Data: 2006-09-29 07:41:38
Temat: Re: nie chce mi się (żyć)
Od: "Morderca uczuć" <l...@t...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
G. B. Spender napisał(a):
> Mam taki mały problem. Otóż jestem frajerem.
I co z tego, frajerzy też muszą być na świecie ;)
> Gdy już się zorientowałem kim jestem i w czym problem
> (pomogły w tym teksty PowerBox'a)
Posłuchaj ciekawszych artystów.
> Ale problem w tym, że mi się nie chce być miłym,
> rozmawiać z ludźmi, zawierać nowych znajomości (a okazja jest, studia
> zacząłem). Ogólnie nie chce mi się pracować nad sobą, wolę posiedzieć
> przygnębiony i poużalać sie jaki to ja jestem biedny, nie mam
> dziewczyny, w jednej się jakiś czas temu zakochałem ale nie miałem u
> niej szans, itd, bla, bla.
Czyli to nie fatalizm, ale po prostu Ci się nie chce. Twój wybór.
> No i wkurza mnie częste wpadanie w ten stan.
Po co się frustrować. Skoro Ci się nie chce z tym walczyć,
obrałeś taką drogę, zaakceptuj ten stan.
> Niestety zdarza się to często, przy różnych malutkich "porażkach",
> takich jak przestraszenie się jakiegoś pakera na ulicy czy połamanie
> kołpaka podczas nieostrożnej jazdy samochodem.
Paker jest pakerem bo chciał by się go bali. Nie ma w tym Twojej
winy, w łamaniu kołpaków też nie, więc po cholerę traktować te
zdarzenia jak porażki. Ot, życiowe sytuacje.
> Pracowałem
> jako telemarketer (oferty przez telefon), dziadostwo, ale próbowałem sie
> w ten sposób uodpornić od rekacji ludzi i w ogóle.
Nie tędy droga. Ja bym spróbował znaleźć pracę, którą lubię, w
której mogę "zabłysnąć".
> No i wracając do tematu, nie chce mi się nic dalej robić, żeby nie być
> frajerem. Po co mam rozmawiać z ludźmi i utrzymywać kontakty? Nie chce
> mi się. Nawet kurwa w wakacje mi się nie chciało wstawać z łózka. Mimo,
> że byłem całkowicie wypoczęty, to wolałem spać dalej niż stawić czoło...
> życiu ;)
Masz jakieś zainteresowania, coś Cię w ogóle kręci?
> Tak więc właśnie, podpowiedzcie mi, co ja mam robić, bo nie chce mi się
> tak żyć jako frajer i ciota, który w wieku 19 lat nawet się nie całował
> czy też nie potrafi postawić na swoim.
Nie łącz wszystkiego. Brak kontaktów z pannami to co innego niż
asertywność. Powinieneś rozwiązywać problemy metodą małych
kroków. Np. teraz skupiasz się na nawiązaniu przyjaźni z
dziewuchą, po to by wzmonić swoją wartość. Gdy to osiągniesz,
starasz się być stanowczy itd. Chcąc od razu być super macho,
wpadasz w większe frustracje. Ale jeśli pogodziłeś się z byciem
frajerem... nie licz, że spodobasz się fajnej dziewczynie.
> Tyle, że zmian też nie chce mi
> się przeprowadzać. I nawet samobójstwa nie chce mi się popełniać
> (odnoszę jednak wrażenie, że na życiu już też mi za bardzo nie zależy,
> choć pewnie stres i "wrodzone odruchy obronne" nie pozwoliłyby mi na
> szybkie odejście).
Bzdura. Podświadomie wiesz, że życie może się zmienić
diametrialnie. W Twoim wieku naturalna jest frustracja wynikająca z
braku swojego miejsca na Ziemi. Zaczynasz dorosłe życie, jednak nie
nauczono Cię jak sobie dawać radę w życiu, jak znaleźć
przyjaciół. Działasz na oślep, prubujesz robić to co inni, ale Ci
nie wychodzi.
Stosuj "małe kroki". Np. starasz się rozwiązać jeden problem, kiedy
już się uda, bierzesz się za kolejny. Z dziewczyn nie rezygnuj,
poderwanie laski poprawia samopoczucie i daje kopa do działania :)
Pozdrawiam,
M.
|