| « poprzedni wątek | następny wątek » |
151. Data: 2005-02-24 03:33:41
Temat: Re: napiszcie coś :("Agnieszka Krysiak" <k...@g...pl> wrote in message
news:7h0q119cru07uu3abeko9htfnm9ulrpl17@4ax.com...
> To ja podpowiem ku jaśniejszości i lepszego docierania wyobrażeń:
> niechaj Iwonka wyobrazi sobie, że oglądając cośtam natyka się na
> pornograficzne zdjęcia, przepraszam - obrazki, własnej córki. Dokładnie
> takie, jak opisane przez pogubioną - scena gwałtu.
i nie widzisz roznicy miedzy obrazkami wlasnego dziecka
a obcego dziecka?
> Obrazki, doh. Mężowi przecież nie będę tym zawracać głowy. Naprawia
> przecież ramkę rodzinnego zdjecia. :->
no tak, nie widzisz.
> Agnieszka ("ale przecież to nie były zdjecia mojej córki...."
dokladnie.
iwon(k)a
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
152. Data: 2005-02-24 03:53:52
Temat: Re: napiszcie coś :("Margola Sularczyk" <margola@nu_spamie_pagadi.ruczaj.pl> wrote in message
news:cvigmq$t2j$1@atlantis.news.tpi.pl...
>> a jakiego potrzebujesz?
>
> KOnkretnego :) Np. Napisz jej (i tu ctrl+c, ctrl+v z tego, co Twoim zdaniem
powinnam jej napisać i co ukryłaś pod wiele mówiącym
> zaimkiem "to")
"to" odnosi sie do twoich uwag na moj temat.:)
>
>>
>>> (ładna jestem, jak na swoje lata. Cerę mam gładką po mamie)
>>
>> tylko tyle tam widzisz?
>
> No, nie będę Ci się przecież spowiadała z cellulitu.
znow tylko zewnetrze ;)))
To by mi zaszkodziło na
> moje PR. MOgę tylko dodać parę rzeczy, o których poniżej.
ok, juz czytam.
>
>
>>> Jakiej winy szukam i u kogo?
>>
>> u mnie rzecz jasna ;))
>
> Ja Ci napisałam, czego u Ciebie się spodziewam. Konkretnie. Bezsprzecznie uważam,
że na kategoryczny osąd kogoś innego jesteśmy na
> tym świecie trochę za mali, za krótcy. Nie osądzam, aby nie być osądzaną.
klamiesz :) osadzasz mnie :)) i to kategorycznie.
masz konkret.
>>> mogę się oczywiście mylić. I obym.
>>
>> bo?
>
> Umiesz zrobić z tego jakieś zdanie z podmiotem i orzeczeniem? Mój mózg lepiej takie
przyswaja.
umiem, ale "i obym" chyba za takowe nie uwazasz?
wiec i "bo?" pasuje jak najbarzdziej do
"i obym".
> Bo: co oznacza słowo "obrazek" wyjaśniam poniżej.
juz czytam.
> Bo: wołałabym, żebyś nie była tak niewrażliwa, jak to odebrałam.
ale dlaczego? boisz sie, ze nie pojde do nieba, czy
cos innego??
>Zwłaszcza, zę sprawa dotyczy krzywdy konkretnego dziecka.
i pogubiona zachowuje sie jak dzieciak, lecac do meza
i robiac z igly widly, ze nie pocieszyl jej, zamiast
zainteresowac tym np odpowiednie organa zajmujace sie
pedofilia na ten przyklad. i zamisat tego sie dowiedziec
na grupie ta lamentuje, ze mazus sie swieca zajal.
TYLE ja to ruszylo.
>> czy w kocu odpiwesz mi tez na pytanie z czym kojarzy ci
>> sie slowo "obrazek"? bo jakos widze, ze wywoluje u ciebie
>> niezrozumiale dla mnie reakcje.
>
> Słowo "obrazek" poprzez zdrobnienie robi się bagatelką.
acha. dla mnie nie za bardzo, ale rozumiem.
> "Obrazek z Internetu" nie mówi nic o bólu i krzywdzie dziecka. Niesie z sobą
przesłanie "nic takiego, jeszcze jedna fotka".
a fotografia juz powie o bolu dziecka??
> Oczywiście nie poprę tego teraz żadnym słownikiem, bo do słowników dotrę dopiero
jutro. Ale intuicja plus ogólna wiedza kształcona
> do niedawna w kierunku językoznawczym podpowiada mi, że tak to w języku polskim
wygląda. Obraz =/= obrazek.
to teraz juz obraz? myslalam, ze chodzi ci o
fotografie.
>
>> a co ze skorka, i inteligencja, znieczulica
>> i co tam jeszcze ci zlosc podpowiedziala?
>
> Nie ma we mnie złości. Jest bezbrzeżne zdumienie i może złośliwość.
no wlasnie, widac ja tam kolo cellulitu?
> Ale moja złośliwość nie ma nic w tym wypadku wspólnego ze złością. Nie będę się
złościć na byt wirtualny w Internecie ;)
wole zlosc niz zlosliwosc.
>
> Wyjaśniam:
> Zarzucasz innym (o ile pamiętam, Z.Boczkowi) małą inteligencję.
zauwaz w jakim kontekscie.
>Mój (błędny, bardzo być może) wywód logiczny podpowiedział mi, że czujesz się od
niego lepsza i inteligentniejsza.
blad w rozumowaniu.
>Ergo: masz dużą inteligencję (bo Z.Boczek ma niemałą, choć sposób jej manifestacji
jest trudny do przełknięcia momentami). To nie
>zarzut , uznanie dla inteligencji jest nobilitujące, raczej chyba że jest inaczej
(dowolność interpretacji)
nie uwazam sie inteligentniejsza od kogokolwiek. zarzut Boczka
zaliczylam do zarzutow stawianych mi przez min Peytona
czy Siwa, ktorzy podobnie bladzili w swoich detektywistycznych
zapedach. W sumie trudno kogos przekonac, iz sie
myli, wiec zastosowalam "epitet" obrazujacy bledne
rozumowanie.
> BTW mam gładką cerę i inteligentne, żywe spojrzenie, jeśli pytasz o moją
inteligencję i jej odblask w lusterku.
nie wiem jak inteligecja ma sie do gladkiej cery?
i gdzie sie pytam o twoja inteligencje?
> Gruba skóra jest frazeologicznym określeniem niewrażliwości.
domyslam sie, iz nie oczekujesz ze podam ci
w mm grubosc mojej skory ;))
>Znieczulica tyczy się tego samego. Obydwa sformułowania odnoszą się do Twojego
lekceważącego (w moim odbiorze) użycia zlepku
>"obrazek w Internecie" na określenie fotografii gwałconego dziecka.
juz wyjasnilas dlaczego zareagowals na slowo obrazek
tak nie inaczej. fakt, uzylam tego sformulowania bardziej
dla zobrazowania, iz jest to obraz, czegos nieobecnego-teraz
czegos nierealnego-teraz. cos co sie stalo- kiedys.
nic na to teraz poradzic nie mozna, a to sie zderzylo z
realnym faktem zepsucia sie swieczki (?) co dla mnie
osobiscie moze stanowic podstwe dla takiej a nie innnej
reakcji tego pana.
i w sumie slowo "obrazek" w tym kontekscie zostal
uzyty.
> Moja wrażliwość (skoro o nią i jej odblask w lusterku pytasz) nie posuwa się do
osobistego tropienia i linczowania pedofili (acz
> gdybym się natknęła, nie ręczę za siebie) aczkolwiek na każdy spam reklamujący
uciechy seksualne z udziałem młodego ciałka i
> przysyłane mi linki do stron im poświęconych reaguję przesyłając go do fundacji
"Kidprotect".
to gdzie ty chadzasz po internecie, iz ci to przysylaja ;))
> Tyle mogę zrobić. Nawet, jeśli to tylko rozpowszechnianie obrazków w sieci.
a czemu mi nie przysylaja takich linkow? ;)
> Ktoś na tych obrazkach widnieje: jakieś prawdziwe dziecko, które odczuwa ból,
strach, poniżenie, krzywdę. Całkiem realną. I tu już
> dość, bo się zaczynam w środku gotować i tym razem to naprawdę złość. Także i na
moją w tej sprawie bezradność.
i czy ja nie napisalam, iz zapewne taki obrazek (bez
zlych podtekstow) by mna wstrzasnal?
>
> Jeżeli się mylę, wyjaśnij mi to. Nieraz już przyjęłam do wiadomości, że błędnie
odebrałam czyjeś słowo pisane. Ale pisząc "to",
> "bo?" i inne puste semantycznie wyrażenia nie pomożesz mi odkryć, gdzie robię błąd.
ma nadzieje, ze teraz juz znasz odpiwedzi na twoje pytania.
iwon(k)a
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
153. Data: 2005-02-24 03:56:08
Temat: Re: napiszcie coś :("krys" <k...@p...onet.pl> wrote in message
news:cvhh6g$1sd$1@localhost.localdomain...
> Iwon(k)a wrote:
>
>
>
>> super mega LOL, tym samym dolaczylas do
>> lynteligentnych inaczej a'la Boczus ;))))
>
> O pardąsik. Ja rozumiem, że tego pana można nie lubić, ale akutrat
> inteligencji to mu odmówić nie można.
no przykro mi, w tym wypadku spisal sie na dwoje :)
inteligencja zawiodla na calej linii.
iwon(k)a
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
154. Data: 2005-02-24 04:36:13
Temat: Re: napiszcie coś :("Nixe" <nixe@fałpe.peel> wrote in message news:cvio35$bgk$1@news.onet.pl...
>> jeszcze raz. argumentem dla mnie jest slowo "lekcewazyc".
>> pozniejsze moje wyjasnienia, sa juz tylko dopowiedzeniem, co
>> mialam przez to na mysli. czy teraz juz jasniej?
>
> Niestety nie jestem w stanie zrozumieć Twojego toku myślenia w tym fragmencie
dyskusji, więc odpuszczam, nie bez żalu, że nie było
> dane poznać mi innego, logicznego argumentu poza stwierdzeniem "to się dziw".
rzeczywiscie, najwyrazniej do ciebie docieraja
tylko proste sforumolowania typu "to sie dziw".
bede to pamietac na przyszlosc.
>
>>> Przeczytaj sobie jeszcze raz powyższy dialog, którego
>>> celowo nie wycinam, żeby łatwo było wykazać niespójność Twoich
>>> wypowiedzi.
>
>> przeczytala, i widze tylko, iz do ciebie nie dociera, iz
>> slowo "lekcewazyc" jest argumentem.
>
> Ja Cię tylko prosiłam, byś podała inny argument miast "to się dziw". Podałaś
> słowo "lekceważyć".
i czyz nie wyjasnilam, dlaczego takiego
sofrmulowania uzylam?
> No cóż - niech Ci będzie. Nie takie kurioza dane mi było czytywać ;-)
jw.
>
>>> Czyli w sytuacji, w której mogłabyś zareagować jak dziecko, Ty
>>> zachowasz się jak dorosły? Skąd to wiesz już teraz, z góry?
>
>> bo sie mi uroslo.
>
> A co to ma do rzeczy?
> Czy w związku z tym, że dorosłaś, naprawdę jesteś w stanie przewidzieć z góry
> każdą swoją reakcję?
przewidziec, iz zachowam sie adekwatnie do wieku, umiem.
>
>>> No więc jeszcze raz:
>>> "Czy chcesz powiedzieć, że z góry wiesz, iż nigdy nie będzie w Twoim
>>> życiu sytuacji, która być może Cię przerośnie i nie będziesz w stanie
>>> zachować się wtedy jak dorosła?"
>
>> tak, to chce powiedziec.
>
> Zatem ponowne gratulacje niesamowitej pewności siebie. Pewności nawet w
> obliczu tego, co jeszcze przed Tobą - nieznane i niewiadome. Powiedziałabym,
> że jest to podejście bliższe właśnie małym i niedoświadczonym życiem
> dzieciom, niż dorosłym ludziom, których życiowe perypetie nauczyły pokory i
> zasady "nigdy nie mów nigdy".
juz ci kiedys pisalam, iz tylko miodziku w moim zyciu
nie mialam. zachowuje sie adekwatnie do wieku.
i nie ma to nic wspolnego z pewnoscia w znaczeniu
jaki teraz uilujesz mi teraz wmowic.
>
>>>> dziecko jest psychicznie "uzaleznione"
>>>> od doroslejgo opiekuna, dorosly niekoniecznie.
>
>>> A co ma do tego uzależnienie?
>>> Szok to szok i zdarza się zarówno małym, jak i dużym.
>
>> tak, ale z roznych powodow, a brak wsparcia nie
>> konczy sie tak samo.
>
> Ale co ma do tego uzależnienie od opiekuna?
to, ze dziecko musi zawsze miec "mamusie" kolo siebie.
>>> I nie każdy dorosły potrafi poradzić z nim sobie sam, co w żaden
>>> sposób nie dyskredytuje jego dorosłości, dojrzałości, samodzielności.
>
>> jesne, ze tak. jednak post(y) pogubionej dla mnie
>> o tym jednak nie swiadczy(a).
>
> Wiesz, to mniej więcej tak, jakbyś napisała komuś, że jest
> głupi/niedojrzały/niepoważny (wybierz cokolwiek), gdyby wyznał, że panicznie
> boi się pająków.
zly przyklad :) istnieje fobia pajakowa. wymysl cos innego ;))
> Jeszcze raz - nie deprecjonuj odczuć innych osób, nie
> oceniaj ich wg własnych kryteriów, bo to niemądre i krzywdzące.
czy ty jestes jakas moralna wyrocznia, ze teraz sie tak
madrzysz? masz sie za taka?
czyz ty tego nie robisz stale?
>
>> czy maz przerywa jej jakos, zatyka uszy, zaczyna
>> nucic piosenke pod nosem? nie. slucha do konca, jak widac.
>
> Przecież dokładnie to samo napisałam w poprzednim poście.
> "Usłyszał" to nie znaczy "wysłuchał". A przynajmniej nie w takim znaczeniu, o
> jakim mowa w tej dyskusji.
semantyka.
>
>>>>> A mnie chodziło o "wysłuchanie". Czyli_skupienie uwagi_na tym, co
>>>>> ktoś mówi.
>
>>>> skad wiesz, ze sie nie skupil? bo nie skomentowal tego???
>
>>> A skąd Ty w takim razie wiesz, że się skupił?
>
>> odpowiedz mi na moje pytanie.
>
> Tak, sposób jego reakcji (wymówki) imho świadczył o tym, że nie skupił się na
> problemie, z którym przyszła do niego żona.
to jest twoja interpretacja.
>
>>> Tyle tylko, że ta jedyna relacja jakoś nie przeszkodziła Ci, by z
>>> góry ocenić autorkę wątku i to ocenić w sposób negatywny.
>
>> tak, bo to pogubiona napisala.
>
> No i co z tego? Nie znasz przecież wersji drugiej strony, która jak
> najbardziej mogłaby świadczyć na korzyść "pogubionej".
to i tym tez pisalam. dobrze, by bylo uslyszec relacje
zajscia meza.
>
>>> ROTFL!
>>> JAKIEJ ważnej dla niego pracy. Gdzieś to w ogóle wyczytała?
>
>> w pierwszym poscie.
>
> Gdzie tam jest napisane, że przyszła do niego podczas jego ważnej pracy?
"wiecie co mój mąż mówi - nic - tylko
pokazuje mi jakiś cholerny podgrzewacz i mówi że włożyłam do środka
uszkodzoną świeczkę i wosk zalał dno, ja mu n"
chyba nagle nie wpadl mu pod reke ten podgrzewacz?
>> a co trtzeba robic wg ciebie, zeby uznac to za cos waznego?
>
> Prowadzić samolot, przewijać obfajdane dziecko "w locie", prowadzić
> pertraktacje z klientem przez telefon i setki tego typu rzeczy - generalnie
> coś, czego nie da się przełożyć na później.
acha, czyli uwazasz, iz masz patent dla kazdego co jest
wazna czynnoscia a co nie? LOL!
> Ale nawet i to można przerwać,
> gdy inna sprawa wyda się DUŻO ważniejsza.
a jesli nie wyda MNIEJ wazna?
moze ktos ma INNE kryteria niz ty?
> A ja przy okazji spytam przewrotnie - jakie czynności wg Ciebie można
> przerwać komuś "bezkarnie", przychodząc ze swoim problemem, jeśli dla Ciebie
> taką czynnością nie jest czyszczenie podgrzewacza czy mycie naczyć?
jakakolwiek czynnosc, w ktora dana osoba sie angazuje,
jest wazna czynnoscia. bo jest wazna dla tej osoby.
jesli wiec osoba taka wykonuje cos, i to dla niej
jest wazne, nawet jesli to jest smieszne dla ciebie,
a dla pogubinej jest bzdeta, to jest to czynnosc wazna.
jesli nie angazuje sie w nia, nie jest dla niego wazna,
to i jej przerwanie nie bedzie stanowilo problemu.
i nie chodzi to o rodzaj czynnosci, ale o zaangazowanie
danej osoby.
>
>>> Ale nawet gdyby tak było, to chyba lepiej brzmiałoby z jego ust
>>> "Poczekaj moment, jestem teraz zajęty, za chwilę pogadamy, bo nie
>>> chcę teraz przerywać" niż wymówki.
>
>> moze i lepiej, ale dlaczego dyskretytujesz jego odczucia.
>> moze dla niego swieczka byla w tym momencie wazna?
>
> Ależ ja nie dyskredytuję jego uczuć do świeczki czy podgrzewacza.
jakzesz nie. wysmialas sie z jego "pracy".
> Zaskoczył mnie jedynie sposób jego reakcji na problem żony.
dlaczego?
> Bo nie jest to imho reakcja właściwa dla kogoś, kto kocha i przejmuje się
> kochaną osobą.
dobrze ze dodalas imho, bo cos mi sie zdaje, ze pomylilas sie
z wyrocznia ;)
>
>>>> jesli dla niej ten problem byl na tyle duzy, zeby
>>>> szukac jedynego ukojenia w tz, ktory ma wtedy rzucic
>>>> co robi, jest dla mnie "dziecinne".
>
>>> A Ty ze wszystkim radzisz sobie zupełnie sama.
>
>> nie wiem czy doczytalas, ale napisalam tak
>
> Ale jesteś w stanie przyjąć do wiadomości, że inni nie potrafią i nie ma w
> tym niczego dziwnego?
jestem, ale czy nie moge im napisac swojego zdania?
i czy ja sie dziwie?
> A porównywanie zachowania takich ludzi do zachowania dzieci jest po prostu
> krzywdzące dla nich.
prawda czasem nie jest przyjemna.
>
>>>> a jesli mam NAPRAWDE DUZE problemy, to NIE ZAWSZE
>>>> biegam do kogokolwiek. rozumiesz juz teraz.
>
>>> A gdzie ja pisałam o bieganiu ZAWSZE?
>>> A gdzie pisałam o KAŻDYM problemie.
>
>> zaczyna sie jak zwykle z toba wesolo ;)))
>
> Mnie się natomiast zbiera na ziewanie.
otworz moze okno? zrob pare przysiadow?
> Mam rozumieć, że nie doczekam się odpowiedzi na powyższe pytania?
> Że znów dyskutujesz sobie z czymś, co stworzyłaś sama na potrzeby dyskusji,
> zamiast z tym, co napisał Twój adwersarz?
dostajesz odpowiedzi, ale jak zwykle odwracarz je jak kota
ogonem.
>
>>> Wiesz co - teraz przeszłaś samą siebie.
>
>> tak myslisz?
>
> Tak myślę.
a ja nie.
>
>>> Zwróciłam Ci poprzednio uwagę, żebyś
>>> nie wyczytywała tego, co nie zostało napisane, a Ty popełniłaś
>>> właśnie dokładnie ten sam błąd i w tej samej sytuacji.
>
>> to co teraz?
>
> Właściwie to nic. Pewnie po prostu zmierzasz do zakończenie tej dyskusji ze
> mną, ale sposób wybrałaś wywołujący raczej zażenowanie z mojej strony, niż
> szacunek.
na twoim szacunku mi nie zalezy. dyskusje z toba zwykle
sie koncza gdzies w bezsensie.
>
>>>> a nie? mam wrazenie, iz wtedy zajmowal sie zepsutym
>>>> sprzetem.
>
>>> Łomatko! I to jest naprawdę AŻ TAKA praca, w której za Chiny nie
>>> można przeszkodzić i przyjść ze swoim problemem? Jakby kroił
>>> marchewkę, to też pewnie nie mogłaby mu przerwać :->
>
>> o wlasnie, to jest to o czym pisze. o lekcewazeniu
>> czynnosci, ktora inna osoba wykonuje.
>> przerwal sobie, bo ja sluchal co miala do
>> powiedzenia, po wysluchaniu uznal, iz nie jest to
>> dla niego takie istotne, i zaczal mowic swoj
>> istotny problem, ktory wywolal taka a nie
>> inna rekacje pogubionej.
>
> No i właśnie odmiękłam na całego :-((
> Cudzych problemów nie wartościuje się wg swoich kryteriów. Skąd Ci przychodzą
> do głowy takie kurioza??
czy to ty nie napisalas "az taka praca", ? lekcewazac tym samym
prace tejze osoby? wg mojego kryterium to nie jest.
>Nawet jeśli problem żony wydał się mężowi błahy, to
> w dobrym tonie (podkreślam to, bo już wiadomo, że miłości w tym związku nie
> ma) było wykazanie z jego strony choć minimalnego zainteresowania.
dobrym tonie wg kogo?
Twoje
> tłumaczenie, że mąż uznał jej problem za nieistotny i dlatego wyjechał ze
> swoim, ważniejszym problemem oraz wymówkami, jest po prostu rozbrajające.
wg twojego kryterium?
> Nikt nie neguje tego, że podgrzewacz też jest ważny (dla niego).
to teraz ja wymieklam na calego....
Ale "pech"
> chciał, że to ona przyszła do niego PIERWSZA i siłą rzeczy jej problem był
> PIERWSZYM do rozwiązania, albo chociaż wysłuchania.
czy rozwiazywanie problemow zalezy od kolejnosci
zgloszen? LOL, czego to ja sie dowiaduje o ludziach;)))
>> rece odpadaja....bo ona napisala na grupe i przedstawila
>> swoja wersje wydarzen.
>
> Ale sama powiedziałaś, że nie znasz jego wersji wydarzeń. Która to wersja
> mogłaby świadczyć o tym, że Twoja ocena postępowania "pogubionej" jest
> chybiona.
i mogloby sie tak okazac, jak najbardziej. jak na razie
uwazam inaczej. jesli napisze tz pogubionej i okaze sie, ze sie
mylilam, odszczekam swoje zarzuty ;)
>
>>> Tym bardziej, że reakcja męża była,
>>> jak najbardziej.
>
>> czy jestes pewna, ze dokonczylas to zdanie??
>
> Owszem.
"czym sie rozni wrobelek? bo ma jedno bardziej" ;))
>Innym słowy - tym bardziej, że reakcja męża jak najbardziej miała
> miejsce.
ok :)
>
>>> Tyle tylko, że w formie wymówek na temat podgrzewacza, a
>>> więc mało adekwatna do problemu "pogubionej".
>
>> a dlaczego reakcja pogubionej nie byla adekwatna do problemu
>> meza?
>
> Może z takiego drobnego powodu, którego zdajesz się w ogóle nie zauważać - to
> ona przyszła do niego ze swoim problemem jako pierwsza, a nie on do niej.
teraz juz widze zaczynasz wprowadzac kolejnosc zgloszen :)))
skoczyl sie argument co wazne, teraz zaczal sie co
perwsze, sorry ale to mnie zupelnie nie przekonuje.
>
>>>>> I co w związku z tym?
>
>>>> bardzo duzo.
>
>>> Ale CO konkretnie? Do czego jest Ci potrzebny ten powód szoku?
>
>> do reakcji.
>> akcja -> rekacja. przynajmnie u mnie.
>> zilustruje ci, inaczej zareaguje kiedy szok u np
>> bliskiego bedzie spowodowany zlamana reka, a inaczej
>> kiedy pajakiem na scianie.
>
> O arachnofobii nie słyszałaś? :->
slyszalam ;))) juz ci to napisalam ;))))
> I szczerze mówiąc jednak nie rozumiem Twojego toku myślenia. Jeśli ktoś mi
> bliski ma problem lub przeżywa szok z powodu, w_jego_mniemaniu, bardzo
> ważnego, to ostatnią rzeczą, którą robię, jest ocena, czy_mnie_samej ten
> powód wydaje się poważny czy też nie.
to przyjmij do wiadmosci, ze sa inni z innym tokiem
myslenia. i u mnie "akcja" wywoluje "reakcje".
> Istotne jest, że ta osoba oczekuje ode
> mnie, jako kogoś bliskiego, pomocy, uspokojenia, rady i to staram się jej
> zapewnić.
to tez jest ostotne, ale nie bezwzgleie.
>
>> kapisci?!
>
> ?
to od kapusty ;)))
>> pomocy moze szukac kazdy, ale niech nie
>> spodziewa sie, iz uzyska pomoc taka jaka
>> oczekuje.
>
> No faktycznie. Niech żona przypadkiem nie oczekuje od męża, jako jednej z
> najbliższych osób, pomocy typu: przytulenie, pogłaskanie, pocieszenie.
ale suuuper wnioski, a'la Nixe ;))))
niech zona nie _zawsze_ oczekuje reakcji jaka by chciala
uzyskac.
> Lepiej
> niech z góry uzna, że każdy jej problem zostanie skwitowany jako głupi, a
> miast dobrego słowa dostanie werbalną pięścią w nos.
a ktos powiedzial, iz "kazdy"?
> Tak będzie jej łatwiej
> żyć - bez płonnych nadziei, ale i bez bolesnych zawodów :->>
skoro tak uwazasz....
>
>>>> przynajmniej ja nie umiem udawac uczuc.
>
>>> I nikt tego od Ciebie nie wymaga. Naprawdę do tej pory uważałaś, że
>>> jeśli ktoś w szoku przychodzi do Ciebie z problemem, to należy podzielić
>>> jego strach i bać się razem z nim?
>
>> znow za bardzo doslownie bierzesz moje przyklady.:/
>
> Ups. To dawaj bardziej precyzyjne. Odczytuję je tak, jak zostały napisane.
chyba badze musiala.
>
>> w skorcie i streszczajac juz, bo zaczyna sie robic
>> przydlugawo, nie lubie udawac uczuc, ktore sa
>> odemnie oczekiwane w danym momencie, tylko
>> dlatego, ze ten ktos danej reakcji oczekuje.
>
> Nie potrafisz komuś (bliskiemu!) współczuć, pocieszyć, przytulić i powiedzieć
czegoś uspokajającego?
potrafie, ale wtedy kiedy jest tego potrzeba.
moje reakcje sa adekwatne do sytuacji.
(...)
Wiesz, jakoś nie
> wierzę, ale jeśli to jednak prawda, to pozwól, że skończę tę dyskusję, bo do
niczego jednak nie dojdziemy mając tak diametralnie
> inne podejście do tej sprawy.
dobry pomysl.
pozdrawiam
iwon(k)a
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
155. Data: 2005-02-24 09:10:00
Temat: Re: napiszcie coś :(Iwon(k)a pisze:
> rzeczywiscie, najwyrazniej do ciebie docieraja
> tylko proste sforumolowania typu "to sie dziw".
Ależ właśnie NIE docierają. Dlatego spytałam, czy to Twój jedyny argument.
Podałaś inny, równie bezsensowny, ale o więcej (w obliczu tej tasiemcowej
dyskusji) już nie proszę.
> i czyz nie wyjasnilam, dlaczego takiego
> sofrmulowania uzylam?
Wiesz co. Ja odpuszczam.
Masz niesamowitą zdolność takiego zagęszczania dyskusji, że odkręcanie tego i
tłumaczenie Ci, w którym miejscu źle postawiłaś przecinek, byłoby po prostu
nadprodukcją kilobajtów.
> przewidziec, iz zachowam sie adekwatnie do wieku, umiem.
Aha. Zasadniczo jesteś pierwszą znaną mi (dorosłą!) osobą, która ma takie
zdolności przewidywania.
Ja wolałabym napisać, że w jakichś ekstremalnych sytuacjach "będę
się_starać_zachować adekwatnie do wieku, ale nie potrafię_teraz_powiedzieć,
czy uda mi się to". Widzisz różnicę?
> juz ci kiedys pisalam, iz tylko miodziku w moim zyciu
> nie mialam.
Widocznie jednak mało Cię ten brak miodziku nauczył.
Albo wyobraźni Bozia poskąpiła.
> zachowuje sie adekwatnie do wieku.
Nie przeczę. Nie chodziło mi o to, jak się_teraz_zachowujesz.
> i nie ma to nic wspolnego z pewnoscia w znaczeniu
> jaki teraz uilujesz mi teraz wmowic.
Ależ ma. Jak najbardziej.
>>>>> dziecko jest psychicznie "uzaleznione"
>>>>> od doroslejgo opiekuna, dorosly niekoniecznie.
>>>> A co ma do tego uzależnienie?
>>>> Szok to szok i zdarza się zarówno małym, jak i dużym.
>>> tak, ale z roznych powodow, a brak wsparcia nie
>>> konczy sie tak samo.
>> Ale co ma do tego uzależnienie od opiekuna?
> to, ze dziecko musi zawsze miec "mamusie" kolo siebie.
A co to ma wspólnego z tym, co napisałam wcześniej, że szok przeżywa każdy -
ten z mamusią przy boku i ten bez mamusi?
[długo będziemy się tak w kółko kręcić, zanim zauważysz, że znów podajesz
argumenty od czapy?]
>>>> I nie każdy dorosły potrafi poradzić z nim sobie sam, co w żaden
>>>> sposób nie dyskredytuje jego dorosłości, dojrzałości,
>>>> samodzielności.
>>> jesne, ze tak. jednak post(y) pogubionej dla mnie
>>> o tym jednak nie swiadczy(a).
>> Wiesz, to mniej więcej tak, jakbyś napisała komuś, że jest
>> głupi/niedojrzały/niepoważny (wybierz cokolwiek), gdyby wyznał, że
>> panicznie boi się pająków.
> zly przyklad :) istnieje fobia pajakowa. wymysl cos innego ;))
Przecież sama ten przykład podałaś w dalszej części dyskusji!
<ironia>
Jakie znaczenie ma dla Ciebie czyjaś arachnofobia i pająk jako powód szoku,
skoro_TY_się pająków nie boisz?
</ironia>
["ależ ja się też boję pająków!" <-- o ile zakład, że taki będzie Twój
argument?]
> czy ty jestes jakas moralna wyrocznia, ze teraz sie tak madrzysz? masz sie
> za taka?
> czyz ty tego nie robisz stale?
Staram się nie robić.
Ty, nie dość, że się nie starasz, to jeszcze nie widzisz w tym niczego
niewłaściwego.
>>> czy maz przerywa jej jakos, zatyka uszy, zaczyna
>>> nucic piosenke pod nosem? nie. slucha do konca, jak widac.
>> Przecież dokładnie to samo napisałam w poprzednim poście.
>> "Usłyszał" to nie znaczy "wysłuchał". A przynajmniej nie w takim
>> znaczeniu, o jakim mowa w tej dyskusji.
> semantyka.
Co - "semantyka"? Czy możesz rozwinąć tę myśl, bo nie wiem, co chciałaś w
niej wyrazić.
Że słowa te różnią się między sobą? Oczywiście - właśnie to miałam na myśli.
>> Tak, sposób jego reakcji (wymówki) imho świadczył o tym, że nie
>> skupił się na problemie, z którym przyszła do niego żona.
> to jest twoja interpretacja.
A jaka jest Twoja wobec tego?
Na podstawie czego uważasz, że mąż wysłuchał (wysłuchał, a nie zarejestrował
dźwięki) żony i skupił uwagę na jej problemie?
>>> a co trtzeba robic wg ciebie, zeby uznac to za cos waznego?
>> Prowadzić samolot, przewijać obfajdane dziecko "w locie", prowadzić
>> pertraktacje z klientem przez telefon i setki tego typu rzeczy -
>> generalnie coś, czego nie da się przełożyć na później.
> acha, czyli uwazasz, iz masz patent dla kazdego co jest
> wazna czynnoscia a co nie? LOL!
Prrrr .... wyhamuj trochę. Pytałaś mnie, co_ja_uważam za ważne czynności.
Nigdzie nie twierdziłam, że muszą to być czynności ważne dla każdego.
>> Ale nawet i to można przerwać,
>> gdy inna sprawa wyda się DUŻO ważniejsza.
> a jesli nie wyda MNIEJ wazna?
> moze ktos ma INNE kryteria niz ty?
Więc mówi "Pogadamy o tym później, bo teraz robię coś ważnego".
[pytanie przy okazji - czy naprawdę uważasz, że dziubanie przy podgrzewaczu
jest na tyle ważną czynności, by nie można było w jej trakcie porozmawiać z
żoną?]
>> A ja przy okazji spytam przewrotnie - jakie czynności wg Ciebie można
>> przerwać komuś "bezkarnie", przychodząc ze swoim problemem, jeśli
>> dla Ciebie taką czynnością nie jest czyszczenie podgrzewacza czy mycie
>> naczyć?
> jakakolwiek czynnosc, w ktora dana osoba sie angazuje,
> jest wazna czynnoscia. bo jest wazna dla tej osoby.
> jesli wiec osoba taka wykonuje cos, i to dla niej
> jest wazne, nawet jesli to jest smieszne dla ciebie,
> a dla pogubinej jest bzdeta, to jest to czynnosc wazna.
> jesli nie angazuje sie w nia, nie jest dla niego wazna,
> to i jej przerwanie nie bedzie stanowilo problemu.
> i nie chodzi to o rodzaj czynnosci, ale o zaangazowanie
> danej osoby.
Czyli jeśli ja siedzę i dłubię w nosie i bardzo się w to zaangażowałam, to
mój mąż nie ma prawa przyjść do mnie z problemem, bo dla mnie ta czynność
jest ważna?
BTW - jakie to czynności, w które nie trzeba się w ogóle angażować? Bo ja
takowych nie znam.
Bardzo proszę o konkretne przykłady. I dla pewności - rozumiem, że w trakcie
takiej czynności, w którą się człowiek nie angażuje, można przyjść ze swoim
problemem?
> jakzesz nie. wysmialas sie z jego "pracy".
Wyśmiałam Twoją wypowiedź o tym, że "pogubiona" przerwała mu bardzo ważną
pracę.
>> Zaskoczył mnie jedynie sposób jego reakcji na problem żony.
>> Bo nie jest to imho reakcja właściwa dla kogoś, kto kocha i
>> przejmuje się kochaną osobą.
> dobrze ze dodalas imho, bo cos mi sie zdaje, ze pomylilas sie
> z wyrocznia ;)
Rozumiem więc dla Ciebie reakcja pod tytułem: wymówki z powodu podgrzewacza w
momencie, gdy żona "zgłasza" problem, jest reakcją właściwą dla kogoś, kto
kocha i przejmuje się kochaną osobą?
Dobrze wiedzieć, jak różnorodne oblicza może mieć miłość do współmałżonka :->
>> Ale jesteś w stanie przyjąć do wiadomości, że inni nie potrafią i
>> nie ma w tym niczego dziwnego?
> jestem
Świetnie!
>> A porównywanie zachowania takich ludzi do zachowania dzieci jest po
>> prostu krzywdzące dla nich.
> prawda czasem nie jest przyjemna.
Głupia jesteś jak but.
Wiem, że ta prawda nie jest przyjemna, ale cóż - taki lajf.
>> Mam rozumieć, że nie doczekam się odpowiedzi na powyższe pytania?
>> Że znów dyskutujesz sobie z czymś, co stworzyłaś sama na potrzeby
>> dyskusji, zamiast z tym, co napisał Twój adwersarz?
> dostajesz odpowiedzi, ale jak zwykle odwracarz je jak kota
> ogonem.
dyskutujesz sobie z czymś, co stworzyłaś sama na potrzeby
dyskusji, zamiast z tym, co napisał Twój adwersarz
***
dyskutujesz sobie z czymś, co stworzyłaś sama na potrzeby
dyskusji, zamiast z tym, co napisał Twój adwersarz
***
dyskutujesz sobie z czymś, co stworzyłaś sama na potrzeby
dyskusji, zamiast z tym, co napisał Twój adwersarz
> na twoim szacunku mi nie zalezy. dyskusje z toba zwykle
> sie koncza gdzies w bezsensie.
Chyba nie tylko ze mną. Miałam przyjemność poczytania Twoich ostatnich rozmów
z Idiomem czy Margolą - też skończyły się w bezsensie. I też zapewne to one
się do tego przyczyniły.
ROTFLMAO (tak to było?)
>> Nawet jeśli problem żony wydał się mężowi błahy, to
>> w dobrym tonie (podkreślam to, bo już wiadomo, że miłości w tym
>> związku nie ma) było wykazanie z jego strony choć minimalnego
>> zainteresowania.
> dobrym tonie wg kogo?
Wg ogólnie przyjętych norm zwyczajowych, kulturowych, moralnych i etycznych.
Nie miałaś
świadomości istnienia takowych? A może jesteś zwolennikiem, by każdy
posługiwał się swoją własną etyką?
>> tłumaczenie, że mąż uznał jej problem za nieistotny i dlatego
>> wyjechał ze swoim, ważniejszym problemem oraz wymówkami, jest po prostu
>> rozbrajające.
> wg twojego kryterium?
Tak. Przecież nie wg Twojego, skoro napisałaś coś takiego.
>> Ale "pech" chciał, że to ona przyszła do niego PIERWSZA i siłą rzeczy jej
>> problem był PIERWSZYM do rozwiązania, albo chociaż wysłuchania.
> czy rozwiazywanie problemow zalezy od kolejnosci
> zgloszen?
W_tej_konkretnej_sytuacji TAK.
Masz jakieś inne zdanie na ten temat? Orzekłaś tylko, że oba problemy - żony
i męża - są równie ważne. Skoro więc tak, to co dalej? Cała zamieniam się w
słuch.
>> Może z takiego drobnego powodu, którego zdajesz się w ogóle nie
>> zauważać - to ona przyszła do niego ze swoim problemem jako pierwsza, a
>> nie on do niej.
> teraz juz widze zaczynasz wprowadzac kolejnosc zgloszen :)))
Gdybyś była uprzejma zauważyć, że pisałam już o tym dwa dni temu, w
cvempn$s19$...@n...onet.pl, to byłoby naprawdę miło. Jeśli tego wcześniej nie
zauważyłaś, to Twój błąd, ale nie zarzucaj mi, że zaczynam cokolwiek
wprowadzać.
> skoczyl sie argument co wazne,
W ogóle nie wartościowałam w tej dyskusji problemów męża i żony.
Przyczepiłam się tylko i wyłącznie do sposobu jego reakcji. To Ty wyjeżdżasz
co chwila z tekstami, że podgrzewacz jest ważny i dlatego mąż zareagował tak
a nie inaczej. Ja twierdzę, że być może podgrzewacz faktycznie jest ważny,
ALE to nie upoważnia go do takiej, a nie innej reakcji.
> teraz zaczal sie co perwsze, sorry ale to mnie zupelnie nie przekonuje.
W takim razie co Cię Iwon(k)o droga przekonuje? Co by Cię usatysfakcjonowało
w tej dyskusji?Gdybym napisała "Masz rację, ta "pogubiona" to walnięta jest.
Panikuje z powodu jakiegoś durnego obrazka w necie, przychodzi z tym do męża
i ma czelność przeszkadzać mu w naprawianiu Bardzo Ważnego Sprzętu Domowego.
I jeszcze się głupia dziwi, że dostała zjebkę. Każda by dostała, jakby zalała
świeczką podgrzewacz, a potem przychodziła do męża i opowiadała mu o jakichś
obcych bachorach z internetu" :->>>
>> O arachnofobii nie słyszałaś? :->
> slyszalam ;))) juz ci to napisalam ;))))
No właśnie. Zatem mając świadomość istnienia arachnofobii uznasz, że pająk
jest mniej ważnym powodem szoku, niż złamana ręka?
>> I szczerze mówiąc jednak nie rozumiem Twojego toku myślenia. Jeśli
>> ktoś mi bliski ma problem lub przeżywa szok z powodu, w_jego_mniemaniu,
>> bardzo ważnego, to ostatnią rzeczą, którą robię, jest ocena,
>> czy_mnie_samej
>> ten powód wydaje się poważny czy też nie.
> to przyjmij do wiadmosci, ze sa inni z innym tokiem
> myslenia. i u mnie "akcja" wywoluje "reakcje".
Przyjmuję. Nie ukrywając przy tym zdumienia.
Przed podaniem znieczulenia pacjentowi też Ty sama oceniasz, czy będzie go
bolało? A może jednak znieczulasz go kierując się jego prośbą, bo to przecież
jasne, że on sam najlepiej wie, czy go boli?
>> Istotne jest, że ta osoba oczekuje ode
>> mnie, jako kogoś bliskiego, pomocy, uspokojenia, rady i to staram
>> się jej zapewnić.
> to tez jest ostotne, ale nie bezwzgleie.
Dla mnie bezwględnie. Na tym między innymi polega zapewnienie poczucia
bezpieczeństwa moim bliskim i świadomości, że jestem gotowa zareagować na ich
problem bez chłodnej kalkulacji - warto czy nie warto. Tego samego oczekuję
od nich samych. Na szczęście u nas działa to w obie strony. Byłam przekonana,
że tak jest w każdej, kochającej się i szanującej rodzinie i szczerze mówiąc
po prostu nie wyobrażam sobie, by ktoś z jej członków mając jakiś problem,
musiał liczyć się z tym, że pozostali mogą ocenić ten problem jako pierdołę i
olać. I nie chodzi mi tu o bezwzględną pomoc w jego rozwiązaniu, lecz o samą
chęć podjęcia takiej pomocy czy choćby zrozumienia.
>>> kapisci?!
>> ?
> to od kapusty ;)))
?
>>> pomocy moze szukac kazdy, ale niech nie
>>> spodziewa sie, iz uzyska pomoc taka jaka
>>> oczekuje.
>> No faktycznie. Niech żona przypadkiem nie oczekuje od męża, jako
>> jednej z najbliższych osób, pomocy typu: przytulenie, pogłaskanie,
>> pocieszenie.
> ale suuuper wnioski, a'la Nixe ;))))
> niech zona nie _zawsze_ oczekuje reakcji jaka by chciala
> uzyskac.
Ach! NIE ZAWSZE.
Musiało mi to umknąć w Twojej powyższej wypowiedzi :->>
>> Lepiej niech z góry uzna, że każdy jej problem zostanie skwitowany jako
>> głupi, a miast dobrego słowa dostanie werbalną pięścią w nos.
> a ktos powiedzial, iz "kazdy"?
"ale niech nie spodziewa sie, iz uzyska pomoc taka jaka oczekuje"
Jak wyżej. Czy gdzieś tu jest zwrot_nie zawsze_? Ja nie widzę.
Dlatego pozwoliłam sobie uznać, że piszesz o każdym przypadku.
>>> w skorcie i streszczajac juz, bo zaczyna sie robic
>>> przydlugawo, nie lubie udawac uczuc, ktore sa
>>> odemnie oczekiwane w danym momencie, tylko
>>> dlatego, ze ten ktos danej reakcji oczekuje.
>> Nie potrafisz komuś (bliskiemu!) współczuć, pocieszyć, przytulić i
>> powiedzieć czegoś uspokajającego?
> potrafie, ale wtedy kiedy jest tego potrzeba.
Ale nie Tobie u licha oceniać, czy jest potrzeba czy nie.
Jeśli ktoś ma problem, to znaczy, że go MA, a nie tylko mu się wydaje.
Czy Ty chciałabyś, by ktoś wartościował Twoje potrzeby i problemy wg własnych
kryteriów?
>> Wiesz, jakoś nie
>> wierzę, ale jeśli to jednak prawda, to pozwól, że skończę tę
>> dyskusję, bo do niczego jednak nie dojdziemy mając tak diametralnie
>> inne podejście do tej sprawy.
> dobry pomysl.
You're welcome.
--
PozdrawiaM
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
156. Data: 2005-02-24 09:35:14
Temat: Re: napiszcie coś :(
Użytkownik "Iwon(k)a" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:cvjljr$die$1@news.onet.pl...
> "Nixe" <nixe@fałpe.peel> wrote in message
> news:cvio35$bgk$1@news.onet.pl...
>
>>> jeszcze raz. argumentem dla mnie jest slowo "lekcewazyc".
>>> pozniejsze moje wyjasnienia, sa juz tylko dopowiedzeniem, co
>>> mialam przez to na mysli. czy teraz juz jasniej?
>>
>> Niestety nie jestem w stanie zrozumieć Twojego toku myślenia w tym
>> fragmencie dyskusji, więc odpuszczam, nie bez żalu, że nie było dane
>> poznać mi innego, logicznego argumentu poza stwierdzeniem "to się dziw".
>
> rzeczywiscie, najwyrazniej do ciebie docieraja
> tylko proste sforumolowania typu "to sie dziw".
> bede to pamietac na przyszlosc.
Ja tam mam wrażenie, ze Ty nie umiesz logiczniej sformułować argumentu niż
"to się dziw", ale może to tylko mój niewłaściwy odbiór.
Margola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
157. Data: 2005-02-24 09:39:02
Temat: Re: napiszcie coś :(
Użytkownik "Agnieszka Krysiak" <k...@g...pl> napisał w wiadomości
news:7h0q119cru07uu3abeko9htfnm9ulrpl17@4ax.com...
>
> To ja podpowiem ku jaśniejszości i lepszego docierania wyobrażeń:
> niechaj Iwonka wyobrazi sobie, że oglądając cośtam natyka się na
> pornograficzne zdjęcia, przepraszam - obrazki, własnej córki. Dokładnie
> takie, jak opisane przez pogubioną - scena gwałtu.
> Obrazki, doh. Mężowi przecież nie będę tym zawracać głowy. Naprawia
> przecież ramkę rodzinnego zdjecia. :->
Aga, dzięki. Nie miałam tyle odwagi.
Margola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
158. Data: 2005-02-24 09:41:05
Temat: Re: napiszcie coś :(
Użytkownik "Iwon(k)a" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:cvjhup$gvc$2@news.onet.pl...
> "Agnieszka Krysiak" <k...@g...pl> wrote in message
> news:7h0q119cru07uu3abeko9htfnm9ulrpl17@4ax.com...
>
>
>> To ja podpowiem ku jaśniejszości i lepszego docierania wyobrażeń:
>> niechaj Iwonka wyobrazi sobie, że oglądając cośtam natyka się na
>> pornograficzne zdjęcia, przepraszam - obrazki, własnej córki. Dokładnie
>> takie, jak opisane przez pogubioną - scena gwałtu.
>
> i nie widzisz roznicy miedzy obrazkami wlasnego dziecka
> a obcego dziecka?
NIe, może dlatego, ze widzę trochę więcej niż własną dupę w życiu.
NMSP, Iwonka jest dla mnie potworem. Nie człowiekiem. Gruuuuuuuuuuuba skóra,
w środku pustka.
Margola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
159. Data: 2005-02-24 09:41:50
Temat: Re: napiszcie coś :(
Użytkownik "Iwon(k)a" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:cvjj4d$66a$1@news.onet.pl...
> "Margola Sularczyk" <margola@nu_spamie_pagadi.ruczaj.pl> wrote in message
> news:cvigmq$t2j$1@atlantis.news.tpi.pl...
>>> a jakiego potrzebujesz?
>>
>> KOnkretnego :) Np. Napisz jej (i tu ctrl+c, ctrl+v z tego, co Twoim
>> zdaniem powinnam jej napisać i co ukryłaś pod wiele mówiącym zaimkiem
>> "to")
>
> "to" odnosi sie do twoich uwag na moj temat.:)
ależ pogubiona nie jest aż taką idiotką, na jej temat nie miałam takich
uwag.
Margola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
160. Data: 2005-02-24 09:48:33
Temat: Re: napiszcie coś :(
Użytkownik "Iwon(k)a" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:cvjj4d$66a$1@news.onet.pl...
>
> klamiesz :) osadzasz mnie :)) i to kategorycznie.
> masz konkret.
Tak. Teraz tak.
(...)
> i pogubiona zachowuje sie jak dzieciak, lecac do meza
> i robiac z igly widly, ze nie pocieszyl jej, zamiast
> zainteresowac tym np odpowiednie organa zajmujace sie
> pedofilia na ten przyklad. i zamisat tego sie dowiedziec
> na grupie ta lamentuje, ze mazus sie swieca zajal.
> TYLE ja to ruszylo.
Bogu dzięki, że w ogóle.
>
> a fotografia juz powie o bolu dziecka??
Wyobraźnia i empatia. Jeśli się takowe ma.
>> Moja wrażliwość (skoro o nią i jej odblask w lusterku pytasz) nie posuwa
>> się do osobistego tropienia i linczowania pedofili (acz gdybym się
>> natknęła, nie ręczę za siebie) aczkolwiek na każdy spam reklamujący
>> uciechy seksualne z udziałem młodego ciałka i przysyłane mi linki do
>> stron im poświęconych reaguję przesyłając go do fundacji "Kidprotect".
>
> to gdzie ty chadzasz po internecie, iz ci to przysylaja ;))
Wiesz, przysyłają mi, jak większości ludzi, spam. I nie zawsze kasuję od
razu, patrzę na temat. Ale, jak wspominałam, jestem świadoma tego, że za
spamem może się kryć krzywda cudzych dzieci. Nie moich. Ale jeśli przymknę
oko na zjawisko, nie mogę mieć gwarancji, że nie dosięgnie moich dzieci,
moich wnuków. Jeśli nie przymknę, też nie mogę, ale nie o gwarancję mi
chodzi. NIe zgadzam się na pedofilię jako taką.
>> Ktoś na tych obrazkach widnieje: jakieś prawdziwe dziecko, które odczuwa
>> ból, strach, poniżenie, krzywdę. Całkiem realną. I tu już dość, bo się
>> zaczynam w środku gotować i tym razem to naprawdę złość. Także i na moją
>> w tej sprawie bezradność.
>
> i czy ja nie napisalam, iz zapewne taki obrazek (bez
> zlych podtekstow) by mna wstrzasnal?
Czytając całość dyskusji - wątpię. Chyba, żeby się okazało, ze jednak
dotyczy Twojej rodziny.
No, teraz spokojnie mogę przyznać, że się wściekłam. Mam uczulenie na
głupotę.
Margola, EOT
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |