Witam!

Temperatura spadła za oknem i wiatr paskudny... I jakoś zimno mi się
zrobiło... I coś kalorycznego i tłuściutkiego by się zjadło... ( oj, będzie
się płakać na wiosnę:) Na myśl przyszły mi frytki, chrupiące, złociste
posypane startym serem posypane przyprawą włoską i ze szczyptą majonezu lub
ketchupu jak kto woli (tfu, zaraza!!)

Powiedźcie, co jecie szybkiego, gdy jest Wam zimno, smutno i depresyjnie? Bo
jedno jest pewne, po fryteczkach humorek mi się na pewno poprawi, czas na
refleksję nadejdzie później:)))

Dzięki za wszelkie sugestie, choć trochę mniej kaloryczne od j.w.
Agnieszka