Strona główna Grupy pl.sci.psychologia perfekcjonizm

Grupy

Szukaj w grupach

 

perfekcjonizm

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 62


« poprzedni wątek następny wątek »

21. Data: 2006-07-22 10:37:47

Temat: Re: perfekcjonizm
Od: Immon <n...@m...please> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Sat, 22 Jul 2006 12:02:21 +0200, es_ napisał(a):

> n...@o...pl wrote:
> (...)
>>> Podobieństwa łączą - prawda? :)
>> łączą :)ale niestety koncza sie czesto poklepywaniem po ramieniu i zawiązaniem
>> swoistego kółka wzajemnej adoracji, które zajechać daleko razem nie może
>
> Tak nie musi być : )

Ale jak się założy, że będzie źle to potem może być najwyżej lepiej :)

> Zdanie: "nie chce być taka jak ty" można czasem tłumaczyć jako: "nie
> podoba mi się, że będę taka jak ty"...
[...]
> Miał silną władzę czyli..? Był _wymagający_?

A potem jej Dziecko wybierze na męża faceta dominującego i będzie grac w
*Gdyby nie ty*

> I słusznie! Psycholog na pewno nie zaszkodzi

Jak woda święcona ;)

> Psycholog/terapeuta może ci się przydać np do:
> /1 pilnowania ciebie, żebyś się nie rozleniwiła w pracowaniu nad sobą
> /2 żeby zyskać jeszcze jeden punkt widzenia, dowiedzieć się czy
> "rzeczywiście" sytuacja wygląda tak jak ty ją widzisz - a może można ją
> odczytać inaczej?
> /3 dać trochę więcej pewności w to, że postępujesz słusznie

Siła autorytetu... poza tym coś zrobiłem w tej sprawie - sumienie czyste :)

> Poza tym odniosłem wrażenie, że jesteś bardzo ?samodzielna? może warto
> dla odmiany popracować (nad twoim problemem) z kimś?

Z jakimś przystojniaczkiem...

Pozdr.
--
Immon

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


22. Data: 2006-07-22 12:33:01

Temat: Re: perfekcjonizm
Od: es_ <es_uomikim@ALA_MA_KOTA.pl> szukaj wiadomości tego autora

Immon wrote:
>> (...)
>>>> Podobieństwa łączą - prawda? :)
>>> łączą :)ale niestety koncza sie czesto poklepywaniem po ramieniu i zawiązaniem
>>> swoistego kółka wzajemnej adoracji, które zajechać daleko razem nie może
>> Tak nie musi być : )
>
> Ale jak się założy, że będzie źle to potem może być najwyżej lepiej :)

Tak i nie. Były badania nt temat: jeśli negatywnie przewidujesz to jak
jednak twoje przewidywania się nie spełnią czujesz się szczęśliwy (ale
nie bardziej niż jakbyś pozytywnie czy neutralnie przewidywał), a jeśli
przewidujesz pozytywnie i prognozy się nie spełnią - to owszem będziesz
czuć się źle - ale osoby, które negatywnie przewidywały w takiej
sytuacji oceniają swoje samopoczucie jako gorsze niż jest to w przypadku
osób, które przewidywały neutralnie czy pozytywnie.

(niestety nie podam teraz źródła, wydawało mi się, że badania.net ale
jakoś nie widzę tam tego - jak znajdę to podam ; ] )

pozdr,
T

--
"Przyjacielu, lepiej nas dobrze wypieprz zamiast prawić nam kazania.
Nawrócić nas nie zdołasz..." Marquis Donatien Alphonse François de Sade

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


23. Data: 2006-07-22 12:56:49

Temat: Re: perfekcjonizm
Od: Immon <n...@m...please> szukaj wiadomości tego autora

Dnia Sat, 22 Jul 2006 14:33:01 +0200, es_ napisał(a):

> Tak i nie. Były badania nt temat: jeśli negatywnie przewidujesz to jak
> jednak twoje przewidywania się nie spełnią czujesz się szczęśliwy (ale
> nie bardziej niż jakbyś pozytywnie czy neutralnie przewidywał), a jeśli
> przewidujesz pozytywnie i prognozy się nie spełnią - to owszem będziesz
> czuć się źle - ale osoby, które negatywnie przewidywały w takiej
> sytuacji oceniają swoje samopoczucie jako gorsze niż jest to w przypadku
> osób, które przewidywały neutralnie czy pozytywnie.

1. Można wierzyć w sukces, a wmawiać sobie brak tej wiary i na odwrót.
2. Ciekawe jak oni mierzą poczucie szczęścia?

Pozdr.
--
Immon

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


24. Data: 2006-07-22 15:49:32

Temat: Re: perfekcjonizm
Od: n...@o...pl szukaj wiadomości tego autora

> (...)
> >> Podobieństwa łączą - prawda? :)
> > łączą :)ale niestety koncza sie czesto poklepywaniem po ramieniu i
zawiązaniem
> > swoistego kółka wzajemnej adoracji, które zajechać daleko razem nie może
>
> Tak nie musi być : )
moze nie musi, mi się w sumie raz zdarzyło i stwierdziłam ze to do niczego
konstruktywnego nie prowadzi. Chyba,że jedna osoba juz sobie z czymś co jest
problematyczne radzi i umie wyciagać z tego same plusy.Ponadto i biologia i
kultura preferuje różnorodność.Zauwazyłam ,że czesto jest lepiej jak druga
osoba pewne rzeczy równoważy myśląc trochę (nie zdecydowanie) inaczej.
>
> (...)
> > nie wiem - moze - ale ja władzy raczej nie ufam.Pierwszą taka władza był
moj
> > ojciec i jego autorytet notorycznie podwazałam a osobowość miał silną.
>
> Nie chcę się za bardzo wymądrzać, ale skoro SAMA o tym wspominasz...
>
> Wiesz, możemy się buntować przeciwko rodzicom, nie zgadzać się z nimi
> ale w praktyce - czy tego chcemy czy nie - mają na nas gigantyczny wpływ
> (patrz: dzieci alkoholików zostają alkoholikami, bite dzieci biją itd.).
>
> Zdanie: "nie chce być taka jak ty" można czasem tłumaczyć jako: "nie
> podoba mi się, że będę taka jak ty"...
>
Wiesz mi sie rodzice podobali oboje ale nie razem.Nie podobała mi sie tylko
relacja między nimi , ale to juz inna sprawa.Inna rzecz - uważam ze pewne cechy
pasujące płci pięknej (bo przejawiają się w bardziej subtelny sposób)robią
obraz nędzy i rozpaczy z faceta.Jesli zatem mam być taka jak ojciec to jestem
zdecydowanie za.(mowię o całokształcie a drobne przypadłosci mozna wyeliminować)
Ale ogólnie wierze raczej w uwarunkowania środowiskowe i to raczej miejsca w
których bywałam z wyboru i ludzie mnie wychowywali.

> Miał silną władzę czyli..? Był _wymagający_?

Nie musiał bo sama bylam w stosunku do siebie wymagająca.Rodzice raczej starali
się trochę obnizac moje rozdmuchane ambicje, bo przezywałam głębokie frustracje
jak mi się cos nie udawało.
Natomiast ojciec był ingerujacy i nadzorujący czego wręcz nie znoszę a nawet
się brzydzę do dzisiaj do tego stopnia ze potrafie celowo z siebie zrobić
idiotę,tylko po to zeby w rezultacie wykazać idiotyzm osoby nadzorującej.A
dlaczego tego nie znosze? Bo stawia to od razu na początku tą druga osobę na
miejscu podrzednym czyli wskazuje na to, ze sama osoba nie ma własnych ambicji
i nie zależy jej na tym zeby zrobić coś dobrze.Ja jestem za dawaniem mądrych
wskazówek i pakietu zaufania na wstępie.Czasami zajmuję pozycję dominująca w
stosunku do kogoś ale nigdy nie ingeruję w kogoś - bo to tzreba robić jeśli już
się chce w bardzo umiejętny sposób.On tego nie umiał.Uważam to za jego klęskę
pedagogiczną.
Dlatego nigdy nie udało mu się nauczyc mnie jednej prostej rzeczy, na której mu
zalezało - utrzymania porzadku w pokoju- do dzisiaj preferuję "lekki" nieład.
Moze chciał mnie uchronic przed zginięciem ogólnie w jakims chaosie ale tego
również nie udało mu się mi przekazać.Dobierał ze tak powiem nieodpowiednie
środki wyrazu.A wystarczyło mnie grzecznie poprosić...

Po częsci jednakże myślę,że wynikało to z jego zawodu i charakteru wykonywanej
pracy.Myślę też ,że problem z podważaniem jego autorytetu przeze mnie mogł
polegac raczej na niejednolitej sciezce wychowania.Pokazywali mi (matka i
ojciec) skrajnie rózne patrzenie na swiat i ludzi.Porównałabym to dzisiaj do
starcia na linii PO - PiS w kwestii wizerunku
Mysle ze to był głownie ich problem ale ja go widziałam i teraz zreszta sama go
muszę rozwiazywac w sobie.

> różni...sam kiedyś poszedłem na konsultację do psychologa, który
> sprawiał takie wrażenie, że sam miałem zamiar się go zapytać "O czym
> chciałby ze mną porozmawiać?" ; ))
;D

> [...] Psycholog/terapeuta może ci się przydać np do:
> /1 pilnowania ciebie, żebyś się nie rozleniwiła w pracowaniu nad sobą
> /2 żeby zyskać jeszcze jeden punkt widzenia, dowiedzieć się czy
> "rzeczywiście" sytuacja wygląda tak jak ty ją widzisz - a może można ją
> odczytać inaczej?
> /3 dać trochę więcej pewności w to, że postępujesz słusznie

zobaczę z tym psychologiem choc nie mam ochoty naprawdę

> Poza tym odniosłem wrażenie, że jesteś bardzo ?samodzielna? może warto
> dla odmiany popracować (nad twoim problemem) z kimś?

Mysłałam o tym.Istotnie "świeze powietrze" moze by się przydało.Niestety nie
widzę nikogo odpowiedniego - mówię odpowiedniego ale przysięgam ze chociaz raz
chciałabym być mądrze popilotowana przez kogoś- ale obok sami jacyś srednio
inteligentni ;).Albo się zakochują albo nie wiedzą o co
chodzi.Makabra ;)).Kobiety odpadają- nie wiem do konca dlaczego ale nie
przepadam za pracą z nimi.

> (...)
> > ktoś się ulepsza sam z siebie bo chce to nie moze czuc sie szczurem.Inna
> > rzecz , ze czasami chwilowo wpadam w histerię :) jak widzę dużo lepszych
ale
> > szybko wracam do równowagi bo "zamykam oczy" i dalej robię swoje.
>
> Tak sobie pomyślałem: "zamykasz oczy" - to trochę takie uciekanie do
> swojego własnego świata (w którym jesteś bezpieczna)? Trochę podobnie
> jak z twoim odcinaniem się od świata gdy pracujesz - co o tym sądzisz?
nieee.. chodzi mi raczej o to,że nie mogę się ciągle oglądać na innych - co kto
zrobił lepiej itp. bo bym zwariowała.Ponadto ja jestem lepsza w jakiejś tam
części projektu - nie wiem od strony np. merytorycznej - ktoś inny od innej,
może np. to dużo lepiej podać. Każdy projekt jest inny także kazdy ma swój
charakter.Gdybym starała sie dorównac wszystkim to rzeczywiscie nie zrobiłabym
nic a nawet jesli - to nie byloby to moje.Odnośnie uciekania i zamykania sie w
trakcie robienia projektu to ja muszę czuć sie bezpieczna bo w sytuacji
zagrozenia to nie wiem czy coś komuś kiedykolwiek twórczego wyszło. Inna
kwestia to sprawa koncentracji na samym projekcie.

n.

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


25. Data: 2006-07-22 16:19:10

Temat: Re: perfekcjonizm
Od: es_ <es_uomikim@ALA_MA_KOTA.pl> szukaj wiadomości tego autora

Immon wrote:
>> Tak i nie. Były badania nt temat: jeśli negatywnie przewidujesz to jak
>> jednak twoje przewidywania się nie spełnią czujesz się szczęśliwy (ale
>> nie bardziej niż jakbyś pozytywnie czy neutralnie przewidywał), a jeśli
>> przewidujesz pozytywnie i prognozy się nie spełnią - to owszem będziesz
>> czuć się źle - ale osoby, które negatywnie przewidywały w takiej
>> sytuacji oceniają swoje samopoczucie jako gorsze niż jest to w przypadku
>> osób, które przewidywały neutralnie czy pozytywnie.
>
> 1. Można wierzyć w sukces, a wmawiać sobie brak tej wiary i na odwrót.

To prawda.

> 2. Ciekawe jak oni mierzą poczucie szczęścia?

"Oceń w skali od ... do ..."


--
"Przyjacielu, lepiej nas dobrze wypieprz zamiast prawić nam kazania.
Nawrócić nas nie zdołasz..." Marquis Donatien Alphonse François de Sade

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


26. Data: 2006-07-22 16:26:59

Temat: Re: perfekcjonizm
Od: n...@o...pl szukaj wiadomości tego autora

> > nie muszę - wystarczy właczyc tok fm np. i im potowarzyszyć - "modlitwa
> > rozrywkowa"-powinni to opatentować
>
> Przyznaję, że byłem w szoku jak usłyszałem o modlitwie w sejmie, a potem -
> w jeszcze większym - jak usłyszałem że, odbędzie się *w intencji deszczu*
> :)
no ja juz nie - przezyłam jeden konkretny wstrząs tuż po wyborach.Resztę mniej
więcej przewidywałam jak sie potoczy.Chodzi oczywiscie o klimat wydarzeń.Mam
kolegę prawnika , który miał przyjemność spotykać sie na wykładach z nasza
jedną głową panstwa.Mówił,że większego ****** w życiu nie spotkał.Natomiast ta
druga od sejmu jest jeszcze"lepsza".No i kolegów sobie dobrali z jednego
podwórka.


>
> Stara panna jest pod większą presją otoczenia niż stary kawaler, a jeśli
> stara panna ma faceta to niektórzy są zgorszeni - ja nie :)
eee..przesadzasz tak samo zresztą terminologoa staropanienstwa i
starowalarestwa jest juz również mocno przykurzona.Nadeszła generacja
niezaleznych singli :).A jesli chodzi o presję -to nawet gdyby -to mam ją
gdzieś a im większa tym większy stawiam opór.Ale za to symbolicznie mogę nawet
sama poslubić siebie jak komuś bedzie przeszkadzało moje niezwiązanie.I rozeslę
tasmy z ceremonii po rodzinie ;D

> > Ale pytanie to było własciwie podchwytliwe:).Nie wiem własnie dlaczego
> > zaangazowanie i pasję przypisuje sie generalnie meżczyznom.
>
> O zaangażowaniu i pasji decyduje subiektywnie odczuwana atrakcyjność
> partnera (ekspresja może być tłumiona), natomiast inicjatywa - rozumiana
> jako nawiązanie kontaktu werbalnego - na ogól należy do mężczyzn. Jeśli
> jednak przez inicjatywę rozumiemy przesyłanie sygnałow zainteresowania
> (gesty, spojrzenia i ogólnie język ciała) to kobiety nie ustępują facetom
> :)

Chyba o coś innego mi chodziło :) ( o pasję zawodową np.)ale ok.Odnosnie
sygnałow pozawerbalnych to ja nie czuje zebym cokolwiek wysyłała- natomiast
czasami zauwazam takie u facetów ale nigdy do konca tak naprawdę nie wiem co
one znaczą ;)

> > Kobieta moze miec to
> > tylko krótkoterminowo a w rezyltacie i tak zainteresowana jest głownie
prywatna
> > stroną swojego zycia.
>
> A facet nie?

no więc własnie mówie,ze to niezalezy od płci tylko od czlowieka a czasami
spotyka się inne opinie

> >>Podobieństwa łączą - prawda? :)
> > łączą :)ale niestety koncza sie czesto poklepywaniem po ramieniu i
zawiązaniem
> > swoistego kółka wzajemnej adoracji, które zajechać daleko razem nie może
>
> To zostają przeciwieństwa lub częsta zmiana partnerów ;)

a gdzie jest takie wskazanie ,że partner jest niezbędny do życia :)
Jest tyle modeli zycia ile ludzi na swiecie - nie trzeba sie od razu z kims
wiazać zeby nie czuc sie samym.

> > wspominałes o koledze programiście, który stracił pracę, jak juz stracił to
> > moze jej szukac równiez tam o ile bierze nielokalne podwórko w ogole pod
uwagę
>
> On już nie programuje - pracuje w serwisie.
hm, dziwne - jesli to byl wysokiej klasy programista to powinna to byc raczej
jego przejsciowa praca.

> > ....i ciągłe sie kontrolowanie jesli to ma się odbywac tak duzuym kosztem
dla
> > mnie
> > moze myslenie nastawione na efekt koncowy moze byc jakims naturalnym stanem
> > umysłu do którego nie trzeba z takim wysiłkiem dązyc
>
> To idź do psychologa - dla niego to fraszka ;) Jeszcze nie byłaś ???
> A tak na poważne to chyba skończysz jak mój kolega.

Zaczynasz mnie denerwować ;).Po pierwsze degradujesz w tym momencie kolegę.Bo
co to znaczy "skonczyć jak on".To sa pewnie chwilowe trudnosci.Ponadto być
zwolnionym za zbytnie zaangazowanie to raczej nobilitacja i wykazuje tylko ze
szef jest w gruncie rzeczy idiotą albo firma była kiepska.Bo na dłuższa metę to
właśnie ten szef straci jesli firma zakładała w ogóle jakiś rozwój.Moze kolega
powinien poszukac inteligentniejszego szefa i ambitniejsza firmę.

>Możesz jeszczepowalczyć - pytanie jakim kosztem.

Po drugie.Co to znaczy- jakim kosztem? Takim jakim trzeba będzie :)

> > ja nie mam takiego poczucia, uwazam ze konkurencja mobilizuje a
rywalizacja
> > moze być zdrowa.
>
> Ale nie wszyscy grają fair. Podkładanie świni zdrowe nie jest.

zgadza się
pzdr.n

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


27. Data: 2006-07-22 16:52:02

Temat: Re: perfekcjonizm
Od: es_ <es_uomikim@ALA_MA_KOTA.pl> szukaj wiadomości tego autora

n...@o...pl wrote:
(...)
> Ale ogólnie wierze raczej w uwarunkowania środowiskowe i to raczej miejsca w
> których bywałam z wyboru i ludzie mnie wychowywali.

Oczywiście też mają wpływ, ale podstawową gamę "narzędzi" dostajesz od
rodziców. Potem w życiu używasz tych "narzędzi" mimo, że żyjesz swoim
życiem.

Pewnie słyszałaś takie stwierdzenie jak "samo spełniająca się
przepowiednia"? Jeśli przykładowo twoi rodzice będą nieufni i
podejrzliwi to też tak cię wychowają. Będziesz podchodzić do ludzi z
pewnym dystansem, podejrzliwie - a to będzie wpływało na pewien ich
odbiór ciebie, wywoływało jakieś reakcje - w efekcie sama sobie będziesz
do pewnego stopnia budować te 'uwarunkowania środowiskowe'.

>> Miał silną władzę czyli..? Był _wymagający_?
>
> Nie musiał bo sama bylam w stosunku do siebie wymagająca.

Jednym z kluczowych pytań jest właśnie czemu byłaś (jesteś) wymagająca? ; )

> Rodzice raczej starali
> się trochę obnizac moje rozdmuchane ambicje, bo przezywałam głębokie frustracje
> jak mi się cos nie udawało.
> Natomiast ojciec był ingerujacy i nadzorujący czego wręcz nie znoszę a nawet
> się brzydzę do dzisiaj do tego stopnia ze potrafie celowo z siebie zrobić
> idiotę,tylko po to zeby w rezultacie wykazać idiotyzm osoby nadzorującej.A
> dlaczego tego nie znosze? Bo stawia to od razu na początku tą druga osobę na
> miejscu podrzednym czyli wskazuje na to, ze sama osoba nie ma własnych ambicji
> i nie zależy jej na tym zeby zrobić coś dobrze.Ja jestem za dawaniem mądrych
> wskazówek i pakietu zaufania na wstępie.
> Czasami zajmuję pozycję dominująca w
> stosunku do kogoś ale nigdy nie ingeruję w kogoś - bo to tzreba robić jeśli już
> się chce w bardzo umiejętny sposób.On tego nie umiał.Uważam to za jego klęskę
> pedagogiczną.
> Dlatego nigdy nie udało mu się nauczyc mnie jednej prostej rzeczy, na której mu
> zalezało - utrzymania porzadku w pokoju- do dzisiaj preferuję "lekki" nieład.
> Moze chciał mnie uchronic przed zginięciem ogólnie w jakims chaosie ale tego
> również nie udało mu się mi przekazać.Dobierał ze tak powiem nieodpowiednie
> środki wyrazu.A wystarczyło mnie grzecznie poprosić...

Zbuntowana z ciebie dziewucha?

Piszesz, że byłaś w stosunku do siebie wymagająca i że twój ojciec cię
nadzorował i to cię irytowało dlatego się buntowałaś, tak? Czyli: lubisz
robić to co robisz dobrze, ale nie lubisz jak ktoś cię nadzoruje. Może
twój problem nie wynika tyle z "perfekcjonizmu" i pracowitości co z
_buntowania się_, trzymania "lekkiego nieładu w pokoju". Robisz to co
robisz dobrze ale nie dasz nikomu satysfakcji, że to dlatego, że on cię
nadzorował... Może to taka gra w Buntownika Z Wyboru*?

(* - zakładam, że widziałaś film?)

(...)
> zobaczę z tym psychologiem choc nie mam ochoty naprawdę

To ja chyba źle zrozumiałem - wydawało mi się, że się nad tym
zastanawiałaś? Oczywiście jeśli nie masz ochoty to daruj sobie bo to bez
sensu...

>> Poza tym odniosłem wrażenie, że jesteś bardzo ?samodzielna? może warto
>> dla odmiany popracować (nad twoim problemem) z kimś?
>
> Mysłałam o tym.Istotnie "świeze powietrze" moze by się przydało.Niestety nie
> widzę nikogo odpowiedniego - mówię odpowiedniego ale przysięgam ze chociaz raz
> chciałabym być mądrze popilotowana przez kogoś- ale obok sami jacyś srednio
> inteligentni ;).Albo się zakochują albo nie wiedzą o co
> chodzi.Makabra ;)).

Dlatego sugerowałem psychologa, ale to twój wybór. Zresztą wiesz o sobie
tyle, że potrzebny by ci był chyba tylko ktoś do pilnowania, żebyś się
nie rozleniwiła w pracowaniu nad sobą ; )

(...)
> nieee.. chodzi mi raczej o to,że nie mogę się ciągle oglądać na innych - co kto
> zrobił lepiej itp. bo bym zwariowała.Ponadto ja jestem lepsza w jakiejś tam
> części projektu - nie wiem od strony np. merytorycznej - ktoś inny od innej,
> może np. to dużo lepiej podać. Każdy projekt jest inny także kazdy ma swój
> charakter.Gdybym starała sie dorównac wszystkim to rzeczywiscie nie zrobiłabym
> nic a nawet jesli - to nie byloby to moje.

Oczywiście, to bardzo zdrowe podejście : )

> Odnośnie uciekania i zamykania sie w
> trakcie robienia projektu to ja muszę czuć sie bezpieczna bo w sytuacji
> zagrozenia to nie wiem czy coś komuś kiedykolwiek twórczego wyszło.

Pytanie: jakiego zagrożenia?

> Inna
> kwestia to sprawa koncentracji na samym projekcie.

Oczywiście : )

pozdr,
T

--
"Przyjacielu, lepiej nas dobrze wypieprz zamiast prawić nam kazania.
Nawrócić nas nie zdołasz..." Marquis Donatien Alphonse François de Sade

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


28. Data: 2006-07-22 16:58:45

Temat: Re: perfekcjonizm
Od: n...@o...pl szukaj wiadomości tego autora

> > Zdanie: "nie chce być taka jak ty" można czasem tłumaczyć jako: "nie
> > podoba mi się, że będę taka jak ty"...
> [...]
> > Miał silną władzę czyli..? Był _wymagający_?
>
> A potem jej Dziecko wybierze na męża faceta dominującego i będzie grac w
> *Gdyby nie ty*
>
ale ironizujesz teraz czy faktycznie tak uważasz i dlaczego?n

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


29. Data: 2006-07-22 19:37:32

Temat: Re: perfekcjonizm
Od: n...@o...pl szukaj wiadomości tego autora

> (...)
> > Ale ogólnie wierze raczej w uwarunkowania środowiskowe i to raczej miejsca
w
> > których bywałam z wyboru i ludzie mnie wychowywali.
>
> Oczywiście też mają wpływ, ale podstawową gamę "narzędzi" dostajesz od
> rodziców. Potem w życiu używasz tych "narzędzi" mimo, że żyjesz swoim
> życiem.
>
> Pewnie słyszałaś takie stwierdzenie jak "samo spełniająca się
> przepowiednia"? Jeśli przykładowo twoi rodzice będą nieufni i
> podejrzliwi to też tak cię wychowają. Będziesz podchodzić do ludzi z
> pewnym dystansem, podejrzliwie - a to będzie wpływało na pewien ich
> odbiór ciebie, wywoływało jakieś reakcje - w efekcie sama sobie będziesz
> do pewnego stopnia budować te 'uwarunkowania środowiskowe'.

Znam to stwierdzenie -dlatego tez czesto- wtedy jeszcze intuicyjnie starałam
się psychicznie izolowac od niektórych ostrzeżeń rodziców, do dzisiaj - ale
teraz juz swiadomie.
Powiedz mi tylko -co jesli rodzice maja skrajnie rózne podejscia do zycia- inny
sposób reagowania na swiat.Które się wówczas "narzędzia"bierze za swoje jesli
juz się musi? Osoby dominującej ?Czy też np syn bierze te ojcowskie - razem z
ogólnym modelem i postawą ojca a córka te matczyne?Czy tez takie, które
charakterologicznie pasują? Ale tez - przeciez charakter sie kształtuje w
trakcie dorastania,pozniej tez- więc co decyduje o tym co wezmiesz z pakietu
cech ojca a co ze z pakietu cech matki?

> >> Miał silną władzę czyli..? Był _wymagający_?
> >
> > Nie musiał bo sama bylam w stosunku do siebie wymagająca.
>
> Jednym z kluczowych pytań jest właśnie czemu byłaś (jesteś) wymagająca? ; )
no to pytanie jest chyba o to -dlaczego jak ktoś trafi na to co lubi robić- to
robi to dobrze bo to lubi robić :).A jak było wczesniej nie pamiętam- odnosnie
szkoły nie byłam kujonem od wszystkiego, ale mysle ze bardziej przekonywały
mnie pierwsze ławki niz te ostatnie.Ponadto rozumienie czegoś zawsze sprawiało
mi ogromną satysfakcję.Ale tez przechodziłam normalne fazy buntu jak kazdy.Na
pewno nigdy nie robilam czegos pod kogos i eliminuje ze swojego otoczenia
kazdego, kto ma takie podejscie do zycia.

> >[...] się chce w bardzo umiejętny sposób.On tego nie umiał.Uważam to za jego
klęskę
> > pedagogiczną.
> > Dlatego nigdy nie udało mu się nauczyc mnie jednej prostej rzeczy, na
której mu
> > zalezało - utrzymania porzadku w pokoju- do dzisiaj preferuję "lekki"
nieład.
> > Moze chciał mnie uchronic przed zginięciem ogólnie w jakims chaosie ale
tego
> > również nie udało mu się mi przekazać.Dobierał ze tak powiem nieodpowiednie
> > środki wyrazu.A wystarczyło mnie grzecznie poprosić...
>
> Zbuntowana z ciebie dziewucha?

niee, słuchaj, ja uwazam ze to jest normalne - szanuje innych niech inni tez to
robią- tym bardziej nalezy sie to dziecku , które ma tak samo poczucie własnej
godności (a duzo łatwiej jest je mu uszkodzic).Wiec ojciec mi go uszkadzał to
ja robiłam to samo.Ja tej wojny nie wywołałam.Początkowo bylam grzecznym
dzieckiem.

>
> Piszesz, że byłaś w stosunku do siebie wymagająca i że twój ojciec cię
> nadzorował i to cię irytowało dlatego się buntowałaś, tak?
no ale wtedy to moze mniej więcej tak wyglądało

>Czyli: lubisz
> robić to co robisz dobrze, ale nie lubisz jak ktoś cię nadzoruje. Może
> twój problem nie wynika tyle z "perfekcjonizmu" i pracowitości co z
> _buntowania się_, trzymania "lekkiego nieładu w pokoju". Robisz to co
> robisz dobrze ale nie dasz nikomu satysfakcji, że to dlatego, że on cię
> nadzorował
trafiłes- sama juz jakis czas temu doszłam w sumie do podobnych wniosków ale o
tym zapomniałam... bo tak w istocie jest - niewiele sie nauczyłam od
tych "nadzorujących", "uczących" itp. ale gdyby sie znalazł mądry nadzorujący
to chętnie bym skorzystała z jego nadzoru i dała mu satysfakcje
bycia "współudziałowcem".
Tylko ja tutaj znowyu powracam do początku - bo moze problem nie jest w
ludziach mnie otaczajacych tylko we mnie.Tyle , ze problemu by nie bylo gdybym
znmieniła miejsce i ludzi- wiem. Ale nikt mi nie wypisze gwarancji ze sytuacja
sie nie powtórzy.

>... Może to taka gra w Buntownika Z Wyboru*?
>
ogladałam, zrobilo na mnie wrazenie ale pamietam teraz tylko ogólny zarys choc
pamietam też czesciowe utozsamianie się (ale to na pewno wiekszosc osob
przezyło ze względu na duza silę sugestii aktorstwa)
Jednakze negowanie schematyzmu myslenia w ogole, w tym szkolnictwa w Polsce to
nie jest rzecz mi obca.


> (...)
> > zobaczę z tym psychologiem choc nie mam ochoty naprawdę
>
> To ja chyba źle zrozumiałem - wydawało mi się, że się nad tym
> zastanawiałaś? Oczywiście jeśli nie masz ochoty to daruj sobie bo to bez
> sensu...
dobrze zrozumiałes, wybieram sie co jakis czas i za kazdym razem sobie mowie ze
tym razem juz na pewno, no i w koncu nie ide...


>
> > Odnośnie uciekania i zamykania sie w
> > trakcie robienia projektu to ja muszę czuć sie bezpieczna bo w sytuacji
> > zagrozenia to nie wiem czy coś komuś kiedykolwiek twórczego wyszło.
>
> Pytanie: jakiego zagrożenia?

pisałeś: "Tak sobie pomyślałem: "zamykasz oczy" - to trochę takie uciekanie do
swojego własnego świata (w którym jesteś bezpieczna)? Trochę podobnie
jak z twoim odcinaniem się od świata gdy pracujesz "
więc idąc tym tropem wyszło mi "zagrozenie" na zewnątrz- nie wiem czy ja sie
czuje wtedy bezpieczniejsza - po prostu potrzebny mi jest wowczas spokój,
tyle.A inna sprawa to to, ze to chyba normalne ze ktos na swoim (znanym)
gruncie czuje sie pewniejszy.

pozdr.
n

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


30. Data: 2006-07-22 20:26:08

Temat: Re: perfekcjonizm
Od: es_ <es_uomikim@ALA_MA_KOTA.pl> szukaj wiadomości tego autora

n...@o...pl wrote:
(...)
> Znam to stwierdzenie -dlatego tez czesto- wtedy jeszcze intuicyjnie starałam
> się psychicznie izolowac od niektórych ostrzeżeń rodziców, do dzisiaj - ale
> teraz juz swiadomie.
> Powiedz mi tylko -co jesli rodzice maja skrajnie rózne podejscia do zycia- inny
> sposób reagowania na swiat.Które się wówczas "narzędzia"bierze za swoje jesli
> juz się musi? Osoby dominującej ?Czy też np syn bierze te ojcowskie - razem z
> ogólnym modelem i postawą ojca a córka te matczyne?Czy tez takie, które
> charakterologicznie pasują? Ale tez - przeciez charakter sie kształtuje w
> trakcie dorastania,pozniej tez- więc co decyduje o tym co wezmiesz z pakietu
> cech ojca a co ze z pakietu cech matki?

Chętnie bym ci odpowiedział ale nie czuje się na siłach, niech odpowie
ktoś kto się lepiej zna na psychologii rozwojowej ; )

(...)
>> Jednym z kluczowych pytań jest właśnie czemu byłaś (jesteś) wymagająca? ; )
> no to pytanie jest chyba o to -dlaczego jak ktoś trafi na to co lubi robić- to
> robi to dobrze bo to lubi robić :).A jak było wczesniej nie pamiętam- odnosnie

No to jeśli lubisz to robić, to trudno ci będzie przestać się tak
zachowywać - nie uważasz? ; )

(...)
> niee, słuchaj, ja uwazam ze to jest normalne - szanuje innych niech inni tez to
> robią- tym bardziej nalezy sie to dziecku , które ma tak samo poczucie własnej
> godności (a duzo łatwiej jest je mu uszkodzic).Wiec ojciec mi go uszkadzał to
> ja robiłam to samo.Ja tej wojny nie wywołałam.Początkowo bylam grzecznym
> dzieckiem.

Ależ nie mówię, że nie jest normalne : )

(...)
> trafiłes- sama juz jakis czas temu doszłam w sumie do podobnych wniosków ale o
> tym zapomniałam...

Może warto notować wszystkie te myśli (nawet jeśli wydają ci się bez
sensu, dodatkowo możesz notować sny)? Mi to swego czasu dużo dało...

> bo tak w istocie jest - niewiele sie nauczyłam od
> tych "nadzorujących", "uczących" itp. ale gdyby sie znalazł mądry nadzorujący
> to chętnie bym skorzystała z jego nadzoru i dała mu satysfakcje
> bycia "współudziałowcem".
> Tylko ja tutaj znowyu powracam do początku - bo moze problem nie jest w
> ludziach mnie otaczajacych tylko we mnie.Tyle , ze problemu by nie bylo gdybym
> znmieniła miejsce i ludzi- wiem. Ale nikt mi nie wypisze gwarancji ze sytuacja
> sie nie powtórzy.

To prawda, poza tym jak sama stwierdziłaś problem jest (raczej) w tobie
- a nawet jak częściowo w środowisku, to w końcu to Ty wybrałaś to
środowisko. Może raczej zastanów się dlaczego się "buntujesz"? Przecież
wcale nie musisz, już nie... : )

>> ... Może to taka gra w Buntownika Z Wyboru*?
>>
> ogladałam, zrobilo na mnie wrazenie ale pamietam teraz tylko ogólny zarys choc
> pamietam też czesciowe utozsamianie się (ale to na pewno wiekszosc osob
> przezyło ze względu na duza silę sugestii aktorstwa)
> Jednakze negowanie schematyzmu myslenia w ogole, w tym szkolnictwa w Polsce to
> nie jest rzecz mi obca.

: )

>>> zobaczę z tym psychologiem choc nie mam ochoty naprawdę
>> To ja chyba źle zrozumiałem - wydawało mi się, że się nad tym
>> zastanawiałaś? Oczywiście jeśli nie masz ochoty to daruj sobie bo to bez
>> sensu...
> dobrze zrozumiałes, wybieram sie co jakis czas i za kazdym razem sobie mowie ze
> tym razem juz na pewno, no i w koncu nie ide...

Heh, ten pierwszy krok jest trudny... Szczególnie z naszą Polską
psycho-fobią. Popatrz na to z tej strony: każdy dzień w którym się z Tym
źle czujesz jest do pewnego stopnia straconym dniem. Im dłużej zwlekasz
tym więcej czasu marnujesz na zły humor - w tym zły humor z powodu nie
pójścia do psychologa, co "tym razem" miałaś ("znowu") zrobić...

(...)
> więc idąc tym tropem wyszło mi "zagrozenie" na zewnątrz- nie wiem czy ja sie
> czuje wtedy bezpieczniejsza - po prostu potrzebny mi jest wowczas spokój,
> tyle.A inna sprawa to to, ze to chyba normalne ze ktos na swoim (znanym)
> gruncie czuje sie pewniejszy.

Aha.

pozdr,
T

--
"Przyjacielu, lepiej nas dobrze wypieprz zamiast prawić nam kazania.
Nawrócić nas nie zdołasz..." Marquis Donatien Alphonse François de Sade

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4 ... 7


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Histeria medialna: "Straszne blizniaki" przejmuja wladze
Papierosy i seks.
Psychologia w projektowaniu interfejsów użytkownika
Wiekopomne odkrycia nauki: [było: Jak się podniecić przy pornolu z lesbami] :)
Umieram z rozpaczy!! błagam o pomoc, niech ktos skomentuje

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »