| « poprzedni wątek | następny wątek » |
71. Data: 2004-05-31 21:04:01
Temat: Re: matka kontra syn i ojciec
Użytkownik "Bernard" <B...@s...net> napisał w wiadomości
news:c9fobd$r4b$1@mamut1.aster.pl...
> "Olga" <o...@o...blabla.pl> wrote in message
> news:c9flto$4bm$1@opat.biskupin.wroc.pl...
> > To prawda. Jednak znam trochę tajniki dziennikarskiego rzemiosła i wiem,
> ze
> > napisanie reportażu na taki właśnie NIE JEST takie bezbolesne dla
> > zaangażownaych w to osób - mam tu na myśli dziecko Bernarda.
> > Czeka je wiele godzin opowiadania o bolesnych szczegółach swojego zycia
> > obcej osobie, która zadaje setki pytań, podstawia pod nos dyktafon,
drąży,
> > konfrontuje wypowiedzi ze stanowiskiem drugiej strony itp.
>
> Widzisz, nie uważam, żebym potrzebował cokolwiek mówić, tym bardziej, że
jak
> sama twierdzisz, moje zdanie byłoby bardzo subiektywne. Myślę, że 15 cm
> bieżących akt sądowych (pism, opinii, orzeczeń, uzasadnień) jest
> wystarczająco wymowne.
Do repartażu? Niestety - potrzebna jest "zwierzyna". Dlatego twierdzę, że
jest to mało przyjemne i komfortowe. Zresztą jak znajdziesz dziennikarza, to
się napierw wypytasz, czy jest mozliwa praca bez udzialu syna.
O.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
72. Data: 2004-05-31 21:17:17
Temat: Re: matka kontra syn i ojciec
Użytkownik "Bernard" <B...@s...net> napisał w wiadomości
news:c9fpfh$s48$1@mamut1.aster.pl...
> Ale myślę sobie, że jeśli nawet facet angażuje się w wychowanie dziecka w
> 1/4 tego co ja, to chyba jednak nie macie prawa odmawiać mu ojcostwa.
> Relacja dziecka z ojcem jest potrzebna im obojgu. Ograniczają kontakty,
czy
> zawłaszczają dziecko dla siebie, robicie krzywdę dziecku (i przy okazji
> ojcu).
Ale kto ogranicza kontakty?
> Czy Wy naprawdę nie wierzycie w siebie jako matki? Czy nie wierzycie w
> miłość dziecka do Was? Boicie się, że kontakt z ojcem (lub zamieszkanie u
> niego) mogłoby Was czegoś pozbawić?
> Pomyślcie Drogie Panie o tym przez chwilę...
Mam wrazenie ze Ty Bernardzie nic nie rozumiesz......
> Jeśli uważacie, że pobłażliwy tatuś pozwalający dziecku na wszystko
stanowi
> zagrożenie, to jak Wy wychowałyście te dzieci?
Przestan,tak jakbys nie wiedzal ,ze nastolatek ma deczko pstro w glowce i da
sie go przekabacic prezencikami i pozwoleniem na robienie co jemu sie
podoba.Isnieje nadzieja ,ze z czasem ta samowolka jemu sie znudzi,gorzej jak
nie lub beda tego oplakane skutki.
A wogóle dlaczego uważacie,
> że tatuś jest nieodpowiedzialny i dziecko rozpuści? Bo tak jest z
definicji?
Bo znamy jednak troche tego tatusia,czesto byl one przez kilka lat
mezem,mieszkalo sie z nim pod jednym dachem.
> Co sobie załatwiacie obsmarowując tatusiów (nawet jeśli macie rację)?
To Ty zaczales ;-)
Magda
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
73. Data: 2004-05-31 21:40:29
Temat: Re: matka kontra syn i ojciec
Użytkownik "Sowa" <m...@b...pl> napisał w wiadomości
news:c9g3be$4d1$1@news.onet.pl...
> > Zgoda. Tylko zachodzi pytanie, która z tych sytuacji ma miejsce, tzn.
czy
> > ojciec utrzymywał kontakt.
>
> Mrówka wyraźnie pisała i to nie raz, że nie utrzymywał.
>
Zaraz,zaraz,utrzymywal,ale na zasadzie:mam czas to dziecko zabieram.
Pisalam o sytutacji kobiet ktorych to mezowie(TZ) wcale nie uczestnicza w
wychowywaniu dziecka(czasami nawet nie zunajac go),a po kilku latach nagle
im sie przypomina,ze kiedys chyba urodzilo sie jemu baby i nagle rosci sobie
do niego prawa,nie zwazajac na to ,ze samotna matka tego dziecka osiwiala ze
zmartwien i obawy czy da rade sama wychowac malucha,zapewnic jemu
przyszlosc.
Co do mojego mezula, rozumiem,facet zapracowany jest,ok,naprawde jestem w
stanie to pojac.Wychowaniem dziecka zajelam sie ja i moj TZ,z ktorym cora ma
idealny kontakt.
Ale uwazam,ze skoro ciezko jest jemu znalezc czas dla dziecka(mowa o bylym
mezu),to w jaki sposob chce on poradzic sobie z wychowywaniem dziecka"na
stale".
Przeciez on tak naprawde wcale jej nie zna,serio.
I jakby to mialo wygladac?Dziecko siedzialoby samo,a tata tyralby calymi
dniami?Nie potrafie sobie tego wyobrazic.Nad nastolatkiem trzeba miec
chociaz minimalna kontrole.
Naprawde nie chce byc tutaj nieobiektywna.Przez pierwsze trzy lata zycia
cory ,Ex nie potafil sprostac zadaniu,widocznie nie dojrzal do roli ojca i
meza,ok.
Teraz zmienil sie troche z racji wieku moze,ale nie daje mi szansy na to aby
spotkac sie i ustalic jakies zasady co do wychowywania dziecka.Ja chce robic
to wspolnie z nim,ale opracujmy jakis plan,czego zabraniamy na co
pozwalamy,nie powinno byc tak,ze on mi robi krecia robote,bo biorac corke
raz na miesiac chce pokazac jaki z niego rowniacha pozwalajac jej na
wszystko.No chyba nie na tym polega wychowywanie dziecka? A mamusia jest be
bo u niej w domu czegostam nie wolno.
Wyjezdzajac z tekstem ze chce aby corka sie do niego przeprowadzila,zrobil
mi wielka przykrosc,bo poczulam sie jak opiekunka do dziecka,ktora wykonala
swoja robote i moze odejsc.On bierze sobie odchowana pannice i jest ok.
Nie wiem jaka kobieta jest Twoja zona Bernardzie,z kim dziecko mialoby
lepiej.Znamy Twoja wersje,nie mamy moliwosci przeczytac co na ten temat ma
o powiedzenia zona badz syn.Nie mowie ,kto ma racje,ale nie podoba mi sie to
,ze nie liczysz sie z uczuciami matek ,ktore wychowujac dziecko najlepiej
jak potrafia,nagle zostaja postawione przed faktem przeprowadzki dziecka do
ojca,bo nagle tatus ma taki kaprys.To nie jest sprawiedliwe.
Magda
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
74. Data: 2004-05-31 21:53:55
Temat: Re: matka kontra syn i ojciec
Użytkownik "Bernard" <B...@s...net> napisał w wiadomości
news:c9g48j$1529$1@mamut1.aster.pl...
> > jak na razie uwazam, iz nie lubiac swojej bylej partnerki
> > latwo ci moze przyjsc przelanie takiego nastwaienia na syna.
>
> Wiesz, pracuję nad tym od 10 lat, i przynajmniej mam tego świadomość, w
> przeciwieństwie do co poniektórych mamuś.
>
Do mnie pijesz?
Tak sie sklada,ze pomimo iz sobie w myslach pomrucze na Exa,corce nic zlego
na jego temat nie mowie(chyba ze moze mi sie z raz wyrwalo).Naprawde staram
sie z nim dogadac,nie dlatego ze go daze sympatia,ale dla dobra dziecka.
Gdy urodzilo nam sie dziecko,bylismy malolatami,popelnialismy mase
bledow.Teraz jestesmy dorosli,dojrzali,wiec pragne wychowac dziecko
wspolnie z nim, najlepiej jak potrafimy, bez podkladania sobie swin,czy
buntowania dziecka.Cora i tak cierpi bo jednak wolalaby miec nas obydwoje
przy sobie,nie do konca rozumie,ze gdybysmy sie nie rozstali to wcale by
rozowo nie bylo.Dlatego wychodze z zalozenia,ze trzeba tak postepowac,aby
bardziej jej zycia nie utrudniac.
> O potrzebie pomijania roli ojca w życiu dziecka.
Kto chce pomijac?
> Przepraszam, nie wiedziałem, że tatusiowie, którym zależy na dzieciach nie
> są tu mile widziani.
> Chyba się poprawię i zniknę.
Dramatyzujesz ;-)
Tatusiowie ktorym zalezy na dzieciach sa ok,nawet tacy co sobie przypomnieli
o nich po 10-ciu latach,ale pod warunkiem,ze nie przewracaja calego zycia
dzieciaka i matki do gory nogami,bo nagle maja ochote zamieszkac z dzieckiem
i zajac sie jego wychowaniem.
Bernard,nie znamy dokladnie Twojej sytacji-tak jak juz pisalam,nie wiemy
jaka kobieta jest Twoja zona,moze synowi byloby u Ciebie lepiej-ciezko
powiedziec,ale ja mam wrazenie ze Ty atakujesz wszystkie matki,ktore na
haslo:dzieko ma mieszkac ze mna-nie potrafia z usmiechem na twarzy sieganac
po walizke,spakowac dziecko i dajac mu calusa wystawic za drzwi.
Magda
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
75. Data: 2004-05-31 21:55:13
Temat: Re: matka kontra syn i ojciec
Użytkownik "Bernard" <B...@s...net> napisał w wiadomości
news:c9g4c9$13te$1@mamut.aster.pl...
>
> To, że nie akceptowane przez Ciebie, nie oznacza, że niewłaściwe. (Tzn.
nie
> mnie oceniać, czy właściwe, ale zwróć uwagę na to delikatne rozróżnienie).
>
A nie wydaje Ci sie,ze zasady trzeba ustalic razem i wspolnie je stosowac?
Pozdrawiam.Magda
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
76. Data: 2004-05-31 23:43:36
Temat: Re: matka kontra syn i ojciec"Bernard" <B...@s...net> wrote in message
news:c9g48j$1529$1@mamut1.aster.pl...
> Miał. Za małe, za duże, brudne, za lekkie. Nie tylko ja to widziałem.
> Słyszałem to w szkole.
(...)
> Pracuje. Baaardzo dużo. Dlatego nie ma czasu na bycie z synem. Za to ma dużo
> pieniędzy.
skoro ma pieniadze, to az dziwne ze syn ma "za male, za duze, za...."
>
> > > Oczywiście, że nie lubię. Ale w przeciwieństwie do Ciebie i niej uważam,
> że
> > > mój syn ma prawo ją kochać i z nią przebywać.
> >
> > czemu fantazjuesz? gdzie napisalam, to co teraz ty napisales?????
>
> Od jakiegoś czasu uzasadniasz, że tatusie są be.
znow fantazjuesz. czy ty to taka twoja natura? zaczynam
watpic w prawde, ktora tu piszesz. skoro mi wmawiasz cos
czego nie napisalam, to tym bardziej osobie, ktora tu nawte nie
zaglada.
>
> > jak na razie uwazam, iz nie lubiac swojej bylej partnerki
> > latwo ci moze przyjsc przelanie takiego nastwaienia na syna.
>
> Wiesz, pracuję nad tym od 10 lat, i przynajmniej mam tego świadomość, w
> przeciwieństwie do co poniektórych mamuś.
nie mwoimy o co poniektorych mamusiach tylko o tobie.
nie odwracaj wiec teraz od siebie uwagi wyciagac ciocie
klocie z najblizszej miejscowisci.
>
> > > > ojcostwo nie polaga tylko na darowniu meterialu genetycznego.
> > >
> > > A kto powiedział, że polega?
> >
> > ty.
>
> Nie, i nigdy tak nie myślałem. Tu chyba przesadzasz.
tu cie zacytuje:
"I ona i ojciec mają do siebie nawzajem takie prawa jak i
Ty. Nawet, jeśli Twój udział w jej wychowaniu był dużo większy niż jego."
>
> > > Kompleksy jakieś.
> >
> > nie wiem o czym mowisz.
>
> O potrzebie pomijania roli ojca w życiu dziecka.
nikt tego nie pomija. jestes TENDENCYJNY.
>
> > opierajac sie na jednym przykladzie umiesz powiedziec "niemla kazda".
> > ciebie posadze o stronniczosc.
>
> Skoro taki ojciec jest potrzebny, to chyba lepszy tym bardziej...
w tej konkretnej sytuacji. ty jednak przenosisz swoja ocene
szerzej, o to naduzycie.
>
> > > Powiem Ci jeszcze, że syn zwrócił się do mnie bardziej właśnie wtedy,
> gdy ja
> > > oddzieliłem mój stosunek do jego matki od relacji z nim. Ja tej baby nie
> > > znoszę, ale zawsze mówię synowi, że to nie dotyczy jego. Wiem, że on ją
> > > kocha a on wie, że ja to akceptuję. I dlatego się dogadujemy.
> >
> > i mowisz mu, ze jej nie znosisz??? nie dziwie sie, ze
> > musi chodzic do psychologa......
>
> Mówię, że to, że między nami jest tak jak jest, nie powinno wpływać na jego
> relacje z matką.
a jak jest?? nie rozumiem, w jaki sposob twoj ponoc
dobry zwiazek ma zle wpynac na matke? tylko wtedy wplynie
jesli matke bedziesz wciaz ponizal w jego oczach. gdybys matke
szanowal, to wasz stosunek nie mialby wpywu negatywnego
na jego relacje.
> Nie mówię natomiast o niej tego, co ona o mnie, tzn. o
> chorobie psychicznej, złodziejstwie i tym, że trzeba jej unikać (resztę,
> czyli 95%, pomijam bo szkoda stukać). Do psychologów posyłała syna mama
> zaniepokojona tym, że syn chce utrzymywać kontakty ze mną. Zwykle terapia
> kończyła się na pierwszej rozmowie psychologa z matką, gdyż ci nie
> podzielali jej obaw, a nawet jakby przeciwnie - zachęcali do wyjścia
> naprzeciw jego potrzebom.
ok, to towje zdanie. nie znamy zdania matki.
> > moze. nie znam twojej sytuacji w ogole. widze tylko, jak
> > latwo nas oceniasz.
>
> Oceniam to, co piszesz, i tylko to.
jesli tak, to obawiam sie, ze twoja zbytnia
fantazja i wciskanie mi cos czego nie powiedzialam,
podwaza twoje zdanie.
>A konkretnie to, że na siłę szukasz
> argumentów przecim facetom jako ojcom.
jw/ jestes stronniczy i tendencyjny. klamiesz. i dla mnie
jest to dowod, iz klamstwo latwo ci przychodzi. ile
prawdy w tym co nam tu piszesz, chyba tylko Duch sw wie.
>
> > > > czy ty w ogole znasz dzieci? bo dochodze do wniosku po tym
> > > > pytanie, ze bardzo malo.
> > >
> > > Hmmm... Mam trójkę i chyba idzie mi nieźle.
> >
> > to twoje zdanie.
>
> I mojego syna :) No i jeszcze paru osób, które nas znają.
moze tak. trudno mi teraz tobie wierzyc po twoich klamstwach.
>
> > a przeczytale moje posty? w reszcie mowa o tatusiu, nie z powodow
> > tendencyjosci, ale z powdu tego, ze to ty, tatus pojawiles sie na
> > tej grupie.
>
> Przepraszam, nie wiedziałem, że tatusiowie, którym zależy na dzieciach nie
> są tu mile widziani.
????
> Chyba się poprawię i zniknę.
i znow odracasz kota ogonem, albo nie zrozumiales w zab co
napisalam. jak do tej pory przekrecasz moje slowa, klamliwie
je interpretujac. nie jest to dobra cecha w kontekscie twoich tu
tekstow.
iwon(k)a
>
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
77. Data: 2004-06-01 07:13:51
Temat: Re: matka kontra syn i ojciec
"Sowa" <m...@b...pl> wrote in message
news:c9g3be$4d1$1@news.onet.pl...
> Jakby wysunął rzeczowe argumenty i był faktycznie ojcem cały czas, a
nie że
> nagle mu amnezja się cofnęła - to pewnie byśmy pertraktowali.
Czyli jakie?
Gdybym uznała,
> że z jakichś względów jest w stanie zapewnić lepsza opiekę dziecku
niż ja i
> korzystniejsze jest dla dziecka mieszkanie z nim, nie ze mną - to
tak -
> zgodziłabym się w imię dobra dziecka.
A jeśli mieszkanie z ojcem byłoby gorsze pod względem materialnym? Np.
dom jednorodzinny w stosunku do mieszkania w bloku, szynka na
śniadanie wobec kaszanki.
> Miało by także możliwość wyrażenia sprzeciwu, względem podjętej
przez
> rodziców decyzji - i ten sprzeciw też zostałby wzięty pod uwagę.
> Co nie zmienia faktu, że ostateczną decyzję przyznałabym stronie,
która
> dziecko wychowywała na co dzień.
Dobre bo mocne.
> > > Bo takie "przesiedlanie" dziecka - zaburza jego poczucie
bezpieczeństwa.
> > Ciekawe, czy tego samego argumentu użyłabyś, gdyby dziecko
mieszkało z
> > ojcem...
>
> Tak.
Czy to nie dziecko wie kiedy czuje się bezpiecznie? Czy z natury samo
nie dąży do bezpieczeństwa?
> > > Dziecko mogłoby dojść do wniosku, że w sumie matce w to graj, że
ono z
> nią
> > > nie mieszka, skoro odpuściła sobie bez gadania.
I dlatego nalezy zabronić? Pomyślałoby zaleznie od tego co czuje do
matki.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
78. Data: 2004-06-01 08:35:46
Temat: Re: matka kontra syn i ojciec"Mrowka" <m...@o...pl> wrote in message
news:c9g9ej$1mep$1@news.atman.pl...
> > To, że nie akceptowane przez Ciebie, nie oznacza, że niewłaściwe. (Tzn.
> nie
> > mnie oceniać, czy właściwe, ale zwróć uwagę na to delikatne
rozróżnienie).
> >
> A nie wydaje Ci sie,ze zasady trzeba ustalic razem i wspolnie je stosowac?
Oczywiście, że tak mi się wydaje. Tylko że np. mama mojego syna powtarza, że
nie będzie dopuszczać obcego człowieka (czyli mnie) do spraw jej dziecka
(czyli mojego syna). Tzn. jak widać nie zawsze można razem ustalić zasady i
wtedy też jakoś trzeba żyć.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
79. Data: 2004-06-01 08:51:23
Temat: Re: matka kontra syn i ojciec
"Iwon(k)a" <i...@p...onet.pl> wrote in message
news:c9gfv7$rhm$1@news.onet.pl...
> skoro ma pieniadze, to az dziwne ze syn ma "za male, za duze, za...."
Cieszę się, że to zauważyłaś. Mnie też to zadziwia, zresztą nie tylko mnie.
Jak widzisz pieniądze to jeszcze nie wszystko.
> > Wiesz, pracuję nad tym od 10 lat, i przynajmniej mam tego świadomość, w
> > przeciwieństwie do co poniektórych mamuś.
>
> nie mwoimy o co poniektorych mamusiach tylko o tobie.
Jasne. Nad tatusiem dyskutujemy, mamusia jest super z definicji.
> > > > > ojcostwo nie polaga tylko na darowniu meterialu genetycznego.
> > > >
> > > > A kto powiedział, że polega?
> > >
> > > ty.
> >
> > Nie, i nigdy tak nie myślałem. Tu chyba przesadzasz.
>
> tu cie zacytuje:
> "I ona i ojciec mają do siebie nawzajem takie prawa jak i
> Ty. Nawet, jeśli Twój udział w jej wychowaniu był dużo większy niż jego."
No i co? Było coś o materiale genetycznym? Było za to coś, czego nie raczysz
zauważać - o prawie dziecka do ojca.
> ok, to towje zdanie. nie znamy zdania matki.
Czy nie znając zdania Twojego byłego mam automatycznie zakładać, że nie masz
racji?
> jesli tak, to obawiam sie, ze twoja zbytnia
> fantazja i wciskanie mi cos czego nie powiedzialam,
> podwaza twoje zdanie.
A Twoja fantazja, podejrzenia i wciskanie mi?
> >A konkretnie to, że na siłę szukasz
> > argumentów przecim facetom jako ojcom.
>
> jw/ jestes stronniczy i tendencyjny. klamiesz. i dla mnie
> jest to dowod, iz klamstwo latwo ci przychodzi. ile
> prawdy w tym co nam tu piszesz, chyba tylko Duch sw wie.
Obrażasz mnie. Przypisujesz mi coś, czego nie robię. Dyskutujesz "w
powietrzu", zapodając argumenty przeciwko ojcu ogólnie, bez odniesienia do
konkretów. Tak nie da się rozmawiać.
Na Twoje "a jeśli facet jest...." starałem się odpowiadać "a czy jest?".
Odpowiedzi brak, są tylko zarzuty.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
80. Data: 2004-06-01 08:53:50
Temat: Re: matka kontra syn i ojciec
Użytkownik "Specyjal" <s...@o...pl> napisał w wiadomości
news:c9hbl4$bhc$1@news.onet.pl...
> > Jakby wysunął rzeczowe argumenty i był faktycznie ojcem cały czas, a
> nie że
> > nagle mu amnezja się cofnęła - to pewnie byśmy pertraktowali.
>
> Czyli jakie?
Rzeczowe. Że np z powodó x, y, z, było by lepiej z punktu widzenia _dobra_
dziecka_, żeby mieszkało z nim, bo u mnie z powodó X, Y, Z wyjdzie na tym
gorzej.
> A jeśli mieszkanie z ojcem byłoby gorsze pod względem materialnym?
Wiesz - specjalnie o tym nie pisałam, bo uważam, że jeśli poziom materialny
nie byłby tragiczny, to nie byłby zbyt wazny w tych dyskusjach.
> Czy to nie dziecko wie kiedy czuje się bezpiecznie? Czy z natury samo
> nie dąży do bezpieczeństwa?
wiesz co, mnie mało interesują rozważania na temat domniemanych przez
Ciebie, całkiem dojrzałych motywów kierujących działaniami dziecka.
Podejrzewam, że Twoja wiedza o nich jest raczej mikroskopijna i czysto
teoretyczna, skoro nie potrafisz zrozumieć, co decyduje o tym, że cały czas
posługujemy się terminem "dziecko".
Żaden zdrowy na umyśle rodzic, nie wysunął by przypuszczenia, że dziecko
(DZIECKO, a nie dorosły człowiek) kieruje się jakimiś dążeniami na dłuższą
metę - to właśnie jest część luksusu dzieciństwa - kompletny brak
odpowiedzialności za swoje decyzje, brak planowania perspektywicznego, brak
doświadczenia na którym można się oprzeć - działania pod wpływem chwili,
kaprysu, bez zastanawiania się - jakie będą tego konsekwencje - i
rozmyślanie się po 5 minutach.
> I dlatego nalezy zabronić? Pomyślałoby zaleznie od tego co czuje do
> matki.
Gdzie pisałam że należy zabraniać? Nie wmawiaj mi.
Sowa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |