Wczoraj wlasnie wyprobowalam, przetlumaczylam (bo pewnie i moj tato bedzie
zainteresowany) i chce sie z wami podzielic tym przepisem.
Jest to cos w stylu sosu tatarskiego.

Szczaw zwyczajny, ogorecznik lekarski, lubczyk ogrodowy, trybula ogrodowa,
pietruszka, krwisciag mniejszy, melisa, szczypiorek, koperek, i odrobina
szalwi - zol po posiekaniu ma byc ok. 3 szklanek. Dobierac je mozna w sumie
dowolnie (ja nie miala i tak wszystkich tu wymienionych) jednak ze szczawiu
nie powinno sie rezygnowac.
Ugotowac 3 jajka, bialka pokroic w kostke. Zoltka wymieszac z 125 g
majonezu, 250 g kwasnej smietany i 1 lyzka octu. Dodac ziola i bialka,
wymieszac i pozostawic az sie "przegryzie".

W sumie w przepisie byl majonez samorobiony (2 zoltka, lyzeczka musztardy,
sol, pieprz, 2 lyzki soku z cytryny i 0,25 l oleju), ja wzielam gotowy i
doprawilam sos musztarda, sola i pieprzem.

Aha, nastepnym razem ziola bede miksowac, bo ponoc w orginale jest on
bardziej zielony :-)

Sos podaje sie do wszelakich ziemniakow (gotowane, w mundurkach, smazone) i
do gotowanej wolowiny lub galatu/zimne nozki/ inne nazwy tego dania (znam
tylko te dwie). U mnie byla gotowana wolowina - pycha, no i dzis z wywaru
bedzie ogorkowa.

Pozdrawiam

Monika