Data: 2006-09-28 21:51:06
Temat: nie chce mi się (żyć)
Od: "G. B. Spender" <q...@l...org>
Pokaż wszystkie nagłówki
Witam
Mam taki mały problem. Otóż jestem frajerem. Coś jak jeden z tych gości
z filmu "Zemsta frajerów", ale jeszcze gorzej, bo inteligentem nie można
mnie nazwać. Gdy już się zorientowałem kim jestem i w czym problem
(pomogły w tym teksty PowerBox'a), zastanowiłem się nad polepszeniem
swojej sytuacji. Ale problem w tym, że mi się nie chce być miłym,
rozmawiać z ludźmi, zawierać nowych znajomości (a okazja jest, studia
zacząłem). Ogólnie nie chce mi się pracować nad sobą, wolę posiedzieć
przygnębiony i poużalać sie jaki to ja jestem biedny, nie mam
dziewczyny, w jednej się jakiś czas temu zakochałem ale nie miałem u
niej szans, itd, bla, bla. No i wkurza mnie częste wpadanie w ten stan.
Niestety zdarza się to często, przy różnych malutkich "porażkach",
takich jak przestraszenie się jakiegoś pakera na ulicy czy połamanie
kołpaka podczas nieostrożnej jazdy samochodem.
Co do kontaktów społecznych, to jakoś tak, nie wiem, boje się ludzi, nie
ufam im. Nie mogę pozbyć się uczucia potrzeby akceptacji, co mnie
wkurza. Czasami pomaga zupełne odcięcie się i olanie, ale to też chyba
nie tędy droga. W wakacje eksperymentalnie zatrudniłem się do pracy,
która powiedzmy miała związek z kontaktami międzyludzkimi. Pracowałem
jako telemarketer (oferty przez telefon), dziadostwo, ale próbowałem sie
w ten sposób uodpornić od rekacji ludzi i w ogóle. No i się nawet jakoś
przyzwyczaiłem do ludzi, ale i tak jak wracałem do domu byle co mogło
mnie załamać. Pracę już skończyłem i z im dalszej perspektywy patrzę,
tym bardziej mam wrażenie że niewiele mi to dało. No, może to, że teraz
więcej mówię i rzadziej się zacinam.
No i wracając do tematu, nie chce mi się nic dalej robić, żeby nie być
frajerem. Po co mam rozmawiać z ludźmi i utrzymywać kontakty? Nie chce
mi się. Nawet kurwa w wakacje mi się nie chciało wstawać z łózka. Mimo,
że byłem całkowicie wypoczęty, to wolałem spać dalej niż stawić czoło...
życiu ;)
Tak więc właśnie, podpowiedzcie mi, co ja mam robić, bo nie chce mi się
tak żyć jako frajer i ciota, który w wieku 19 lat nawet się nie całował
czy też nie potrafi postawić na swoim. Tyle, że zmian też nie chce mi
się przeprowadzać. I nawet samobójstwa nie chce mi się popełniać
(odnoszę jednak wrażenie, że na życiu już też mi za bardzo nie zależy,
choć pewnie stres i "wrodzone odruchy obronne" nie pozwoliłyby mi na
szybkie odejście).
Za wszelkie, nawet obraźliwe komentarze i sugestie będę wdzięczny.
|