Data: 2003-06-20 18:22:02
Temat: piątek - dzień jak co dzień
Od: "nawrocki" <p...@n...art.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W zasadzie nie miałem już pisać o mojej depresji. Nie chciałem obnażać się z
moich słabości. Nie chciałem odkrywać moich czułych punktów. Postanowiłem
jednak uczynić inaczej; może poczuje się lepiej...
Gdy wstałem dzisiaj rano, pierwszą moją myślą była chęć spania dalej;
zasnąłem zatem tuląc się w ciepłą kołderkę, która swoją drogą, dawno nie
zmieniana straciła już swoją świeżość. Gdy po kilku godzinach obudziłem się
ponownie, wtedy pierwszą myślą była chęć nie wstawanie już w ogóle; chciałem
umrzeć i pozbyć się świata.
Gdy wtedy rano myślałem o śmierci, o samobójczej śmierci, myślałem o niej w
kontekście zemsty, tylko nie wiedziałem, na kim chcę się mścić; na sobie, za
moją nieudolność społeczną i nieumiejętność w korzystaniu z wiedzy, czy na
świecie, który mnie nie rozumie, i nie wie, że powinien mnie oszczędzać, bo
choć mam jakiś talent, to jestem jednostką słabą i podatną na załamania
nerwowe. Ta moja śmierć miałaby być wyrazem mojej desperacji i mojego
lekceważącego stosunku do życia. Chciałem, żeby ludzie mówili: "O, taki był
mądry chłopaki i taki zdolny, a tu takie nieszczęście. Mogliśmy być bardziej
wyrozumiali dla niego; trzeba było coś zrobić". Tak, wiem, chcę po prostu
zwrócić na siebie uwagę. Być, może, ale jak znam siebie, to z pewnością
odpowiadają za to jakieś głębokie czynniki, których ujawnienie możliwe
byłoby pewnie jedynie podczas hipnozy.
Moje skłonności samobójcze nie są mi obce. Opracowałem teorię, która
wyjaśnia takie zachowania u mnie. Mam bardzo wyraźnie uzmysłowioną kruchość
i marność ludzkiego bytu oraz zdaję sobie dobrze sprawę z tego, jak nie
wiele pojedynczy człowiek znaczy. Przyjmuję do wiadomości argumenty typu:
każdy człowiek jest ważny, bo to oddzielna świadomość; oddzielna egzystencja
posiadająca uczucia. Cóż jednak ma to za znaczenie w obliczu niemożność
egzystowania w ogóle? Mój stan psychiczny poddany jest takim a takim
mechanizmom, w rezultacie czego czuję się nikomu nie potrzebny, i chcę
przestać żyć. Oto i cała filozofia; logiczna oczywiście. Wszystko zatem
zależy od mojego nastawienia do świata, bo przecież świata nie zmienię.
Muszę więc zmienić coś w sobie, i jak Bóg mi świadkiem, próbowałem, ale to
nic nie daje.
Wyjaśnię, dlaczego akurat dzisiaj dostałem tego ataku myśli samobójczych.
Otóż wczoraj miałem spięcie ze znajomym, który zarzucił mi, że nie ma ze mną
o czym rozmawiać. Mówi do mnie: "Kiedyś ja sobie wypiłem, ty zapaliłeś i
gadaliśmy. Każdy coś wnosił do rozmowy. To mi się podobało" Było mi przykro,
że zawodzę przyjaciela. Wyjaśniłem mu więc, że jestem typem introwertycznym,
i że w chwilach depresyjnych szukam otuchy i odpowiedzi na pytania w sobie,
zamykając się przed światem; chowając przed ludźmi.
Znajomy poruszył bardzo drażniący mnie temat rodziny. Od niedawna mam
problemy w domu, który wynikają z utraty kontaktu z mamą i siostrą. Nawet
nie wiem kiedy to się stało; po prostu pewnego dnia zobaczyłem, że w ogóle z
nimi nie rozmawiam; że nie mówię im nic o sobie. One i ojciec w ogóle mnie
nie znają; nikt w domu mnie nie zna. Jestem dla nich tylko synem. Nie znają
Łukasza filozofa, psychologa, poetę i rysownika. Nie rozmawiam z nimi, bo
nie chcę im pokazywać siebie takiego jakim jestem, bo nie zrozumieliby mnie
i uznali za chorego. Muszę więc przed nimi udawać prostego chłopaka, i nie
mogę się z nimi dzielić moimi problemami.
Idąc chodnikiem minąłem się z dwoma gośćmi, z których jeden rzucił mi w
twarz tekst: "Bój się!" Nie wiem co to miało oznaczać, ale gość były łysy
(typu dres), więc na pewno nie coś miłego. Wtedy ponownie poczułem się jak
ofiara w ludzkim świecie; bezbronny. Czy moją słabość mam wypisaną na
twarzy? Skąd ludzie wiedzą, jak mnie zranić?
Dzisiaj w Poznaniu strasznie wiało, i efektem tego była moja zmierzwiona
fryzura, która nawet bez tego wiatru wyglądała komicznie. Mam coś takiego,
że od uczesania moich włosów zależy moje samopoczucie; gdy mam modnie
uczesane włosy czuję się dobrze, a gdy włosy są potargane i wyglądają jak
zapałki poutykane w gówno, wtedy czuję się jak to gówno. Wszyscy się na mnie
gapią, a ja odczuwam skrępowanie. To są najgorsze momenty życia. Wtedy
właśnie mam ochotę stać się niewidzialnym.
pozdrawiam serdecznie
Łukasz Nawrocki
--
[Background's voices: Ennio Morricone - L'uomo dell'armonica
(Once upon a time in the West Soundtrack)]
--
www.nawrocki.art.pl - psycho circus project
|