Data: 2003-08-14 13:13:19
Temat: eTaTek zakochany w... tatusiostwie. Było: Re: Sieroctwo...
Od: "Jerzy Turynski" <j...@p...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
starsza <s...@w...poczta.onet.pl>
napisała w news:bheerf$shn$1@news.onet.pl...
>
> Użytkownik "eTaTa" <e...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> news:bheed2$ro3$4@news.onet.pl...
>
> > Ty sprawdź, czy Ci coś nie dynda pomiędzy nogami?
> > To może być pisiurek :-)))
>
> a co tam mam se sprawdzać... toż wiem przeca....
> ale dynda tylko ociupinkę:)
>
> > Czy ja mogę nominować ten post?
>
> :)
> naprawdę uwazasz, że to zozumowanie jest ok?
>
> starsza, chtura skromnie spuszcza oczka....
> ale wcale nie po to, żeby sprawdzic czy dynda...;)
Niestety starsza... owe zozumowania są bzdety m-ki Panu
Bogu pokrywkę a diabłu... cały środek.
A eTaT po prostu klasycznie kompletnie zgłupiał 'od tej'
Małej.
Porwanie emocjonalne i zero rozumu, zero poprawnej EMPATII.
GOŁE INSTYNKTY... A to wróży "zdrową, normalną merytorycznie
uzasadnioną procedurę wychowawczą" kolejnego mniej lub bar-
dziej 'medialnie okazałego'... szympansa.
Poczytajcie sobie np. taki wątek:
From: "BasiaP" <b...@p...onet.pl.bez.reklam>
Newsgroups: pl.soc.dzieci
Subject: "trudne" słowa - jak tłumaczyć 6-latkowi?
Date: Fri, 18 Jul 2003 15:26:17 +0200
Message-ID: <bf8shn$4p5$1@news.onet.pl>
To nieco lepszy wątek do (prób jak zwykle) wytłumaczenia,
"o co biega". Nie ma w nim ani cienia poprawnej odpowiedzi.
Tak samo jak w waszych "z Małą".
A DOKŁADNIE JAKA JEST TREŚĆ poniższego, Starsza ?
Kahil Gibran "On Children"
Wasze dzieci nie są waszymi dziećmi.
To synowie i córki życia, powołane dla niego samego.
One nie są z was, lecz tylko przez was.
I mimo, że są z wami, nie należą do was.
Możecie je obdarzyć waszą miłością, ale nie waszymi myślami,
Bo mają one własne myśli.
Możecie ofiarować dom ich ciałom, ale nie duszom,
Bo dusze ich mieszkają w domu jutra, którego nie możecie
nawiedzić nawet w marzeniach.
Możecie starać się być jak one, ale nie usiłujcie wymóc na nich,
aby one były jak wy.
Bo życie nie postępuje wstecz, ani nie zwleka
pozostając przy dniu wczorajszym.
Jesteście jak cięciwy łuku, przez które wasze dzieci
wyrzucane są jak strzały żywe.
[ np:
http://www.stegny.2a.pl/~cz17074/teksty/podst_ped/ka
hil_gibran.htm]
Pojmujesz coś z TREŚCI tej Poezji?
Nie, bo byś nie napisała takiego postu.
Kobiety nie rodzą i nie wychowują własnych dzieci żadnym
rozumem tylko GOŁYM INSTYNKTEM _MACIERZYŃSKIM_. I jest to
jedyny chyba instynkt, co do którego mam grube wątpliwości,
czy _OPŁACA_się_ (całościowo nie mamoniaście) go 'rozbijać'
=uświadamiać.
Dlatego twój podział na "pan-niewolnik" i "partnerski" to ty-
powa 'chytra sztuczka' instynktu (gra). Bardzo łatwa do roz-
szyfrowania... (przynajmniej dla niektórych, eTaT wypadł, bo
zakochan... w swojej 'nowej' trąbce :-))).
By ukryć _patologię_(?) podpina się ją (zupełnie nieświadomie!)
pod mityczne optimum... zaś pod 'negatyw'/'wzorzec zła od któ-
rego należy się dystansować' podstawia patologię... patologii.
W tym przypadku system 'pan-niewolnik' utożsamiłaś z horrorem
marki 'rodzinny Oświęcim' lub co najmniej Rakowiecka itd. no
i... jesteś 'kryta' z własną _patologią_.
A ta patologia to właśnie 'wychowanie' czysto instynktowne.
I czysto instynktowne zależności 'rodzinne'.
TO NIE JEST PARTNERSTWO ! To jest kramarski handelek instyn-
któw! 'Partnerstwo' FIZJOLOGII a nie rozumu.
Żadna samica '_NIE_ widzi' własnych dzieci, 'widzi' wyłącz-
nie _WŁASNY_ instynktowny popęd do 'ich' rodzenia 'i ochrony'.
Zakochanie, JAK KAŻDE 'porwanie emocjonalne' jest czysto in-
stynktowne. To zawsze jest 'zakochanie W SOBIE', we własnych
instynktownych potrzebach i ich zaspokajaniu... a 'obiekt po-
żądania'... nie ma tu nic do rzeczy! Ma być taki, by matczyne
instynkty się nie buntowały/były 'zadowolone'. Finito.
Instynkt to nie jest coś, co 'nie działa'. Statystycznie dzia-
ła skutecznie, o ile matka natura (otoczenie) jest zgodne z
genami. Ale 'kierowanie się instynktem' jest _zawsze_ rosyjską
ruletką. 100 razy 'się uda', a za sto pierwszym nie.
Do niedawna z mniejszym czy większym bólem to jakoś działało.
Ale teraz wszystko się sypie. Powód? Szok informacyjny. Jesz-
cze 50 lat wstecz dla większości 'ideałem społecznym' były
'role' lokalnego szefa, księdza, profesora w szkole i lekarza
w przychodni + kompletnie mityczne 'wizje jakiegoś ojca naro-
du/cara/rządu'.
Robaczki posiane między wójtem, panem a plebanem.
Baby niestety zbytnio nie potrafią 'zakochać się' WE WŁASNEJ
WYOBRAŹNI... jak to z rzadka zdarza się samcom homo s. Zamiast
tego namolnie i nieodparcie zakochują się w 'gadżetach', jako-
by (BEZ WYJĄTKU) wg. instynktów mających 'służyć rodzinie'/'po-
tomstwu. A jak to z oną 'służbą' jest naprawdę, to coraz bar-
dziej wychodzi szydło z worka. Wszystko chwastem(/anarchią na
oko identyczną z mitycznym 'porządkiem') zarasta...
To nie są żadne żarty... Mamy o rzędy lub parę rzędów lepsze
POTENCJALNE możliwości ZAPEWNIENIA 'wszystkiego w bród' wszy-
stkim - od nawet naszych ojców, (dalibóg - jakim cudem dzisiaj
udaje się _OPŁACALNIE_ produkować kosmicznie złożone gadżety
li tylko dla zaspokojenia gołych chuci w cenie... stołka z kil-
ku patyków - daje się jakoś 'w pale' zmieścić wyłącznie przy
najwyższym wysiłku) a... stosunki społeczne przypominają coraz
bardziej "Germinal" Zoli albo 'naszą' "Ziemię obiecaną"...
No dobra... dość 'mędzenia'...
Pojął ktoś wreszcie cień treści, tym razem w formie produkcji
Bast:
http://templum.w.interia.pl/html/poczatek/learn.html
Nie jest ważne eTaTek, co zrobisz i iloma gdaczącymi jedna
przez drugą kaczkami się otoczysz, ważne jest tylko to, na
ile trafnie _wyempatyzujesz_ emocje Małej.
A 'uczyć trzeba' WYŁĄCZNIE "powabów braku pewności" [by Feyn-
man] vel "rowerka Einsteina".
A jednak dla wszelkiego przepiszę BAST-ową... by i dla opor-
nych tu to było:
<<
> I to drugie w wiekszosci wypadkow wychodzi naprawde
> poprzez zywy kontakt z tymi, ktorzy taka moc juz rozwineli...
> I tak sie to toczy przez wieki...
Tak. Nic nie zastapi zywego nauczyciela. Gdybym - teoretycznie,
bo zbyt duzy to naklad pracy przy moich zdolnosciach klawiatu-
rowych ;-) przepisala i w Sieci umiescila wszystko co wiem+cala
moja obszerna biblioteczke ezoteryczna+wszystko to, co mi moi
Nauczyciele mowili - to nikt absolutnie, nawet inteligentny i
na magie napalony ;-) nie stalby sie przez lekture tego mna.
Ostatnio bardzo ladnie wyjasnil Jaryle - a Jaryła mi - te zasa-
de Jurek Turynski:
1. Uczen jest w stanie 'A'
2. Nauczyciel chce doprowadzic go do stanu 'B' poprzez podanie
mu informacji 'X'
3. Czyli 'A'+'X' ma sie rownac 'B'.
4. Uczenie masowe zaklada, ze 'A' jest u wszystkich podobne lub
jednakowe; co jest bzdeta.
5. Podajac roznym ludziom te sama informacje 'X' doprowadzimy do
zupelnie roznych stanow koncowych 'B'
6. Jedyna metoda doprowadzenia kogos do stanu 'B' jest zatem
a) rozpoznanie u niego wartosci 'A' b) rozpoznanie, jakie 'X'
dopelni 'A' do 'B' i podanie tego wlasnie zindywidualizowane-
go 'X'.
Ufff... Nie wiem, czy powtorzylam zanadto lopatologicznie, czy
tez na odwrot, zanadto zagmatwalam... Ale wniosek pozostaje ten
sam: xiegi&strony w Necie w rzeczywistosci niczego nie naucza -
same w sobie... >> [bast]
---------
Dobrze ! Nawet jak na sam początek rozumienia owej zasady -
wspaniale. Cały post jest b. dobry, choć są miejsca, które w
"niektórych" :-) mogą wywołać 'panikę' i 'chuć na palenie cza-
rownic'.
==========
<< Gdy zacząłem malować, malowałem od razu jak Van Goght [JT:
w org. było inne nazwisko, tego rzędu, nie pamiętam.] Całe
życie zajęło mi nauczenie się malowania JAK DZIECKO. >>
[Pablo Picasso]
==========
Na czym polega dokładnie test odroczonej nagrody ("marshmallow
test") Mischel'a? Ano dokładnie na tym (na "powabach braku pew-
ności"!), na sprawdzeniu zdolności do myślenia/kojarzenia EMO-
CJONALNEGO (_w_stresie_ niemożliwości uzyskania 'zadowalajacego
wszystkich' kompromisu), czyli przy postawieniu dzieciaka w IN-
STYNKTOWNIE SPRZECZNYCH 'WYMAGANIACH'/'wymogach sytuacji'.
I dalibóg należy OD MAŁEGO uczyć skojarzeń EMOCJONALNYCH, a
nie - zatłuc dzieciaka potokiem konkretnie 'okołotematowych'
słówek. Inaczej całe 'zrozumienie' kończy się na:
<<
> A tak ogólnie dochodzę do wniosku, że łatwiej jest dziecku
> wytłumaczyć, co to jest zapłodnienie i ciąża i poród niż co
> to jest seks.
No jasne! A najtrudniej dokładnie JAK!
Ja podobno zawołałam zdumiona przed laty:
- To wy się z tatą tak PUPAMI SŁADALIŚCIE!??? >>
[siwa, news:Xns93BCA6C144CD0siwa@193.110.122.80 ]
I dzieciak jest ZMUSZONY 'odkrywać' dokładnie wszystko całkowi-
cie _samodzielnie_... od podwórkowych "misiów z okienka" i...
własnej żaby.
JeT.
P.S.
<< Gdzie kochać nie można, tam należy - mijać >>
[ Fryderyk Nietzsche ]
NIE "MIJAĆ" a krążyć wokół (z bezpiecznej odległości) uważnie
się przyglądająć 'wszelkiemu badziewiu'. Niczym Pasteur wokół
"wściekłych psów" ! Frycek oszalał właśnie dlatego, że "mijał"
czego nie mógł PO-KOCHAĆ...
P.S.S. Starsza: pomiędzy 'porządkiem' INSTYNKTOWNYM a porządkiem
INTUICYJNYM ZAWSZE JEST głęboka przepaść, mimo że 'na oko' i 'na
gębę' (w tym "_profesjonalnie_merytoryczną_") obydwie strony księ-
życa wyglądają często bardzo podobnie, a dla większości w ogóle
nieodróżnialnie...
_Odpowiedz_, jak 'poradziłaś sobie' ze swoim przychówkiem przy:
"trudne" słowa - jak tłumaczyć 6-latkowi?
Większość całe życie zajmuje się 'wiecznym uzasadnianiem' tego,
co w życiu 'wyszło i wychodzi im' całkowitym przypadkiem...
Weź to pod uwagę, i nie pieprz, że akurat u ciebie "było dosko-
nale"...
|