Strona główna Grupy pl.soc.rodzina /bardzo długie/ rozpad rodziny- jednak??

Grupy

Szukaj w grupach

 

/bardzo długie/ rozpad rodziny- jednak??

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 65


« poprzedni wątek następny wątek »

31. Data: 2003-01-27 09:58:56

Temat: Re: /bardzo długie/ rozpad rodziny- jednak??
Od: "Kropelka" <k...@u...niewinne.serwery.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "rafal" <r...@w...pl> napisał w wiadomości
news:b11i8l$8rh$1@news.onet.pl...

>Nie ukrywam
> że większą część dochodów zatrzymuję dla siebie. Czy to niesprawiedliwe
> ? Skoro to ja zarabiam pieniądze, to wydaje mi się że mam prawo do
> nieco większej części moich dochodów niż 50%.

I jeszcze jedno... Zatrzymujesz dla siebie? Myslalam ze dla WAS? Myslalam ze
malzenstwo to jednosc. Czyli z tego wynika ze to sa twoje pieniadze. Masz
prawo do swoich dochodow wiec je dla siebie zatrzymujesz. Boze dzieki Ci ze
nie pokarales mnie takim partnerem.



> Rafał
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


32. Data: 2003-01-27 10:21:25

Temat: Re: /bardzo długie/ rozpad rodziny- jednak??
Od: "boniedydy" <b...@z...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik rafal <r...@w...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych napisał:>
"Iwon(k)a" <i...@p...onet.pl> wrote in message:
> > "rafal" <r...@w...pl> wrote in message
> news:b11kfv$e09$1@news.onet.pl...
> > >
> > > Okropne ! Moje dzieci maja mamę która sie nimi opiekuje, zamiast po
> 3
> > > miesiącach wyrzucać do żłobka.
> >
> > i to sie jej chwali.
>
> Też tak uważam, i jestem z żony dumny, jednocześnie uważając biznesłomen
> które wracają od razu do pracy po macierzynskim za "skrzywione" (choć i
> to czesto zależy od różnych sytuacji osobistych).

Dlaczego jesteś dumny z żony? To, że Twoja żona nie wróciła do pracy, to
wasza wspólna decyzja i powinieneś wziąć za nią współodpowiedzialnośc - co
oznacza m.in. traktowanie zarobionych przez Ciebie pieniędzy jako wspólną
własność. Żoan nie pracuje, bo opiekuje się waszymi wspólnymi dziećmi.
Lepsze wychowanie dzieci to chyba coś, co uważasz za warte odsunięcia sie
Twojej żony od pracy i kariery zawodowej - ergo oczywiste jest, że ponosisz
koszty tego, że żona nie pracuje. Należy sie jej bycie na Twoim utrzymaniu i
tyle.


> > > A to że żona opiekuje się dzieckiem w niczym nie ułatwia mi pracy. W
> > > NICZYM.

Jej też nic nie ułatwia opieki nad dzieckiem, a także nic nie ułatwi powrotu
do zawodu po trzech latach przerwy, więc nie powinieneś się nad sobą użalać.


> Tak jest, tak uważam. To jest w/g mnie sprawiedliwe. Inaczej czułbym sie
> pokrzywdzony. To jest moja bonifikata za to że nie mogę się rano wyspać,
> muszę użerać się z szefem, walczyć o premie, pilnować kolegów "zdolnych
> inaczej" itp., i z roboty wracam do domu nieprzytomny (nie chodzi wcale
> o piwko a o zmęczenie).

Praca w domu i opieka nad dzieckiem bywa (może Cię zdziwię) równie męcząca.
Osobiście jako matka małego dziecka zawsze czuję sie mniej zmęczona całym
dniem w pracy, niz całodziennym siedzeniem w domu.


> To wspaniale, my z żoną mamy inny układ, czy naprawdę gorszy ? Wspólne
> konto to fatalne rozwiązanie, nazwłbym je "komunistyczne".

Nie. To roziązanie sprawiedliwe, oddające wspólnote majątkową i świadczące o
panującym w rodzinie zaufaniu.

Jak nie ma
> takiego "Balcerowicza" który by to wszystko pilnował to pieniądze
> znikają nie wiadomo na co. Chyba że kazdy wydatek omawiacie wspólnie lub
> co miesiąc siadacie i sprawdzacie ile na co poszło.

No właśnie, dlaczego by nie takie rozwiąznie? Jesteście małżeństwem i
wypadaloby wspóldecydować. Chyba że uważasz żonę za osobę skrajnie
nieodpowiedzialną, nie panującą nad sobą i przemozną chęcią wydawania
pieniędzy (co przebija z Twoich wszystkich wypowiedzi). W takim przypadku
współczuję Twojej żonie - albo Tobie takiej żony.

boniedydy


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


33. Data: 2003-01-27 10:38:08

Temat: Re: /bardzo długie/ rozpad rodziny- jednak??
Od: "boniedydy" <b...@z...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik rafal <r...@w...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:b11r61$red$...@n...onet.pl...
>
> > Podkreslilam o co mi chodzi. Bo u mnie np jest tak, ze pieniadze sa
> wspolne
> > i nikt nikomu nic nie daje.
>
> rozumiem że pracujesz, i to jest troszke inna sytuacja, pogadaj ze swoim
> facetem co bedzie jak urodzisz dzieciaka i nie bedziesz miec dochodow,
> najlepiej konkretnie - wezcie swoje wydati z ostatniego miesiaca i
> zobaczcie ile zostanie z pensji meza (dochodza wydatki na dzieciaka, a
> pieluchy sa drogie ....)

IMHO to nie jest inna sytuacja. Nie wyobrażam sobie, żebym z mężem zaczęła
dzielic pieniądze na swoje i jego, _tym bardziej_ kiedy poświeciłabym się
dla dobra naszego wspólnego dziecka, siedząc w domu przez dłuższy czas.
Takiego faceta, jak Ty, należałoby opuścić i zostawic mu na wychowanie
dziecko: jakbyś musiał zatrudnić dobrą nianię do dzieci, kucharkę i
sprzątaczkę, zobaczyłbyś ile warta jest praca Twojej żony.

boniedydy


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


34. Data: 2003-01-27 10:43:28

Temat: podziękowania (bylo Odp: /bardzo długie/ rozpad rodziny- jednak??)
Od: "boniedydy" <b...@z...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Kropelka <k...@u...niewinne.serwery.pl> w wiadomości do
grup dyskusyjnych napisał:
> Użytkownik "rafal" <r...@w...pl> napisał w wiadomości
> news:b11i8l$8rh$1@news.onet.pl...
>
> >Nie ukrywam
> > że większą część dochodów zatrzymuję dla siebie. Czy to niesprawiedliwe
> > ? Skoro to ja zarabiam pieniądze, to wydaje mi się że mam prawo do
> > nieco większej części moich dochodów niż 50%.
>
> I jeszcze jedno... Zatrzymujesz dla siebie? Myslalam ze dla WAS? Myslalam
ze
> malzenstwo to jednosc. Czyli z tego wynika ze to sa twoje pieniadze. Masz
> prawo do swoich dochodow wiec je dla siebie zatrzymujesz. Boze dzieki Ci
ze
> nie pokarales mnie takim partnerem.

Przyłaczam się do podziękowań Bogu.

boniedydy


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


35. Data: 2003-01-27 10:51:23

Temat: Re: /bardzo długie/ rozpad rodziny- jednak??
Od: "puchaty" <p...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "boniedydy" <b...@z...pl> napisał w wiadomości
news:b12tjc$aje$1@news.tpi.pl...
> A ja ten post odebrałam jako wołanie o ratunek osoby tak nieszczęśliwej i
up
> okarzanej w związku, że nalezy jej tylko współczuć.

Zgoda. To jest wołanie o ratunek. Datego nie należy jej TYLKO współczuć.
Wg mnie związek raczej nie nadaje się do kontynuacji dlatego uważam, że
dziewczyna powinna się skupić na tym by wyciągnąć dla siebie z niego
wszystko co najlepsze. (inni już pisali o podziałach majątku, alimentach
itp.)
- ja myślę też o lekcji na przyszłość.

> wychowani, że o uczuciach będą pisać poprzez opis twardych faktów, a nie
otw
> arcie. Dlatego w ogóle bym się nie spodziewała, że dziewczyna napisze na
gru
> pę (bądź co bądź obcych ludzi): "tak go kocham, a on jest na mnie
nieczuły.
> Pomóżcie!".

Oceniać możemy tylko to, co czytamy. Na grupie pojawia się przecież wiele
postów przesyconych uczuciami. Jeśli ktoś ma problem by wyrazić je
(bądź co bądź) anonimowo, można przypuszczać, że podobnie jest w realu.

puchaty

BBD :-)





› Pokaż wiadomość z nagłówkami


36. Data: 2003-01-27 11:18:48

Temat: Re: /bardzo długie/ rozpad rodziny- jednak??
Od: "Hanka Skwarczyńska" <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "puchaty" <p...@w...pl> napisał w wiadomości
news:b11d6m$rjg$1@news.onet.pl...
> [...] Sama używasz słów, które cały czas odnoszą się
> do materii "zainwestowałam", "nie mam nic swojego".
> Cały post ma ten wydźwięk.[...]

Abstrahując od całości postu rozpoczynającego wątek (który,
nawiasem mówiąc, nie wiem dlaczego mogę sobie obejrzeć tylko
przez www), chciałabym zwrócic uwagę na jedną rzecz: jeśli się
szantażuje (tak, mocne słowo, ale moim zdaniem adekwatne do
sytuacji) człowieka pieniędzmi, to on bardzo szybko dostaje
niesamowicie wręcz materialistycznego podejścia do
rzeczywistości. Choćby na początku był nie wiem jakim idealistą,
napompowanym po uszy nie wiem jakimi uczuciami.

Co do meritum: kwestia sposobu wydawania zarobionych przez
każdego z partnerów pieniędzy to oczywiście tylko i wyłącznie
sprawa do ustalenia między nimi, ale... No własnie, mnie tu
mocno pachnie brakiem jakichkolwiek ustaleń. Z postu Załamanej
wnioskuję, że mąż zarządził oszczędzanie na [wstawić dowolnie
wybrany cel], a że nie udało mu się jej przekonać do celowości
takiego oszczędzania, podjął _jednostronnie_ decyzję, że
oszczędzanie się odbędzie i już. Oczywiście absolutnie nie mam
prawa przekonywać nikogo, że mój sposób rozwiązywania takich
spraw jest słuszniejszy niż wybrany przez niego, więc mogę tylko
napisać, że gdyby TŻ postawił mnie w takiej sytuacji, to
usłyszałby ode mnie jeszcze tylko prośbę o pomoc w zniesieniu
walizek do taksówki.

Na szczęście nie stawia. Podobnie jak u Załamanej, TŻ zarabia
sporo więcej ode mnie, na dokładkę "wszedł w związek" z
konkretnymi oszczędnościami, a ja w samej koszuli :) Podobnie
jak u Załamanej, ustaliliśmy (właściwie samo się ustaliło), że z
mojego konta regulowane są wydatki bieżące, a z TŻtowego -
wynajem mieszkania i budowa. Ale decyzję o wkopaniu się (w
sensie finansowym to jest wkopanie się głęboko, zasypanie i
przyklepanie darni na wierzchu ;) w budowę podjęliśmy wspólnie,
a jeśli jedno z nas akurat opustoszy portfel do dna, to drugie
nie robi awantur, tylko wyciąga zaskórniaki. Oboje wiemy, na co
nas stać, nie robimy dzikich wyskoków finansowych i jakoś
żyjemy.

Pozdrawiam
Hanka, której aż przykro czytać
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
KOTY. KOTY SĄ MIŁE


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


37. Data: 2003-01-27 17:06:49

Temat: Re: /bardzo długie/ rozpad rodziny- jednak??
Od: "rafal" <r...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

> Dlaczego jesteś dumny z żony? To, że Twoja żona nie wróciła do pracy,
to
> wasza wspólna decyzja i powinieneś wziąć za nią
współodpowiedzialnośc - co
> oznacza m.in. traktowanie zarobionych przez Ciebie pieniędzy jako
wspólną
> własność. Żoan nie pracuje, bo opiekuje się waszymi wspólnymi dziećmi.
> Lepsze wychowanie dzieci to chyba coś, co uważasz za warte odsunięcia
sie
> Twojej żony od pracy i kariery zawodowej - ergo oczywiste jest, że
ponosisz
> koszty tego, że żona nie pracuje. Należy sie jej bycie na Twoim
utrzymaniu i
> tyle.

Dokładnie tak uważam, niw wiem czemu się tak unosisz ?

> > > > A to że żona opiekuje się dzieckiem w niczym nie ułatwia mi
pracy. W
> > > > NICZYM.
>
> Jej też nic nie ułatwia opieki nad dzieckiem, a także nic nie ułatwi
powrotu
> do zawodu po trzech latach przerwy, więc nie powinieneś się nad sobą
użalać.

Kto się nad sobą użala ????? To zwykłe stwierdzenie faktu.
Chyba za dużo emocji a za mało uważnego czytania.

> > Tak jest, tak uważam. To jest w/g mnie sprawiedliwe. Inaczej czułbym
sie
> > pokrzywdzony. To jest moja bonifikata za to że nie mogę się rano
wyspać,
> > muszę użerać się z szefem, walczyć o premie, pilnować kolegów
"zdolnych
> > inaczej" itp., i z roboty wracam do domu nieprzytomny (nie chodzi
wcale
> > o piwko a o zmęczenie).
>
> Praca w domu i opieka nad dzieckiem bywa (może Cię zdziwię) równie
męcząca.
> Osobiście jako matka małego dziecka zawsze czuję sie mniej zmęczona
całym
> dniem w pracy, niz całodziennym siedzeniem w domu.

Oczywiście, nikt tego nie neguje.

> > To wspaniale, my z żoną mamy inny układ, czy naprawdę gorszy ?
Wspólne
> > konto to fatalne rozwiązanie, nazwłbym je "komunistyczne".
>
> Nie. To roziązanie sprawiedliwe, oddające wspólnote majątkową i
świadczące o
> panującym w rodzinie zaufaniu.

To działa. Do czasu kiedy tłuste lata mijają albo partner okazuje się
być kimś zupełnie innym niż nam się wydaje. Osobiście znałem taką
wspaniałą parę ze wspólnym kontem, po kilku miesiącach facet odszedł a
dziewczyna została z olbrzymim debetem. Demokracja nie jest najlepszym
systemem - zawsze trzeba zachować zdrowy rozsądek.
> Jak nie ma
> > takiego "Balcerowicza" który by to wszystko pilnował to pieniądze
> > znikają nie wiadomo na co. Chyba że kazdy wydatek omawiacie wspólnie
lub
> > co miesiąc siadacie i sprawdzacie ile na co poszło.
>
> No właśnie, dlaczego by nie takie rozwiąznie? Jesteście małżeństwem i
> wypadaloby wspóldecydować. Chyba że uważasz żonę za osobę skrajnie
> nieodpowiedzialną, nie panującą nad sobą i przemozną chęcią wydawania
> pieniędzy (co przebija z Twoich wszystkich wypowiedzi). W takim
przypadku
> współczuję Twojej żonie - albo Tobie takiej żony.
>
> boniedydy

Zaufanie do żony mam, ale mam też zdrowym rozsądek. Jak sie ma mniej
pieniędzy do dyspozycji to się oszczędniej nimi gospodaruje. To
podstawowe prawo funkcjonowania firm, budżet małżeństwa niczym tu się
nie różni. Ćwiczyłem już podejście "otwartej kieszeni" i powtórzę że
znikały olbrzymie kwoty nie wiadomo na co. Demokracja nie ma nic do
tego.
Współdecydować ???? Co za kretynizm, ja daję forsę żonie, którą ona
wydaje na co chce mnie to nic nie obchodzi. Tego brakowało by swoje
wydatki konsultowała ze mną. Co innego wydatki wspólne, "na dom" tu
decydujemy razem.


Rafał




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


38. Data: 2003-01-27 17:11:22

Temat: Re: /bardzo długie/ rozpad rodziny- jednak??
Od: "rafal" <r...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


"boniedydy" <b...@z...pl> wrote in message
news:b132h5$693$1@news.tpi.pl...
>
> Użytkownik rafal <r...@w...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
> napisał:b11r61$red$...@n...onet.pl...
> >
> > > Podkreslilam o co mi chodzi. Bo u mnie np jest tak, ze pieniadze
sa
> > wspolne
> > > i nikt nikomu nic nie daje.
> >
> > rozumiem że pracujesz, i to jest troszke inna sytuacja, pogadaj ze
swoim
> > facetem co bedzie jak urodzisz dzieciaka i nie bedziesz miec
dochodow,
> > najlepiej konkretnie - wezcie swoje wydati z ostatniego miesiaca i
> > zobaczcie ile zostanie z pensji meza (dochodza wydatki na dzieciaka,
a
> > pieluchy sa drogie ....)
>
> IMHO to nie jest inna sytuacja. Nie wyobrażam sobie, żebym z mężem
zaczęła
> dzielic pieniądze na swoje i jego, _tym bardziej_ kiedy poświeciłabym
się
> dla dobra naszego wspólnego dziecka, siedząc w domu przez dłuższy
czas.
> Takiego faceta, jak Ty, należałoby opuścić i zostawic mu na wychowanie
> dziecko: jakbyś musiał zatrudnić dobrą nianię do dzieci, kucharkę i
> sprzątaczkę, zobaczyłbyś ile warta jest praca Twojej żony.
>
> boniedydy


To fajnie, ale dlaczego jesteś tak przemądrzała że uważasz iż wszyscy
powinni robic dokładnie to samo co Wy ?
Układy finansowe w naszym małżeństwie ewoluowały wielokrotnie a
aktualnie przybray taką formę jaką akceptują obie strony. Skąd taki pęd
do zbawiania innych i świata i narzucania im swojego punktu widzenia ?

Jeżeli chodzi o mityczną SUPER ŻONĘ (niania/kucharka/sprzątaczka) to już
odpowiedziałem na to w innym liście.

Rafał

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


39. Data: 2003-01-27 17:48:59

Temat: Re: /bardzo długie/ rozpad rodziny- jednak??
Od: "(e)Kinga" <kingaiola(nospam)@wp.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik rafal <r...@w...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:b11r61$red$...@n...onet.pl...
:
:
: rozumiem że pracujesz, i to jest troszke inna sytuacja, pogadaj ze swoim
: facetem co bedzie jak urodzisz dzieciaka i nie bedziesz miec dochodow,
: najlepiej konkretnie - wezcie swoje wydati z ostatniego miesiaca i
: zobaczcie ile zostanie z pensji meza (dochodza wydatki na dzieciaka, a
: pieluchy sa drogie ....), sugeruje delikatnie ze moze byc problem (choc
: w Waszym przypadku nie musi) - co On o tym mysli ?
:
: troszke te rozwazania robia sie nudne :)

Nic nie rozumiesz i zle trafiles :)Nie mam dzieciaka, a mam dziecko, i
zajmuje sie jego wychowaniem. Traktujemy to jako prace i lozenie na dom. Dla
nas dom i jego tworzenie to nie tylko finanse, choc nie narzekamy.
I juz od dawna dobrze wiem co on mysli o wielu sprawach. Na szczescie
trafilam na lepszy model niz ty reprezentujesz :)

kinga



:
: dobranoc,
: Rafał
:


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


40. Data: 2003-01-27 18:28:15

Temat: Do Pań : boniedydy / Kropelka / Miranka
Od: "rafal" <r...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Wsiadły na mnie Panie i pojździły jak na łysej kobyle. Dla mnie wniosek
jest jeden, i od dawna go znam - nie pisać nic na grupy dyskusyjne bo
nie chodzi na nich o wcale o dyskuję. Opisałem szczegółowo sytuacje w
mojej rodzinie. Wszystkie Panie strasznie się oburzyły, skrytykowały,
współczuły nawet, a na koniec wmieszały w to Boga. Jednego tylko nie
zrobiły - nie napisały NIC KONKRETNEGO o sobie i o tym jak w swoich
związkach sobie radzicie z tym sprawami. Czyli teatrzyk jednego aktora.
Szkoda, chciałbym zobaczyć podobnie szczegółowy opis waszych sytuacji
rodzinnych w tych kwestiach.

Jestem jedyną osobą jaka opisała układy finansowe w swojej rodzinie,
Panie skrzętnie to wykorzystały by się wyżyć. Część uwag była istotna (1
czy 2) reszta to bzdury wynikające z faktu nieuważnego czytania moich
wypowiedzi, nadinterpretacji bądź przypisywania mi rzeczy jakich nie
napisałem. Czyli mówiąc krótko zwykłe bagienko jakie jest na grupach. Za
te ciekawe spostrzeżenia dziękuję, a zawodowe "mejlary" zapraszam do
innych wątków, bo nie łudzę się że którakolwiek naprawdę napisze tu coś
o sobie. To byłby niewyobrażalny błąd w sztuce brylowania na liście, nie
?

to na tyle,
Rafał

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 3 . [ 4 ] . 5 ... 7


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

WSZYSTKO O WESELU I ŚLUBIE!
Rola kobiety w rodzinie
Zaburzenia psych. po udziale w wojnie
Poszukuję par z dzieckiem do 1 roku życia...
chandra i brzydkie zimowe wieczory

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »