Data: 2003-07-01 13:17:53
Temat: opiekacz popularny - nostalgia
Od: "Agata N." <a...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Witam!
Mama mi dała urządzenie pt. opiekacz popularny Selfa. Jej zawadzał, a ja nie
lubię wyrzucać starych sprzętów. Do wszystkiego się przywiązuję :-( Pamiętam
go z czasów zamierzchłej komuny. Wtedy często piekła w nim kiełbasę - taka
kiełbaska po wystygnięciu była krojona w plasterki i pełniła funkcję wędliny
na kanapki. Tak to było. Jako dziecko uważałam tę kiełbaskę za wielki
rarytas. Dopiero niedawno Mama uświadomiła mi, że to było danie kryzysowe.
Nic nie było w sklepach poza tą kiełbasą, która zreszta na surowo była
niejadalna :-)
Ale wrócmy do opiekacza.
Postanowiłam go wczoraj wypróbować. Kupiłam mężusiowi piersi kurzęce i
zastanawiałam sie, jakby je przyrządzic, coby nie było nudno. No i najpierw
wpakowałam je do zalewy na parę godzin (sos sojowy, oliwa, czosnek, pasta
paprykowa), a potem zawinęłam w folię alu i hop do opiekacza popularnego. 45
minut to trwało. Mój mąż oświadczył, że jeszcze nigdy nie jadł czegoś
podobnie pysznego - soczystego i delikatnego :-)))))
Ja niestety ;-) jako zaparta wegetarianka (nawet mamusina kiełbaska mnie już
nie kusi)nie próbowałam, ale wyglądało toto i pachniało rzeczywiście po
królewsku. Myślę, że warzywka też mogą być pycha - taki bakłażan albo
cukinia...
Do czego zmierzam w tym nieco przydługim wywodzie...
Jeśli macie gdzieś na strychu albo w piwnicy takowy opiekacz z - na oko -
lat 70-tych, to warto się z nim przeprosić! A swoją drogą, to pomyślcie
tylko - trzydziestoletni (do tego komunistyczny, więc naprawdę żadne cudo)
sprzęt działa jak malowanie, nic a nic się nie popsuł, nie rozklekotał... A
dzisiejsze wspaniałości obliczone są na góra 5 lat użytkowania, a często
psują się jeszcze szybciej, a potem obowiązkowo trzeba kupić nowy model,
ostatni krzyk mody kulinarnej itd.
Ojej, człowiek się staje sentymentalny (upierdliwy?) na starość ;-)))
Wybaczcie najmilsi. Pozdrawiam, Agata
|