z mężem tak po prostu przełamać tę ciszę, usiąść i
pogadać...ja z mężem zawsze stosujemy taką "terapię oczyszczającą" - mamy
zasadę, że gdy jest tak jak nie powinno między nami, siadamy i zaczynamy
rozmawiać, godzinę, dwie, całą noc...znajdujemy i przyczynę i lekarstwo na
to co między nami złe....według mnie za długo zwlekaliście z postawieniem
diagnozy i rozpoczęciem terapii....eskalacja zjawiska przez "nieco
odtłuszczony rok" doprowadziła w końcu do oddalenia, obcości i niechęci (lub
obojętności) między Wami..
próbujcie ratować związek - albo sami sobie pomożecie wyjaśniając wszystko,
rozmawiając o swoich uczuciach, oczekiwaniach, rozczarowaniach....albo
pozostaje tylko oddać się w ręcę specjalisty (np. psycholog rodzinny).
życzę powodzenia :)
Kinga
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
5. Data: 2003-08-08 13:04:46
Temat: Re: dylematy po 7Z mężem starałam się rozmawiac od chwili kiedy zauważyłam jakieś dziwne
oznaki . Jestem osoba otwarta i wyznaję zasadę, że lepiej powiedzieć od razu
co mi nie pasuje, co powinno sie zmienić, niż tłamsić to w sobie nie wiadomo
jak długo.
Strałam sie rozmawiać, ale jeśli współrozmówca nie chce..... co wtedy.
Probowałam zaproponować pójście do fachowca, po czym usłyszałam tekst w
stylu; "nie potrzebuję pomocy, bo umiem sobie sam radzić z problemami".
Chyba jednak nie umie skoro dzieje sie jak się dzieje. Chce to ratowac i
chwytam sie wszystkich możliwych argumentów, ale to NIE DZIAŁA.
A.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
6. Data: 2003-08-08 13:23:25
Temat: Re: dylematy po 7
Użytkownik "gooshy" <g...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:bh071j$cmd$1@uranos.cto.us.edu.pl...
> Strałam sie rozmawiać, ale jeśli współrozmówca nie chce..... co wtedy.
Niekoniecznie nie chce...czasami jest tak że sie nie potrafi mówic o
uczuciach ,o problemach.A wtedy trzeba znaleźć inna droge by dotrzec do
siebie.Wiem o tym bo uczyliśmy sie tego dośc długo.Możesz mi wierzyć ,wiele
cichych dni przezyliśmy i niewyjasnionych spraw bo nie potrafilismy ze soba
rozmawiac.
> Probowałam zaproponować pójście do fachowca, po czym usłyszałam tekst w
> stylu; "nie potrzebuję pomocy, bo umiem sobie sam radzić z problemami".
Nie kazdy potrafi uzanc wyzszość fachowców...
> Chyba jednak nie umie skoro dzieje sie jak się dzieje. Chce to ratowac i
> chwytam sie wszystkich możliwych argumentów, ale to NIE DZIAŁA.
Nie poddawaj sie,próbuj rozmawiac ale wyczekaj momenty kiedy bedzie naprawde
miło.....lub pisz meile ,ale nie napadaj w nich na niego a tylko staraj sie
mówić o problemie.Jest wtedy łatwiej powiedziec o co nam chodzi,bez emocji
jakie towarzysza rozmowie w cztery oczy.
Zycze wytrwałości
> A.
--
~ Jola ~
<Mów, co masz do powiedzenia, a nie to, co powinieneś>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
7. Data: 2003-08-08 14:01:32
Temat: Re: dylematy po 7może - jeśli mąż nie chce aktywnie uczestniczyć w rozmowie - spróbuj metodą
zadawania pytań zamkniętych (odpowiedź jego to "tak" lub "nie") naszkicować
sobie profil problemu....pytaj : "czy masz kogoś", "czy masz problemy w
pracy", "czy już mnie nie kochasz" etc...tylko bez napaści słownych, ale
spokojnie i rzeczowo...
To dziwne, że mąż wcale nie chce rozmawiać...może zastosuj jakiś wstęp w
stylu: ani mi ani Tobie pewnie nie jest dobrze z tą ciszą...obydwoje się
świadomie męczymy...nie lepiej jakoś rozwiązać nasz problem, wyjawić
najgorszą prawdę i jakoś się do tego ustosunkować zamiast tak tkwić w tym
bagnie, w którym już zresztą głęboko siedzimy...
Skoro mąż unika konfronracji ze specjalistą, ponieważ czuje ,że potrafi
sobie radzić z problemami, ma teraz pole do popisu...macie nie lada problem,
który trzeba rozwiązać a przynajmniej dociec powodów (kochanka, znudzenie
związkiem, wypalenia z powodu pracy), a nie chować głowę w piasek...
pzdr,
Kinga
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
8. Data: 2003-08-08 14:22:26
Temat: Re: dylematy po 7
"Kinga" <k...@w...pl> wrote in message
news:bh0ahh$ehn$1@nemesis.news.tpi.pl...
> może - jeśli mąż nie chce aktywnie uczestniczyć w rozmowie - spróbuj
metodą
> zadawania pytań zamkniętych (odpowiedź jego to "tak" lub "nie")
naszkicować
> sobie profil problemu....pytaj : "czy masz kogoś", "czy masz problemy w
> pracy", "czy już mnie nie kochasz" etc...tylko bez napaści słownych, ale
> spokojnie i rzeczowo...
A może lepsze efekty da stawianie pytan otwartych.
Jak oceniasz ubiegły rok?
Jak wyobrażasz sobie naszą przyszłość.
Dodatkowo należałoby zastosować metodę obejśc blokad.
Polega to na tym aby budować pytania hipotetyczne.
Gdybyś mógł poprosić mnie dowolna rzecz na świecie, o oc byś poprosił.
Gdybyśmy wygrali fortunę co byśmy z nią zrobili.
oczywiście należy obejśc to zastrzeżenie które rozmówca stawia.
Wyobraź sobie , że to ................ (jest tak on chce) to co byśc jescze
chciał zmienić w naszym związku.
Niezbędne jest tez potwierdzanie, tego czy się dobrze zrozumiało.
Czy dobrze zrozumiałam że nie podoba Ci się że w zbyt wybuchowy sposób
wypowiadam sie na Twój tema.
Czy dobrze zrozumiałam, że cierpisz z powodu mojej częstej krytyki.
Powiedziałeś że czujesz że w naszej sypialni powiało nudą, czy to Cie
męczy.
Pozdrawiam
Jacek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
9. Data: 2003-08-08 14:25:28
Temat: Re: dylematy po 7
"gooshy" <g...@p...onet.pl> wrote in message
news:bh071j$cmd$1@uranos.cto.us.edu.pl...
> Z mężem starałam się rozmawiac od chwili kiedy zauważyłam jakieś dziwne
> oznaki . Jestem osoba otwarta i wyznaję zasadę, że lepiej powiedzieć od
razu
> co mi nie pasuje, co powinno sie zmienić, niż tłamsić to w sobie nie
wiadomo
> jak długo.
Mówienie tego co mi nie pasuje nie zawsze jest tym co ludzie cenią,
bardzo ważna jest forma, wtedy tressci są zupełnie inaczej przyjmowane.
Jeśli masz przyjaciólkę, która mówi prawdę, zapytaj ją czy nie nadwyreżasz
bezspośredniości
i zamiast pomagać ranisz ludzi.
> Strałam sie rozmawiać, ale jeśli współrozmówca nie chce..... co wtedy.
> Probowałam zaproponować pójście do fachowca, po czym usłyszałam tekst w
> stylu; "nie potrzebuję pomocy, bo umiem sobie sam radzić z problemami".
> Chyba jednak nie umie skoro dzieje sie jak się dzieje. Chce to ratowac i
> chwytam sie wszystkich możliwych argumentów, ale to NIE DZIAŁA.
Coś mi się zdaje że ma powazny problem, ale wstyd nie pozwala mu się do tego
przyznać.
Taki stan wcześniej czy później skończy się dla Waszego związku źle.
Czy on zawsze był taki małomówny ?
Pozdrawiam
Jacek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
10. Data: 2003-08-08 14:39:38
Temat: Re: dylematy po 7
> A może lepsze efekty da stawianie pytan otwartych.
takie podobno odpadają - jej mąż nie bardzo chce współpracować....
> Gdybyś mógł poprosić mnie dowolna rzecz na świecie, o oc byś poprosił.
> Gdybyśmy wygrali fortunę co byśmy z nią zrobili.
wydaje mi się, że facet jest zmęczony związkiem oraz przy takiej kondycji
psychicznej, jaką obecnie mają obydwoje, osobiście raczej bym nie zaczęła od
zachęty do takiego fantazjowania. Mój mąż na podobne zabiegi zagajenia
rozmowy pewnie by usłyszał odpowiedz: czy Ty nie masz teraz póki co
większych problemów?
Według mnie najpierw trzeba konsekwentnie z Twojej strony (bez płaczu,
jęczenia i dramatyzowania, ale rzeczowo i konkretnie - panowie na to
chętniej idą niż na babskie histeryzowanie) zachęcić do opracowania
solidnych podstaw do dalszych "uzdrawiających" związek rozmów (okreslić
problem, stosunek partnera do niego - chęć rozwiązania/ tu-mi-wisizm/ brak
postrzegania problemu) i konkretnie go rozwiązać....a plany wydania wygranej
fortuny snuć już w przyjaznej i serdecznej atmosferze...póki co niechcący
można się dowiedzieć: tak kochanie, tę fortunę to bym wydał na psychiatrę
dla Ciebie ;)
> Czy dobrze zrozumiałam że nie podoba Ci się że w zbyt wybuchowy sposób
> wypowiadam sie na Twój tema.
> Czy dobrze zrozumiałam, że cierpisz z powodu mojej częstej krytyki.
to już chyba zostało ustalone, po co ponownie i niepotrzebnie znów
wprowadzać napięcie mało konstruktywnymi i banalnymi gadkami rodem z nowel
argentyńskich (przepraszam, ale tak mi się kojarzy)....
pzdr,
Kinga
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |