| « poprzedni wątek | następny wątek » |
111. Data: 2005-02-22 20:35:17
Temat: Re: napiszcie coś :([...]
Nie chciałbym być źle zrozumiany, ale moim zdaniem, aby w dzisiejszym
świecie kompletnie nie zwariować potrzebny jest pewien dystans, w tym także
(niestety) na krzywdę innych. Pomyśl co sensownego możesz zrobić w
zaistniałej sytuacji (jak ktoś już mówił zawiadomić odpowiednie służby) i
sobie odpuść. Nie myśl o tym, tylko faktycznie idź z mężem do dobrej
restauracji, na imprezę albo do łóżka. Zamartwianie się tym, że co ileśtam
minut ktoś kogoś morduje, gwałci itp. jest w tym momencie bezcelowe. Nikomu
nie pomożesz, bo nie masz takiej możliwości, a tylko rozwalisz sobie
małżeństwo. Warto??? Zapewne, nie. A co do podejścia Twojego męża to trudno
cokolwiek powiedzieć nie znając waszej sytuacji. Jeśli wasze codzienne życie
składa się z podobnych problemów i opiera się w zasadniczej mierze na
wyżalaniu się z cudzego nieszczęścia to prawdę mówiąc wcale mu się nie
dziwie. Zresztą ludzie mają od groma swoich problemów i zamartwianie się nad
każdą tragedią mogłoby doprowadzić jedynie do poważnej choroby psychicznej.
Nie chodzi tu o jakąś masową "znieczulicę" - jak możesz komuś pomóc to
pomagaj, ale nie psuj sobie życia przez czyjeś nieszczęścia, na które nie
możesz nic poradzić. Możesz porozmawiać z mężem o swoich odczuciach, ale nie
radzę robić z tego tematu numer 1 waszego związku. Zresztą reakcje na takie
sprawy bywają bardzo różne - znam ludzi (również wrażliwych), którzy nigdy
nie obejrzą transmisji z Oświęcimia czy bardziej drastycznych reportaży, bo
wpadliby w taką depresję, z której ciężko się później wygrzebać. To co
robisz jest IMHO kompletnie pozbawione sensu.
T.N.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
112. Data: 2005-02-23 01:01:46
Temat: Re: napiszcie coś :(Lia w wysiłku wydalił(a) z siebie takie oto konkrety:
>> super mega LOL, tym samym dolaczylas do
>> lynteligentnych inaczej a'la Boczus ;))))
> Hehe... Wiele osób może tylko pomarzyć o byciu tak inteligentnym jak
> "Boczuś".
Poplamioną frytkami podkoszulkę oddam (z autografem!) w
atrakcyjnej cenie ;)
> A jak marzenia się nie spełniają i narasta frustracja to czas
> zacząc dezawuować wartość tego o czym się marzyło ;]
A zęby już umyłaś? :)
--
Widzę osad, osad widzę :)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
113. Data: 2005-02-23 01:10:14
Temat: Re: napiszcie coś :(Iwon(k)a w wysiłku wydalił(a) z siebie takie oto konkrety:
>>> Brawo Pszemol! :)
>> tak podejrzewałam Iwon(k)a to mężczyzna !
> super mega LOL, tym samym dolaczylas do
> lynteligentnych inaczej a'la Boczus ;))))
>
> btw myslisz, ze kazda kobieta bedzie sie
> mazgaila przy strasznym obrazku na necie??
(1) Gołym okiem widać, kiedy do klawiatury dorywa się Twój TŻ.
I to nie jest komplement, za co serdecznie przepraszam - choć
nie ja powinienem.
(2) Mnie nie tak łatwo wydłubać z podeszwy :>
Ochrzczenie mnie epitetami, bez odniesienia się do argumentu,
który wysunąłem... no cóż, ponownie zasmucę - nie o mnie to
poświadczy.
(3) Fajna i szybka zmiana tematu :>
--
Ale Ty na pewno wiesz, że przez takie akcje na tożsamości gnoju
Ci przybywa? Nie pomnę o cywilnej odwadze pokazania twarzy... :/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
114. Data: 2005-02-23 01:14:51
Temat: Re: napiszcie coś :(Dunia w wysiłku wydalił(a) z siebie takie oto konkrety:
>> Bo pocieszanie się zawsze na dupace kończy, nie wiedziałaś? :>
> Kazdy sadzi wedlug siebie ;)
Blondynka też była smutna po obejrzeniu pornosa, bo sądziła, że
oni za siebie wyjdą :>
--
Ja się usadzę na swojej żerdce a Twój - w swoim gniazdku.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
115. Data: 2005-02-23 03:11:06
Temat: Re: napiszcie coś :("Z. Boczek" <z...@w...pl> wrote in message
news:1c12w0sj3ft8d$.kl3p95bjjdxw$.dlg@40tude.net...
> (1) Gołym okiem widać, kiedy do klawiatury dorywa się Twój TŻ.
> I to nie jest komplement, za co serdecznie przepraszam - choć
> nie ja powinienem.
musze cie wiec zmartiwc, bladzisz. i jest to,
przynajmniej dla mnie, smiechu warte.
>
> (2) Mnie nie tak łatwo wydłubać z podeszwy :>
> Ochrzczenie mnie epitetami, bez odniesienia się do argumentu,
> który wysunąłem... no cóż, ponownie zasmucę - nie o mnie to
> poświadczy.
nic w tym wypadku innego nie pozostaje do odpowiedzi,
bo nie wiem jak mam cie przekonac, ze bladzisz?
pozostaje wiec tylko sie posmiac z twojego
intelektu.
>
> (3) Fajna i szybka zmiana tematu :>
tzn?
iwon(k)a
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
116. Data: 2005-02-23 04:47:38
Temat: Re: napiszcie coś :("Nixe" <nixe@fałpe.peel> wrote in message news:cvempn$s19$1@news.onet.pl...
>> a ja jakos inaczej traktuje dziecko a inaczej doroslego,
>> nawet jesli sa to moi bliscy.
>
> Czyli mam rozumieć, że męża, gdy przyjdzie do Ciebie z problemem (ważnym dla niego,
a nieważnym dla Ciebie), po prostu olejesz i
> zaczniesz się go w tym momencie czepiać o pierdoły, tak?
trudno powiedziec czy "oleje" ale na pewno nie
zaczne wylewac wraz z nim lez nad obrazkiem
w internecie, kiedy np naprawiam zab ;)
>
>>>>> Tym bardziej dziwi mnie, że zachowanie "pogubionej" w takiej sytuacji
>>>>> określasz mianem "lekceważeniem uczuć męża".
>
>>>> to sie dziw.
>
>>> To jest argument?
>
>> zawsze jakis, jesli nie rozumiesz innych.
>
> Ba, żebyś choć podała te_inne_argumenty, to można byłoby się pokusić o ich
(nie)zrozumienie.
dla mnie "ingorowanie" jest argumentem.
>
>>> Obyś nigdy nie stanęła twarzą w twarz z sytuacją, w której będziesz
> Przeczytaj jeszcze raz, co napisałam. Nie sugeruję, że w sytuacji "pogubionej"
zachowałabyś się jak dziecko, ale, że mogą być inne
> sytuacje, w których tak właśnie byś zareagowała. I tego Ci nie życzę.
i powiem tak, zachowam sie jak dorosly w takiej sytuacji.
>>> Zresztą nie o tym rozmawiałyśmy, lecz o Twoim zarzucie, że
>>> "pogubiona" lekceważy uczucia męża. Rozumiem, że IYO mąż uczuć
>>> "pogubionej" nie lekceważy?
>
>> uwazam, iz pogubiona uwazalzala, iz to co ona przezywa
>> jest nawjazniejsze a jego odczucia sa bezdeta, jak sie
>> wyrazila.
>
> Przyszła do niego z problemem. Pierwsza. A on to zlekceważył, nawet nie wysłuchał,
a za to wytknął jej pod nos zepsuty
> podgrzewacz.
z tego co wiem, to wysluchal, tylko tyle, ze nie zareagowal
"jak nalezy".
> Więc kto tu kogo lekceważy?
poczytaj wiec czy rzeczywiscie jej nie wysluchal.
>Postaw się w jej sytuacji i wyobraź sobie, że masz naprawdę duży problem (bo dla
niej to zdjęcie widocznie było problemem, z którym
>sama nie potrafiła sobie poradzić), a Twój mąż Cię "zlewa" i jeszcze przy okazji
robi wymówki z powodu zgniłego pomidora, który
>wybrudził lodówkę. Jak byś się wtedy czuła?
nie moge sie postawic w takiej sytuacji, bo nie
biegam z kazdym problemem do "mamusi". a jesli
biegne w trakcie pracy danej osoby, to nie oczekuje, ze
bedzie rzucac wszystko zeby tylko mi lzy z policzkow
obetrzec, bo sie obrazka przetsraszylam.
>
>> pozniejsze jej zachowanie na grupie, i komentarze,
>> na posty jej nieprzychylne, potwierdzily, iz uwaza swoje
>> odczucia za te najwalsciwsze w danym momencie, i najwazniejsze
>> do stopnia takiego, iz kazdy powinien rzucic co robi
>> i biec jej pomagac.
>
> ?? To już chyba Twoje luźne interpretacje.
to poczytaj posty pogubionej.
>> jak dorosla osoba, ktora zobaczyla obrazek na internecie.
>
> Znów mieszasz.
znow? tzn gdzie jeszcze mieszam?
Nie pytałam, jak powinna zachować się po obejrzeniu obrazka,
> ale potem - gdy przyszła do męża, a ten zaczął jej prawić morały na temat
podgrzewacza.
nie obrazac sie na tz, tylko sprobowac zobaczyc sytuacje
przez jego pryzmat. jak do tej pory kazdy glos krytyki
w stosunku do swojej osoby pogubiona jak widac traktuje
na noze, czyli jednym slowem do tej pory uwaza, iz
inaczej niz ona sobie to wymyslila, w takiej sytuacji
zachowac sie nie mozna.
>
>>> Nadal nie znam odpowiedzi na pytanie, dlaczego uważasz, że nie
>>> szanuje uczuć męża.
>
>> to teraz juz powinnas byc zadowolona.
>
> No nie bardzo. Nadal nie wiem, co wskazuje na to, że ona nie szanuje uczuć męża -
to, że przyszła do niego ze swoim problemem i
> nie rozumie, dlaczego on robi jej wymówki z zupełnie innego powodu?
to teraz juz powinnas byc.
> Nie odpowiedziałaś też na pytanie, czy on w tej sytuacji szanuje jej uczucia.
na to pytanie umie on odpowiedziec. dla mnie brak
reakcji=/= brak szacunku.
>> ale to co sie stalo przedtem ma ogromne znaczenie w tym jak
>> sie zachowlala ona, czy tez tz.
>
> A jakie to ma teraz znaczenie? Dziewczyna wpadła w szok.
> Każdemu może się zdarzyć, tyle, że z zupełnie innego powodu.
dla mnie powod szoku ma ogromne znaczenie.
iwon(k)a
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
117. Data: 2005-02-23 04:52:17
Temat: Re: napiszcie coś :("Margola Sularczyk" <malgos@spamu_nie_kochamy.panda.bg.univ.gda.pl> wrote in message
news:cveplu$5mt$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Iwonko. Gwoli wyjaśnienia powiem, że nie był to obrazek, tylko FOTOGRAFIA
> dziecka, które było seksualnie wykorzystywane przez dorosłego. Jeśli taka
> wizja Cię nie wzrusza, to gratuluję grubej skóry.
dziekuje, najwyrazniej mam gruba skore. ale nie
wiedzialam, iz brak checi pobiegniecia do
tz po pocieszenie jest wymiernikiem grubosci skory :/
> Błagam, przestań z tym lekceważacym obrazkiem. To akurat - powtórzę:
> FOTOGRAFIA krzywdzonego dziecka - mogło być powodem wielkiej emocji.
fotografia na necie jest dla mnie OBRAZKIEM.
>Inna
> sprawa, ze uważam za kompletnie nieodpowiedzialne, że po prostu zamknęła
> komputer, wyczyściła go i nic z tym nie zrobiła, jednak sytuacja sama w
> sobie mną wstrząsnęłaby na pewno przynajmniej w takim samym stopniu.
mna zapewne tez bym wstrzasnela, ale nie jestem pewna, czy
bieglam bym od razu z moimi emocjami do kogokolwiek, a juz
na pewno, nie histeryzowalabym na grupie dyskusyjnej, bo
dana osoba nie zareagowala jak nalezy.
iwon(k)a
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
118. Data: 2005-02-23 09:08:32
Temat: Re: napiszcie coś :(Iwon(k)a wrote:
> super mega LOL, tym samym dolaczylas do
> lynteligentnych inaczej a'la Boczus ;))))
O pardąsik. Ja rozumiem, że tego pana można nie lubić, ale akutrat
inteligencji to mu odmówić nie można.
To miał być "zawoalowany przykład"?;-)*
*Patrz wątek o walentynkach.
--
Pozdrawiam
Justyna
"Lepiej grzeszyć i potem żałować,
niż żałować, że się nie grzeszyło."
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
119. Data: 2005-02-23 10:59:50
Temat: Re: napiszcie coś :(
Użytkownik "Iwon(k)a" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:cvh25t$eiu$1@news.onet.pl...
> "Margola Sularczyk" <malgos@spamu_nie_kochamy.panda.bg.univ.gda.pl> wrote
> in message news:cveplu$5mt$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
>> Iwonko. Gwoli wyjaśnienia powiem, że nie był to obrazek, tylko FOTOGRAFIA
>> dziecka, które było seksualnie wykorzystywane przez dorosłego. Jeśli taka
>> wizja Cię nie wzrusza, to gratuluję grubej skóry.
>
> dziekuje, najwyrazniej mam gruba skore. ale nie
> wiedzialam, iz brak checi pobiegniecia do
> tz po pocieszenie jest wymiernikiem grubosci skory :/
Chwaląc się taaaaakim intelektem powinnaś zrozumieć, ze nie chodzi o
pobiegniecie, tylko o brak emocji w sprawie.
>
>
>> Błagam, przestań z tym lekceważacym obrazkiem. To akurat - powtórzę:
>> FOTOGRAFIA krzywdzonego dziecka - mogło być powodem wielkiej emocji.
>
> fotografia na necie jest dla mnie OBRAZKIEM.
Gruba skóra. Bardzo. Nie gratuluję, bo przez taką znieczulicę mamy ludzkość,
jaką mamy :( I nie zazdroszczę, wolę być jednak człowiekiem z jasno
określoną etyką.
> mna zapewne tez bym wstrzasnela, ale nie jestem pewna, czy
> bieglam bym od razu z moimi emocjami do kogokolwiek, a juz
> na pewno, nie histeryzowalabym na grupie dyskusyjnej, bo
> dana osoba nie zareagowala jak nalezy.
Zaprzeczasz sama sobie. Obrazek by Tobą wstrząsnął? I wyjdź troche poza
swoje wyobrażenie tematu. Nie chodzi wyłącznie o pobiegnięcie z emocjami (ja
tam bym pobiegła do mojego partnera, zrozumiałby, nie zrozumiał, ale zawsze
mam odruch, by podzielić się z nim tym, co sama odczuwam. Tak sobie
wyobrażam wspólnotę, dodam, że na zasadzie wzajemności. Woluntarnej - nikt
mnie ani jemu nie każe).
Łatwo zdeprecjonować czyjeś uczucia, nazywając je histerią. Ale spróbować
wejść w cudzy świat i pojąć DLACZEGO tak reaguje, a nawet spróbować mu pomóc
(jak kolorowa na przykład) - to wymaga trochę cieńszej skóry. I woli. Dobrej
woli.
Margola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
120. Data: 2005-02-23 12:15:20
Temat: Re: napiszcie coś :(Iwon(k)a pisze:
> "Nixe"
>> Czyli mam rozumieć, że męża, gdy przyjdzie do Ciebie z problemem
>> (ważnym dla niego, a nieważnym dla Ciebie), po prostu olejesz i
>> zaczniesz się go w tym momencie czepiać o pierdoły, tak?
> trudno powiedziec czy "oleje" ale na pewno nie
> zaczne wylewac wraz z nim lez nad obrazkiem
> w internecie, kiedy np naprawiam zab ;)
A kto mówi o wylewaniu łez? Chodziło tylko o wykazanie zrozumienia, rozmowę,
pocieszenie, uspokojenie. A NIE wymówki z zupełnie innego powodu.
>>>>>> Tym bardziej dziwi mnie, że zachowanie "pogubionej" w takiej
>>>>>> sytuacji określasz mianem "lekceważeniem uczuć męża".
>>>>> to sie dziw.
>>>> To jest argument?
>>> zawsze jakis, jesli nie rozumiesz innych.
>> Ba, żebyś choć podała te_inne_argumenty, to można byłoby się pokusić
>> o ich (nie)zrozumienie.
> dla mnie "ingorowanie" jest argumentem.
?? Ignorowanie - czego? kogo? jest argumentem?
>> Przeczytaj jeszcze raz, co napisałam. Nie sugeruję, że w sytuacji
>> "pogubionej" zachowałabyś się jak dziecko, ale, że mogą być inne
>> sytuacje, w których tak właśnie byś zareagowała. I tego Ci nie
>> życzę.
> i powiem tak, zachowam sie jak dorosly w takiej sytuacji.
Tzn. w jakiej? Czy chcesz powiedzieć, że z góry wiesz, iż nigdy nie będzie w
Twoim życiu sytuacji, która być może Cię przerośnie i nie będziesz w stanie
zachować się wtedy racjonalnie?
>> Przyszła do niego z problemem. Pierwsza. A on to zlekceważył, nawet
>> nie wysłuchał, a za to wytknął jej pod nos zepsuty podgrzewacz.
> z tego co wiem, to wysluchal,
Raczej usłyszał. Siłą rzeczy, bo uszu sobie watą nie zatkał :->
A mnie chodziło o "wysłuchanie". Czyli_skupienie uwagi_na tym, co ktoś mówi.
> tylko tyle, ze nie zareagowal "jak nalezy".
A Ty uważasz, że jego reakcja była do końca w porządku?
>> Więc kto tu kogo lekceważy?
> poczytaj wiec czy rzeczywiscie jej nie wysluchal.
Poczytałam. Nie znalazłam żadnej informacji, by mąż jej wysłuchał.
I nadal nie odpowiedziałaś mi na pytanie.
Dlaczego wciąż kołujesz wokół niego, zamiast odpowiedzieć wprost?
>> Postaw się w jej sytuacji i wyobraź sobie, że masz naprawdę duży
>> problem (bo dla niej to zdjęcie widocznie było problemem, z którym
>> sama nie potrafiła sobie poradzić), a Twój mąż Cię "zlewa" i jeszcze
>> przy okazji robi wymówki z powodu zgniłego pomidora, który wybrudził
>> lodówkę. Jak byś się wtedy czuła?
> nie moge sie postawic w takiej sytuacji, bo nie
> biegam z kazdym problemem do "mamusi".
Mam do Ciebie prośbę Iwon(k)a. Skup się na tym, co czytasz, a dopiero potem
odpowiadaj.
Nie pisałam o bieganiu z_każdym_problemem. Napisałam wyraźnie "wyobraź sobie,
że masz naprawdę duży problem". NAPRAWDĘ DUŻY.
> a jesli biegne w trakcie pracy danej osoby,
Czy "pogubiona" przyszła do męża w trakcie jego pracy?
> to nie oczekuje, ze bedzie rzucac wszystko
Jak wyżej. Co miał niby rzucać jej mąż?
> zeby tylko mi lzy z policzkow obetrzec, bo sie obrazka przetsraszylam.
A tu prośba kolejna - nie dyskredytuj uczuć innych osób, nawet jeśli wydają
Ci się śmieszne.
Ty się być może obrazka nie wystraszysz, ale są inne rzeczy, które mogłyby
wywołać u Ciebie szok.
> to poczytaj posty pogubionej.
Poczytałam.
Znikąd nie wynika, by żądała od kogokolwiek, by rzucał to, co robi i biegł
jej na pomoc.
> znow? tzn gdzie jeszcze mieszam?
Zasadniczo na każdym kroku.
>> Nie pytałam, jak powinna zachować się po obejrzeniu obrazka,
>> ale potem - gdy przyszła do męża, a ten zaczął jej prawić morały na
>> temat podgrzewacza.
> nie obrazac sie na tz, tylko sprobowac zobaczyc sytuacje
> przez jego pryzmat.
To ja Ci jednak życzę sytuacji, w której Ty nie będziesz mogła wyjść z szoku,
a ukochany mężczyzna zamiast jakiejkolwiek pomocy, oferuje Ci ciosanie kołków
na głowie z jakiegoś banalnego powodu. A życzę Ci tylko dlatego, żebyś
spojrzała na to wszystko z nieco innego punktu widzenia i nabrała trochę
pokory.
>> Nie odpowiedziałaś też na pytanie, czy on w tej sytuacji szanuje jej
>> uczucia.
> na to pytanie umie on odpowiedziec.
Kto "on"? Ja się nie pytam żadnego "jego", tylko pytam Ciebie. Skoro
potrafisz ocenić, czy"pogubiona" lekceważy uczucia męża, to chyba nie sprawi
Ci trudności ocena, czy mąż lekceważy uczucia "pogubionej".
> dla mnie brak reakcji=/= brak szacunku.
Czyli jednak lekceważy? No proszę. Szkoda tylko, że tak późno to zauważyłaś.
>>> ale to co sie stalo przedtem ma ogromne znaczenie w tym jak
>>> sie zachowlala ona, czy tez tz.
>> A jakie to ma teraz znaczenie? Dziewczyna wpadła w szok.
>> Każdemu może się zdarzyć, tyle, że z zupełnie innego powodu.
> dla mnie powod szoku ma ogromne znaczenie.
I co w związku z tym? Oceniasz, który powód jest wg Ciebie ważny, a który nie
i dopiero wtedy reagujesz? A może warto uwierzyć, że jeśli ktoś się naprawdę
przestraszył, spanikował, przestał myśleć racjonalnie, to widocznie_dla
niego_taki powód był wystarczająco ważny, żeby mu dech zaparło.
--
PozdrawiaM
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |