« poprzedni wątek | następny wątek » |
191. Data: 2014-12-29 18:28:21
Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'W dniu 2014-12-29 o 18:10, krys pisze:
> FEniks wrote:
>>> Część pewnie tak ma. Ale mam wrażenie, ze są i takie, które naprawdę nie
>>> kochają.
>>
>> Są takie. One zostawiają swoje dzieci, odchodzą, los ich dzieci jest im
>> kompletnie obojętny.
>
> Albo nie zostawiają i nie odchodzą, a i tak mają te dzieci w głębokim
> poważaniu. Ale ta to raczej nie mają dylematów "nie kocham własnego dziecka"
No właśnie, no właśnie! Od początku właściwie tyle tylko usiłuję
powiedzieć. :)
>>>> Tzn. takie, które wiedzą, że matka ich nie kocha/ła? Kiedy się o tym
>>>> dowiedziały? I dobrze im z tą świadomością?
>>>
>>> To zależy. Jak matka jednak potrafiła się nimi zająć, to jakoś z tym
>>> żyją.
>>
>> Dlaczego uważasz, że ta odpowiedzialność, by zapewnić opiekę i wychować
>> nie płynęła z miłości?
>
> Odnoszę się do komentarza pod artykułem, którego nie mam podstaw
> kwestionować. Bo wychodzę z założenia, że jak ktoś coś mówi o własnych
> uczuciach/odczuciach, to wie, co mówi.
Z tym że ten człowiek (jeśli tego samego mamy tu na myśli) pisał o
uczuciach matki nie swoich. Że go nie kochała. Od początku ciekawa
jestem, skąd taki wniosek wysnuł. No ale tego się nie dowiem.
>> Gdzie właściwie jest ta granica między samą
>> odpowiedzialnością a miłością?
>
> Cienka, jak zwykle. I nie jest nieprzekraczalna, bo nigdzie nie jest
> powiedziane,, ze matka NIGDY nie pokocha tego dziecka.
Dokładnie! Może właśnie tego typu rozmowa o jej uczuciach (bynajmniej
nie ich kwestionowanie, jak mówisz) jej w tym pomoże. Poza tym miłość to
uczucie dynamiczne (w moim pojęciu) - zmienia się ciągle i przybiera
różne odcienie.
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
192. Data: 2014-12-29 18:41:30
Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'Dnia Mon, 29 Dec 2014 17:04:47 +0100, Qrczak napisał(a):
> A ty kochasz wszystkich?
Od "kochających wszystkich" to trzeba uciekac i to jak najdalej. Za kogóż
Ty masz Chirona?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
193. Data: 2014-12-29 18:42:09
Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'Dnia Mon, 29 Dec 2014 18:01:01 +0100, krys napisał(a):
> Chiron wrote:
>
>>
>> Użytkownik "krys" <w...@n...pl> napisał w wiadomości
>> news:54a17a51$0$2154$65785112@news.neostrada.pl...
>>> Chiron wrote:
>>>
>>>>
>>>> Użytkownik "krys" <w...@n...pl> napisał w wiadomości
>>>> news:54a17192$0$701$65785112@news.neostrada.pl...
>>>>> XL wrote:
>>>>>
>>>>>> Dnia Sun, 28 Dec 2014 10:15:09 +0100, krys napisał(a):
>>>>>>
>>>>>>> I właśnie o to chodzi.
>>>>>>> Tyle, że dyskusja toczy się nad matką, a nie nad dzieckiem.
>>>>>>
>>>>>> Najpewniej nie zaznala milosci w dziecinstwie, to i skutek jest taki,
>>>>>> ze
>>>>>> jej nie moze dac swemu dziecku.
>>>>>
>>>>> I znów to samo.
>>>>> Jak zatem wytłumaczysz fakt, że jedno dziecko kocha, a drugiego nie?
>>>>
>>>> Tak to nie ma. To są IMHO wyłącznie czcze dywagacje- pozbawione
>>>> odniesień praktycznych.
>>>
>>> Czytałeś artykuły? Tam były podane takie właśnie sytuacje.
>> Nie ma takich sytuacji, że matka kocha jedno dziecko- a drugie nie.
>
> I tu się z tobą nie zgodzę.
> Stara prawda mówi, że niemożliwe to jest tylko parasol w d... rozwinąć. A
> ludzka psychika jest na tyle skomplikowana, że nigdy nie mów "nigdy".
>
>> No
>> chyba że w międzyczasie np nauczy się kochać- ale kocha wtedy oboje. Jeśli
>> jest sytuacja, w ktorej matka wygląda na związaną z jednym tylko
>> dzieckiem- a drugie ignoruje, to najczęściej jest to przejaw jej gry,
>> manipulacja.
>
> Skoro masz informację ze źródła* - dlaczego nie chcesz jej przyjąć do
> wiadomości, tylko racjonalizujesz?
>
> * tak, wiem, że źródło z artykułu jest wątpliwe. Ale w takim razie cała
> dyskusja jest OKDR
>>
>>>> Możesz mi coś dać- pod jednym warunkiem: jeśli_to_masz. Tak
>>>> samo jest z miłością. Jak nie potrafi się kochać- to się nie da miłości
>>>> swojemu dziecku. Skąd ono ma się nauczyć kochania? Nie da rady. No chyba
>>>> żeby- miał oskąd. Jednak wchodząc w życie- też nie będzie potrafiło
>>>> kochać
>>>
>>> Dziecko jednak nie jest samo z matką na bezludnej wyspie, nie
>>> skazywałabym go więc na zupełny brak miłości, zawsze może nauczyć sie
>>> kochania od ojca, babci, dziadka...
>> Fakt. Trudniej, ale fakt- możliwe. Najwięcej przechwyci od rodzica, z
>> którym spędzi najwięcej czasu. W tak nietypowej sytuacji (rodzice nie
>> kochają- kocha dziadek)- trudno coś orzec- dużą rolę grają inne czynniki
>
> Ano właśnie. Nie zawsze to matka jest tą najważniejszą osobą w życiu
> dziecka.
I to niby ma być normą?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
194. Data: 2014-12-29 18:58:31
Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'FEniks wrote:
>> Odnoszę się do komentarza pod artykułem, którego nie mam podstaw
>> kwestionować. Bo wychodzę z założenia, że jak ktoś coś mówi o własnych
>> uczuciach/odczuciach, to wie, co mówi.
>
> Z tym że ten człowiek (jeśli tego samego mamy tu na myśli) pisał o
> uczuciach matki nie swoich. Że go nie kochała. Od początku ciekawa
> jestem, skąd taki wniosek wysnuł. No ale tego się nie dowiem.
Zakładam, że miał ku temu powody. Może rozmawiał z matką w ramach jakiegoś
"prania brudów". Może zawsze odczuwał te braki. Trzeba by z nim
porozmawiać, bo nie wydaje mi się, zeby coś takiego wyssał z palca. A może
po prostu matka nie umiała OKAZAĆ miłości?
>
>
>>> Gdzie właściwie jest ta granica między samą
>>> odpowiedzialnością a miłością?
>>
>> Cienka, jak zwykle. I nie jest nieprzekraczalna, bo nigdzie nie jest
>> powiedziane,, ze matka NIGDY nie pokocha tego dziecka.
>
> Dokładnie! Może właśnie tego typu rozmowa o jej uczuciach (bynajmniej
> nie ich kwestionowanie, jak mówisz) jej w tym pomoże.
Takie rzeczy to raczej na terapii.
> Poza tym miłość to
> uczucie dynamiczne (w moim pojęciu) - zmienia się ciągle i przybiera
> różne odcienie.
A któżby śmiał to kwestionować?!
--
J
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
195. Data: 2014-12-29 18:59:46
Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'XL wrote:
>> Ano właśnie. Nie zawsze to matka jest tą najważniejszą osobą w życiu
>> dziecka.
>
> I to niby ma być normą?
Twoje wnioski mnie powalają.
--
J
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
196. Data: 2014-12-29 19:11:18
Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'Dnia Mon, 29 Dec 2014 18:59:46 +0100, krys napisał(a):
> XL wrote:
>
>>> Ano właśnie. Nie zawsze to matka jest tą najważniejszą osobą w życiu
>>> dziecka.
>>
>> I to niby ma być normą?
>
> Twoje wnioski mnie powalają.
Mnie Twoje normy...
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
197. Data: 2014-12-29 19:19:24
Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'XL wrote:
> Dnia Mon, 29 Dec 2014 18:59:46 +0100, krys napisał(a):
>
>> XL wrote:
>>
>>>> Ano właśnie. Nie zawsze to matka jest tą najważniejszą osobą w życiu
>>>> dziecka.
>>>
>>> I to niby ma być normą?
>>
>> Twoje wnioski mnie powalają.
>
> Mnie Twoje normy...
Nie moje normy, tylko Twoje wyobrażenie o "moich normach",
a z Twoim wyobrażeniem nie mam zamiaru dyskutować.
--
J
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
198. Data: 2014-12-29 19:56:49
Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'Dnia Mon, 29 Dec 2014 19:19:24 +0100, krys napisał(a):
> XL wrote:
>
>> Dnia Mon, 29 Dec 2014 18:59:46 +0100, krys napisał(a):
>>
>>> XL wrote:
>>>
>>>>> Ano właśnie. Nie zawsze to matka jest tą najważniejszą osobą w życiu
>>>>> dziecka.
>>>>
>>>> I to niby ma być normą?
>>>
>>> Twoje wnioski mnie powalają.
>>
>> Mnie Twoje normy...
>
> Nie moje normy, tylko Twoje wyobrażenie o "moich normach",
> a z Twoim wyobrażeniem nie mam zamiaru dyskutować.
Ani ja z Twoim o moich.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
199. Data: 2014-12-29 20:16:24
Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'W dniu 2014-12-29 o 18:58, krys pisze:
> FEniks wrote:
>
>>> Odnoszę się do komentarza pod artykułem, którego nie mam podstaw
>>> kwestionować. Bo wychodzę z założenia, że jak ktoś coś mówi o własnych
>>> uczuciach/odczuciach, to wie, co mówi.
>>
>> Z tym że ten człowiek (jeśli tego samego mamy tu na myśli) pisał o
>> uczuciach matki nie swoich. Że go nie kochała. Od początku ciekawa
>> jestem, skąd taki wniosek wysnuł. No ale tego się nie dowiem.
>
> Zakładam, że miał ku temu powody. Może rozmawiał z matką w ramach jakiegoś
> "prania brudów". Może zawsze odczuwał te braki. Trzeba by z nim
> porozmawiać, bo nie wydaje mi się, zeby coś takiego wyssał z palca. A może
> po prostu matka nie umiała OKAZAĆ miłości?
Osobiście obstawiałabym to ostatnie, skoro ogólnie uznał ją za
"wyśmienitego rodzica."
>>>> Gdzie właściwie jest ta granica między samą
>>>> odpowiedzialnością a miłością?
>>>
>>> Cienka, jak zwykle. I nie jest nieprzekraczalna, bo nigdzie nie jest
>>> powiedziane,, ze matka NIGDY nie pokocha tego dziecka.
>>
>> Dokładnie! Może właśnie tego typu rozmowa o jej uczuciach (bynajmniej
>> nie ich kwestionowanie, jak mówisz) jej w tym pomoże.
>
> Takie rzeczy to raczej na terapii.
No ale to tutaj rozmawiamy, także o uczuciach, więc odniosłam się do
Twojego "kwestionowania czyichś uczuć".
Nie twierdzę, że ma się TUTAJ kogoś terapeutyzować, ale że może być taka
konieczność (albo potrzeba choćby zwykłej rozmowy) np. w przypadku
kobiet z artykułów.
>> Poza tym miłość to
>> uczucie dynamiczne (w moim pojęciu) - zmienia się ciągle i przybiera
>> różne odcienie.
>
> A któżby śmiał to kwestionować?!
Niechby śmiał, to by miał! ;)
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
200. Data: 2014-12-29 22:46:37
Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'Dnia 2014-12-29 18:41, obywatel XL uprzejmie donosi:
> Dnia Mon, 29 Dec 2014 17:04:47 +0100, Qrczak napisał(a):
>
>> A ty kochasz wszystkich?
>
> Od "kochających wszystkich" to trzeba uciekac i to jak najdalej. Za kogóż
> Ty masz Chirona?
Już się wytłumaczył.
Q
--
Ja tam nie jestem socjopatą. Umiem doskonale udawać, że lubię ludzi.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |