Strona główna Grupy pl.sci.psychologia podstawki jetologii stosowanej ---< Fw: chaos, robale, 'kosmity'

Grupy

Szukaj w grupach

 

podstawki jetologii stosowanej ---< Fw: chaos, robale, 'kosmity'

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2003-08-24 10:10:15

Temat: podstawki jetologii stosowanej ---< Fw: chaos, robale, 'kosmity'
Od: "... z Gormenghast" <p...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

na kanwie "tycztom" w news:bhu5qn$1ab6$1@foka.acn.pl...
/.../

> P.S. A może to ja jestem tym kosmitą i cała ta pisanina jest o mnie.... ?
> Kto wie? :)
===============================================

Aby w miarę poprawnie odpowiedzieć na to pytanie - powinno się tu, na
miejscu, zjeść beczkę soli. Wszyscy chcieliby znać odpowiedź, ale jak!?
Jak to rozgryźć, gdy każdy _ma mało czasu_ a równocześnie silną
potrzebę wyrażenia własnego zdania.Weźmy taką Bachę. Wróci
niebawem z wywczasów i co zobaczy? Dalszy ciąg - kolejny odcinek
"rozpapranych" historii. Czy istnieje sposób, aby je rozwikłać, poznać?
Jak się do tego odnieść? Teoretycznie niewiedza BOLI!!
Praktycznie jest standardową pożywką kolejnych błędów.

Proponuję precedens. Zajrzyjmy za _kulisy_.

Oto fragmenty _okazjonalnej_, prywatnej korespondencji na Temat,
(publikowany za zgodą stron). Imiona i płeć rozmówców zostały
zmienione lub nie zmienione. Treść została uzupełniona i rozwinięta.
Celem publikacji nie jest kontynuacja polemiki nad konkretem.
Istotą sprawy jest abstrahowanie.


***

Jak to wyjaśnić? Uciekasz od beczki soli, bo nie ma czasu - jasne.
Nikt nie ma czasu. A bez beczki soli się _nie_da_!!!
Ale próbować można.
Na wstępie proponuję

aksjomat:
| Nie widząc grupy tak, jak widzi ją Twój rozmówca, nie jesteś w stanie
| jej rozumieć tak, jak on ją rozumie. Jeśli zależy Ci na zrozumieniu,
| rób wszystko, by stać się na czas rozmowy, swym rozmówcą.


> Ale wracając do tematu. Pominę twój wywód o procesach, jako, że
> nie bardzo ma to być rozmowa o nich. Te możemy sobie poprowadzić
> na grupie.

No i tu popełniasz pierwszy i fundamentalny błąd, ponieważ wszystkie
Twoje nierozumienia biorą się dokładnie z tego, że pomijasz wywód
o procesie!!! Pomijając go, w tym przypadku nie jesteś w stanie uchwycić
istoty ZMIAN jakie są tu wpisane w każde słowo, w każdy KROK
i działanie. Zarówno moje - w pełni świadome - jak i innych, świadomych
i nieświadomych faktu, że tkwią właśnie w procesach nie tylko po uszy,
ale _całkowicie_ zanurzeni. Składnikiem takiego procesu jest zarówno
otoczenie (drzewo, które każdego dnia ma inny obwód), jak i człowiek,
który każdego dnia ma inny mózg!! Nie "denerwuj się" tylko, że mówię
o banałach. To pozorny banał!!
Fakt że go pomijasz jest _druzgocący_ dla zrozumienia, którego szukasz!!
A dowód na to masz w poniższym, Twoim własnym zdaniu:

> Najzabawniejsze, że ci u w i e r z y ł a m! Na słowo. Dziś czuję się
> wystrychnięta na dudka. Nie raczyłeś mnie powiadomić, iż zmieniłeś
> (zmieniasz) zdanie na jego temat.


Jest to niezwykle ważne zdanie (dla mnie bardzo pomocne).
Po pierwsze - słowo "uwierzyłam".
W słowie tym jest oczywiście zaufanie. Ale jest to zaufanie negujące
_proces_ jako zjawisko podstawowe w każdym przejawie życia.
Zaufanie "statyczne". Jeśli uwierzyłaś mi _w danej chwili_, fotografując
STATYCZNY obraz tej chwili, już następnego dnia miałaś prawo
doznać zdziwienia porównując kolejną fotografię z tą, z dnia poprzedniego.
Pomiędzy tymi dwoma obrazami jest bowiem proces, czyli coś, co stale
powoduje ewolucję niemal wszystkiego. Ty go nie dostrzegasz. Używasz
'fotografii'.
Dlaczego "niemal"? No właśnie - tu jest pies pogrzebany (pierwszy).

Z założenia bowiem ma prawo ewoluować wszystko, jednak z pewnością
nie są to ewolucje jednakowo burzliwe. Są sprawy, które ewoluują bardzo
powoli - do nich zaliczyć trzeba to, co zwykle nazywamy sprawami funda-
mentalnymi (umownie A). Będzie to na przykład dekalog (zważ, że powstał
on w określonym czasie życia człowieka [procesu] na ziemi, jak też nie wiemy,
kiedy ulegnie przemianie - nawiasem mówiąc, życzę mu jak najlepiej).
W naszym wspólnym przypadku (jak i w przypadku wszystkich,
uczciwych ludzi), za niezmienny fundament uznajemy pewien zbiór wartości
określonych mianem etyka. Te jednak fundamenty również są zmienne
w bardzo długim przedziale czasu, gdyż wszystko się zmienia: ludzie,
otoczenie, technika, świat - również przenikają się dynamicznie różne etyki.

Na drugim końcu szybkości ewoluowania spraw, mamy sprawy obserwowalne
na bieżąco (umownie Z) - na przykład gotując wodę na herbatę (w czasie
patrzenia na nią, ulega ona procesowi zmiany temperatury), lub spalającą się
zapałkę, którą przykładasz do papierosa w celu wiadomym.

To są dwie (umowne) skrajności. Od procesów bardzo (względnie)
powolnych (A) do procesów bardzo (względnie) szybkich (Z).
W środku, między tymi granicami A-Z, jest obszar do zapełnienia innymi
dostępnymi naszym zmysłom procesami, procesami o zróżnicowanym,
umownym okresie zmian. Tak więc gdzieś tam w środku, jest miejsce dla
procesu odrastania włosów, (gdzie do fryzjera trzeba ganiać załóżmy co
miesiąc - [szczęśliwcy ;)]), jak też dla wzrastania dziecka (od, załóżmy,
wymiaru 50 do 150 cm - co zajmuje mu około - strzelam - 12 lat.
Zauważ również, że w czasie trwania tego 12 letniego procesu, w dziecku
dokonują się zmiany o wiele ważniejsze niż wzrost, nomen omen, wzrostu
(można być twórczym karłem, ale trudniej być twórczą "ofiarą" zespołu Downa).
Te zmiany zachodzą w mózgu i są samoistnym następstwem zmian w mózgu
(to nie pomyłka). Mózg jest stale połączony wewnętrznie pętlą sprzężenia
zwrotnego, gdzie każda obserwacja _jest_ wewnętrznie przetwarzana,
i tym samym powoduje zmianę, ewolucję całego układu. Wszystko oczywiście
jest procesem, od cząsteczek, pikseli obserwacji, poprzez proces interpretacji,
do procesu kojarzenia i modyfikowania tej bazy danych, która w mózgu
pozostaje. Czy jednak pozostaje na długo - zależy od charakteru procesu
i jego położenia na umownej osi od A do Z.
Czy jednak dzieje się tak zawsze i w każdym mózgu? Nie. Dzieje się tylko
w tych mózgach, które same sobie nie pozastawiały tych tajemnych przejść,
ścieżek sprzężeń zwrotnych, statycznymi skrzyniami fotografii.

W jakim więc miejscu umieścisz teraz stan, który widzisz statycznie w każdym
z osobna grupowiczu (człowieku)? W jakim więc miejscu umieścisz cykl
zmian jakie zachodzą w całej grupie psp? Czy będą one, ~gdzieś tak koło
literki (H), czy też może koło literki (O)? A może koło literki (T)?...
Czy będą "skończone" i będą "wszystkim"?
Pytam poważnie!!! Wyobraź sobie ciąg liter A, B, C, D, ....U, V, W, X, Y, Z
i spróbuj to określić!!!
...

Jeśli podejmiesz tę próbę, "wydasz na siebie wyrok". Postąpisz dokładnie
tak, jak postąpiłaś w zdaniu:

> Najzabawniejsze, że ci u w i e r z y ł a m! Na słowo. Dziś czuję się
> wystrychnięta na dudka. Nie raczyłeś mnie powiadomić, iż zmieniłeś
> (zmieniasz) zdanie na jego temat.

Będziesz starała się sfotografować stan STATYCZNY dynamicznego
z natury PROCESU.
Spróbujesz mimo to?
...

Nie da rady? Ano właśnie!!!

NIE DA RADY powiedzieć, gdzie znajduje się odcinek zmian zachodzący
w każdym człowieku oddzielnie, w człowieku, którego "oglądamy" jedynie
w szczelinie jego liter na naszym ekranie. Czy wiesz co to znaczy? Znaczy
to dokładnie to, że NA NIC JEST FOTOGRAFOWANIE rzeczywistości
w celu zastawiania STATYCZNYMI obrazami ścieżek i szufladek
(plastra miodu) pamięci, i nic nie warta jest dalsza praca mózgu oparta
wyłącznie o przywoływanie w miarę potrzeb _tych_statycznych_fotografii_.
Czy widzisz analogię do Twojej opinii wyrażonej słowem "uwierzyłam"?

Otóż - nie o Twoją wiarę tu chodziło, ale raczej o Twoje zaufanie do tego,
w jaki sposób (zgodny) układają się nasze fundamenty postępowania, a więc
to, co mamy wspólnego, to, co tu umownie nazywam literką (A). Cała reszta
procesów jest czymś o wiele bardziej dynamicznym, czymś takim jak ...
drugi koniec nitki makaronu trzymanej w garści (A) i wpuszczonej w magmę
burzliwego gejzeru życia (udana metafora Tycztomka z jego najważniejszego
dotychczas, moim zdaniem, postu na grupę).

Jeśli posługujesz się statycznymi obrazami czegokolwiek - zawsze
musisz się liczyć z tym, że już następnego dnia doznasz co najmniej
zdziwienia. Dlaczego IGNORUJESZ upływ czasu zarzucając mi brak
STATYCZNOŚCI w ocenie procesów? Dlaczego uważasz, że
jakakolwiek opinia na temat X-a, NIE MA PRAWA ewoluować
co najmniej tak samo, jak ewoluuje sam X?
Odpowiem - nie widzisz mikrosygnałów ewolucji X, i podświadomie
wyciągasz stąd błędny wniosek, ze ewolucja (proces) w X nie zachodzi.
Dlaczego? Umówmy się, że z powodu braku czasu... i wypływającej
stąd potrzeby etykietowania (fotografowania) rzeczywistości, na użytek
tzw. realu.
Jest to określony sposób pracy OUN, inny od tego o jakim opowiada JeT.
[nie odbieraj tego jak "wartościowanie" - to nim nie jest!!].


Weźmy następne słowa:

> Najzabawniejsze, że ci u w i e r z y ł a m! Na słowo. Dziś czuję się
> wystrychnięta na dudka. Nie raczyłeś mnie powiadomić, iż zmieniłeś
> (zmieniasz) zdanie na jego temat.

"dziś czuje się wystrychnięta na dudka"

Czy widzisz, przez kogo/co czujesz się wystrychnięta?
Ile czasu poświęciłaś na OBSERWACJĘ grupy i X-a?
Przecież nie ma czasu - prawda? A tu "trzeba zjeść beczkę soli", aby
widzieć ZMIANY w możliwie małych cząsteczkach i _natychmiast_
na nie reagować adekwatną zmianą zawartości _swego_ mózgu.
Problem w tym, ze zmiany z jednej strony zachodzą powoli (nie mam
na myśli emocjonalnych wybuchów, które jedynie mogą być i często są
paliwem dla zmian - takim ogniem piekielnym _pod_ kotłem z potrawą),
a z drugiej strony wcale nie musimy być o nich informowani!!!! To tylko
od naszej uwagi (czasu i nie tylko) zależy, czy i jak daleko odważamy się
zmienić własne zdanie na temat procesów zachodzących w innych ludziach.
Wystrychnięty na dudka (a czasem nawet dosadniej - "budzący się z ręką
w nocniku"), będzie czuł się ten, kto nie dostrzega ZMIAN w małych porcjach,
a zauważa zmianę dużą - tak jak Ty zauważyłaś dopiero mój post, nie widząc
wcześniejszych postów X-a, lub tylko tego, co ja _w nich_ widziałem.


Dalej:
> Najzabawniejsze, że ci u w i e r z y ł a m! Na słowo. Dziś czuję się
> wystrychnięta na dudka. Nie raczyłeś mnie powiadomić, iż zmieniłeś
> (zmieniasz) zdanie na jego temat.

"Nie raczyłeś mnie powiadomić, iż zmieniłeś (zmieniasz) zdanie na jego temat"

Abstrahując od faktu, że nie pielęgnuję kontaktów prywatnych z, nazwijmy
to, postronnymi UGD - powiedz mi, w którym momencie miałem Cię
powiadamiać, że zaczynam podejrzewać, zmiany w X? (w którym momencie
zaczyna się łysina?) Zmiany te trwały co najmniej kilka miesięcy, a ujawniły
się (dla mnie jasno) dopiero teraz, w tym poście na kanwie którego piszę.
A pytanie pozostaje nadal aktualne - czy jesteś pewna, że wszyscy widzą
tę zmianę?
Spójrz na odpowiedzi ludzi!!! Każdy "błądzi po swojemu". A czy jesteś
przekonana, że ja się nie mylę? Przecież nie wiem wszystkiego o procesach
zachodzących w X. Prawdę mówiąc nie wiem nic ponad to, co _sam_ widzę
na grupie, ponieważ nie mam innego źródła wiedzy o X. Teoretycznie więc
mamy dokładnie takie same szanse na obserwację jakichkolwiek zmian
na grupie. Dlaczego więc uznałaś, że moim obowiązkiem jest informowanie
Cię o czymś, co w mojej głowie mogło być zaledwie
_podejrzeniem_istnienia_pozytywnej_ewolucji_X-a?
Dopóki nie mam śladu siekiery w postaci własnych słów X-a na ekranie,
wszystkie moje przypuszczenia mogą okazać się z palca wyssane (przez
dziurkę po ukłuciu szpilką).
Czy widzisz teraz, jakie znaczenia ma aksjomat:

| Nie widząc grupy tak, jak widzi ją Twój rozmówca, nie jesteś w stanie
| jej rozumieć tak, jak on ją rozumie. Jeśli zależy Ci na Rozumieniu,
| rób wszystko, by stać się na czas rozmowy, swym rozmówcą.

?

Dalej napisałaś:
> Twoją nagłą zmianę frontu wobec X-a, traktuję jako próbę załagodzenia
> sporu z nim, w jakimś określonym celu. Jeszcze nie wiem, jaki to cel, ale
> jak się zorientuję - nie omieszkam cię o tym powiadomić.


No i tu znów ... nieświadome zawirowania procesów (z jednej strony
"nagła zmiana" a z drugiej "jak się zorientuję").

Nie ma żadnej mojej _nagłej zmiany_ frontu wobec X-a. Mógłbym co
prawda zadać sobie trud wybrania wszystkich momentów świadczących
w moich oczach na subtelne sygnały zmian zachodzących w X-sie, jak
też na dwa lub trzy przypadki, gdy moje słowa - rzucane w dowolnych
miejscach, mogą być kierowane pośrednio do X-a, ale nie zrobię tego.
To ogrom pracy "archeologicznej" (urzędniczej). Szukanie fotografii.
Ułożenie tych kilku fotografii jedna za drugą, pomogłaby Ci dostrzec
_wyłącznie_ oczywistość - że mamy do czynienia z procesem.
Zmiana, to przejaw PROCESU, jakiego nie jesteś w stanie
dostrzec gdyż ... nie tylko nie masz czasu, ale ... dlatego, że lubisz
fotografie, schematy, definicje tam, gdzie rzecz wymaga ... wysiłku.
(tu drugi pies pogrzebany).
.
Natomiast do samodzielnego rozwiązania zagadki, którą tu opisujesz
dojdziesz bez trudu _O_ILE_, nie poddając się spalającemu płomieniowi
emocji, nie zbagatelizujesz tego, co napisałem wyżej. Tylko dokładnie to
analizując masz szansę odkryć, że cele (w sumie bardzo proste) jakie
mi kiedykolwiek przyświecały w tym przypadku, zostały właśnie osiągnięte.
Choć droga do skutecznego wykorzystania tych nowych zasobów jest
jeszcze ogromnie daleka. Ale - to już, poniekąd, nie moja broszka.


Istotna jest jedna rzecz.
Słowa z jakimi się stykamy na codzień, zwykle uruchamiają (lub nie)
procesy w naszych głowach (nie tylko świadome). Często jest więc tak,
że pierwszym wrażeniem na słyszane/czytane słowa jest - "no przecież
ja o tym wiem - to dla mnie oczywiste". I _przechodzimy_nad_tym_ do
porządku dziennego ... _NADAL_ używając starej, wypróbowanej
metody oszczędzania energii za pomocą stemplowania zdarzeń (foto-
grafowania stanów statycznych i układania ich pracowicie w szufladkach).
Niestety, oddalając się równocześnie od bolesnego wysiłku zrozumienia
istoty sprawy, którą jest organiczne myślenie na poziomie wszechobecnych
w najróżniejszych skalach procesów, z wydaleniem faktów na drugi,
zdecydowanie pomocniczy plan. A to wymusza stałe unoszenie się -
abstrahowanie od konkretu, stałe poszukiwanie "mechanizmów" i drugiego
człowieka..

To stemplowanie, jak podejrzewam, jest sprawką ewolucji, która nakazuje
żyć tak, by dostosować się maksymalnie do już istniejących standardów
życia w stadzie (pośpiech, ograniczone zasoby, walka o przetrwanie).
Stąd narzekania Je... dnego z Autorów, na wszechobecną małpiatość.

Dowcip, być może, tkwi w tym, że na pewnych poziomach funkcjonal-
ności społecznej następuje specjalizacja, czyli praktycznie ograniczanie
"rozumienia" do określonych obszarów, z równoczesną niestety pokusą
ześlizgiwania się w fotograficzne stemplowanie innych obszarów.
Oczywiście ze skutkiem śmiertelnym dla całości pracy mózgu.

I tak - pytanie dotyczące działania komputera (dowolne) zadane
śpiewakowi operowemu, z pewnością silnie koreluje z pytaniem
o istotę duszy zadanym informatykowi.
Choć obaj pytani będą mieli mnóstwo słów w odpowiedzi - będą one
prawdopodobnie w obu przypadkach gaworzeniem szympansów.

A "myślenie polowe" nadal będzie hasać po polach... i pustelniach,
gdyż zadanie wspomnianych pytań "na wprost", może i najczęściej daje
identyczny skutek.


| Nie widząc czegokolwiek tak, jak widzi to Twój rozmówca, nie jesteś
| w stanie rozumieć tego tak, jak on to rozumie. Jeśli zależy Ci na po_Ro-
| zumieniu, rób wszystko, by stać się na czas rozmowy, swym rozmówcą.


***

All
[wyrwane z promieni wczesnego poranka Gormenghast, 21.08.2003]

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2003-08-24 17:20:28

Temat: Re: podstawki jetologii stosowanej ---< Fw: chaos, robale, 'kosmity'
Od: "ajtne" <a...@C...op.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "... z Gormenghast" <p...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:biaa0b.3vs2ek9.1@ghost.h90d47e4c.invalid...

> Nikt nie ma czasu. A bez beczki soli się _nie_da_!!!

Obawiam się, że i z beczką soli się nie da. Tak całkowicie, bo trochę to moze ;)

> | Jeśli zależy Ci na zrozumieniu,
> | rób wszystko, by stać się na czas rozmowy, swym rozmówcą.

Taaaa, np. małpą, psem, kretynem, geniuszem, demagogiem, cynikiem,
paranoikiem, duchowym przywódcą, kurą domową, frustratem, aniołem...;P
Myślę, że jest to możliwe, niestety, w pewnym ograniczonym stopniu.
Nie każdy ma pełen zestaw zasobów. Nie, inaczej - nikt nie ma pełnego
zestawu zasobów...

Nie mówiąc już o komunikacji netowej, tak bardzo niedoskonałej jako
narzędzia empatii ;(

> Twoje nierozumienia biorą się dokładnie z tego, że pomijasz wywód
> o procesie!!!

A tu mi się było skojarzyło:
(wprawdzie poniższy fragment dotyczy specyfiki spotkania psychiatrycznego,
ale wydaje mi się, że ogólne zastosowanie też może mieć)

"Mimo że już przy pierwszym spotkaniu z chorym postawił on rozpoznanie
i od tego czasu minęło kilka tygodni, miesięcy czy nawet lat - i wiele godzin
spędzonych wspólnie z chorym - nadal daleki jest od kresu swej podróży,
której celem jest poznanie drugiego człowieka. Często ma wrażenie, że
zamiast zbliżać się do swego celu, oddala się od niego. Podczas gdy
z początku wydawało się wszystko jasne i proste, to w miarę jak choremu
coraz więcej czasu poświęca, topnieje pewność, wciąż odsłaniają się
nowe horyzonty, wymagające nowego spojrzenia i rewizji dawnego
stanowiska. Jeśli psychiatra nie zadowala się tylko naklejeniem etykiety
diagnostycznej, a stawia sobie ambitny cel poznania drugiego człowieka,
wejście w świat jego przeżywań i zrozumienia, dlaczego świat ten w taki
właśnie sposób się ukształtował - wówczas z góry musi przyznać się do klęski.
Cel bowiem mieści się w nieskończoności. Im bardziej się do niego zbliżać,
tym dalej on ucieka. Można użyć porównania, że jest to pogoń za słońcem
tonącym w morzu; wydaje się, że wystarczy przepłynąć kilka kilometrów,
by dotknąć złocistej tarczy. Nic też dziwnego, że psychiatria bije wszystkie
dyscypliny lekarskie liczbą hipotez i teorii. Są one naturalną obroną przed
frustracją związaną z niemożnością osiągnięcia celu."

Antoni Kępiński - Poznanie chorego

> |Jeśli zależy Ci na Rozumieniu,
> | rób wszystko, by stać się na czas rozmowy, swym rozmówcą.

Stawałeś się? Stajesz? ;)

:)

joa






› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-08-24 20:21:38

Temat: Re: podstawki jetologii stosowanej ---< Fw: chaos, robale, 'kosmity'
Od: "tycztom" <t...@N...waw.pl> szukaj wiadomości tego autora

... z Gormenghast wrote:

>> Najzabawniejsze, że ci u w i e r z y ł a m! Na słowo. Dziś czuję się
>> wystrychnięta na dudka. Nie raczyłeś mnie powiadomić, iż zmieniłeś
>> (zmieniasz) zdanie na jego temat.

To samo i nawet nie inaczej:
----------------------------

Czym/kim jest 'ten oto'? Tym: "ni to świnio-byk ni to koto-pies" /bez
znaczenia/
... a rzetalny, 'autentyczny' "zegarmistrz"?
Odmierza/nakręca/reguluje/dostrzega..., popycha, obserwuje i na nowo... i na
nowo...
A tycztomek /na zewnątrz marnota, albo nie - powtarzam: bez znaczenia/? A
popatrz na wskazówki!
A z jaką dokładnością? Ile obrotów? /obserwuj, obserwuj..., popychaj,
reguluj, nakręć i na nowo/.
Lata? Miesiące? Godziny? Minuty? Sekundy? Mili_sekundy? Mikro_sekunty?
Nano_sekundy?

_PROCES_

Chcesz dostrzegać? Gdybyś 'słuchał/a' 'tyka_nia' nie trzeba by
'informować'... Bez względu na 'jakość'.., to po prostu 'słychać/widać'.
Jeżeli 'gadasz' z rzetelnym "zegarmistrzem", to nie licz faworyzowanie
'zegarów' /również swoich/ tylko na podstawie koloru, czy estetyki wykonania
obudowy... Proces pochodzi z głębi... Z mechanizmu.
Wsłuchaj się w 'tykanie' 'tysięcy'... - a niech ewoluują, a niech się
'wyregulują'... a niech.. a niech... /'tkliwa dynamika'/.

Na PSP każdy jest 'zagarmistrzem' swojego losu i losu Grupy /stada/ - na
tyle, na ile 'można'.
Jedno 'tyknięcie' -jeszcze wczoraj złomowatego 'budzika'- nie czyni
wiosny... ale budzi nadzieję autentycznego, rzetelnego, uczciwego
'zegarmistrza' - /TŻPG - i w bliżej nie określonym kierunku/.

"liryka, liryka,
tkliwa dynamika,
psycholologia
i dal" [parafraza]

--
tomek /murarz, tynkarz, akrobata - laik, nie Psycholog/

**
"Przy utrzymaniu obecnego tempa wymiany personelu
pewnego dnia ludzie będą okazami równie rzadkimi jak ptaki dodo."

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-08-24 21:10:42

Temat: Re: podstawki jetologii stosowanej ---< Fw: chaos, robale, 'kosmity'
Od: "eTaTa" <e...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


> --
> tomek /murarz, tynkarz, akrobata - laik, nie Psycholog/

artysta?
:-))

ett


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-08-25 16:14:29

Temat: Re: podstawki jetologii stosowanej ---< Fw: chaos, robale, 'kosmity',makarony
Od: "Albert" <r...@p...pl> szukaj wiadomości tego autora

> Z założenia bowiem ma prawo ewoluować wszystko, jednak z pewnością
> nie są to ewolucje jednakowo burzliwe. Są sprawy, które ewoluują
bardzo
> powoli - do nich zaliczyć trzeba to, co zwykle nazywamy sprawami
funda-
> mentalnymi (umownie A). Będzie to na przykład dekalog (zważ, że
powstał
> on w określonym czasie życia człowieka [procesu] na ziemi, jak też nie
wiemy,
> kiedy ulegnie przemianie - nawiasem mówiąc, życzę mu jak najlepiej).
> W naszym wspólnym przypadku (jak i w przypadku wszystkich,
> uczciwych ludzi), za niezmienny fundament uznajemy pewien zbiór
wartości
> określonych mianem etyka. Te jednak fundamenty również są zmienne
> w bardzo długim przedziale czasu, gdyż wszystko się zmienia: ludzie,
> otoczenie, technika, świat - również przenikają się dynamicznie różne
etyki.
>
> Na drugim końcu szybkości ewoluowania spraw, mamy sprawy obserwowalne
> na bieżąco (umownie Z) - na przykład gotując wodę na herbatę (w czasie
> patrzenia na nią, ulega ona procesowi zmiany temperatury), lub
spalającą się
> zapałkę, którą przykładasz do papierosa w celu wiadomym.
>
> To są dwie (umowne) skrajności. Od procesów bardzo (względnie)
> powolnych (A) do procesów bardzo (względnie) szybkich (Z).
> W środku, między tymi granicami A-Z, jest obszar do zapełnienia
innymi
> dostępnymi naszym zmysłom procesami, procesami o zróżnicowanym,
> umownym okresie zmian. Tak więc gdzieś tam w środku, jest miejsce dla
> procesu odrastania włosów, (gdzie do fryzjera trzeba ganiać załóżmy
co
> miesiąc - [szczęśliwcy ;)]), jak też dla wzrastania dziecka (od,
załóżmy,
> wymiaru 50 do 150 cm - co zajmuje mu około - strzelam - 12 lat.
> Zauważ również, że w czasie trwania tego 12 letniego procesu, w
dziecku
> dokonują się zmiany o wiele ważniejsze niż wzrost, nomen omen, wzrostu
> (można być twórczym karłem, ale trudniej być twórczą "ofiarą" zespołu
Downa).
> Te zmiany zachodzą w mózgu i są samoistnym następstwem zmian w mózgu
> (to nie pomyłka). Mózg jest stale połączony wewnętrznie pętlą
sprzężenia
> zwrotnego, gdzie każda obserwacja _jest_ wewnętrznie przetwarzana,
> i tym samym powoduje zmianę, ewolucję całego układu. Wszystko
oczywiście
> jest procesem, od cząsteczek, pikseli obserwacji, poprzez proces
interpretacji,
> do procesu kojarzenia i modyfikowania tej bazy danych, która w mózgu
> pozostaje. Czy jednak pozostaje na długo - zależy od charakteru
procesu
> i jego położenia na umownej osi od A do Z.
> Czy jednak dzieje się tak zawsze i w każdym mózgu? Nie. Dzieje się
tylko
> w tych mózgach, które same sobie nie pozastawiały tych tajemnych
przejść,
> ścieżek sprzężeń zwrotnych, statycznymi skrzyniami fotografii.
>
> W jakim więc miejscu umieścisz teraz stan, który widzisz statycznie w
każdym
> z osobna grupowiczu (człowieku)? W jakim więc miejscu umieścisz cykl
> zmian jakie zachodzą w całej grupie psp? Czy będą one, ~gdzieś tak
koło
> literki (H), czy też może koło literki (O)? A może koło literki
(T)?...
> Czy będą "skończone" i będą "wszystkim"?
> Pytam poważnie!!! Wyobraź sobie ciąg liter A, B, C, D, ....U, V, W, X,
Y, Z
> i spróbuj to określić!!!
> ...

Witam
(w przerwie między obiadem, a kolacją)

Trochę o makaronach...
Każdy z tych procesów o których piszesz jest jak makaron.
Jedne człowiek zastał i nadał im nazwy - inne sam stworzył i ponazywał.

Makarony rozmaite - smakowite, grube, cienkie, długie, krótkie, niebieskie,
zielone, dziurkowane, karbowane... jakie tylko uda się wymyśleć.

--
Są więc makarony długie, ciężkie i proste - to góry. Chodzą po nich osły,
latają orły, podziwiają, deptają, a ten makaron niewiele się zmienia. Choćby
przyszło tysiąc atletów i każdy zjadłby tysiąc gryzów, to i tak góry nie
przestawi. Stają się pożywką, lub obiektem wzdychania dla tysięcy innych
małych makaronków. Każdy może sobie kawałek ugryźć i dodać do własnego
przepisu.

Są makarony krótkie, świdrowane - weźmy taki liść. To makaron, który ciągnie
się od momentu kiedy wyrasta z łodygi, potem obraca się do słońca, więdnie,
spada i rozkłada się - tam jest jego koniec. Może zostać nieruszony, może
zostać zjedzony (przez kozy, krowy, małpy...), może też zostać wzięty z
niego przepis przez jakiegoś kucharza, który stworzy tysiące innych
makaronów...

Makarony rozmaite - smakowite, grube, cienkie, długie, krótkie, niebieskie,
zielone, dziurkowane, karbowane... jakie tylko uda się wymyśleć.

--
Jest też specyficzny rodzaj makaronu - to człowiek. Makaron niezbadany.
Makaron i kucharz we własnej osobie.
Rodzi się i zaczyna się ciągnąć.... najpierw lepiony przez innych kucharzy
(rodziców)... później sam smakuje, delektuje się... co mu się podoba...
różne makarony... a jest ich cały talerz.

Makarony rozmaite - smakowite, grube, cienkie, długie, krótkie, niebieskie,
zielone, dziurkowane, karbowane... jakie tylko znajdzie.

...w międzyczasie poznaje przepisy.. i w końcu uczy się robić makaron...
kilometry różnorodnych nitek wychodzi z jego ręki.... i ruszają makarony w
świat makaronu...

Makarony rozmaite - smakowite, grube, cienkie, długie, krótkie, niebieskie,
zielone, dziurkowane, karbowane... jakie tylko wymyśli.
---
Kucharzy (ludzi-makaronów) na talerzu też jest rozmaita ilość.

Są tacy, co pichcą tylko we własnej kuchni, podgryzając nawet czasem swój
własny makaron i krzycząc: Mamma-mia! To je pyszne! Cóż z tego, jak pichcą
tylko dla siebie.
Problem w tym, że każdemu makaron smakuje inaczej. Kwestia gustu.
Dla kucharza ten sam kawałek będzie słodki, a dla smakującego gorzki.
W każdym razie nie uda im się zrobić dobrego makaronu, budując go tylko z
siebie samego.

Jeszcze inni wyruszają w świat makaronów w poszukiwaniu najlepszych smaków,
kolorów, kształtów. Smakują, kosztują, delektują się, czasem krzywią...
budują przepisy na bazie własnych doświadczeń. Tratują przy tym inne
makarony. Zdeptają sporo, ale czasem uda im się wyprodukować całkiem niezły
makaron, który smakuje wszystkim. Czasami wręcz przeciwnie.

Są też kucharze, którzy nie polegają na własnym smaku. Wiedzą, że każdemu
makaron smakuje inaczej. Wymieniają przepisy z innymi kucharzami. Idą w
świat makaronów skrzętnie wybierając makaronowe składniki... i poprawiając
przepisy metodą prób i błędów. Tak by wszystkim smakowało.

No i tu tylko krok dzieli ich od stworzenia makaronowej restauracji...
Mamma-mia! :)
Nie ma w tym nic złego... czasem tylko wpadnie jakiś sanepid... albo jakaś
wiecznie niezadowolona kucharka, która całe życie je własny makaron... ;)..
życie... :)

Makarony rozmaite - smakowite, grube, cienkie, długie, krótkie, niebieskie,
zielone, dziurkowane, karbowane... jakie kto tylko lubi.

Na zdrowie.
Albert

P.S.
Obiecałem że będę wpadał na grupę. Spodobało mi się tu jednak.




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-08-25 16:48:47

Temat: Re: podstawki jetologii stosowanej ---< Fw: chaos, robale, 'kosmity',makarony
Od: "... z Gormenghast" <p...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Albert" w news:bidcbq$1eo$1@korweta.task.gda.pl...
/.../

> Makarony rozmaite - smakowite, grube, cienkie, długie, krótkie, niebieskie,
> zielone, dziurkowane, karbowane... jakie tylko uda się wymyśleć.
/.../ jakie tylko uda się wymyśleć.
/.../ jakie tylko znajdzie.
/.../ jakie kto tylko lubi.


Dobrze (do)prawisz - Kucharzu :)).


> Na zdrowie.
> Albert



pozdrawiam
All

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-08-25 16:57:31

Temat: Re: podstawki jetologii stosowanej ---< Fw: chaos, robale, 'kosmity'
Od: "... z Gormenghast" <p...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

"ajtne" w news:biasbh$g4m$1@news.onet.pl...
/.../

> > | Jeśli zależy Ci na zrozumieniu,
> > | rób wszystko, by stać się na czas rozmowy, swym rozmówcą.

> Taaaa, np. małpą, psem, kretynem, geniuszem, demagogiem, cynikiem,
> paranoikiem, duchowym przywódcą, kurą domową, frustratem, aniołem...;P
> Myślę, że jest to możliwe, niestety, w pewnym ograniczonym stopniu.
> Nie każdy ma pełen zestaw zasobów. Nie, inaczej - nikt nie ma pełnego
> zestawu zasobów...

hmmm... Mówisz "zestaw"? "zasobów"?
Czyli ~ recept?
fotografii?


> A tu mi się było skojarzyło:
> (wprawdzie poniższy fragment dotyczy specyfiki spotkania psychiatrycznego,
> ale wydaje mi się, że ogólne zastosowanie też może mieć)
> "/.../"
> Antoni Kępiński - Poznanie chorego

No to wiemy jak jest w zaleceniach Kępińskiego.
A czy ktoś wie, jak to jest w praktyce mgr Kowalskiego?


> > |Jeśli zależy Ci na Rozumieniu,
> > | rób wszystko, by stać się na czas rozmowy, swym rozmówcą.
>
> Stawałeś się? Stajesz? ;)

Staram się :||
Bez trudu.


> :)
>
> joa
>


All


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-08-25 17:03:37

Temat: Re: podstawki jetologii stosowanej ---
Od: "Marsel" <m...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora



>Trochę o makaronach...
>Każdy z tych procesów o których piszesz jest jak makaron.
>Jedne człowiek zastał i nadał im nazwy - inne sam stworzył i ponazywał.

nie jestem smakoszem, ale...
..ale zes wysmazyl tego makarona... a ciagnie sie...
moglbys przyciac troche przynajmniej
.i jakis taki postny




--
============= P o l N E W S ==============
archiwum i przeszukiwanie newsów
http://www.polnews.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-08-25 17:33:30

Temat: Re: podstawki jetologii stosowanej ---
Od: "Albert" <r...@p...pl> szukaj wiadomości tego autora

> nie jestem smakoszem, ale...
> ..ale zes wysmazyl tego makarona... a ciagnie sie...
> moglbys przyciac troche przynajmniej
> .i jakis taki postny

:)
jasne. podpatrzylem w barze jak robia...
nastepne beda krótsze i bardziej treściwe.

Zdrowko
Albert


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-08-25 17:48:54

Temat: Re: podstawki jetologii stosowanej ---
Od: "Marsel" <m...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Albert zapodal:

>:)
>jasne. podpatrzylem w barze jak robia...
>nastepne beda krótsze i bardziej treściwe.
>
>Zdrowko
>Albert

Co ty tu robisz wlasciwie? Nie widzialem Cie tu nigdy.
Ja odreagowuje i lubie pouczac innych (nie szkodzi mi, ze nie umiem)
kiedys bylo tu o tym jak pisac nalezy... UGD cos tam
cytuje z glowy:
danie zwaz zanim nalozysz na wyproznione przody naczynie
nieapetycznie jak na talerzu za duzo resztków
poza tym.. pisz na czyje zamowienie, bo w tym harmidrze o pomylki nie trudno
nie wzoruj sie na innych, bo to zly wzor, a w szczegolnosci wystrzegaj sie
autorów na litere "M", "Y" i niejakiego Jacka B.




--
============= P o l N E W S ==============
archiwum i przeszukiwanie newsów
http://www.polnews.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

zamorozic uczucia
Urwis
czy wie ktos gdze znalezc kasety...
horrory
OT - witam po przerwie :)

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »